piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 11

- Nie waż się jej tak nazywać, skoro ona kimś takim nie jest! - Rzucił Jason.
- Trzymaj się od tego z daleka, McCann! - Syknął Justin, przewracając oczami, przeklinając pod nosem. - I ty, - Wskazał palcem w stronę Kendall. - Kurwa, ufałem ci, a ty mnie zdradziłaś. Okłamałaś mnie! - Warknął podnosząc głos. 
- Justin, ja..
- Nie. Nawet kurwa nie próbuj usprawiedliwiać tego co zrobiłaś. - Wypuścił krótki sarkastyczny śmiech. - Wiesz co? Kiedy Todd powiedział, że spotykam się z dziwkami miał tak naprawdę na myśli ciebie, nie Nicole. - Splunął z uśmieszkiem. Ślepy.
Kendall rozchyliła wargi. Jego słowa przecięły ją jak nóż. Poczuła dziwny ból w brzuchu, tak jakby miała na nią spaść ziemia. Rozszerzyła oczy zszokowana, i zanim się zorientowała, płakała. Nie mogła uwierzyć własnym uszom. To było jakby ktoś rozdarł ją na kawałki. Niemal słyszała dźwięk łamiącego się jej serca, dźwięk rozbitej nadziei. Wstydziła się siebie. Zrujnowała wszystkie szanse na przyjaźń z chłopakiem, w którym się zakochała, nie mówiąc już o czymś więcej, wszystko przez głupie, nieszkodliwe, małe kłamstwo. Dlaczego tak musi się dziać? Nie chciała go zranić w żaden sposób. Chciała go chronić, od Nicole, od wszystkiego, ale zdecydowanie Justin tak nie myślał.
Nie zauważając, że się cofa uderzyła ciałem w zimną ścianę.
- Skończyłem. - Splunął Justin z obrzydzeniem. Udał się do windy kręcąc głową.
- Mam zamiar pozbawić go życia. - Warknął gniewnie Jason, idąc w kierunku drzwi. Ale coś go powstrzymało. Zamarł w miejscu, jego usta się rozszerzyły, poczuł złość, smutek i coś jeszcze czego nie mógł określić.
Ten dźwięk go zabijał, najbardziej bolesny jaki kiedykolwiek słyszał. Tak jakby przerażający krzyk, ale to było miękkie, ciche i desperackie. Został postrzelony 5 razy, jeden raz prawie stracił życie. Ale nigdy nie doświadczył czegoś bardziej bolesnego niż płacz Kendall.
Zamarł w szoku, odwrócił się, patrząc jak ona osuwa się po ścianie, jej biodra spoczęły na zimnej, drewnianej podłodze, gdy ukryła głowę w dłoniach płacząc. I to zabijało go, widząc ją taką, załamaną.
Jason nienawidził Nicka Stokesa za zabicie mu brata. Nienawidził powstańców za zabicie mu taty. A teraz, nienawidził widzieć jej płaczu.
Dotknął swoich ust i szybko pochylił się, by być na jej poziomie. Oplótł ją swoimi umięśnionymi ramionami, podniósł ją. Położyła dłonie na jego torsie, a głowę oparła na klatce piersiowej, cicho płacząc. Nie był pewien jak to zrobić, sprawić, by ludzie czuli się lepiej. Prawdopodobnie dlatego, że dziewczyny nigdy nie wypłakiwały się na jego ramieniu. Teraz miał taką, i to nie była po prostu jakaś dziewczyna. To była Kendall. 
 - Powiedz mi prawdę, lubisz go, prawda? - Powiedział po chwili. Kendall spojrzała do góry, by spotkać jego wspaniałe piwne oczy, niesamowicie podobne do Justina. Przygryzła wargę i przytaknęła. - Lubisz go, bardzo. - Powiedział z małym uśmiechem, gdy położyła głowę na jego piersi, tak wygodnej jak poduszka.
- Ja po prostu, nie wiem.. Jest niesamowity, a ja jestem po prostu sobą.
- Cóż, jesteś idealna kochanie. Byłby głupi jakby się w tobie nie zakochał. - Uśmiechnął się Jason tuląc ją. Jej twarz nieco się rozjaśniła. 
- Dziękuję Jason. Jesteś niesamowity. - Powiedziała, wciąż płacząc, obejmując go mocno. 
- Tak mi powiedziano. - Uśmiechnął się złośliwie.
***
- Hej pani Butler, jest Ryan w domu? - Mruknął cicho Justin, gdy matka Ryana pojawiła się przy drzwiach.
- Nie kochanie, jest w centrum w kawiarence, tam gdzie zawsze spędzacie czas. - Powiedziała. Justin uniósł brwi.
- Okej, w takim razie dziękuję. - Powiedział odwracając się nieporadnie i udając się do samochodu, by pojechać do kawiarni. 
Justin zauważył Ryana siedzącego samotnie przy oknie, z głupim uśmieszkiem na twarzy patrzącego w dół.
- To jest kurwa śmieszne. - Syknął siadając naprzeciwko niego. Ryan spojrzał na niego, a uśmiech natychmiastowo zniknął. Rozszerzył oczy.
- Justin, co ty tu robisz? - Syknął, rozglądając się.
- Dlaczego do cholery szepczesz? - Wybuchnął Justin. Ryan poklepał się po czole.
- Nie powinieneś tutaj być..
- Hej, ja tutaj siedziałam. - Justin usłyszał szorstki głos i powoli się odwrócił, by zobaczyć dziewczynę. Ku jego zdziwieniu nie był to kto inny, lecz Claire Howard. Stukała nogą o drewnianą podłogę, stojąc prosto, z wściekłym wyrazem twarzy.
- Claire? Co ty tutaj robisz? - Zapytał, śmiejąc się. Ryan warknął i spojrzał w dół. - Och, rozumiem. - Uśmiechnął się Justin. 
- Przepraszam, że przeszkadzam ci w randce bracie, ale coś ważnego się stało. - Przewrócił oczami. 
- Co? - Zadrwił Ryan.
- Kendall mnie kurwa okłamała. Znała McCanna, byli przyjaciółmi. W zasadzie, wyglądało, że są czymś więcej niż przyjaciółmi. Powinienem wiedzieć od początku, że była zdrajczynią. - Powiedział, potrząsając głową.
- Co zrobiłeś? - Zapytał Ryan.
- A jak myślisz? Widziałam go przytulającego ją, a ona mi powiedziała, że nawet go nie zna. Żałosna suka. - Warknął przewracając oczami, nie zauważając Claire, która wciąż koło nich stała. Claire, najlepsza przyjaciółka Kendall.
- Ty co? Jak ją nazwałeś? - Claire prawie na niego krzyczała.
- Nazwałem ją tym czym jest, Claire. - Splunął wściekle, a Ryan zamarł w miejscu. Kiedy w końcu znalazłem dobrze wyglądającą, przyzwoitą dziewczynę, która może mnie lubić, przychodzi Justin i wszystko pieprzy. Nieźle, kolego.
- Wiesz co? Jesteś pieprzonym dupkiem Justin! Po pierwsze spotykasz się z Nicole, która jest totalną suką. - Uśmiechnęła się ironicznie.
- Hej, nie znasz jej! - Splunął Justin.
- Nie kochanie, ty jej nie znasz. - Wskazała na niego palcem. - Nie pamiętasz, że kiedyś się z nią przyjaźniłam?  - Justin otworzył usta, a następnie je zamknął, nie mógł nic powiedzieć. Zacisnął szczękę.
- Potem, idziesz i krzyczysz na moją najlepszą przyjaciółkę za chronienie ciebie lub waszej przyjaźni. - Powiedziała, pomagając sobie dłońmi.  - Bo wydaje się, że ona cię w ogóle nie obchodzi. Pozwoliłeś jej coś powiedzieć po krzyczeniu na nią? - Powiedziała, sprawiając, że zaczął czuć poczucie winy. Myślał przez kilka sekund.
- Byłem wściekły i.. - Zaczął, ale przerwał mu ironiczny śmiech Claire. 
- Dokładnie, byłeś wściekły. Ale pomyślałeś, jak ona się poczuła? Jesteś takim idiotą, Justin. Pieprzniętym idiotą. - Warknęła ze złością. - Mam nadzieję, że karma cię pieprzy! - Wymamrotała zanim chwyciła kurtkę i wyszła z kawiarni. 
[Karma- czyny tworzą przyszłe doświadczenia i przez to każdy jest odpowiedzialny za własne życie, cierpienie i szczęście jakie sprowadza na siebie i innych.]
Ryan odwrócił się do niego.
- Co to kurwa było stary? Spieprzyłeś mi randkę! - Wyszeptał wściekły. 
- Dobra, przepraszam, okej? Myślałem, że mi pomożesz, w końcu jesteś moim przyjacielem, ale widzę, że jesteś po stronie Kendall. - Splunął, a Ryan przewrócił oczami.
- Okej, po pierwsze, nie trzymam niczyjej strony. Po drugie, nigdy nie pomyślałeś o uspokojeniu się i uczuciach drugiej osoby? Lub daniu szansy na wyjaśnienie? Albo usłyszeniu ich wersji historii? Lub o przestaniu być dramatycznym dupkiem choć raz? Albo o nie zrujnowaniu najlepszemu przyjacielowi randki? Nieźle Justin. - Warknął, przewracając z irytacją oczami, gdy Justin westchnął zamykając oczy na krótką chwilę. 
***
Claire oddychała ciężko od szybkiego chodzenia, kiedy dotarła do winy, wciskając numer 3, piętro Kendall. Zauważyła, że drzwi były już otwarte i udała się do pokoju Kendall, ale natychmiast się zatrzymała, gdy usłyszała głosy. Z wyjątkiem szlochów Kendall, zauważalny był też męski głos. Brzmiał brawie jak Justina. Claire zmarszczyła brwi. Czy Justin nienawidzi Kendall? Nie był z Ryanem w kawiarni? Jak dostał się tutaj tak szybko? Zastanawiała się. 
- On jest kretynem, od kiedy wierzy w to, że Nicole jest wobec niego lojalna. Nie zasługuje na twoje łzy kochanie. - Przemówił głos. Zdała sobie sprawę, że to nie jest Justin. To nie mógłby być on. Głos był głębszy, bardziej ochrypły, amerykański.
- Jason kurwa McCann. - Syknęła Claire.
Otworzyła drzwi, by zobaczyć Jasona siedzącego na kanapie obok okna obejmującego płaczącą mu w koszulkę Kendall. Obydwoje spojrzeli do góry, by spotkać jej wzrok. Miękki wyraz twarzy Jasona zniknął. Claire zignorowała Jasona i pobiegła w stronę Kendall.
- Hej, wszystko w porządku? - Przemówiła cicho, przytulając ją. - Justin przyszedł do kawiarni i słyszałam o wszystkim. - Powiedziała przez zaciśnięte zęby.  - Drań.
- Nadal zamierzam skopać mu tyłek. - Syknął Jason, kręcąc głową. Claire spojrzała na niego.
- Jason, mogę z tobą porozmawiać chwilę w salonie? - Zapytała wstając i wychodząc z pokoju z Jasonem, który szedł tuż za nią. Upewniając się, że Kendall nic nie usłyszy, zwróciła się do chłopka.
- Co ty kurwa robisz? - Wyszeptała.
- A na co to kurwa wygląda? Opiekuję się twoją przyjaciółką! - Syknął. Claire zaśmiała się sarkastycznie.
- Proszę, Jason, naprawdę myślisz, że jestem na tyle głupia, by wierzyć, w te wymówki? Kendall może nie wiedzieć, ale ja wiem. Wiem kim jesteś. Wiem skąd jesteś i wiem co robisz. - Warknęła. Justin uśmiechnął się, zbliżając się do niej.
- Dobrze, w takim razie powinnaś też wiedzieć, co jestem ci w stanie zrobić, jeśli nie będziesz okazywała mi szacunku. - Claire wciąż zachowywała ten sam wyraz twarzy, ale wewnątrz drżała ze strachu.
- Nie przerażasz mnie. - Wyszeptała.
- Jesteś tego pewna? - Przybliżył się, jego uśmiech znikł, a brązowe oczy natychmiastowo pociemniały, głos stał się ostrzejszy i niższy. Claire otworzyła usta, ale nic nie powiedziała.
- Jeśli okaże się, że skrzywdzisz moją przyjaciółkę to przysięgam na Boga, McCann, że posiekam twojego pieprzonego kutasa. - Splunęła. Jason się zaśmiał.
- Co sprawia, że myślisz, że bym ją zranił? Może naprawdę się o nią troszczę. - Powiedział, oblizując wargi.
- Nie obchodzi cię nikt, Jason. Słyszałam o Joannie i Britney, no i Molly w szkole. Nie obchodzą cię uczucia innych dziewczyn. Nie wiesz jak się martwić. - Splunęła, a następnie odwróciła się w stronę drzwi.
- Kendall nie jest byle jaką dziewczyną. - Zawołał. Claire zatrzymała się w pół kroku. Otworzyła usta z niedowierzaniem. Odwróciła się z uśmiechem.
- Och uwierz, wiem to. Po prostu mam nadzieję, że ty też. - Powiedziała z ironicznym uśmiechem, a potem opuściła apartament. 
- Gdzie jest Claire? - Zapytała.
- Wyszła. 
- O czym chciała z tobą porozmawiać?
- O tobie. - Uśmiechnął się.- Powiedziała abym się tobą zajął, bo musiała zrobić kilka rzeczy. Nie musiała tego mówić, bo i tak bym to zrobił. - Powiedział cicho, dotykając jej policzka. - Powinnaś się przespać. - Zmarszczył brwi, a Kendall potrząsnęła głową. - No dalej, będziesz chora, jeśli się nie prześpisz. Zbyt dużo płakałaś, Kendall. - Spojrzała na dół, przygryzając wargę. 
Jason przewrócił oczami. Bez czekania na jej pozwolenie, objął ją jedną ręką za plecy, a drugą umieścił pod kolanami i podniósł, umieszczając w łóżku.
- Co robisz?
- Kładę cię do spania. 
- Nie byłaś posłuszna, więc musiałem zrobić to sam. - Wzruszył ramionami, chichocząc. Kendall prawie się uśmiechnęła. Jego chichot był niesamowity i seksowny w tym samym czasie, podobny do Justina, i wtedy ukryła głowę w poduszkę nie chcąc ponownie płakać, mimo, że czuła, że na to zasłużyła. Justin nienawidzi cię teraz.
- Musisz odpocząć. Spróbuj zasnąć, okej? Będę tutaj kiedy się obudzisz. - Powiedział uśmiechając się do niej serdecznie.
- Naprawdę?
- Obiecuję. - Przytaknął, całując ją w policzek, a następnie opuszczając pokój. 
Chodził po salonie, parzył na zdjęcia, rodzinne. Na jednym była Kendall z piękną starszą kobietą, która mogła być jej matką. Potem zdjęcie 16-letniej Kendall z facetem w mundurze, obejmował ją. Wiedział, że był to jej brat. Następnie znalazł zdjęcie Kendall, gdy miała 3 latka. Uśmiech pojawił się na jego twarzy. Była taka słodka. Pomyślał.
- Tak, teraz jest też gorąca. - Wyrwał go czyjś głos z zamyślenia, odwrócił się, by ujrzeć Davida opartego o framugę drzwi z uśmieszkiem na twarzy. Czy on myślał głośno?
- Cortez, co ty tutaj kurwa robisz? - Syknął, wkładając zdjęcie z powrotem do szuflady. Co jest kurwa dzisiaj z ludźmi stojącymi przy drzwoach? Pomyślał Jason kręcąc głową. Najpierw Bieber, potem Claire, i teraz jego kumpel David.
- Nie mogłem cię nigdzie znaleźć, wiedziałem, że będziesz gdzieś z Kendall, więc znalazłem jej adres i oto jestem. - Wzruszył ramionami. 
- Jak się dostałeś tutaj, że tego nie zauważyłem? Jak w ogóle się tutaj dostałeś? Drzwi były zamknięte. - Zmarszczył brwi. David uśmiechnął się pokazując mu małą, metalową rzecz.
- Stary, jestem kryminalistą, dopiero co przeniesionym z Las Vegas. Naprawdę myślisz, że nie wiem jak się włamać? Proszę, mogę sobie dać radę z gorszymi rzeczami niż to. - Zachichotał. 
Zanotuj sobie: Kup Kendall wyrafinowany zamek. Jeśli będzie obecna w jego życiu, musi być bezpieczna. Wyciągnął swoje pulchne wargi, kręcąc głową, zastanawiając się nad tym co mogłoby się jej stać, jeśli jego wrogowie się o niej dowiedzą.
- Co chciałeś? - Zapytał Jason.
- Spotykamy się z Adamem. Zamierza nam powiedzieć coś o gangu 401. Wie coś o nich. - Powiedział David krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Jason rozszerzył oczy.
- Teraz? Kurwa teraz?
- Tak, McCann. 
- Nie mogę teraz iść, Kendall mnie potrzebuje. 
- Ona kurwa śpi, bracie. - Powiedział, wskazując jej pokój.
- Tak, ale co jeśli się obudzi, a mnie tutaj nie będzie? Obiecałem jej.
David zmarszczył brwi, rozszerzają oczy, patrząc z niedowierzaniem. Potrząsnął głową.
- Okej, czy ty sobie kurwa ze mnie teraz żartujesz? Przestań być cipką i chodź stąd. Z twoją dziewczyną będzie dobrze. - Powiedział łapiąc go za koszulkę. Serca Jasona niemal wyskoczyło z piersi gdy usłyszał, że to jego dziewczyna. Cholera, to brzmiało tak dobrze. Pomyślał.
- Zaczekaj, czy mogę jej zostawić no.. 
- Nie, teraz chodź. - Przerwał David.
Ta laska ma już go w garści.
______________________________________________________________
Cieszy mnie bardzo to, że dodajecie coraz więcej komentarzy, więc oto nowy rozdział :) Mam nadzieję, że się podoba. Jak możecie polecajcie to opowiadanie znajomym. Dziękuję z góry! :) 

8 komentarzy:

  1. Cieszę się, że tak szybko dodałaś ten rozdział:)
    Omg Jason asdfgjklidfgjakl

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz nie wiem czy wolę justina czy jasona pomimo jego kryminalnego życia . dziękuję że tak szybko dodałaś ;)) jest cudowny

    OdpowiedzUsuń
  3. Justin niech spada z życia Kendall, ona teraz będzie szczęśliwa z Jason'em <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pierdziela Justin schrzanił na całej linii. Myślałam, że to normalny chłopak, no po prostu myślałam, że nawet jak ją wyzwie, to potem da wytłumaczyć i wszystko będzie dobrze, ale jak na razie zostaję przy mojej wcześniejszej decyzji. Spadaj justin!
    A teraz trochę o moim aktulanym faworycie.
    Jason robi się mięczakiem! Hahahaha. Jason mięczak! Mimo, że kryminalista, to i tak ma uczucia, i widać, że te uczucia to mięta do Kendall. Awwwww.... To takie słodkie.
    Dzięki, ze dodałaś tak szybko. Fajnie było wejść i zobaczyć, że jest następny. Dzięki wielkie.
    Całuję, kocham i weny :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  5. hej mam nadzieje ze bede Ci sie kojarzyc z dobrym anonimem xd
    nie wiem jak to robisz ale od wszystkich Twoich tlumaczen sie uzalezniam i to powaznie ;)
    co do rozdzialu Jason jest taki Awwwww a Justin coz pozostawie to bez komentarza ;)
    Chcialabym Ci podziekowac za to ze tlumaczysz poswiecajac swoj wolny czas jestes kochana
    pozdrawiam x
    PS nie mam polskich znakow na klawiaturze wiec komentarz jest jaki jest ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwwwwww <3 Oczywiście, że z dobrym i to bardzo. Strasznie miło jest mi to czytac, cieszę się, że podobają Ci się te opowiadania,które tłumaczyłam. Dziękuję, że czytasz <3

      Usuń
  6. JASON- mój faworyt ! <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Celivia