Kendall otworzyła drzwi swojego domu, wpuszczając za sobą Jasona. Usiadła na kanapie, zdejmując swoje szpilki, myśląc o dzisiejszym wydarzeniu. Brooke próbowała żebyśmy ze sobą zerwali i prawie się jej udało. Wypuszczając długi oddech wyrzuciłam przemyślenia z głowy, zdając sobie sprawę, że mieli obydwoje już wystarczając dość na dzisiejszy dzień.
- Więc co to za niespodzianka którą dla mnie masz? - Uśmiechnęła się spoglądając na Jasona, który się uśmiechał.
- Jesteś taka niecierpliwa, nieprawdaż? - Zażartował poruszając brwiami.
- Proszę, powiedz mi co to! Naprawdę chcę wiedzieć. - Wydęła usta, i zachichotała jak urocza 5-latka. Jason się zaśmiał.
- Będziesz musiała poczekać. - Powiedział mrugając do niej, na co ta wypuściła sfrustrowany jęk.
- Przestań mi dokuczać. - Powiedziała żartobliwie uderzając go w klatkę piersiową, na co zachichotał.
- To boli. - Jęknął, a Kendall przewróciła oczami.
- Przepraszam, po prostu mamy już dość na dzisiaj z Brooke. - Powiedziała wypuszczając westchnienie.
- Przepraszam kochanie. - Wymamrotał, przyciągając ją do siebie.
Nieświadoma swych działań, jej zwyczaj ponownie przejął kontrolę, gdy wsunęła dłonie pod jego koszulkę, aż jej palce poczuły jego mięśnie i ciepło skóry. Jason zaśmiał się.
- Zawsze to robisz. - Powiedział, spoglądając na dziewczynę. Kendall zmarszczyła brwi.
- Robię co?
- Wiesz, zawsze jak się przytulamy po prostu to robisz, wsuwasz swoje dłonie pod moją koszulkę i przejeżdżasz nimi po moich plecach. - Powiedział starając się powstrzymać swój uroczy śmiech. Policzki Kendall zaczerwieniły się, a jej usta rozchyliły się w zakłopotaniu.
- Przepraszam, nie chciałam..
- Hej, w porządku. Uwielbiam to. - Zamruczał.
- Uwielbiasz. - Mruknęła chowając głowę w jego klatce piersiowej.
- Mhm, uważam to za seksowne. - Uśmiechnął się, a Kendall przygryzła delikatnie dolną wargę, starając się ukryć uśmiech pojawiający się na jej twarzy. Jason naśladował jej akcje wkładając swoje dłonie i przejeżdżając nimi pod jej swetrem.
Czując dwa dołeczki na plecach na dole jej kręgosłupa kreślił niewidzialne kręgi i inne kształty, powodując, że poprzez jego elektryczny dotyk przez Kendall przechodziły dreszcze. Ku jego zaskoczeniu zaczęła się śmiać.
- Czemu się śmiejesz? - Zachichotał.
- Twoje palce. - Pisnęła. - Są takie zimne, łaskoczesz mnie. - Powiedziała pomiędzy śmiechem.
- Teraz jesteśmy kwita. - Szepnął Jason, gdy śmiech ucichł, spoglądając na jej anielską twarz. Uśmiechnęła się stając na palcach, by móc go pocałować, ale zanim ich usta się dotknęły usłyszeli głośny dźwięk. Kendall zatrzymała się na chwilę, gdy ktoś, najwidoczniej obecny w pokoju, odchrząknął. Spojrzała w kierunku słyszalnego głosu i jej usta rozszerzyły się w szoku i niedowierzaniu. To się nie działo. Jej nogi okazały być się słabe jak galaretka, gdy zauważyła postać. Stał tam nie nikt inny, jak jej ukochany brat Chris z małym uśmieszkiem na twarzy. Nie miało go tutaj być przez kolejne 6 miesięcy.
- Chirs? - Szepnęła. Jason uśmiechnął się do niej, wypuszczając ją z uścisku, dziewczyna pobiegła w kierunku brata, niemal skacząc mu w ramiona. Chris oplótł swoimi umięśnionymi ramionami swoją młodszą siostrę, podnosząc ją i kręcąc się z nią w kółko.
- Moja mała Ken, tak bardzo za tobą tęskniłem. - Mruknął w jej włosy, ściskając ją mocno. Ogromny uśmiech pojawił się na twarzy dziewczyny, gdy jej brat udowodnił, że to nie był sen i nie miała urojeń. Umieszczając ją ponownie na ziemi, Chris uśmiechnął się spoglądając na nią. Słone, ale szczęśliwe łzy groziły upadkiem z jej oczu.
- Jesteś tutaj.. Ale powiedziałeś.. Jak ty.. Co się dzieje? - Wyjąkała patrząc z brata na Jasona, który przyglądał się jej z rozmarzonym uśmiechem na twarzy.
- Cóż, twój chłopak.. - Uśmiechnął się Chris, podkreślając słowo chłopak. - Chciał cię zaskoczyć. Zadzwonił do mnie i wszystko załatwił. Niespodzianka! - Uśmiechnął się szeroko.
- Zrobiłeś to dla mnie? - Szepnęła spoglądając na Jason, który z chichotem przytaknął głową.
- Pociągnąłem za kilka sznurków. Wiedziałem, jak bardzo tęsknisz za bratem i to była idealna niespodzianka. - Wzruszył ramionami, podchodząc bliżej do ich dwójki, Chirs poklepał go po ramieniu.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam.- Pisnęła Kendall, gdy Chris ujął jej twarz całując ją w czoło. - Bardzo dziękuję, Jason. To było po prostu niesamowite. Jesteś niesamowity, nawet nie wiem co powiedzieć. - Powiedz, że mnie kochasz.
- Nie ma za co kochanie. - Wymamrotał, przytulając ją.
- Jesteś słodcy. - Uśmiechnął się Chris unosząc brwi. Jason zachichotał, a Kendall schowała głowę w jego klatce piersiowej, by zapobiec uwag jej brata na temat jej rumieńców. Jason odchrząknął, decydując się na przełamanie lodów.
- Kochanie, przygotuj się, wychodzimy. - Powiedział, popychając ją do przodu i klepiąc w tyłek. Kendall odwróciła się w jego stronę, śmiejąc się niezręcznie.
- Czy ty właśnie klepnąłeś mnie w tyłek? - Wyszeptała, gdy Jason się uśmiechnął.
- Hej, może uważam, że jesteście słodcy. - Zaczął Chris z poważnym wyrazem twarzy. - Ale nie będę tolerował klapsów, kiedy jestem w pobliżu, stary. - Powiedział, chwytając Jasona za ramiona i żartobliwie trzęsąc nim, gdy ten się śmiał.
- Och, daj spokój, stary. - Powiedział Jason żartobliwie uderzając go, a Chris się uśmiechnął.
- Ona jest moją siostrzyczką, bracie. - Bronił się.
- Jason, nie skrzywdź mojego brata. - Powiedziała Kendall wymagającym tonem, wskazując na niego palcem.
- On? Ma mnie zranić? Proszę. - Zaśmiał się Chris przewracając oczami. - Jestem w armii siostrzyczko. Nie skrzywdzi mnie. - Zażartował wysokim głosem, patrząc na Jasona.
- Jestem w gangu, więc lepiej pomyśl o tym dwa razy. - Uśmiechnął się Jason, a Chris się zaśmiał. Kendall wytrzeszczyła oczy i zamarła w szoku.
- Jason, czy ty.. Chris, czy ty wiesz, że Jason jest w gangu? - Przemówiła cicho Kendall, patrząc na niego z nadzieją w oczach. Chris przytaknął głową. - I nie sprzeciwiasz się temu? - Szepnęła z niedowierzaniem. Chłopcy się zaśmiali.
- Ken, pamiętasz te wszystkie razy, kiedy przychodziłem do domu cały posiniaczony? - Kendall skinęła głową. - Cóż, to nie było z powodu dziewczyn, głównie tylko z powodu tego, że byłem w gangu. - Powiedział szybko, uśmiechając się głupio.
- Ty co? - Wysyczała dziewczyna przez zęby. Jason się zaśmiał.
- Zadziorna, podoba mi się to. - Mrugnął do niej, a Chris uderzył go w tył głowy.
- Nie pomagasz. - Mruknął.
- Nie ruszaj się. - Zażądała Kendall. - Byłeś w gangu? - Zawołała. - Dlaczego mi nie powiedziałeś? Co było wtedy, gdy powiedziałeś.. to też była bójka gangu? O mój Boże. - Powiedziała kładąc dłoń na czole.
- Rany, ona nie wariowała tak jak ja jej powiedziałem. - Wymamrotał Jason, zakrywając usta dłońmi, by zapobiec śmiechowi.
- Widzisz, dlatego ci nie powiedziałem. Wariujesz.
- Och, więc teraz postanowiłeś mi powiedzieć w najdziwniejszy możliwy sposób? - Zmarszczyła brwi, a Chirs zachichotał.
- Dlatego tata wysłał mnie do wojska, by przywrócić mnie na właściwą drogę. - Mruknął, a serce Kendall upadło.
- Och.. - Szepnęła. - Cóż, idę się ubrać. - Powiedziała, uśmiechając się i udając się do swojego pokoju.
- To było... dziwne. - Powiedział Jason, gdy Chris się śmiał.
- Nie ma pojęcia jak to jest, stary. - Mruknął. Jason zmarszczył brwi.
- Co masz na myśli? - Chris spojrzał w kierunku pokoju Kendall, upewniając się, że drzwi były zamknięte.
- W Afganistanie. Jest strasznie. Ludzie są zabijani każdego dnia przed twoimi oczami, powstańcy są pieprzonymi dziwakami i nigdy nie tracą szansy rozwalenia nam czaszki. - Wymamrotał kręcąc głową. - Wolałbym być w gangu. - Zaśmiał się Chirs.
- Wiem jak to jest. - Odpowiedział Jason, a jego szczęka się zacisnęła. - Mój tata też był w wojsku. - Powiedział spoglądając na ziemię, a Chris rozszerzyły usta w szoku. - Zmarł kilka lat temu w wyniku ataku powstańców. Byłem wtedy tylko dzieckiem. - Mruknął zaciskając szczękę. Chris poklepał go po plecach.
- Przykro mi, stary.
- W porządku. - Wzruszył ramionami. Drzwi się otworzyły i wyszła Kendall.
- Jestem gotowa, chodźmy.
Obiad w jednej z ulubionych restauracji Chrisa dał szansę obojgu rodzeństwa porozmawiać twarzą w twarz po tak wielu miesiącach. Mimo, że nigdy nie zapominali o pisaniu do siebie listów, to po prostu nie mogło być porównywane w stosunku do siedzenia obok siebie, gdy zazwyczaj są od siebie daleko, dzieli ich ocean. Jason patrzył rozbawiony, ale nie mógł nic poradzić czując smutek. Jego brat mógłby wciąż tutaj być. Jego życie nie byłoby tak popieprzony, nie musiałby zabijać, by żyć i miałby kogoś, kogoś kto by się troszczył. Ale Nick Stokes zrujnował to. To nie była nawet wina Alexa. Gdy Nick pociągnął za spust odebrał Jasonowi jedyną osobę, która mu pozostała. Co bolało go najbardziej to fakt, że obiecał mu, iż się zemści i nie udało mu się. Nie mógł dokończyć tego co zaczął, mimo, że było wszystko przemyślanie i plan był doskonały. Uśmiech Kendall zniknął, gdy zobaczyła jak napięty jest Jason.
- Kochanie, wszystko w porządku? - Zapytała cicho, łapiąc go za rękę, starając się go uspokoić. Wyrywając go z myśli, spojrzał na nią z małym uśmiechem.
- Tak, jest w porządku. Po prostu myślałem.
***
- Jesteśmy. - Powiedział Jason wysiadając z samochodu, wyciągając kluczyki. Otworzył drzwi i wszedł do swojego domu, z Chrisem i Kendall podążającymi za nim.
- W końcu, dom pełen facetów. - Wiwatował Chris podnosząc pięści w powietrze.
- Nie ekscytuj się za bardzo starszy bracie, są też dziewczyny. A tak w ogóle, nie rozmawiaj z Brooke. - Splunęła przewracając oczami. - Jest dziwką. - Wymamrotała, a Chris zachichotał.
- Co tam. - Zawołał Jason i wszyscy spojrzeli w ich stronę. - Chłopacy, to jest Chris, brat Kendall. Był kiedyś w gangu. - Uśmiechnął się Jason. Calvin, David i Liam przedstawili się sami, gdy Brooke spoglądała z góry na dół na Chirsa, z uwodzicielskim uśmiechem na ustach.
- Przestań tak patrzyć na mojego brata, ty dziw.. - Wysyczała Kendall, zanim mogła wypowiedzieć ostatnie słowo Jason zakrył jej usta dłonią, zapobiegając kłótni.
- Jestem Brooke. - Powiedziała lustrując chłopaka i przygryzając dolną wargą.
- A ja nie jestem zainteresowany. - Uśmiechnął się Chirs przez co i na twarzy jego siostry pojawił się uśmiech.
- Płoń, suko, płoń. - Wymamrotał David.
- Stary, już lubię tego kolesia. - Zachichotał Calvin.
- Hej suczki. - Słyszalny był głos Amber, gdy ta głośno schodziła po schodach. - Właśnie.. Och.. Kto to.. jest.. - Przerwała, zauważając Chrisa.
- Jestem Chris. - Powiedział, łapiąc ją za dłoń i umieszczając na niej pocałunek.
- Kim jest ta piękna dama. - Powiedział uśmiechając się do niej.
- Umieram, by cię poznać. - Uśmiechnęła się. - Ja i chłopaki zamierzaliśmy pójść na dół postrzelać, piszesz się na to?
- Boże, tęskniłem za stylem życia gangu. - Uśmiechnął się Chris idąc za Liamem, Cavlinem, Davidem i Amber.
- Wreszcie sami. - Odetchnął Jason opierając swoje czoło o jej. Kendall zachichotała. - Chodź tutaj. - Zamruczał chwytając ją w pasie i przyciągając najbliżej jak to możliwe. Pociągnął jej dolną wargę swoimi zębami. Ugryzł ją lekko. Ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. To było gorące. Nigdy nie chciał zawieść swojej dziewczyny, jeżeli chodzi o namiętność. Delikatnie ścisnął ją za biodra, a ta owinęła ramiona wokół jego szyi. Przerwał pocałunek, z trudem łapiąc oddech, uśmiechnęła się do niego.
- Jason. - Powiedziała cicho spoglądając w dół. Jason zmarszczył brwi.
- Co się dzieje, piękna? - Puściła jego szyję, bawiąc się palcami. Oblizała suche usta, zanim spojrzała na niego z nadzieję w oczach.
- Chcę żebyś mi wszystko powiedział. - Powiedziała spoglądając w jego piwne oczy. Jasonowi zabrakło oddechu w gardle. Jego ciało się napięło słyszące te słowa, które zmienią wszystko.
- Wszystko..? - Zapytał, mówił niemal szeptem.
- Wszystko. - Skinęła głową. Jason wciągnął oddech.
- Okej.. Uch.. Nie wiem nawet od czego zacząć. - Powiedział uwalniając ją z uścisku i przejeżdżając dłonią po włosach. Usiadł na kanapie, a Kendall tuż obok niego. - Co chcesz wiedzieć? - Powiedział, oblizując nerwowo wargi. Jej następne słowa zszokowały go najbardziej.
- Chcę wiedzieć o niej. - Rozszerzył usta zszokowany, a jego oczy wytrzeszczyły się w niedowierzaniu, spoglądał na ziemię z zaciśniętą szczęką. Nigdy z nikim o tym nie rozmawiał, nie z Alexem, jego bratem, nie z Davidem, jego przyjacielem, nie z Amber lub jakimkolwiek innym członkiem gangu. Znajomy uścisk w klatce piersiowej zablokował słowa, a jego usta pozostały zamknięte. Spojrzał na nią kątem oka zauważając, że daje mu czas, który potrzebował, tak czy inaczej, dowie się. Zgaduję, że po prostu muszę to zrobić.
- Nazywała się Samantha, Samantha Cole. Ona.. um.. Też była w gangu. Była w moim wieku, bardzo dobrze obsługiwała się bronią. - Uśmiechnął się sarkastycznie, kręcąc głową. - Członkowie jej gangu byli głównie jej braćmi. Był on prowadzony przez jej najstarszego brata, Travisa. On i Alex byli wrogami. Nie dogadywali się z nami. W zasadzie ze względu na terytorium. Byliśmy znacznie silniejsi niż oni i Travis nie mógł tego znieść. Nie mógł znieść konkurencji. Wiedzieli, że możemy ich pokonać w każdej chwili. Żyli mottem: Niszcz to co niszczy cię. To miejsce, kiedy wkroczyła Sam. Miała za zadanie rozkochać mnie w niej i potem mnie zniszczyć. Prawie się jej udało. - Powiedział przewracając oczami. - Jeśliby mnie zabili, wiedzieli, że mój brat i gang wrócą w celu zemszczenia się i wtedy by ich zabili, tak byliby numerem jeden w Vegas. Nie wiedziałem, że taka była. Nikt nie wiedział. Mój brat wiedział, że jest ryzyko, że się z nią spotykam, ale też wiedział jak bardzo ją lubiłem, jak ją chciałem. - Powiedział wstając i wyglądając przez okno. Kendall nie mogła nic poradzić, ale poczuła się zazdrosna. - Więc uznał ten związek. Miałem na jej punkcie taką obsesję, że nawet bym go o to nie pytał. Ale ostrzegał mnie, a ja nie słuchałem. W końcu zdobyłem ją i wyszedłem z nią, i wtedy mnie oszukała. Była diabłem z twarzą anioła. A ja byłem taki głupi. Dała mi ten adres i spotkałem się z nią nie myśląc dwa razy. - Wypuścił krótki, pozbawiony humoru śmiech. - Myślałem, że to było prawdziwe. - Mruknął.
Oblizał swoje suche usta, znajdując siłę, by kontynuować. Samantha była wrażliwym i niebezpiecznym tematem. Zacisnął szczękę.
- Złapała mnie w sidła tego ciemnego pokoju, a kiedy światła się zapaliły byłem otoczony jej gangiem, wszyscy uzbrojeni, gotowi mnie zabić. W tym czasie mój brat zebrał wszystkie kawałki razem, ale było za późno. Utknąłem w środku, a oni na zewnątrz. Nie było innej opcji. Musiałem walczyć z 6 facetami, nie wliczając jej. Nie wiem jak to zrobiłem, ale wszystkich zabiłem, jeden po drugim. Byłem tak wściekły. - Syknął ostro, wciągając powietrze. - Nie pomyślałem dwa razy zanim ich zabiłem. Wszyscy zostali wybici, oprócz niej. - Kendall dyszała. Nie zabił jej, prawda? - Wycelowałem broń w jej przerażoną twarz, krzyczącą o litość, byłem gotowy pociągnąć za spust. Ale nie mogłem. - Odwrócił się do Kendall, a jego usta prawie drżały. - Nie mogłem tego zrobić. Pozwoliłem jej żyć i wyszedłem z tego miejsca. Nigdy więcej jej nie widziałem i cieszę się. Potem wciągnąłem się w imprezy, alkohol, jednorazowe numerki z laskami. - Wyszeptał, przejeżdżając dłonią po włosach. - Boże, tak bardzo ją kurwa lubiłem. Zabiłem dla tej dziewczyny. - Syknął zaciskając doskonale wyrzeźbioną szczękę.
Kendall skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej, a jej oczy wypalały dziurę w podłodze. Przygryzła dolną wargę. Czuła się jak.. Nie miała słów by to wyjaśnić. Czy była zła? Czy po prostu zazdrosna, bo wiedziała, że Samantha, martwa czy żywa, zawsze będzie miała miejsce w jego sercu. Poczuła mdłości w dole brzucha. Jason spojrzał na jej smutną i zdezorientowaną postać i uśmiechnął się sympatycznie.
- Potem pojawiłaś się ty. - Powiedział cicho, wyrzucając ją z zamyślenia. Dziewczyna spojrzała w jego brązowe oczy. Mrugając kilka razy, rozchyliła usta, a serce biło jej gwałtownie. Jason przerwał przestrzeń między nimi kładąc dłonie na jej twarzy, kciukiem piszcząc jej miękką skórę, a ona uspokajała się pod wpływem jego dotyku. Umieściła swoje dłonie na jego ramieniu, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Otworzyłaś mi oczy. - Powiedział przewracając żartobliwie oczami, a dziewczyna zaśmiała się. - Cieszę się, że cię znalazłem, wiesz to, prawda? - Powiedział dając jej wielokrotnie buziaki w usta.
- Wiem. - Wyszeptała, zanim połączyli swoje usta w słodkim, długim pocałunku.
***
Nicole Clark siedziała na stole krzyżując dłonie na klatce piersiowej marszcząc brwi. Nadal nie mogła pogodzić się z kłótnią z Kendall i musiała się upewnić, że za to zapłaci. Wydęła dolną wargę, spoglądając na swoje kolana, wypuściła długie, zawiedzione westchnienie. Niech to lepiej kurwa zadziała.
- Babeczko, co się stało? - Przemówił głos jej mamy, która usiadła naprzeciwko niej, obok Roberta, jej trzeciego męża, również ojca Kendall.
- Pokłóciłam się z Kendall kilka dni temu. - Wymamrotała.
- Co? Przepraszam księżniczko, nie usłyszałem. - Powiedział Robert. Spojrzała na nich z błyszczącymi oczami.
- Powiedziałem, że kilka dni temu pokłóciłam się z Kendall. - Zawołała. Robert wytrzeszczył oczy z niedowierzaniem, a Danielle, jego żona, dyszała w szoku.
- Co ta dziewczyna ci zrobiła? - Syknęła z czystym obrzydzeniem.
- Zezłościła się na mnie za nic! Jest zazdrosna, mamo. - Powiedziała opierając łokcie o stół. Powinnam za to wygrać kurwa nagrodę Grammy. - Chciałam po prostu z nią porozmawiać, pomóc jej. Od kiedy zaczęła spotykać się z tym Jasonem stała się wredna. - Wymamrotała.
- Z kim się spotyka? - Zapytał Robert marszcząc brwi.
- Z Jasonem McCannem, teraz już miesiąc. Przeniósł się z Las Vegas. On jest.. - Wyjąkała, a jej usta drżały ze strachu. - Jest przestępcą, mamo. Był kilka razy w więzieniu. Groził mi, bym trzymała się od niej z dala. - Skłamała. - Kendall spotyka się z przestępcą. - Wyszeptała.
Danielle westchnęła ponownie, tym razem głośniej.
- Przestępca? Moja córka spotyka się z przestępcą? - Syknął Rob, zaciskając dłonie.
- Zawsze wiedziałam, że ta dziewczyna wpakuje się w kłopoty. - Zadrwiła Danielle przewracając oczami. - Lepiej daj jej jakieś ograniczenia Robert, skarbie, jej żałosna matka w ogóle się nią nie interesuje. - Splunęła z obrzydzeniem.
- Powiedziałaś zły chłopak, tak? - Przemówił Rob, a Nicole skinęła głową. - Cóż, w takim razie myślę, że to pora, by złożyć wizytę mojej córce.
Co zadrosna suka z nicole.. tylko ją zabice :/
OdpowiedzUsuńUwielbiam Jasona i Kendall są słodcy... ♥
Omg super rozdział ale ONI czyli Kendall I jason musza być razem I niech ten jej zly Tata nic nie zrobi ily <3333
OdpowiedzUsuńHBSAFJHESJH Jezu, nienawidzę Nicol. Pieprzona suka. Jeszcze jej matka....Ugh. W ogóle nie rozumiem ojca Kendall, to zwykły skurwysyn. Nie powinien się teraz wtrącać w jej życie. Mam nadzieję, że nic nie namiesza między Kendall, a Jasone.
OdpowiedzUsuńNIENAWIDZE NICOLE , UGHHHH ! -,- PŁOŃ SUKO, PŁOŃ ! XD cudoooowny, a Justin mnie wkurza tak samo jak Nicole.... Kasone/Jasall 4FOREVER. oni tworzą mega słodką parę, on w gangu ona taka niewinna awwww <3 a ta scena z Brook przypomona mi tą z Kyah z Dangera ;) no nic, cudownie..... mam nadzieje ze Jason i Kendall będą razem :c @BVictoriaHh
OdpowiedzUsuńJason jest taki kochany ale Nicole wszystko zawsze umie spieprzyc -,- tak strasznie jej nie lubie .Rozdział. świetnie przetłumaczony :***
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie *__*
OdpowiedzUsuńDziekuje ci skarbie że tak szybko dodajesz rozdziay :***
OdpowiedzUsuńNiech będzie z Justinem <3
OdpowiedzUsuńnie.
UsuńNie moglam uwierzyć że jest nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńZajebisty.
Uwielbiam ich momenty sa tacy słodcy. *.*
Jason i Kendall są idealni <3
OdpowiedzUsuńNicole to zazdrosna suka
Pieprzona Nicole!:/ nienawidzę jej!
OdpowiedzUsuńOby wszystko było dobrze! Kocham to!<33
Nicole jest cholerną suką ! Niech jej ojciec do niej pójdzie no i tak gówno zrobi ! Jason jest cudowny , Chrisa też juz lubię ! Kendall i Jason są idealną parą . Niech Justin się zajmie swoją suką i nie idzie do Kendall kiedy ona znowu będzie się z kimś pieprzyć ! Cudny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny. Czekam nn <3 / Fioletovaa
OdpowiedzUsuńNienwidze Nicole, denerwuje mnie Justin. Miło, było czytać o tym jak szczęśliwy jest Jase. Niech Justin nie bd potem rozczarowany.
OdpowiedzUsuńRozdział piękny <3
Kocham Twojego bloga, bardzo dobrze piszez, jest moim ukochanym,a czytam wszystko co się nawinie :p
OdpowiedzUsuńSwietnie tlumaczysz :** ugh....nienawidze Nicole
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial *_*
OdpowiedzUsuńCudoowny kc :**
OdpowiedzUsuńSuper przetłumaczony ;)) Bosz..,jak ja nie lubie Nicole. -,-
OdpowiedzUsuń