- Zrobił to, co teraz? - Krzyknął Jason, puszczając dłonie Kendall.
- Proszę Jase, ciszej. Nie chcę żeby mój brat dowiedział się o tym wszystkim. - Wyszeptała cicho.
- Naprawdę nie obchodzi mnie teraz twój brat, bo szczerze? Byłoby mi teraz łatwiej skopać tyłek Biebera. - Wyszeptał, starając wydostać się z uścisku.
- Jason przestań. - Powiedziała, trzymając się go tak mocno, jakby od tego zależało jej życie. Zacisnął szczękę, dysząc ciężko.
- Nikt nie może mówić tak do mojej dziewczyny. Tym razem zaszło za daleko. - Warknął.
- Widzisz? Dlatego nie chciałam ci w pierwszej kolejności o tym powiedzieć, wiedziałam, że zareagowałbyś w ten sposób. - Zawołała krzyżując ramiona na piersi, odwracając się tak, że stała do niego tyłem. Czy nie miała już dość na dzisiejszy dzień? Jason westchnął zamykając na chwilę oczy, starając się zachować spokój. W jego myślach krążyły prawdopodobne słowa rzucone przez Justina na nią i gotowała się w nim krew.
- Kochanie, proszę.. - Jęknął, kładąc dłonie wokół jej talii i obejmując ją. - Nie mogę znieść, kiedy ktoś sprawia, że jesteś smutna lub zła, i to nie jest pierwszy raz, kiedy Justin to robi. - Kendall prawie się zaśmiała. To był pierwszy raz, kiedy Jason nazwał go po imieniu. - Boże, nie masz nawet pojęcia jak bardzo chcę uderzyć tego skurwysyna. - Syknął. - On po prostu coraz bardziej się pogrąża. Nie uwierzył ci? Dobra. Może wypierdalać. Nie martw się o to. Wykonałaś swoją robotę. - Powiedział umieszczając delikatny pocałunek na jej skroni. Wzdychając, odwróciła się do niego badając jego twarz.
- Twoje siniaki i cięcia są wyleczone. - Wymamrotała dotykając delikatnymi palcami jego twarz. - Przepraszam, że musiałeś przez to przejść. - Mruknęła, patrząc w dół. Jason jęknął.
- Ile razy mam ci mówić, że przechodziłbym przez to miliard razy ponownie, jeślibym musiał? Spójrz na mnie. - Zażądał, a jego oczy wpatrywały się w jej. - Jesteś jedyną dobrą rzeczą, która mi została. Nie pozwolę nikomu, by mi cię zabrał. Nie twojemu tacie, nikomu innemu. Rozumiesz? Nawet jeśli to oznacza, że zostanę pobity. Nie mam kurwa nic przeciwko, to nic do czego nie jest przyzwyczajony. - Przewrócił oczami chichocząc. Pochylając się, dotknął jej nos swoim sprawiając, że się uśmiechnęła. - Będzie ze mną dobrze, tak długo jak będę miał ciebie, kochanie. - Wyszeptał zanim złączył ich usta w powolnym pocałunku. Odrywając się od pocałunku, Kendall warknęła. Jason zaśmiał się marszcząc brwi.
- Co się stało, księżniczko? - Zapytał.
- Nie możemy widzieć się za dużo w tym tygodniu. Jest koniec semestru. Mamy ważne egzaminy i SAT i.. będzie tak nudno nie mając cię obok. Muszę uczyć się cały dzień. - Mruknęła.
- To takie męczące. - Przewrócił oczami Jason. - Nawet nie rozumiem, dlaczego się tym tak stresujesz. Jesteś mądra, jestem zaskoczony, że wciąż jesteś w szkole. - Zaśmiał się, ale to nie sprawiło, że poczuła się choć trochę lepiej. - Popatrz kochanie, masz przed sobą świetną przyszłość. Jesteś piękna, inteligenta i opiekuńcza, nie masz się o co martwić. To tylko jakieś głupie egzaminy. - Mruknął, a ona zachichotała. To wtedy poczuł się źle. Ona ma przyszłość. Miała 18 lat i była już zatrudniona przez jedną z najbardziej znanych agencji modelek. Jej oceny były bardzo dobre i miała wysokie GPA. A co on miał? Nic. Był przestępcą, zamachowcem i zabójcą. Nie miał innej przyszłości niż zabijanie na życie i jaka dziewczyna chciałaby mieć chłopaka, który jest niebezpiecznym przestępcą. Żadna z mózgiem, oczywiście. Co on może jej zaoferować? Zrujnuje jej przyszłość. Ale ta jej twarz, jej uśmiech, wszystko w niej sprawiało, że chciał zostać odrobinę dłużej.
- Wiesz co jest najgorsze? To, że tutaj nie będzie. - Jęknęła, wyciągając go z jego ciemnych myśli.
- Cóż, może powinniśmy się razem pouczyć. Tym sposobem nie obleję egzaminów i dotrzymam ci towarzystwa. Jak to brzmi? - Uśmiechnął się dostając w zamian jej przepiękny uśmiech.
- Brzmi idealnie, ale nie całuj mnie bo Chris cię uderzy. - Zażądała, a Jason zachichotał. - Może być taki jak ty i uważać cię za 'brata.' - Ostatnie słowa powiedziała męskim głosem, sprawiając, że Jason się zaśmiał. - Ale nie powstrzyma go to od uderzenia cię, jeżeli będziesz mnie cały czas całował. - Powiedziała. Jason ponownie zachichotał.
- Przepraszam. - Wymamrotał, oblizując usta, jego twarz zbliżyła się do jej. - Po prostu nie mogę trzymać z dala od ciebie rąk. - Wyszeptał swoim ochrypłym, seksownym głosem, zanim złączył swoje wargi z jej.
***
Piątek.
Jason opadł na kanapę, zarzucając głowę w poduszkach.
- Hej, człowieku. Co się dzieje? - Zapytał David siadając obok niego.
- Jestem cholernie zmęczony. - Warknął. - Dzięki Bogu, kurwa, że te egzaminy się skończyły. - Mruknął, na co David zachichotał.
- Mówiłem ci żebyś nie chodził do szkoły. Zostały ci tylko 4 miesiące ostatnie roku, ale nie słuchałeś.
- Głupi sędziowie i radni. - Mruknął pod nosem przypominając sobie, jak sędzia kazał mu pójść do szkoły.
- Don jest tutaj, tak przy okazji. - Wymamrotał David. Jason zatrzepotał oczami.
- Co? Kurwa, miał być tutaj w przyszłym tygodniu. - Szepnął krzycząc.
- Nie, miał być w ten weekend, ponieważ jedziemy do Toronto załatwić parę spraw, ale byłeś tak zajęty i zapomniałeś. - Odpowiedział ze złością. Jason przejechał dłonią po włosach. Nienawidził go. Pewnie, Don był jak rodzina, znał go praktycznie od urodzenia; był najlepszym przyjacielem Alexa. Ale od kiedy Alexa zmarł nakazywał mu, traktował jak własność. Jakoś w głębi, Jason wiedział, że Don po prostu chciał mieć na niego oko, ale jego sposób troski wkurzał go. Jason warknął.
- McCann. - Zawołał Don z kuchni, gdy David szybko wstał i udał się w kierunku głosu z Jasonem za plecami.
- Hej Don. - Wymamrotał Jason biorąc piwo z lodówki.
- Jedziemy niedługo do Toronto, czemu nie jesteś jeszcze gotowy? - Spytał surowo.
- Nie jadę. - Odpowiedział w tym samym ostrym tonie Jason.
- Co masz na myśli mówiąc, że nie jedziesz? - Powiedział Don marszcząc brwi.
- Mam na myśli to, że nie jadę. - Rzucił Jason. - Nie czuję wysadzania składów lub zabijani skurwieli dziś wieczorem. - Wymamrotał, a jego ochrypły głos był ledwo słyszalny. Don zachichotał.
- Co z nim? - Zapytał Davida, który wzruszył ramionami. - Znalazłam jakąś laskę czy coś? - Zaśmiał się, kiedy Jason spoglądał na podłogę.
- Właściwie tak. - Zachichotał Liam. Don wybuchnął śmiechem.
- Serio, stary? Myślałem, że nie pozwolisz się uwiązać.
- Nie pozwalam jej mnie uwiązać. Po prostu chcę spędzić z nią trochę czasu, to wszystko. - Wzruszył ramionami, unikając kontaktu wzrokowego.
- Są razem od miesiąca. Robi się całkiem poważnie. - Kontynuował Liam. Jason westchnął.
- Związek? Poważnie? Jason? Nie. - Uśmiechnął się złośliwie. - Mówią prawdę, Jason? - Zapytał.
- Tak. - Rzucił wściekle Jason. Don uśmiechnął się decydując być tym razem miły i kontynuował.
- Jest w ogóle gorąca? - Spytał, patrząc w dół. Jason odwrócił wzrok na podłogę. Jego gra wychodziła zza granic. Chłopcy zagwizdali.
- Cholernie, ona jest..
- Wystarczy Liam. - Rzucił ostro Jason patrząc na Liama, który przewrócił oczami.
- No weź Jason, jesteśmy przyjaciółmi. To tylko niewinna rozmowa o twojej dziewczynie - mówiłeś, że jak ma na imię? - Zapytał Don.
- Kendall. - Mruknął Liam uśmiechając się. Mięśnie Jasona się napięły.
- Więc wycofujesz się z misji dla dziewczyny?
- Amber też nie jedzie. Dlaczego nie możesz jej wkurzać? - Mruknął.
- Spokojnie, McCann. Obserwuję cię.
- Obserwujesz? - Zaśmiał się sarkastycznie Jason. - Nie używaj tej żałosnej wymówki jako jebanego pretekstu do wpieprzania się w moje życie. - Warknął.
- Słuchaj dzieciaku, twój brat..
- Nie waż się kurwa wciągać w to mojego brata. Nawet nie wspominaj jego imienia, bo nie wiesz co by zrobił lub powiedział. Możesz być przywódcą gangu, ale podejmuję własne decyzję. Nie jadę i tyle.
- Wybierasz ją zamiast nas? Zamiast swojej rodziny? - Syknął Don.
- Naprawdę mnie to nie obchodzi.
- Wybierasz tą dziwkę zamiast nas? - Splunął Don.
Tyle wystarczyło, by Jason uderzył. Jego piwne oczy natychmiastowo pociemniały, gdy zacisnął szczękę. Ostro wdychał i wydychał powietrze, kiedy zaciskał pięści i zanim się zorientował szedł do Dona. David próbował go powstrzymać, ale było już za późno. Wymachując pięścią, uderzył Dona w skroń, gdy nie widział co się dzieje. Uderzynie było szorstkie i Don cofnął się od jego siły do tyłu trzymając się za szczękę i pozwalając na gniewne warknięcie. Nikt nie uderzał jak Jason i wszyscy wiedzieli, jak ostrożnym trzeba być, by nie ujrzeć jego złej strony, ale Don nigdy nie przestrzegał zasad, tak samo jak i Jason nie słuchał jego. Calvin i David trzymali go za ramionami, ciągnąc go w kąt kuchni, uniemożliwiając mu ponownego uderzenia Dona, które miałoby miejsce, gdyby owa dwójka nie zablokowała mu drogi.
- Jason, bracie, przestań. - Wymamrotał David próbując złapać jego uwagę. Jak mógł ją tak nazwać? On nawet jej nie zna.
- Co jest, kurwa? - Krzyknął Don.
- Nigdy nie mów tak o mojej dziewczynie. - Warknął gniewnie Jason, a jego głos niósł się echem przez cały dom.
- Uderzyłeś mnie kurwa. - Odpowiedział Don zbliżając się do niego wraz z Liamem, w wypadku gdyby coś się stało,
- I kurwa zabiję cię jeżeli nie będziesz znowu uważał na słowa. - Syknął.
- Nie masz jaj, Jason.
- Chcesz spróbować? - Syknął ostro próbując uwolnić się od uścisku chłopaków. Jego uwagi sprawiły, że wrzała w nim krew. Nikt nie miał prawa mówić tak o jego Kendall.
- Jason, uspokój się, człowieku. - Powiedział Calvin pozwalając mu odejść i popychając go. Oddychał ciężko.
- Przestań zachowywać się jak cienias tylko dlatego, że znalazłeś sobie jakąś panienkę. - Zadrwił Don uśmiechając się. Jason ponownie ruszył w jego kierunku, ale został odepchnięty przez Calvina i Davida.
- Spróbuj kurwa jeszcze raz o niej tak powiedzieć to przysięgam na Boga, Don, urwę ci głowę. Zabiję cię kurwa, słyszysz? Nie obchodzi mnie to, że jesteś przywódcą. Nie obchodzi mnie to, że byłeś najlepszy przyjacielem Alexa. Nie zawaham się od zabicia ciebie, jeżeli jeszcze raz usłyszę tego typu słowa z twoich ust. To obietnica. - Syknął Jason zanim wstał i wyszedł z domu mocno trzaskając drzwiami.
***
- Dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś? - Mruknęła Kendall uśmiechając się, opierając głowę na piersi Jasona. Robiła niewidzialne okręgi na jego skórze, gdy oboje siedzieli przy ognisku w lesie. Było to miejsce, gdzie 5 tygodniu temu pocałowali się po raz drugi i od wtedy byli razem, dlatego wybrał to miejsce. Było dla niego wyjątkowe, dla ich obu.
- Ponieważ pomyślałem, że zaplanuję coś wyjątkowego dla ciebie, coś innego niż ściągnięcie tutaj twojego brata. Coś dla nas, wiesz. - Powiedział cicho umieszczając pocałunek na jej czole. Dokładnie wiedział dlaczego ją tutaj przyprowadził. To był ten czas. Czuł potrzebę, by wyszło to z jego klatki. Od czasu rozmowy z Amber w ostatnim tygodniu nie mógł już tego dłużej trzymać dla siebie. Kochał ją. Chciał, by cały świat o tym wiedział. Podczas zeszłego tygodnia zmarnował wiele momentów, by jej to powiedzieć.
To ciche, spokojne miejsce było dla niego idealne, by powiedzieć jej co czuje. Ale z jakiegoś powodu czuł się zdenerwowany. I nadal tego nie zrobił. Ukłucie w piersi, serce pompowało krew szybciej niż zwykle, a jego żołądek robił fikołki, zaś umysł wariował. Czuł pulsowanie całego ciała, gdy myślał o tym co ma jej powiedzieć.
- Mogliśmy zostać u mnie.
- Cóż. - Uśmiechnął się Jason. - Mamy tutaj cały dom dla nas, ponieważ reszta gangu jest w Toronto. Amber jest na randce z twoim bratem u ciebie, chcieli dom dla siebie. - Zachichotał uśmiechnięty.
- Naprawdę? Boże, dość szybko działają. Chris szaleje na jej punkcie. - Zachichotała.
- Żartujesz? Amber jest po uszy w nim zakochana. - Zaśmiał się.
- Byliby słodką parą.
- Nie słodszą niż my. - Wyszeptał całując ją w usta i przytulając. Kendall przygryzła dolną wargę.
- Jason. - Zapytała.
- Mhm..
- Czy kiedyś myślałeś o dzieciach.. wiesz, czy widzisz siebie jako tatę w przyszłości? - Zapytała szybko, jej głos się trząsł ze zdenerwowania.
Zastanawiała się, czy go o to zapytać, czy też nie. Mógłby to odebrać w niewłaściwy sposób. Mógłby zacząć wariować. Może to nie był jeszcze czas, by rozmawiać o dzieciach. Większość facetów rzuciłoby wówczas dziewczynę, a ona nie chciała by to miało taki wpływ na ich związek. Ale jej usta nie słuchały i przemówiły. Jason poczuł jak jej ciało się napięło i zaśmiał się starając się ją zrelaksować.
- Oczywiście. Mój styl życie jest zbyt niebezpieczny dla dzieci zresztą, ale chciałbym mieć dzieci. Chcę siódemkę, nazwałbym je Poniedziałek, Wtorek, Środa..
- Wow, Wow, Wow. Serio? - Zapytała Kendall spoglądając na niego z szeroko otwartymi oczami. Jason zaśmiał się.
- Nie, żartuję. Znaczy się, oczywiście, chcę dzieci. Chcę syna i córkę. - Powiedział oblizując wargi. Jego wzrok złagodniał, a uśmiech pojawił się w kącikach ust. - Chcę najpierw syna, by żaden chłopak nigdy nie odważył się zbliżyć do mojej córeczki. - Uśmiechnął się powodując, że Kendall się zaśmiała. Uważała, że jego opiekuńcza strona jest urocza. Cóż, wszystko w nim było dla niej urocze. - Nazwałbym go Alex, Alex Jonathan McCann. Pierwsze imię po moim bracie, a drugie po tacie. - Wymamrotał, a jego głos był ledwo słyszalny. Kendall zmarszczyła brwi. Czuła jego ból. Jason westchnął. - I nie wiem jak nazwałbym córkę, myślę, że zostawiłbym to tobie. - Uśmiechnął się. Oddech Kendall uwiązł jej w gardle, a serce zaczęło bić szybciej. Odwróciła się w jego stronę.
- Co? - Wyjąkała. Jason zaśmiał się.
- Powiedziałem, że zostawię to tobie.
- Chcesz ze mną mieć dzieci? - Szepnęła uśmiechając się.
- Oczywiście. Byłabyś wspaniałą mamą. I dzieciaki byłyby wspaniałe, tak jak ty. - Wymamrotał przytulając ją.
Dając mu całusa oparła głowę na jego klatce. Jason wziął głęboki oddech. Już pora.
- Kendall, mogę ci coś powiedzieć? - Odetchnął zamykając oczy. Musiał zrobić to dobrze.
- Tak. - Mruknęła.
- Chciałem ci to już od jakiegoś czasu powiedzieć. - Szepnął. - I to sprawia, że szaleję. - Potrząsnął głową. Kendall zmarszczyła brwi i usiadła na nim, by mogła patrzeć mu prosto w oczy.
- Po prostu to powiedz. - Zaśmiała się. Jason wypuścił drżący oddech. Wyciągnął ręce do jej twarzy, a ta zamknęła oczy uśmiechając się pod jego dotykiem. Śledził jej szczękę palcami, zanim oblizał wargi. Jego oczy były błyszczące, a oddech drżał. Zanim Kendall mogła zapytać dlaczego jest taki zdenerwowany postanowił to powiedzieć.
- Kocham cię. - Wyszeptał słodkim głosem, patrząc prosto w jej czekoladowe oczy. Kendall otworzyła usta w szoku, a łza spłynęła z jej oczu. Jej usta otworzyły się, by powiedzieć coś, ale słowa nie wyszły. Claire się myliła. - Zaczekaj. - Powiedział umieszczając swój palec przy jej ustach. - Nie musisz mi tego mówić, tylko dlatego, że to powiedziałem. - Uśmiechnął się, a Kendall przytaknęła głową. - Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, wpadliśmy na siebie, zauważyłem jak piękna byłaś, ale miałem zbyt duże ego, by być dla ciebie milszy. - Zachichotał sprawiając, że się uśmiechnęła. - I potem zobaczyłem cię w szkole. Widziałem jak jesteś słodka dla wszystkich. Widziałem, jak przygryzasz wargę, kiedy jesteś zdenerwowana, i uśmiechasz się spoglądając na ziemie, kiedy jesteś nieśmiała i zahipnotyzowałaś mnie. Wiesz, kim jest ta dziewczyna i dlaczego jest taka idealna. - Uśmiechnął się. - Potem z tobą porozmawiałem i byłem twoim przyjacielem, ale bolało mnie widząc jak ludzie cię lekceważyli i nie doceniali. Bez twojej świadomości strasznie się w tobie zadurzyłem. - Zachichotał przewracając żartobliwie oczami. - Na początku bałem się do tego przyznać, nawet samemu sobie, nigdy nie byłem tego nawet blisko. - Wzruszył ramionami. - Po tym jak się pocałowaliśmy na imprezie, wiedziałem, że jesteś dziewczyną, z którą chciałem spędzić całe moje życie. I od tego czasu nie mogę wyobrazić sobie swojego życia inaczej. Wiem, że jesteś razem od tylko ponad miesiące i wszyscy myślą, że zwariowałem zakochując się w tobie tak szybko, ale mimo wszystko, miłość jest szaleństwem, prawda? Wiem, że masz problemy z zaufaniem, wiem, że byłaś tak wiele razy załamana, ale chcę cię naprawić, ponieważ cię kocham. Nie obchodzi mnie to, czy zajmie ci to lata, by to odwzajemnić. Będę tutaj, by to usłyszeć. Wiem, że daleko mi do ideału, ale przysięgam, dla ciebie będę ideałem. Kocham cię. - Wyszeptał i pochylił się, żeby ją pocałować.
Kendall zaśmiała się umieszczając palec przy jego ustach, tak jak to on zrobił wcześniej.
- Czekałam chwilę, by ci to powiedzieć i powinnam powiedzieć to już 5 minut temu. Kocham cię. - Szepnęła. Jason uśmiechnął się do siebie. Czuł jak ogromny ciężar został zdjęty z jego ramion. Przyciągnął ją do siebie, by móc ją pocałować.
- Kocham cię bardzo. - Szepnął uśmiechając się podczas pocałunku.
***
Oboje leżeli na łóżku Jasona.
- Wyglądasz seksownie w moich ubraniach. - Wyszeptał Jason przygryzając dolną wargę i spoglądając na jego spodenki i dużą koszulkę, rzeczy, które miała na sobie. Kładąc rękę na jej biodrze, zbliżył się do niej, łącząc swoje usta z jej. Przejechał ręką wzdłuż jej ciała, aż dotarł do policzka, zanim pocałował ją delikatnie. Palce Kendall jeździły po koszulce Jasona, trzymając go mocno. Oderwał ich usta wdychając jej zapach, zanim ponownie jego usta znalazły się na jej. Kendall wciągnęła głęboki oddech. Jej palce chwyciły mocno cienki materiał, białego podkoszulka i napawała się uczuciem, jak słodki był dla niej. Jason zaczął całować jej szyję. Jego ręce krążyły po jej plecach. Jego usta tym razem znalazły się obok jej ucha, przygryzł delikatnie płatek jej ucha.
- Boże, jesteś taka piękna. - Wyszeptał ochrypłym głosem. Wygięła plecy, by dać mu lepszy dostęp, gdy ten kontynuował atakować jej szyję swoimi ustami. Kendall przebiegła dłońmi po jego miękkich włosach, sprawiając, że jęk wydostał się z jego ust, przez co przeszedł po niej dreszcz. - Tak bardzo cię kocham. - Wyszeptał całując jej obojczyk i delikatnie ją gryząc. Uczucie było nie do zniesienia. Kendall mocno przygryzła dolną wargę, by powstrzymać się od jęknięcia. Nie mogła powstrzymywać się dłużej. Dźwięk jej jęknięcia był cichy, spokojny i drżący i wysłał Jasona do krawędzi. Mrucząc przekleństwa pod nosem, usiadł na kolanach. Jego dłonie przebiegły po jego koszulce i zdjął ją agresywnie. Kendall otworzyła oczy, by zobaczyć jego idealnie wyrzeźbione ciało. Zadrżała, a jego dłonie ponownie znalazły się na jej biodrach. Pochylił się, by ją pocałować. Kendall umieściła dłonie na jego klatce, by go powstrzymać. Było jej tak ciepło.
- Dlaczego zdjąłeś swoją koszulkę? - Wypaliła słabym głosem. Jason zaśmiał się do siebie.
- Po prostu jest tu za gorąco. - Odetchnął przytulając ją. Kendall westchnęła z ulgą. Dla niej też robiło się za gorąco. - Nie martw się kochanie, nie próbuję nic zrobić. - Wyszeptał umieszczając jej brązowe włosy za uchem i przygryzając jej dolną wargę. - Nie zrobię nic dopóki mi nie powiedz. Nie zrobię nic dopóki nie będziesz gotowa, okej? - Wymamrotał cicho umieszczając delikatny pocałunek na jej skroni. Kendall uśmiechnęła się do siebie doceniając jego słowa.
- Dziękuję. - Szepnęła.
- Będę czekać na ciebie wieczność. - Odpowiedział posyłając jej uspokajający uśmiech.
Swoimi ustami ponownie zaatakował jej szyję, wielokrotnie ją całując, sprawiając, że Kendall słabła pod pocałunkami, a jej ręce jeździły po jego klatce wysyłając mu dreszcze. Szybko złapał ją za udo i rysował nie widzialne kółka wokół jej talii. Kendall uśmiechnęła się z satysfakcją, jak był napięty, i kontynuowała rysować niewidzialne kręgi na jego klatce. Wypuścił delikatny jęk, a prędkość pocałunków wzrosła. Przeniósł się do jej ust, atakując je zachłannie i namiętnie, nie czekając na jej pozwolenie wpakował w nią swój język. Jego ręce ściskały mocno jej tyłek, a oddech uwiązł Kendall w gardle i wypuściła delikatny pisk. Odsunęła się dysząc. Jason wypuścił sfrustrowany jęk.
- Dlaczego przestałaś? - Jęknął. Jason przygryzła dolną wargę.
- Ponieważ. - Szepnęła. - Miałam to uczucie na dole i nie było dobre. - Szepnęła zarumieniona. Jason zaśmiał się, a ona unikała kontaktu wzrokowego.
- Sprawiłem, że byłaś podekscytowana. - Wyszeptał do jej ucha. Kendall odwróciła się, tak, że plecami była do niego. - Och, daj spokój kochanie. To żaden wstyd przyznać, że cię podnieciłem. - Wyszeptał seksownie uśmiechając się do siebie, obejmując ją od tyłu. Kendall zadrżała pod wpływem jego dotyku. - Ty mnie tak podniecasz cały czas. - Przyznał wzruszając ramionami, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Chodźmy już spać. - Wyjąkała. Jason zaśmiał się.
- Okej kochanie. Dobranoc. - Mruknął całując ją w policzek.
- Dobranoc, kocham cię. - Wymamrotała, zamykając oczy.
- Też cię kocham, tylko bardziej. - Wyszeptał zanim przytulił ją do siebie.
______________________________________________
Miałam dodać szybciej, ale nie miałam czasu, przepraszam:( Nie informowałam o tym rozdziale.
Genialny! *.*
OdpowiedzUsuńWyznali sobie miłość!! *_*
Nie mogę doczekać się nexta! <33
Na początku chciałabym Cię ogromnie przeprosić za nie komentowanie wcześniejszych rozdziałów, od teraz to się zmieni. Obiecuje :) Jason w tym rozdziale jest niesamowity, co ja gadam, Jason ogólnie jest najcudowniejszym chłopakiem, którego chciałaby mieć każda dziewczyna, bez wątpienia. I powiedział jej, że ją kocha! <3 Strasznie się cieszę. Weny! :)
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział:(
OdpowiedzUsuńAghjdgfvufrf ♥♡♥♡♥ Cudo ;*)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nexta.
Omg oni są taaacy słodcy!
OdpowiedzUsuńTaaak w koncu powiedzieli sobie nawzajem co czuja *_* Cudowny rozdzial ^__^
OdpowiedzUsuńGenialny*_*
OdpowiedzUsuńO mój boziu !
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki słodki, że nawet nie mam kogo wyzywać i przeklinać w komentarzu ! :o
Chociaż ! Pojawił się Dan, który nie miło się wysławia na temat Kendall, ale to nie powód, aby się aż tak bardzo na niego denerwować bo w końcu jej nie zna i nie wie jak wspaniałą osobę "obraził".
Ami ♥
this-is-my-life-brooklyn.blogspot.com
Omg kocham to tłumaczenie ily i genialny rozdział <3333 kocham cię
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwwwwwwwwww
OdpowiedzUsuńjak slodko
Uwielbiam to :D
Jest najlepsiejsze :D
Wreszcie jej to powiedział! Słodko! Dodaj nn jak najszybciej możesz, bo nie mogę się doczekać kolejnego *.*
OdpowiedzUsuńInni ale jednak coś ich łączy. Oboje są zranieni , zgubieni. Obaj popełnili wiele błędów za które teraz słono płacą. Kochają szybką jazdę i adrenalinę ,która temu towarzyszy,ale różni ich jedno. On wiecznie stwarzający problemy maturzysta typowy "bad boy" oraz przestępca ,któremu nie przeszkadza jego tryb życia. Natomiast ona nie chce już taka być chce zapomnieć o tym co się wydarzyło w jej rodzinnym mieście w Brazylii . Chce zacząć nowe życie , zapomnieć o swej przeszłość. Czy on zawróci jej w głowie ? Czy dotrzyma słowa danego rodzicom i za wszelką cenę będzie trzymać się z dala od wszelkich niebezpieczeństw? Przekonaj się czytając "You don't fool destination" !
OdpowiedzUsuńhttp://jbff-poland.blogspot.com
zapraszam może zostaniesz na dłużej :)
Jejciu jaki słodki rozdział awww aww aww :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, że tłumaczysz Skarbie xx
Moje ulubione opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńagghfvgfvhdsasf awww :))
OdpowiedzUsuńCzemu mam wrażenie że ona i tak będzie z Justinem ??? Nie chce tego, ona i jason są najcudowniejsi !!!
W KOŃCU POWIEDZIELI SOBIE ŻE SIĘ KOCHAJĄ! AWWW
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńTAAAAAAAK !!!!!!!! W KOŃCU :D powiedzieli co czują *_____* tyle na to czekałam . Teraz czekam jeszcze na coś ale nie będe mówił co tak dokładnie bo wyjde na zboczucha hahahXD No dobra nieważne ...... A tak w ogóle to dziękuje ci że często dodajesz rozdziały :*** Są zawsze świetnie przetłumaczone ;)))) KOcham i czekam na następny
OdpowiedzUsuń*mówiła
UsuńAwwww jak słodko *__*
OdpowiedzUsuńTak już mówiąc o podnieceniu to podjaralam się ahhhhhh wreszcie powiedzieli sb Kocham Cię. Ahhhhhh jakie to piękne też takiego Jasona chcę ;) <3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest jednym z najlepszych *___*
OdpowiedzUsuńdylkuddjtsgbdjcydymsghdhcjf genialny czeeeekam!!!
OdpowiedzUsuń*__* Cudny
OdpowiedzUsuńpłacz płacz płacz...
OdpowiedzUsuńAwww słodziaki
OdpowiedzUsuńhttp://wszystkiepotworysaludzmi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŻycie potrafi być zaskakujące. Pytanie tylko, jak daleko posunie się w swoich niespodziankach i czy bohaterowie zdołają się z nim uporać? Wszystko staje się jeszcze bardziej skomplikowane, gdy w grę wchodzą uczucia. Piekło jest puste, bo na ziemi są wszystkie diabły. A one nie cofną się przed niczym, nawet dziecko nie będzie żadną przeszkodą.
Hahah "miałam to uczucie na dole" lolz, Kendall, what's wrong with you, chicka? Oni mnie rozbrajają, serio. Są takią perfekcyjnie nieidealną parą, że aż mnie ściska "tam na dole" (haha, co mózgu?!). Chciałabym mieć takiego chłopaka jak Jason :c
OdpowiedzUsuńA Ken przypomina mi mnie samą. Aż za bardzo i to jest niepokojące, jak sądzę...
Ale mimo wszystko brakuje mi tu odrobinę Justina. Nie w rozdziale, ale ogólnie. I Clarie - uwielbiam tą dziewczynę, trochę przypomina mi moją przyjaciółkę. I Chaz... gdzie jesteś, pedale? :c
Cóż, zgaduję, że właśnie zyskałaś nową czytelniczkę i o jeden porypany komentarz więcej :)
Luv ya, Happily.
Ah, zapomniałabym... Przepraszam, ale to dla mnie naprawdę ważne. Sama prowadzę bloga i wiem, jak ważne dla autora (lub tłumacza, jak w Twoim przypadku) są komentarze, szczególnie na początku. Także zapraszam do siebie i proszę o komentarz, chociaż krótki.
Usuńlust-jbfanfiction.blogspot.com
PS: jak już przeczytasz ten komentarz, to śmiało możesz go usunąć :)
Huh, niestety nie, na razie nie informuję o nowych rozdziałach, jednak informacje o nich zawsze pojawiają się na moim profilu (google) i zazwyczaj na tt.
UsuńJednak w razie czego, mogę pisać Ci informacje w komentarzach, w końcu i tak czytam twoje opowiadanie :)
*__* O bosz.... cudowny
OdpowiedzUsuńTo jeden z moich ulubionych blogów. Jason jest taki słodki troskliwy i kochany. Szkoda tylko, że takich facetów w rzeczywistości już nie ma. A Justin jest tak ślepo i żałośnie zapatrzony w Nicole, że aż mi go żal. Mam nadzieję, że niedługo przejrzy na oczy i posłucha tego co mówią do niego inni. Nienawidzę tej suki, manipulatorki.
OdpowiedzUsuńBlog jest świetny, obyś jak najdłużej z nami była.
Kocham *-* kiedy będzie następny rozdział?
OdpowiedzUsuńJa pierdole.... Jason team!♥
OdpowiedzUsuń