Spiesząc się ulicami Stratford do mieszkania Kendall, Jason poczuł wibracje telefonu. Przewracając oczami, wyciągnął go. Nie mogą mnie zostawić samego na pieprzoną minutę.
- Jason. Muszę z tobą porozmawiać, więc lepiej pocałuj na dobranoc swoją księżniczkę i przynieś tutaj swoją dupę. Nie zapomnij prawdziwego powodu, dla którego tutaj jesteśmy i jak łatwo możemy trafić do więzienia, jeśli się wyda. - Powiedział David. Jason warknął.
- Pieprzyć to. Okej, jestem w drodze. Do zobaczenia.
Gdy tylko się rozłączył telefon zadzwonił ponownie, tym razem to była Kendall.
- Hej, gdzie jesteś? - Zapytała. Zaklął pod nosem.
- Hej. Nie mogę być teraz z tobą. Muszę jechać do domu, bo mój współlokator i ja musimy załatwić kilka spraw. Przepraszam.
- Oh, w porządku. - Powiedziała.
- Wiesz. - Uśmiechnął się. - Wolałbym spędzać więcej czasu z tobą, niż z tym dupkiem. - Syknął. Słysząc chichot Kendall wiedział, że się teraz rumieni.
- Dziękuję, że zostałeś wtedy ze mną, naprawdę to doceniam. - Przemówił jej anielski, szczery głos, a Jason się uśmiechnął.
- Nie ma za co. Do zobaczenia później, księżniczko. - Zachichotał, rozłączając się i rzucając telefon na siedzenie pasażera.
Kendall potrząsnęła głową śmiejąc się. Ten chłopak będzie moją śmiercią. Zadzwonił dzwonek do drzwi, odciągając ją od zamyślenia. Szybko wstała, nie dbając na to jak okropnie teraz wyglądała i otworzyła drzwi. Ku jej szczęściu lub pechowi, stał tam chłopak, którego nigdy by się nie spodziewała, chłopak, który powiedział jej kilka słów.
Rozszerzyła usta w niedowierzaniu, czuła, że brakuje jej powietrza w gardle. Justin stał w drzwiach, przygryzając nerwowo wargę, a jego oczy mówiły prawie wszystko to co zamierzał powiedzieć, wszystko co czuł.
- Przepraszam. - Powiedział, niemal szepcząc. - Nie miałem tego na myśli, przysięgam. - Powiedział, potrząsając głową, w jego oczach błysnęło poczucie winy i smutek. - Byłem po prostu.. zły, że go znasz. Myślałem, że mnie okłamałaś, zdradziłaś, wyśmiewałaś się ze mnie za moimi plecami.
- Nie zrobiłam tego. - Powiedziała, a jej oczy wypełniły się łzami. Ale poczuła ulgę, szczęście.
- Wiem, nie mogę wyrazić w słowach jak bardzo jest mi przykro. To jak cię potraktowałem, jak z tobą rozmawiałem. To jak cię nazywałem. Cholera, nie byłbym zaskoczony jeśli byś mnie nienawidziła, ponieważ ja już nienawidzę samego siebie. - Powiedział patrząc w dół. - Proszę, wybacz mi.
Poczuła, jak łza spłynęła jej z oka i spadła po policzku, nie wahała się i objęła go.
- Przepraszam. - Powiedziała.
- Nie przepraszaj, nie zrobiłaś niczego złego. To ja jestem kretynem. - Powiedział, sprawiając, że się zaśmiała. Przerywając uścisk, wytarła łzę z uśmiechem.
- Wejdź. - Powiedziała, cofając się, a Justin usiadł na kanapie, jego ulubionym elemencie w domu Kendall.
- Przepraszam, że tak długo zajęło mi otworzenie oczu. - Powiedział z uśmiechem. Kendall się zaśmiała.
- Daj spokój! Tylko dzień. - Powiedziała, przewracając swoimi pięknymi oczami, żartobliwie uderzając go w ramię. Justin w odpowiedzi się zaśmiał.
- Teraz wszystkim co muszę zrobić to naprawić sprawy z Nicole. - Powiedział, przeczesując palcami swoje włosy. Znowu zaczyna. Co zrobiła tym razem? Kendall zmarszczyła brwi, obracając się, by mogła spojrzeć mu w twarz.
- Co masz na myśli? Co się stało? - Justin zamknął oczy, wzdychając głęboko.
- Jesteśmy tak jakby pokłóceniu. Kiedy przeszedłem tutaj i zobaczyłem cię z Jasonem, chciałem z tobą o tym porozmawiać. W zasadzie dlatego, że Ryan nazwałby mnie głupcem, a Chaz jest... czasami jest taki gejowski. - Zaśmiał się. - Byliśmy u mnie i całowaliśmy się, zrobiło się cieplej i zanim sprawiła, by doszło do czegoś więcej, powstrzymałem ją. - Powiedział bardzo szybko spoglądając w dół w zakłopotaniu. - Wiesz, chcę, żeby wszystko rozwijało się powoli, wiesz? Nie chcę pośpiechu. Chodzi o to, że nigdy nie zmuszałbym jej do robienia tego bez bycia pewnym, że chcemy tego i w ogóle. Nie chcę robić takich rzeczy. - Powiedział, marszcząc brwi.
Kendall nerwowo podrapała się po policzku. Karty na stół, wiedziała, że to nadchodzi, od samego początku. Taka była Nicole, nie chciała miłości czy uczuć. Chciała akcji i pasji. Chciała od Justina od początku tylko jednej rzeczy.
- Kiedy zapytałem ją czy jest dziewicą odpowiedziała, że nie. Chodzi o to nie oczekiwałem, że będzie zakonnicą. - Powiedział przewracając oczami. Kendall skrzywiła się, czując jak boli ją serce z doboru wypowiedzianych przez niego słów. Wszyscy wiedzieli od Nicole jaka była. Ładna, miła, ale zakonnica. I zabijało ją to, że i wkrótce Justin zacznie o niej tak myśleć. Zakonnica.
- Powiedziała mi, że zrobiła to kilka razy, ale nie wyglądała, by była tego pewna. - Powiedział. - Tak czy inaczej, chodzi o to, że jest na mnie zła za 'odrzucenie jej.' - Przewrócił swoje piękne piwne oczy. - I przestała odpowiadać na moje wiadomości, telefony, więc nie wiem jak to wszystko z nią naprawić, wiesz? - Skończył. Kendall rozejrzała się po pokoju.
- Cóż, nie wiem co powiedzieć. Nie wiem tak naprawdę za dużo o jej 'aktywności.' - Powiedziała przygryzając dolną wargę. - Przepraszam, że tym razem cię zawiodłam. - Zaśmiała się, tak jak i Justin.
- W porządku, rozumiem.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, a Kendall szybko wstała.
- Poczekaj chwilę, to prawdopodobnie Claire. - Ku zaskoczeniu obojga zamiast Claire była to Nicole. Bez szansy dania powiedzenia słowa Kendall zaczęła wędrować po pokoju. Kendall wiedziała, że była z Toddem lub Dannym, obawiała się, że Justin usłyszy słowa, których nie powinien.
- Dziękuję kurwa za otworzenie drzwi Kendall. Ugh! Miałam właśnie najgorsze dni życia! Uwierzysz co mi się przydarzyło wczoraj? Justin mnie odrzucił! - Podniosła głos, wchodząc do środka. Szczęka Kendall opadła, a oczy się rozszerzyły, obawiając się, że Justin wszystko usłyszał. Kiedy otworzyła usta, by coś powiedzieć, Nicole kontynuowała. - Jak to jest kurwa możliwe? Żaden mnie nigdy nie odrzucił! - Powiedziała. Kendall machała przed nią dłońmi, by przestała mówić. Ale Nicole nie próbowała nawet zobaczyć co jej przyjaciółka chciała powiedzieć. - Przysięgam na Boga, że nie powiem mu, że chciałam skończyć ten pieprzony związek. Todd i Danny mieli rację. On jest idiotą. Na sekundę sprawił, że myślałam, iż mam go owiniętego wokół małego palca, a potem BAM! - Powiedziała, podnosząc ręce do góry.
- Tak o mnie myślisz? - Kendall zamarła w miejscu, kiedy zauważyła Justina stojącego za Nicole. Justin stał kilka metrów za Nicole. Szczęka jej opadła, a serce waliło, gdy zobaczyła ból w jego pięknych, piwnych oczach. Jego głos był miękki, jak szept, jakby właśnie został pchnięty nożem w klatkę piersiową. Nicole powoli się odwróciła, a jej oczy spotkały Justina. Otworzyła usta, ale nic z nich nie wyszło.
- Naprawdę tak o mnie myślisz Nicole? - Wyszeptał ponownie.
____________________________________________________
Nicole jest naprawdę zła.. Jak myślicie co zrobi Justin? :)
Wesołych Świąt! :)
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńUuu Nicole, Nicole...
Pewnie teraz Justinowi spodoba się Kendall i będzie Justin vs. Jason, haha
OMB dobrze, że Justin się dowiedział, i dobre, że porozmawiał z Kendall, ale ona będzie z Jason'em, na pewno będą razem <3
OdpowiedzUsuńteam Jason
UsuńOmg boże ale tej suce się oberwie
OdpowiedzUsuńJejciu, biedny Justin ;/ głupia dziwka
OdpowiedzUsuń