- Mówiąc o sekretach.. - Powiedział Jason, a uśmiech wkradł się na jego twarz, podczas gdy siedział na kanapie obok Kendall. - Czy jest coś co chcesz mi powiedzieć, Kendall? - Mówił. Kendall odwróciła się, by na niego spojrzeć i potrząsnęła głową. - Jesteś pewna? - Uniósł brwi, a Kendall skinęła głową. - Więc mówisz mi, że jest jakaś inna Kendall Dwayne, o takiej samej twarzy, ciele, imieniu jak ty, która jest modelką Wihlemina? - Uśmiechnął się mówiąc dokuczliwym głosem. Kendall zamarła, a jej oczy się rozszerzyły.
- Nie wiem o czym mówisz. - Powiedziała śmiejąc się, próbując zmienić temat. Wpadka.
- Naprawdę? - Powiedział oblizując pulchne wargi z kamienną twarzą, jego oczy paliły dziury w Kendall. - Sprawiam, że się denerwujesz, Dwayne? - Szepnął swoim chrapliwym głosem. - Pewnie dlatego, że oboje wiemy, że mnie okłamujesz, i że widziałem twoje sesje zdjęciowe? - Wyszeptał w jej ucho, walcząc ze śmiechem.
- Jak się o tym dowiedziałeś? - Powiedziała poddając się.
- Mam swoje sposoby. - Mrugnął kładąc rękę na jej ramieniu.
- Nie mów nikomu, proszę. Nie chcę, by ktoś się o tym dowiedział. Tylko ty i Justin wiecie.
Znowu pierdolony Justin. Czy jest coś w czym ten chłopak może mnie nie uprzedzić? Myślał Jason zaciskając szczękę.
- Dlaczego nie chcesz by się ktoś o tym dowiedział?
- Ponieważ... Um... Nie wiem, Jase. Boję się zobaczyć reakcji innych, gdy się dowiedzą. - Powiedziała patrząc na kolana, niepewność migała w jej oczach. Oczy Jasona były wypełnione zdezorientowaniem i niepokojem.
- Chcesz o tym porozmawiać? - Powiedział. Kendall wzruszyła ramionami. Uniósł jej podbródek za pomocą swojego palca. - Hej, spójrz na mnie. Jesteś piękna. - Powiedział, a Kendall walczyła o uśmiech. - I jeśli ktoś pomyśli kurwa inaczej to skopię mu tyłek. - Powiedział z uśmiechem. - Nicole byłaby całkowicie wkurzona jeśliby się dowiedziała. - Zachichotał.
- Nie oznacza to, że powinna się dowiedzieć. - Powiedziała.
- Oj daj spokój, chciałbym zobaczyć jej twarz, kiedy..
- Nie, Jason. - Podniosła głos, patrząc surowo na Jasona. Chłopak zacisnął usta i wzruszył ramionami.
To nie był czas na zdradzanie tajemnic. Pomyślał, a jego umysł krzyczał bezradnie, by powiedział Kendall kim naprawdę, naprawdę jest. Potrząsnął głową, pozbywając się myśli z głowy. Nie, nie teraz. Przywiązał się do Kendall, po wszystkim tym co się stało, tak że bał się jej powiedzieć, że nie był normalnym nastolatkiem. Jak zareagowałaby, jeśli dowiedziałaby się, że jesteś w gangu, tworzysz bomby, handlujesz narkotykami i zabijasz ludzi? To pytanie krążyło w jego głowie ostatniej nocy, nie pozwalając usnąć. Nigdy się nie dowiesz dopóki nie spróbujesz. Lepiej powiedz jej teraz.
Jason wydał z siebie długie westchnienie. Kendall spojrzała na niego, od razu czując się winna z powodu jej ostrej reakcji. By było lepiej postanowiła przełamać loty.
- Czy coś cię gryzie? - Przemówiła cicho. Wyciągając go z zamyślenia, odwrócił się do niej. Nerwowość, strach, brak zaufania: wszystko to widoczne w jego oczach.
- Tak, właściwie tak. - W końcu powiedział. - Jest coś o mnie co muszę ci powiedzieć. - Powiedział wstając, chodząc po pokoju i drapiąc się po karku. Zdając sobie sprawę, że był zbyt nerwowy by powiedzieć cokolwiek co zamierzał, zaśmiała się.
- No dalej, nie może być tak źle.. - Zaśmiała się. Jason odwrócił się do niej i spojrzał na nią, ciężko oddychał, a jego oczy były wypełnione dużą ilością poczucia winy i niepokoju. Zauważając jak bardzo był nerwowy, uśmiech Kendall zniknął. - Co to jest? - Powiedziała szeptem. Jasonowi było ciężko oddychać.
- Jestem kryminalistą. - Wypalił bez zastanowienia. Kendall zmarszczyła brwi i lekko rozchyliła usta z niedowierzaniem i zmieszaniem. - Po tym jak umarł tata, Alex dostał się do gangu. - Powiedział oddychając głęboko i zamykając oczy, kiedy Kendall starała się być spokojna zamiast wariować. - Kiedy skończyłem 14 lat też dołączyłem. Początkowo były to tylko sprawy handlarzy narkotyków. Potem bijatyki, walki gangów, obrabowywanie banków.. - Powiedział patrząc na nią przez chwilę, jej wzrok zabrał jego oddech. - Byłem szkolony do zabijania.. - Wyszeptał pocierając twarz dłońmi. Usta Kendall drżały. Mówiłam ci, że jest problemem. Usłyszała w głowie głos Claire. Jak chłopak stojący przed nią, którego najbardziej potrzebowała do wypłakania się, mógłby być okrutnym przestępcą? Wiedziała, że był kimś złym po wdaniu się w bójkę z Justinem. Ale nie przestępcą. Dlaczego jej każdy piękny sen musi zmienić się w koszmar?
- Zabiłeś kogoś? - Zakrztusiła się, stojąc prosto, zaledwie kilka centymetrów przed nim. Jason spojrzał w dół i oblizał wargi. Przytaknął i przygryzł dolną wargę. Kendall położyła dłoń na czole, walcząc z ochotą płaczu.
- Ale wszyscy byli źli, przysięgam. - Wyjąkał. - Byli przestępcami. My nigdy nie zadzieramy z niewinnymi ludźmi. Tylko z gangami, które próbują nam skopać tyłek. Nie wiem co powiedzieć. Przepraszam, że ci nie powiedziałem. Po prostu.. Bałem się. Bałem się, że mnie znienawidzisz, że nigdy więcej ze mną nie porozmawiasz. Straciłem już Alexa i tatę. Nie chcę stracić ciebie. - Odetchnął głośno siedząc w fotelu, zakrywając twarz dłońmi. - Po tym jak umarł mój brat.. próbowałem się zemścić. Próbowałem dostać się do tego, który go zabił i zostałem złapany. Nie mieli oni na mnie żadnych innych dowodów,więc wysłali mnie tutaj, by zacząć od początku. Przepraszam, że ci nie powiedziałem. Po prostu.... Czuję, że jesteś jedyną osobą, która mi teraz została, jedyną która zrozumie. Boże, jestem dupkiem. - Mruknął.
Kendall od razu poczuła się winna, kiedy zobaczyła jego błyszczące oczy, wypełnionymi łzami, które mogły spaść. Poczuła się winna chcąc go odepchnąć, osądzając po tym kim był. Wiedziała, że to nie była jego wina. Chłopak miał ciężkie życie. Stracił całą rodzinę w mgnieniu oka, nie było łatwo i nikt lepiej od Kendall o tym nie wiedział. Nie ważne jak zły mógł być, był też dla niej taki dobry. Mógł być okrutny, ale wiedziała, że miał serce. Bo gdyby nie miał to przepraszałby za każdy mały błąd, byłby dla niej gdy nikogo innego nie było, byłby jej ramieniem do wypłakania, sprawiałby, że się śmiała, kiedy nikt inny nie mógł? To wystarczało, aby udowodnić jej, że Jason McCann miał złe oblicze, ale taki nie był.
- W porządku. - Wymamrotała, kucając przed nim. Nie wierząc własnym uszom, Jason odkrył twarz i zobaczył jak jego własne oczy widzą jak bogini piękności klęczy przed nim z małym, ale szczerym i ciepłym uśmiechem na twarzy. Dlaczego jest taka piękna? Zmarszczył brwi z niedowierzaniem. - Rozumiem. Ty i twój brat przeszliście przez wiele rzeczy. Nie miałeś najłatwiejszego życia. Kim jestem by oceniać twoje decyzje? Dla mnie nie jesteś przestępcą. Nie możesz być, nie po tym wszystkim co dla mnie zrobiłeś. Uwielbiam cię za to. - Uśmiechnęła się wzruszając ramionami. Szeroki uśmiech rozprzestrzenił twarz Jasona, kiedy wstał i złapał Kendall za ręce, ciągnąc ją z nim.
Z jego punktu widzenia był to cud. Naprawdę to rozumiała. Ten moment, nie chciał niczego innego oprócz pocałowania jej. Trudne. To jest jedyna rzecz, w której jesteś dobry. Odpowiedziała jego zarozumiałość. Z wyjątkiem bycia chujem. Przemówił inny głos. Bóg wie jak bardzo chciał pocałować te słodkie usta, aby móc zapamiętać to uczucie w pamięci. Nawet jeśli byłby to raz, udowodniłby, że nie jest cipą, tak jak mówi David.
- Dziękuję bardzo za to, że mnie rozumiesz. - Wyszeptał, po czym przyciągnął ją w ciasnym, ciepłym uścisku. Zamknął oczy, wdychając jej słodki zapach. Zawsze pachniała dobrze. Kendall przygryzła wargę. To jest to. Przyjaźniła się z jednym z najbardziej niebezpiecznych amerykańskich nastolatków, który również okazał się być facetem, do którego ma słabość. Mam nadzieję, że podjęłaś właściwą decyzję. Przemówił głos z tyłu jej głowy. Potrząsnęła głową. W moich oczach jest dobry, jest aniołem, jest idealny. Powtarzała to w kółko. Nie starając przekonywać siebie samej już dłużej, bo jej serce podjęło już decyzję, ale głosy w jej głowie, dyskutowały na ten temat.
***
Nicole i Justin siedzieli na starej ławce w parku, próbując rozpracować bałagan, który stworzyła dziewczyna. To wykracza poza moją ligę. Pomyślała. Siedziała, rozmawiając z Justinem tak jakby byli starym małżeństwem. To wszystko było dla niej nowe: nigdy nie kłóciła się z poprzednimi chłopakami; jeśli się nie układało, rzucała faceta i tyle. Hasta la vista. Bez urazy. Związki Nicole opierały się na jednej i tylko jednej rzeczy. Obie strony chciały tego samego: obie to dostawały: obie strony były na końcu spełnione. I teraz nie szło tak jak chciała. Ale postanowiła, że da mu trochę czasu.
Justin nie był jak chłopcy, z którymi 'była.' Cóż, karty na stół, Justin w ogóle nie był jak chłopcy, z którymi była. Był słodki, uroczy i był prawdziwym dżentelmenem. Nie mówiąc o jego boskim wyglądzie. Więc musiała zrobić to, jeśli chciała być zwycięzcą. To wszystko to tylko gra, prawda?
- Przepraszam. - Powiedziała nie patrząc mu w oczy, przygryzając mocno usta. Nicole nienawidziła przeprosin. - Nie chciałam tego. Przysięgam. - Powiedziała umieszczając dłoń na sercu i fałszując słodki uśmiech, coś w czym była najlepsza. - Nie jestem przyzwyczajona do odrzucenia. Przestraszyłam się, że mnie nie chcesz, że już mnie nie lubisz. - Westchnęła głośno, a Justina ręka dotykała jej. - Będąc szczerą, jesteś inny, inny od wszystkich chłopaków, z którymi byłam. - Proszę, powiedz mi, że zauważyłeś sarkazm w słowie "wszystkich." - Nasz związek jest inny. Jest szczery. I to nie jest mi znane. Zawsze się bawiłam. - Przemówiła patrząc w dół, udając, że wyciera łzy, kiedy poczucie winy objęło Justina. Walczyła z chęcią uśmiechnięcia się do samej siebie z satysfakcji. Używała karty 'Kendall', nowej taktyki, którą odkryła i działa po prostu idealnie. Niewinna, mała Kendall w końcu na coś się przydała.
- Przepraszam. - Wyszeptała i oparła głowę na ramieniu Justin, nie będąc w stanie dłużej grać, kiedy on położył dłoń na jej plecach i pocałował w czoło. Cholera, skąd to pochodzi? Powinnaś wygrać pieprzoną nagrodę Grammy. Pomyślała sobie prawie chichocząc.
- Nie, przepraszam. Nie miałem pojęcia jak się czułaś, nie powinienem tak zareagować. Przepraszam kochanie. - Powiedział Justin. Mam cię. Uniósł jej podbródek i pocałował w usta, delikatnie i namiętnie.
- Mam zamiar ci to wynagrodzić, obiecuję. - Uśmiechnął się, a Nicole przytaknęła. - Masz może jakieś pomysły? - Wzruszył ramionami chichocząc. Nicole wykrzywiła usta w uśmieszku. Czekała na ten moment dniami.
- Myślę o czymś. - Przytaknęła i Justin mrugnął uśmiechając się do niej. - Daj mi chwilkę. - Powiedziała wstając i wyciągając z kieszeni telefon. Odchodząc kilka kroków od niego wykręciła numer Kendall.
- Hej Nicole. - Powiedziała Kendall, nie wiedząc co się wydarzy. Myślała, że Nicole zadzwoniła by 'przeprosić' za scenę, którą wywołała lub za wciągnięcie ją w to i zapytanie o to jak się mam ale myliła się.
- Hej Ken. - Powiedziała spoglądając przez chwilę na Justina.
- Co tam? - Zapytała Kendall.
- Musisz mi zrobić przysługę. - Powiedziała Nicole przygryzając dolną wargę.
- Czyli co?
- Czy ja i Justin moglibyśmy do ciebie przyjść? Chcielibyśmy spędzić trochę romantycznego czasu sami.
___________________________________________________
Nie spodziewałam się aż tylu komentarzy pod poprzednim rozdziałem, awww <3 Jesteście takie kochane :* I nie wiem jak wam,ale powiem, że ciężko mi tłumaczy się i czyta opowiadanie pisane tym stylem. No ale cóż tak pisze autorka, więc.. :D Może trochę pozmieniam w następnych rozdziałach chodzi mi o kolejność zdań i wgl żeby było bardziej zrozumiałe. Jeszcze raz dziękuję,że tutaj wchodzicie, naprawdę to doceniam i dziękuję z całego serduszka. Tłumaczę to tylko dla was. Piszecie, dziękujecie mi, że odnajduje na to czas,ale naprawdę nie ma za co, gdyż przecież skoro się podjęłam tego tłumaczenia to nie robię tego z jakiejś wielkiej łaski tylko z przyjemnością. :))
Szczęśliwego nowego roku 2014 Beliebers <3333333333
Życzę Wam pijanego sylwka :) I żebyście nigdy nie opuściły Justina i wciąż z nim trwały, mimo jego przerwy w karierze. Chcę życzyć Wam także miłości, która jest strasznie ważna i z pewnością zapuka kiedyś do drzwi każdej z was. Uwierzcie,że wiem co mówię. Samych dobrych ocen w szkole i wgl. Rozpisałam się troszeczkę,ale no cóż.. mogłabym pisać i pisać. W takim razie kończę już to pisać i raz jeszcze: SZCZĘŚLIWEGO WSKOKU DO 2014 ROKU :*
A tak wgl macie już bilety na "Believe"?
uwielbiam!!! Jason <3 nienawidzę nicole... fajnie że sir jej przyznał do tego co tobi :) dziękuję że tlumaczysz i dodajesz często, jesteś cudowna i tobie także wszystkiego najlepszego szalonego sylwestra, spełnienia marzen, wspaniałych ludzi e twoim zyciu, i wytrwania z justinem i aby był zawsze w twoim sercu miłości,wspaniałych ludzi na
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Jason w końcu przyznał się co tak naprawdę robi w życiu
A jeśli chodzi o Nicole... totalna suka
+Szczęśliwego Nowego Roku!
OMB już myślałam, że Jason pocałuje Kendall, było by tak idealnie <3
OdpowiedzUsuńod początku pisałam, że jestem za Jason'em i zostaje przy tym <3
myślę, że Justin zorientuje się, że Nicole gra z nim, ale wtedy będzie już za późno, bo Kendall będzie z Jason'em <3
jejku powinnam już iść spać, a nie bawić się w pisanie przypuszczeń :)
szczęśliwego nowego roku <3
Głupia Nicole!;/
OdpowiedzUsuńDziękuję za to, że to tłumaczysz! Jesteś niesamowita!;
Szczęśliwego Nowego Roku i Spełnienia najskrytszych Marzeń!;***
<33
Suka z tej Nicole
OdpowiedzUsuńUwielbiam to. jestem jaason team<3
OdpowiedzUsuńNajbardziej ciekawi mnie czy Kendall będzie z Jacksonem czy Justinem. Super czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńJejku kocham to opowiadanie <3 sama chciałam zacząć pisać podobne xD jest świetne <3 nie mogę doczekać się nowego rozdziału <3
OdpowiedzUsuń