Kendall uśmiechnęła się do siebie. Nie mogła uwierzyć, że zeszłej nocy wyznali sobie miłość. Nie mogła uwierzyć co powstrzymała od stania się, choć wiedziała, że Jason nie posunąłby się tak daleko. Ale to wciąż wiele dla niej znaczyło. Będę na ciebie czekał wieczność. Uśmiech pojawił się na jej twarzy, starała się zatrzymać emocje dla siebie, by nie obudzić swoimi piskami chłopaka.
Jak przypuszczała, zasłonił żaluzje przed zaśnięciem, ale po świetle słonecznym wydostającym się z rogu zdała sobie sprawę, że jest prawdopodobnie 8 rano. Kendall przesunęła się na łóżku, starając się przenieść niżej, by mieć dobry widok na chłopaka. Przygryzając dolną wargę, powoli zsunęła się niżej, ostrożnie, by go nie obudzić. Jason nieświadomie zacisnął dłoń na jej talii zarzucając swoją lewą nogę nad jej, blokując jej ruchy. Kendall zaśmiała się cicho do siebie. Jest taki uroczy, kiedy śpi. Spojrzała na niego badając każdy szczegół jego twarzy. Był absolutnie bez zarzutu. Została w tej pozycji przez dobre 15 minut. Dla innych ludzi zabrzmiałoby to dziwnie bądź banalnie, ale dla niej był to dobry moment ciszy, potrzebowała zetknąć się z perfekcją swojego chłopaka. Nigdy nie znudzi się jej spoglądanie na niego. Nigdy.
Kendall oblizała nerwowo dolną wargę, dotykając palcami jego szczękę, a następnie jego usta. Jason zaśmiał się. Otwierając oczy, spojrzał na Kendall, która zamarła w miejscu.
- Jak długo nie śpisz? - Przemówił jego ochrypły głos. Był taki gorący.
- Uch, um, tylko kilka minut. - Uśmiechnęła się.
- Kłamczucha. - Uśmiechnął się Jason. - Patrzysz na mnie od 15 minut.
- Nie spałeś? - Podniosła brew.
- Obudziłem się, kiedy próbowałaś odejść, ale potem udawałem, że śpię, by zobaczyć co zrobisz. Patrzyłaś na mnie. - Szepnął złośliwie jego chrapliwy głos. Kendall zarumieniła się, chowając głowę w jego nagiej piersi. Jason ponownie się zaśmiał.
- Masz coś na swoją obronę, Dwayne?
- Tak, McCann. Przyznaję, że patrzyłam, ponieważ cię kocham. - Odpowiedziała.
- Mogę do tego przywyknąć. - Zaśmiał się całując ją w czoło.
***
Powrót do piątkowego wieczoruJustin przejechał dłońmi po włosach. Kolejna ważna osoba w jego życiu. Kendall, odeszła. Nie była już taka sama. Dlaczego miałaby mnie okłamywać? Dlaczego miałaby kłócić się z Nicole? Dlaczego była taka zazdrosna? Dlaczego mi to robi? Wypuścił drżący oddech. To wszystko było dla niego szokiem. Miała tutaj być dla niego, wspierać go. To nie miało sensu. To wszystko było kłamstwem, prawda?
Wykręcił szybko numer Ryana, prosząc go o spotkanie. Był jedynym, którym teraz ufał, w jakimś sposób, chociaż wiedział, że nie lubił on też Nicole. Ale on zrozumie, musi. Był jego najlepszym przyjacielem. Ryan jęknął w myślach słuchając smutnego głosu przyjaciela. Kolejna randka z Claire zmarnowana, przez Justina, znowu. Ale bycie wspierającym przyjacielem, jakim był, powiedział, że ma przyjść się z nim spotkać w kawiarni, tu, gdzie siedzi ze swoją dziewczyną. Wiedział co się stało pomiędzy nim i Kendall już wcześniej, od Claire. Ale głównym powodem, że poszedł było to, iż chciał znać jego punkt widzenia. Ryan wiedział wszystko, od kiedy powiedziała mu Claire, ale wiedział, że Justin mu nie uwierzy. Jeśli powiedzenie mu prawdy, że jego dziewczyna jest dziwką zniszczyłoby ich przyjaźń to wolałby aby jego przyjaciel sam się o tym dowiedział.
Jak egoistycznie i samolubnie to brzmiało, chciał, by Justin wyciągnął z tego lekcje, za zaufanie Nicole jak jakiś zagubiony szczeniak i popychanie każdego, kto próbował powiedzieć mu prawdę.
- Dlaczego powiedziałeś, żeby się tutaj z nami spotkał? Wiesz, że mogę mu przywalić za bycie dupkiem, który ciągle rani moją najlepszą przyjaciółkę..
- Kochanie proszę, wiesz, że nie mogę mu tego robić. Wciąż mimo wszystko jest moim najlepszym przyjacielem. - Wymamrotał. Kendall wypuściła sfrustrowany jęk. - Spójrz, idzie. - Powiedział Ryan wskazując podbródkiem w stronę okna, jego oczy były przyklejone do chodnika, a głowa nisko opuszczona. - Po prostu idź do łazienki, szybko! - Syknął Ryan.
- Co kurwa Ry? Nie mogę być w łazience przez..
- Proszę, kochanie, przysięgam, że ci to wynagrodzę, po prostu idź. - Błagał. Claire przewróciła oczami mrucząc kilka przekleństw pod nosem zanim wstała i poszła w stronę toalety.
Po drodze, zauważyła zmartwioną, spanikowaną twarz należącą nie do kogo innego niż Todda Farena. Co Todd tutaj robi? Zmarszczyła brwi, spoglądając na niego. Ciężko oddychał, a jego ręce drżały.
Odpowiedź, na jej pytania była w łazience, niespodzianka. Claire zamarła, kiedy zobaczyła Nicole oddychającą nierównomiernie stojącą przed lustrem. Jej oczy były przyklejone do zlewu. Jak mogła nie zauważyć jej tu wcześniej? Claire ponownie zmarszczyła brwi, ostrożnie idąc wgłąb pomieszczenia, aby dowiedzieć się, co się z nią dzieje. Zauważyła jak coś leży obok zlewu. Powoli zbliżyła się, by mieć lepszy widok, tak by obiekt był widoczny. Biały pasek. Test ciążowy.
Claire westchnęła kładąc dłoń na ustach. Szybko zebrała się w kupę, a uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Proszę, proszę, co my tutaj mamy? - Zażartowała, na co Nicole drgnęła. Podniosła głowę spoglądając w oczy Claire odbite w lustrze.
- Co ty tutaj robisz? - Zdołała wykrztusić słabym głosem. To było surrealistyczne, biorąc pod uwagę, że zawsze miała coś do powiedzenia.
- Co to jest Nicole? - Zapytała Claire chwytając za test.
- Daj mi to. - Splunęła próbując jej to wyrwać, ale nie udało się jej.
- Wow, pozytywny. Będziesz mamusią. Biedny płód. - Warknęła spoglądając obrzydliwie. Nicole była wściekła, rozgniewana i zniecierpliwienie promieniowało w jej oczach. Claire zaśmiała się sarkastycznie. - Wyluzuj, to nie tak, że chcę dotykać coś na co nasikałaś. Dziwko. - Mruknęła pod nosem, przewracając oczami. - Więc, powiedz mi Nicole, kto jest ojcem? - Uśmiechnęła się Claire. - Och, zaczekaj, już wiesz. To Todd, czyż nie? - Zaśmiała się. Nicole wytrzeszczyła oczy, a oddech uwiązł jej w gardle.
- N.. Nie. - Wyjąkała.
- Nie pieprz mi tu głupot. Wiem, że jest ojcem dziecka. - Rzuciła. - Dlatego był taki zdenerwowany? Wariuje, Nicole. Oczywiście, że jest ojcem. Zdradzałaś Justina przez ten cały czas.
- Zamknij się. - Wymamrotała przez zęby Nicole.
- W zasadzie zmusiłaś Justina, by się z tobą przespał. I jest bardzo ostrożny, więc tak, Todd jest ojcem. - Uśmiechnęła się dumnie kręcąc głową. - Powiedziałabym, że przykro mi z twojego powodu, ale to nie prawda. Jesteś nieodpowiedzialną, bez serca i okrutną suką, która nie robi nic oprócz wkurzania ludzi. - Splunęła.
- Przestań. - Odetchnęła Nicole zakrywając uszy.
- Więc zamierzasz powiedzieć Justinowi czy ja powinnam?
- Justin? - Wymamrotała słabym głosem.
Tak, jest tutaj. Rozmawia z Ryanem, narzekając, że wszyscy cię źle oceniając, bo jesteś lojalną przyjaciółką. - Odpowiedziała sarkastycznie. - Tak, kurwa nie. Lepiej zadzwoń do Todda i poproś by natychmiast opuścił kawiarnię, bo zrobi się piekło i potem wyjdziesz stąd i powiesz Justinowi, że musisz z nim porozmawiać, łapiesz?
- Grozisz mi?
- Tak. - Splunęła Claire.
- Dlaczego to kurwa robisz? - Zawołała Nicole.
- Bo sprawiłaś, że Kendall przeszła przez piekło i zapłacisz za to. - Splunęła wściekle. - Teraz zadzwoń do Todda. - Uśmiechnęła się Claire.
***
- Znowu spieprzyłeś. - Przewrócił oczami Ryan. Justin zacisnął szczękę. - Obrażała moją dziewczynę przed wszystkimi, mówiąc setki kłamstw o tym, iż jest ona szkolną dziwką i mówisz mi, że ja spieprzyłem? - Wysyczał przez zęby.
- Cóż, może mówiła ci prawdę. Może jesteś zbyt zaślepiony. Wspomniałem, my? Tak, nie wierzyłeś mi i Chazowi, twoimi przyjaciołom, myśląc, że po prostu od tak ją obrażamy. Ale myślałem, że tym razem naprawdę uwierzysz Kendall. Nie miała żadnego powodu by cię okłamywać. - Rzucił.
- Może jest po prostu zazdrosna. - Wzruszył ramionami.
- Zazdrosna o co, Justin? Nie ma powodu by bycia zazdrosna. Ma Jasona. - Powiedział Ryan potrząsając głową. Justin wytrzeszczył oczy. Jason, Jason, Jason. - I ich związek jest idealny, zaufaj mi. - Przewrócił oczami. Usta Justin rozchyliły się, lecz żadne słowa z nich nie wyszły. Spojrzał na dół na swoje stopy, czując jak gotuje mu się w żołądku na te słowa. Nie wiedział dlaczego, ale gotowała się w nim krew, a serce bolało.
- Justin musimy porozmawiać. - Usłyszeli słaby, trzęsący się głos i Justin odwrócił się, by spojrzeć i zobaczyć przerażoną Nicole stojącą obok Claire, która miała uśmieszek na twarzy. Justin zmarszczył brwi.
- Hej kochanie, dlaczego tutaj jesteś? - Zapytał.
- Och, wkrótce sie dowiesz. - Wymamrotała przez śmiech Claire.
- Co się dzieje? Kochanie, dlaczego jesteś taka nerwowa? Co jest? - Zapytał zmartwiony, wstając. Nicole zamknęła oczy na moment.
- Nie mogę ci tutaj powiedzieć, chodźmy na spacer. - Mruknęła. Łapiąc go za rękę wyprowadziła go z kawiarni, prowadząc do pobliskiego parku.
- Claire? - Zapytał Ryan podnosząc brwi. - Co tym razem jej zrobiłaś? - Mruknął. Claire zaśmiała się.
- Nic, tym razem zrobiła to sobie sama.
- Och, naprawdę?
- Tak, naprawdę. Słuchaj, lepiej pójdźmy za nimi. Nie masz pojęcia co się stanie. - Mruknęła. Ryan wstał patrząc na nią z niedowierzaniem.
- Co masz na myśli? Co się stało w łazience.
- Nic się nie stało, po prostu... - Claire wzięła głęboki oddech. - Ona jest w ciąży, Ry. - Ryan wytrzeszczył oczy w szoku, a usta rozchylił.
- C.. Co?
- Jest w ciąży i dziecko nie jest Justina. Ojcem jest Todd, Todd Faren. - Ryan zacisnął szczękę.
- Ten pieprzony gnojek, zaszedł tym razem za daleko. Justin go zabije Boże, przysięgam..
- Hej, ona już z nim się tak zabawia od drugiej klasy. - Claire podniosła ręce.
- Chodźmy po Justina, prawdopodobnie zwariuje i zrobi coś głupiego. - Powiedział Ryan, zanim złapał dziewczynę za rękę i pobiegli w ich kierunku.
Zauważyli ich sylwetki w parku.
- Dlaczego się tak zachowujesz? Po prostu powiedz mi co się dzieje! - Rzucił zirytowany Justin.
- Tak, powiedz mu, Nicole. Powiedz mu o wszystkim. - Powiedziała Claire.
- Trzymaj się od tego z dala. - Wysyczała przez zęby Nicole.
- Jeśli mu nie powiesz, ja..
- Czy ktoś może mi powiedzieć co się kurwa dzieje? - Przerwał Justin spoglądając od Claire do Nicole.
- Jestem w ciąży. - Wymamrotała Nicole. Justin natychmiastowo posmutniał. Jego oczy się wytrzeszczyły, a oddech uwiązł w gardle.
- C.. Co powiedziałaś? - Wyszeptał.
- Powiedziałam, że jestem w ciąży. - Prawie krzyczała formując dłonie w pięści, a łzy pojawiły się w jej oczach, gotowe by spaść po policzkach. Justin otworzył usta w szoku. Jego dłoń przejechała po jego brązowych włosach. Jego serca w zasadzie przestało pompować krew. To się nie może dziać. Miał być ojcem, w wieku 18 lat, jak jego mama? Nie.
- Nie możesz być. - Wymamrotał. - To żart, prawda? - Sapnął. - Wiesz, byłem ostrożny i.. O mój Boże. - Jego głos się trząsł i był zdenerwowany.
- Jeszcze coś musisz wiedzieć. - Mruknął Ryan spoglądając w dół i wskazując głową na Nicole. Dziewczyna potrząsnęła głową spoglądając na ziemię. Nie mogła znaleźć siły, by mu powiedzieć. Zostanie upokorzona.
- Po prostu mu już powiedz, cholera! - Rzuciła Claire, a Ryan złapał ją za dłoń, by uspokoić.
- To.. dziecko nie jest twoje, nie jesteś ojcem. - Pisnęła nie mogąc powstrzymywać już dłużej łez. Ciało Justina się napięło. Jeśli nie był zszokowany, gdy jego dziewczyna powiedziała mu, że jest w ciąży, teraz na pewno był. Zaschło mu w ustach, a palce się trzęsły. Nie wiedział, czy być szczęśliwym lub smutnym, wściekłym bądź czuć ulgę. Zdradzała go.
- Co? - Wyjąkał słabym głosem. - Zdradziłaś mnie? - Powiedział próbując wyjść na silnego, ale jego głos był ledwo słyszalny. - Kurwa, zdradziłaś mnie, Nicole? - Rzucił kopiąc ławkę w pobliżu, starając się by złość z niego uszła, nie dbał o ból w stopie. - Jak mogłaś. - Pisnął, a jego oczy wypełniły się smutkiem. Nie mógł uwierzyć, że to się działo.
- Justin, bracie, wyluzuj. - Mruknął Ryan stając pomiędzy dwójką.
- Nie, nie wyluzuję! - Krzyknął odpychając go. - Ona mnie kurwa zdradziła, jak mogę wyluzować! - Powiedział wściekły.
Zamknął na chwilę oczy i wziął głęboki oddech, starał się uspokoić. Potem myśl o Kendall przeszła mu przez głowę. Przez ten cały czas, miała rację. Powiedziała mu wszystko o Nicole, a on nie posłuchał. Był nią tak zaślepiony, że odrzucał wszystkich innych: Kendall, Chaza, Ryana, jego mamę. Jego mama, nawet ona powiedziała mu, że Nicole nie jest dobra. Ale nie chciał jej słuchać, popsuł relację z mamą. Przez nią. - Kto jest ojcem? - Wymamrotał przez zęby.
- Ja.. Justin, proszę..
- Zadałem ci pytanie! - Krzyknął.
- Todd. - Płakała. W Justinie zagotowała się krew, a całe ciało było wściekłe. Oczy miał wypełnione nienawiścią.
- Jak mogłaś? - Krzyczał. - Zdradziłaś mnie z Toddem? Tym kretynem? Więc mówił prawdę, kiedy powiedział, że spotykam się z dziwką? - Syknął przez zęby. - Jak długo to trwa? - Powiedział niskim głosem.
- Ja.. my.. nie mogę ci powiedzieć. Przykro mi, Justin. - Mruknęła.
- Przykro ci? Przykro ci kurwa? To wszystko co możesz powiedzieć, Nicole? - Krzyczał. - Trzy miesiące jesteśmy razem, a ty zdradzałaś mnie za moimi plecami i mówisz, że ci przykro? Cóż, to nie wystarczające. Wszyscy mieli rację, jesteś żałosną, samolubną dziwką, Nicole.
- Proszę, nie mów tak. - Płakała. - Przepraszam.
- Nie prawda! W ogóle. Jest mi przykro z własnego powodu, szczerze. To kurwa koniec. - Splunął ostro.
***
Z punktu widzenia Justina Stanie tam, przed nią, sprawiało, że bolał mnie brzuch. Dziewczyna, o której myślałem jako o mojej, zdradzała mnie podczas całego naszego związku. Nosiła kogoś innego dziecko.
- Upokorzyłem tak wielu ludzie przez ciebie. Moja matka ledwo ze mną rozmawia, nie ważne jak próbowałem: ja i moi przyjaciele rozdzieliliśmy się. Straciłem Ke.. bardzo ważną osobę, przez ciebie. - Wziąłem głęboki oddech starając się uspokoić. - Nawet nie mogę na ciebie patrzeć, cholera. Jesteś niewiarygodna. Miłego czasu z Toddem, bo jestem pewien, że nigdy więcej nie chcę ujrzeć twojej twarzy. - Splunąłem zanim uwolniłem się z uścisku Ryan i udałem się do samochodu. Słyszałem, jak Nicole płacze i biegnie z powrotem do kawiarni, ale szczerze, nie obchodziło mnie to.
- Justin, zaczekaj. - Usłyszałem wołanie Ryana.
Ale nie odwróciłem się. Byłem zbyt zawstydzony by z nim porozmawiać. Byłem tak nią zaślepiony, nie ufałem mojemu najlepszemu przyjacielowi, odepchnąłem go.
Nie byłem w stanie z nim rozmawiać, ani z kimkolwiek innym, poza nią. Nią. Znieważyłem ją. Obraziłem ją. Krzyczałem na nią, ponownie. Spieprzyłem tym razem, znowu. Nienawidziłem siebie, za to co zrobiłem. Zniszczyłem naszą przyjaźń, złamałem jej serce przez żałosną dziwkę. Nienawidzi mnie. Też bym siebie po tym wszystkim nienawidził. Nie mogłem się nawet zastanawiać, co czuła, kiedy powiedziałem jej te wszystkie okropne słowa. Dlaczego jej nie posłuchałem? Nicole sprawiła, że przechodziła przez piekło, a ja myślałem, że kłamała mi prosto w twarz. Pięknie, Justin.
Wciąż mogłem słyszeć jej drżący głos w mojej głowie mówiący mi jakie okropne rzeczy zrobiła jej Nicole bądź jej błaganie, bym jej uwierzył, a ja nie posłuchałem. Spieprzyła życie Kendall. Po drugie czułem się zły, winny, ale potem pomyślałem: Pamiętaj co powiedziała ci Nicole, jest kłamczuchą.
Czułem, jak moje serce zaczyna bić szybciej, kołatało w klatce piersiowej, kiedy chwyciłem bieg, naciskając nogę na pedale. Jechałem 100 kilometrów na godzinę, ale nie obchodziło mnie to. Wszystko na czym mi zależało to ona. Jak mógłby spojrzeć w jej oczy i powiedzieć, jak przykro mi jest? Nie mogłem. Byłem zawstydzony sobą. Nicole zmieniła cię w aroganckiego, zarozumiałego, samolubnego palanta. Czułem łzy spływające mi z oczy, na myśl, że nigdy w stanie nie będę z nią mógł porozmawiać. Chwytając telefon, wykręciłem szybko jej numer, ale zostałem wysłany na pocztę głosową. To było to. Straciłem ją.
***
W sobotę ranoKendall zamknęła drzwi od samochodu, kiedy zadzwonił telefon, na telefonie pojawiło się imię Amber. Chichocząc do siebie kliknęła 'odpowiedz' słysząc jej głos po drugiej stronie.
- Hej dziewczyno, jak tam ostatnia noc z Jasonem? - Zaśmiała się sprawiają, że Kendall się zarumieniła. Amber zdecydowanie była odpowiednią osobą, by móc nazywać ją starszą siostrą, a myśl o niej jako 'bratowej' sprawiała, że była podekscytowana.
- Aw, było dobrze. Nie. Było lepiej niż dobrze. Było idealnie! - Zawołała.
- Podobało ci się przy ognisku?
- Skąd o tym wiesz? - Zachichotała.
- Pomogłam mu to zaplanować. - Kendall ponownie się zaśmiała. Oczywiście.
- Powiedzieliśmy sobie 'Kocham cię.' - Zagruchała, a Amber stała się podekscytowana. - Miałam zamiaru mu to powiedzieć, ale będąc szczerą: Nie sądziłam, że powie mi ot pierwszy. Ale kiedy to zrobił oszalałam na chwilę, więc wygłosił długą przemowę, przez którą płakała. - Pisnęła.
- Awww, mój młodszy braciszek w końcu to powiedział.
- W każdy razie, dość o mnie, powiedz mi o tobie i Chrisie i zeszłej nocy. Chcę wiedzieć wszystko! - Kendall uśmiechnęła się do telefonu. - Albo nie. Umawiasz się z moim bratem. Nie chcę wiedzieć wszystkiego. Ew. Dziwnie. - Zrobiła zniesmaczoną minę, a Amber zaśmiała się.
- W porządku. Muszę kończyć, twój brat zabiera mnie do eleganckiej restauracji na śniadanie. Na razie laska. - Rozłączyła się nie czekając na odpowiedź Kendall.
Kendall zaśmiała się do siebie, kiedy wcisnęła numer jej piętra w windzie. Drzwi się otworzyły, pokazując widok, którego się nie spodziewała. Jej usta rozszerzyły się w szoku, powstrzymała krok.
Justin siedział na schodach, spoglądając w dół, łokcie miał oparte o kolana. Spojrzał w górę, by spotkać jej wzrok, a ona zamarła. Jego włosy przejechały po jego włosach. Jego oczy były spuchnięte, tak jakby nie spał całą noc, lub płakał całą noc. Serce skoczyło jej do gardła. Widok jego twarzy zabijał ją. Jego szczęka zacisnęła się, oblizał suche usta, zanim otworzył je, by coś powiedzieć, ale nic z nich nie wyszło. Nie mógł znaleźć siły w swojej słabości, starał się do niej przemówić.
- Justin?
dobrze, że Justin dowiedział się tego wszystkiego o Nicole i zrozumiał, że Kendall miała rację jak jego przyjaciele i mama :)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak będzie ją przepraszał za wszystko i wgl...
ciekawe jak zareaguje na to wszystko Jason :)
cudowny rozdział <3
omomom *_* początek uwielbiam xx śWIETNY rozdział :) czekam na następny :) Dzięki, że tłumaczysz
OdpowiedzUsuńJeju,biedny Justin :/
OdpowiedzUsuńCudny *.*
OdpowiedzUsuńBiedny Justin ale żeby teraz do kendall nie podbijal jak on czuje do niej tak coś 'dziwnego'
OdpowiedzUsuńjason zasługuje na kendall jest kochany dla niej
W koncu Justin zorientowal sie kim jest Nicole.
OdpowiedzUsuńtaki slodki poczatek
matko ale ona nie moze byc z justinem nie nie nie nie nie
mam nadzieje ze bdz z jasonem do konca ^_^
Nie moge doczekac sie nn
; )
nienawidzę tej dziwki ugh... mam nadzieję, że Kendall wybaczy Justinowi, ale będzie z Jasonem
OdpowiedzUsuńrozdział jest świetny! już nie mogę doczekać się następnego! :) xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Justin nie rozwali jej związku. Jeżeli zrobi to będę płakać ;c
OdpowiedzUsuńSzkoda że tak późno dowiedział się prawdy o Nicole.
Kendall i Jason są idealną parą <3
slkdijuyfoensw OMG jeju świetny czekam na następny :* <333
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji zapraszam do siebie -------->http://believe-and-you-will-see.blogspot.com/ :))
NARESZCIE!! niedawidzę Nicol! głupia szmata.. mam nadzieję, że Kendall będzie szczesliwa z Jasonem i beda sie przyjaznic z Justinem i on tez w koncu znajdzie sobie jakas fajna dziewczyne, ktora okaz sie byc warta zaufanie ich wszystkich <3 kocham i dziekuje za to, ze tlumaczysz tego bloga, pozdrawiam Lola :)
OdpowiedzUsuńJason powinien być z Kendall. Ah Nicole tą jedną suka. Nienawidzę jej. Dobrze ze Justin się o wszystkim dowiedzial. Szkoda mi tylko tego biednego dzieciątka.. I ciekawa jestem co na to tata Kendall i mama Nicole. Omg będzie drama xD ale na pewno nie będę współczuć Nicole. Dobrze jej tak! wredna suka. Na miejscu Kendall tak szybko nie wybaczylabym Justinowi.. Zachowywał się strasznie samolubnie dla swoich najbliższych.. PRZEPRASZAM ZA WULGARYZMY ALE TAK LEPIEJ WYRAŻAĆ MI EMOCJE XD pozdrawiam i czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńps: to najdłuższy komentarz jaki kiedykolwiek napisalam! wooow
Newm czemu ale mam przeczucie ze Justin namiesza w związku Jasona i Kenedall ;/
OdpowiedzUsuńJest zazdrosny jak cholera i to widać. Więc pewnie pokłóci się niebawem z Jeyem... Co pewnie nie wpłynie dobrze na związek Ken i Jasona...
UsuńHuhuhu, co to się zadziało, na moim kochanym "Delusional"? ^,^
OdpowiedzUsuńTaaaaaaaaaaaaka drama się szykuje! Już wyczuwam tą akcję, gdzie Nicole mówi o tym swoim rodzicom. Boże, to chyba będzie beka życia. Zapewne zwali wszystko na Todda, albo (lepiej!) Justina, że zaciągnął ją do łóżka i wgl. Albo... wymyśli, że została zgwałcona. Serio, znając ją...
Boże, uwielbiam Ken i Jasona, powinni być razem.... RAZEM NA ZAWSZE, BICZ! Serio, są perfekcyjni *,* Chciałabym być w takim cudownym związku.
A Justin jest palantem, skoro dopiero teraz ogarnął, jaką jego dziewczyna jest sukowatą dziwką. =,= Moim skromnym zdaniem, Kendall nie powinna mu tak szybko wybaczyć, w końcu to już nie pierwszy raz, kiedy Justin zachował się jak zazdrosny idiota, c'nie?
B O S K I i M E G A rozdział. kocham to opowiadanie i mam nadzieje ze kendall zawsze bedzie z jasonem a nie z justinem kocham jendall. słodko to brzmi i kocham ciebie że piszesz to opowiadanie po prostu ily <333333333333
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Nie mogę doczekać się nexta! *.*
OdpowiedzUsuńNareszcie Justin dowiedział się prawdy o Nicole.
oh, żałuj, dzieciaku
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
Jeju. Oni są słodcy! Nie przepadam za Justinem :c czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńJason i Kenedal sa idealni *_*
OdpowiedzUsuńBoski ;*
OdpowiedzUsuńWcale nie szkoda mi Justina, m to na co zastusyl
OdpowiedzUsuńKocham Kendall i Jasona, wole ją z nim w związku, a Justin zaliczył poważną wpadkę
OdpowiedzUsuńoww Justin :(
OdpowiedzUsuńkocham twój blog, czym się inspirujesz ?
OdpowiedzUsuńJustionpwi na niej zależy <3
OdpowiedzUsuńOby tylko teraz Kendall nie zraniła Jasona i nie zechciała być z Justinem. Mam nadzieję, że miłość do niego już jej minęła. A Justinowi bardzo dobrze. Sam się o to prosił.
OdpowiedzUsuńjestem tego samego zdania
UsuńKiedy kolejny ? ;)
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieje ze Kenedall raptem nie bd z Justinem po tym jak ja przeprosi -,- Dla mnie jest idealnie jak jest z Jasonem *__*
OdpowiedzUsuńświetne <3 nie mogę się doczekać kolejnego <3
OdpowiedzUsuńCudny *_* kiedy rozdzial 31?
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie
OdpowiedzUsuń