Nieznajomy, na którego wpadła już dwa razy przez przypadek, miał piwne oczy, bardzo podobne do niej. Wyglądały tak jak Justina i miał uśmiech, za który można było zabić. Jego ciemne, brązowe włosy były ułożone w różnych kierunkach, co czyniło go jeszcze bardziej przystojnym, niż był. A czarne dżinsy zwisały mu nisko na biodrach, natomiast koszulka ukazywała klatkę piersiową.
Kendall spojrzała w dół nie wiedząc co powiedzieć,czując zdenerwowanie pod wpływem jego wzroku.
- Przepraszam. - Wymamrotała, obracając się, by przejść szybko koło niego, ale on chwycił ją mocno za rękę i przyciągnął z powrotem.
- Woah, woah, skąd ten pośpiech Kendall? - Zachichotał. Była zszokowana.
- S..Skąd znasz moje imię?
- Zaufaj mi Dwayne, mogę być nowym, ale wiem wszystko o wszystkich. - Zmarszczyła brwi w zdezorientowaniu.
- Jesteś 'najlepszą przyjaciółką' Nicole Clark. - Zaczął. - Jesteś cnotką, zbyt niewinną, mogę dodać. - Uśmiechnął się złośliwie, gdy jęknęła z irytacją. - Nie szkodzisz nikomu. Jesteś dla wszystkich miła, wliczając w to sportowców, cheerliderki, kujonów, tą sukę, którą uważasz za bliską przyjaciółkę. - Przewrócił oczami. - Tak w ogóle, przepraszam, że byłem taki wredny dla ciebie, kiedy wpadliśmy pierwszy raz na siebie, byłem po prostu.. zestresowany. - Podrapał się po karku z uśmiechem. Po czym odwrócił się i poszedł w stronę, w którą zamierzał.
- Hej, zaczekaj! Imię? - Krzyknęła Kendall.
- Co? - Zmarszczył brwi.
- Znasz moje imię, ale ja nie znam twojego.
- Jason, Jason McCann. - Uśmiechnął się. Imię było dość znajome.
- Cóż, miło było na ciebie wpaść, Jason. - Wzruszyła ramionami z uśmiechem, ganiąc się wewnętrznie za to co powiedziała. Chłopak zachichotał.
- Do zobaczenia, Dwayne.
***
- Panno Dwayne? Czy ma pani pojęcie gdzie może być panna Clark? - Zapytał pan Bolton, nauczyciel matematyki. Kendall wzruszyła ramionami. Drzwi klasy się otworzyły.
- Miło, że do nas dołączasz panie McCann. Nie bardzo miło, że się spóźniasz w swój pierwszy dzień. Powiesz dlaczego? - Powiedział, na co Jason się uśmiechnął.
________________________________________________________________________
- Hej, ty. - Zapiszczał jakiś głos, a Jason przewrócił oczami. Odwrócił się, by zobaczyć Nicole Clark. - Widziałam cię wcześniej w kawiarni. Wpadłeś mi w oko. Jestem pod twoim wrażeniem, muszę przyznać. - Mówiła przygryzając wargę.
- Z tobą też nie jest tak źle. - Powiedział oblizując usta.
- Oh, jestem lepsza niż myślisz. - Położyła dłonie na jego piersi. Nie traciła sekundy i przyciągnęła go do siebie.
- Myślałem, że masz chłopka. - Uśmiechnął się.
- On nie jest moim chłopakiem. Chodzi mi o to, że to nic oficjalnego. Tak czy inaczej, on może być teraz w pieprzonej szkole East. - Uśmiechnęła się, umieszczając swoje usta na jego.
- Widziałam jak wcześniej rozmawiałeś z Kendall. - Powiedziała, łapiąc oddech.
- Tak, i co? - Podniósł brew. Zaśmiała się.
- Kochanie, Kendall jest zakonnicą; chłopcy tacy jak ty nie pasują do takich cnotek jak ona. Trzymaj się od niej z dala, kochanie. - Wyszeptała, umieszczając mały pocałunek na jego ustach, po czym Jason potrząsnął głową z niedowierzaniem i obrzydzeniem.
________________________________________________________________________
- Powiedzmy, że się zgubiłem.
- Dobra, znajdź miejsce i zacznij robić notatki. - Powiedział pan Bolton. Jason rozejrzał się po klasie i zatrzymał wzrok na Kendall, która szybko spojrzała w dół. Ukrył chichot i pochylił się nad nią.
- Czy to miejsce jest zajęte? - Wyszeptał uśmiechając się.
- Nie.. - Wyszeptała, jakby to było pytanie, a nie stwierdzenie.
- Dobrze, bo nie rozmawiałem jeszcze tak naprawdę z nikim oprócz tobą. - Wydął wargi, a Kendall się uśmiechnęła.
- Zamierzasz robić notatki?
- Nie, wiem już wszystko o tym co powinienem. - Mrugnął.
Telefon Kendall zawibrował. "Przepraszam za wcześniej, nie chciałam tego. Wybaczysz mi? Nicole. " Oczywiście, nie powiedziała tego w twarz. Przeprosiny sprawiają, że czuje się mniej ważna, mniej super, mniej sobą. Tak. Odpisała Kendall. Dzwonek zadzwonił, spojrzała na lewo, by zobaczyć, że Jasona już nie ma, wyszedł zostawiając na stoliku karteczkę. Zadzwoń do mnie kochanie. Potrzebuję nowej kumpelki. Jason i jego numer telefonu. Zaśmiała się do siebie i bezinteresownie włożyła karteczkę do torby.
***
- Hej Justin. - Kendall powitała radośnie, kiedy wpuściła Justina do jej mieszkania.
- Hej Kendall. - Uśmiechnął się. Był piątek. Prawdopodobnie miejscem randki Justina i Nicole było znowu mieszkanie Kendall, ponieważ mama Nikki nie pozwala jej przyprowadzać chłopców do domu, i nie może ryzykować być widziana z chłopakiem ze szkoły East, musiała mieć reputację, a Justin nie narzekał. Poza tym, on kocha grać z Kendall w COD.
- Spotykasz się z Nikki? - Zapytała starając się brzmieć pozytywnie.
- Nie. - Powiedział siadając na kanapie, a serce Kendall zaczęło bić szybciej.
- Czy stało się coś z Nikki? Chcesz jakiejś rady czy coś? - Powiedziała, zaczesując włosy za ucho.
- Nie. - Uśmiechnął się.
- Więc co jest? - Powiedziała siadając obok niego.
- Nudziłem się i pomyślałem, że wpadnę pograć z tobą w COD. Nie martw się, pozwolę ci wygrać, jeśli chcesz? - Mrugnął. Uśmiech pojawił się na twarzy Kendall, nie mogła nic poradzić i się zarumieniła.
- Aww, okej!
***
- Teraz pozwoliłeś mi wygrać? - Wydęła wargi i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Justin zachichotał.
- Nie.
- Tak, zrobiłeś to. Nie pozwalaj mi skopać ci tyłek, tylko dlatego, że jesteś miły. - Wymamrotała.
- Nie pozwolę ci wygrać. - Zaśmiał się odrzucając głowę do tyłu.
- Obiecujesz?
- Przetnij moje serce i mam nadzieję umrzeć. - Błysnął uśmiechem za milion dolarów, tak samo jak zrobiła to Kendall.
Kilka minut mijało w ciszy, nie niezręcznej, lecz miłej.
- Hej. Chcesz poznać mój sekret? - Zapytał. Kendall przytaknęła. - Przynieś swojego laptopa. - Odwróciła się, wzięła białego iMaca i wkrótce podała go Justinowi. Wszedł na stronę YouTube i wpisał własne imię. Kendall zachichotała.
- Dlaczego wpisujesz swoje własne imię na YouTube?
- Hej, cicho. Zobaczysz. - Uśmiechnął się, lekko ją trącając. Kliknął na wideo i ukazał się słodki mały chłopiec. Miał jasne blond włosy, niesamowity uśmiech i anielski głos. Zaczął śpiewać With You, Chrisa Browna. Kendall miała słabość do Chrisa Browna i tej piosenki.
Chłopiec był genialny. Całą piosenkę zaśpiewał niesamowicie, w każdy dźwięk trafiał czysto. A na dodatek to był Justin, w młodszej wersji. Gdy piosenka się skończyła jej usta były rozchylone w zachwycie.
- Byłeś niesamowity! - Udało się jej powiedzieć z uśmiechem. - O mój Boże, jak możesz tak śpiewać? - Położyła rękę na czole. Justin zachichotał.
- Robiłem takie filmiki, kiedy miałem 13 lub 14 lat, ale przestałem. - Wzruszył ramionami.
- Nie powinieneś. - Żartobliwie uderzyła go w ramię.
- Ale musisz obiecać, że nikomu o tym nie powiesz. Jesteś jedyną osobą, która o tym wie, poza moją mamą, Ryanem i Chazem. Okej? - Serce Kendall podskoczyło i uśmiech pojawił się na jej twarzy. Wybrał, by powiedzieć jej, tylko jej. Nie Nicole. I po raz pierwszy w życiu czuła się pierwszą. Mimo, że dla niektórych to co zrobił Justin mogłoby się wydawać niczym wielkim, dla Kendall było wielkie, bardzo wielkie.
- Obietnica Pinky? - Wyciągnął mały palec uśmiechając się jak 5-latek. Kendall zachichotała owijając swój mały palec wokół jego.
***
Telefon zawibrował w jej kieszeni, podczas gdy oglądała nowy odcinek Pamiętników Wampirów, płacząc podczas emocjonalnej sceny odgrywanej przez Elenę i Stefana. Szybko starła łzy i sprawdziła. Nieznany numer. Pewnie jakiś kawał. Pomyślała, wzruszając ramionami. Telefon w końcu przestał dzwonić, ale osoba dzwoniąca nie zamierzała tak szybko się poddać. Raz, dwa, trzy razy, pięć razy.
- Co? - Rzuciła złośliwie Kendall.
- O cholera, jesteś zadziorna. - Przemówił ochrypły głos. Zmarszczyła brwi i się rozłączyła. Chłopak zadzwonił znowu i raz jeszcze, dopóki nie odebrała. Nie powiedziała słowa.
- Grasz trudną do zdobycia? - Zachichotał.
- Kim jesteś? - Przemówiła cicho.
- Jason McCann, kochanie.
- Skąd masz mój numer? - Podniosła brew.
- Cóż, nie napisałaś do mnie, więc musiałem się jakoś z tobą skontaktować. Weekend jest długi, wiem, że nikt.. - Urwał słodkim głosem i Kendall wiedziała już, że się uśmiecha. Zaśmiała się. - Aww, śmiejesz się. Jesteś taka słodka. - Natychmiastowo poczerwieniała. - Rumienisz się, co nie? - Zażartował
- Nie! - Krzyknęła.
- Ouuh, sprawiłem, że Kendall Dwayne się rumieni. Panie i panowie, najseksowniejszy i najbardziej uroczy żyjący człowiek, Jason McCann. - Mówił, a Kendall zachichotała ponownie.
- McCann, pora zająć się biznesem. - Usłyszała. Biznes?
- Cholera, muszę kończyć. Miło było z tobą porozmawiać kochanie. Dobranoc, staraj się za bardzo za mną nie tęsknić. - Zanim Kendall mogła odpowiedzieć rozłączył się. Pokręciła głową z niedowierzaniem.
Jej telefon zadzwonił ponownie, tym razem była to Claire.
- Z kim do cholery rozmawiałaś przez tyle czasu? - Zapytała.
- Tobie też cześć Claire. - Westchnęła. - Przepraszam, rozmawiałam z Jasonem. - Uśmiechnęła się.
- Jasonem?
- Tak, wiesz, tym nowym. Jasonem McCannem.
- Cholera, Kendall! Co jest do cholery?
- Co się dzieje?
- On jest przestępcą. - Wyszeptała krzycząc. - Przeniósł się z Las Vegas. Wpadł w głębokie gówno, sąd dał mu dwie opcje, poprawczak lub Stratford. Zgadnij co wybrał. - Powiedziała sarkastycznie. Kendall przewróciła oczami.
- I wiesz to bo..
- Adrianna powiedziała mi, on jest z nią w klasie zdrowia czy coś tam.
- Claire, nie powinnaś wierzyć we wszystko co mówią ludzie. Nie oceniaj.
- Więc zamierzasz znowu z nim porozmawiać? - Prawie krzyczała.
- Tak? - Odpowiedziała Kendall.
- Do cholery kurwa nie!
- Nie będziesz mi mówiła co mam robić. - Powiedziała i rozłączyła się.
Te ff jest cudowne! chguctgfdsk Nie mogę doczekać się następnego <3
OdpowiedzUsuńjuż lubie Jason'a <3
OdpowiedzUsuń