sobota, 15 marca 2014

Rozdział 31

- Justin? - Jej delikatny głos brzmiał w jego uszach, ale nie odpowiedział, utkwił w czymś wzrok. - Wszystko dobrze? - Zapytała zbliżając się do niego, aż stała naprzeciw. - Jak długo tutaj jesteś? - Wyszeptała właściwie do siebie, nie dostając odpowiedzi. Umieściła swoją ciepłą dłoń na jego policzku, czując jego zimną, wilgotną twarz. Płakał? Justin zrelaksował się pod jej dotykiem, zamknął oczy. - Co się stało?
- O.. Ona.. Ja.. - Wymamrotał, a jego oczy były wypełnione łzami, patrzył na nią. Sympatyczny uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Wejdźmy do środka. - Powiedziała, prowadząc go do mieszkania. Nie ważne jak zła na niego była, zabijał ją widok jego w takim stanie. Nie mogła tego znieść. Wciąż się o niego troszczyła.
Oboje usiedli naprzeciw siebie w salonie. Justin czuł jak jego oczy wypełniają się łzami. Nie przez to, że stracił Nicole, teraz nie obchodziła go ona. Ale dlatego, że ostatnim razem, kiedy tutaj był, potraktował ją w najgorszy możliwy sposób. I to go zabijało. Nienawidził siebie za wszystko co zrobił. Sprawił jej tyle bólu. Nie byłyby zaskoczony, gdyby tym razem mu nie wybaczyła i nie wysłuchała. Ale desperacko potrzebował jej słodkiego głosu, by powiedziała mu, że będzie dobrze. I Kendall nie była typem mówiącym "mówiłam ci".
- Więc powiedz mi, co się stało? - Uśmiechnęła się do niego sympatycznie.
- By.. Byłem w kawiarni z Ryanem, i znikąd pojawiła się Nicole i Claire. I Claire wciąż jej mówiła, by powiedziała coś i ja nic nie rozumiałem, potem Nicole poprosiła mnie, bym wyszedł z nią z kawiarni do parku i ona... jest w ciąży. - Powiedział Justin przejeżdżając dłonią po włosach. Kendall zamarła, a oddech uwiązł jej w gardle. Ale koszmar się skończył, zanim się zorientowała, na szczęście. - Dziecko nie jest moje. - Stwierdził zaciskając szczękę. - Jest Todda. Zdradzała mnie przez ten cały czas, od kiedy się poznaliśmy, Kendall. Zdradzała mnie i.. przepraszam, że ci nie wierzyłem. - Powiedział niemal szeptem. Przytulił ją. Nie wybaczaj, nie wybaczaj. Głos Claire krzyczał jej w głowie. Ale ona nie potrafiła długo gniewać się na ludzi.
- Hej, uspokój się. W porządku. - Wyszeptała powoli obejmując go.
- Nie, nie jest okej. - Powiedział, brzmiąc jakby miał się zaraz rozpłakać. Ostatnią rzeczą jaką by chciała to widzieć jego łzy. - Wybrałem ją, zamiast ciebie. Nie rozumiesz jak źle czuję się z tego powodu. Obrażałem cię, wszystko przez tą żałosną dziwkę. - Warknął gniewnie, puszczając ją. - Przez cały czas, okłamywała mnie z tym, że ma 'szlaban' lub że musi spędzić czas z mamą, lub ucząc się do testów.. prawda? - Wyszeptał. 
Kendall zabolał brzuch. Bawiąc się palcami przytaknęła głową. Odetchnął, nie zdając sobie sprawy, że trzymał się za włosy i przeklinał pod nosem. 
- Nie mogę uwierzyć, że tak mnie oszukała! Jestem takim idiotą. - Podniósł głos. - Straciłem tak wielu ludzi z jej powodu. Odepchnąłem najważniejsze osoby w moim życiu: moją mamę, moich przyjaciół, ciebie. - Urwał, a grymas na jego twarzy łamał serce Kendall. 
Wyraz jego twarzy pokazywał wszystko: jak był zawiedziony, złamany, jak przykro mu było. To wszystko sprawiło, że mu wybaczyła. Nie wiedziała dlaczego. Ludzie wokół niej mówili jej, że nie zasługiwał na wybaczenie. Ale ona wciąż o niego się troszczyła, bardzo. Uśmiechnęła się do niego.
- Bardzo mi przykro, Kendall. Wiem, że nic nie wynagrodzi ci tego co ci zrobiłem i co powiedziałem. Zrozumiem jeśli nigdy więcej nie będziesz chciała zobaczyć mojej twarzy, bo też bym siebie nienawidził. Ale naprawdę jest mi przykro. Chciałbym cofnąć czas, by wszystko zmienić, ale nie mogę. Oddałbym wszystko, by wrócić do tamtego dnia i powiedzieć 'wierzę ci' i potem przytulić, dałbym wszystko, uwierz mi. - Wzruszył ramionami. - Wiele dla mnie znaczysz, teraz jesteś jedyną osobą, na którą mogę liczyć i stracenie ciebie jest ostatnią rzeczą, którą chcę. Zrobię wszystko byś mi wybaczyła, nie wiem nawet co innego powiedzieć oprócz tego, że naprawdę, szczere, mocno przepraszam. - Wyszeptał łamiącym się głosem. Kendall nie mogła przestać się uśmiechać. Po tym wszystkim wciąż sprawiał, że się uśmiechała.
- Wybaczam. - Zaśmiała się otwierając ramiona. Szybko w nie wpadł. Zamykając oczy, objął ją mocno w talii, bojąc się, że zaraz zniknie, jeżeli ją puści. Wdychał jej słodki zapach. Jej serce biło naprzeciw jego klatki. Mógł czuć delikatne walenie, bum-bum, bum-bum, bum-bum i jego oddech uwiązany w gardle. Czuł jak jego serce biło jak szalone. I wtedy w końcu zdał sobie sprawę. 
Wrócił do momentów, kiedy po raz pierwszy zobaczył jak przebiega mu ona przez myśl. Pamiętał sposób w jaki jej czekoladowe, brązowe oczy powoli spoglądały na niego w najbardziej niewinny sposób, jak jej ruchy się zatrzymywały przed tym zanim posłał jej uśmiech, sprawiając, że nerwowo unikała spojrzenia. Pamiętał jak przygryzała nerwowo wargę, kiedy Nicole sprawiała, że czuła się niepewnie. Wciąż pamiętał kolejność, w jakiej zamawiała: podwójny chees burger, frytki i cola. Pamiętał swój uśmiech na nią, uwielbiając jej wybór. Przypomniał sobie dzień później, kiedy zapukał do jej drzwi, a jej oczy rozszerzyły się w szoku. Pamiętała moje imię.
Pamiętał każdy szczegół tamtego dnia, grała z nim w COD i wygrała. Każdy dzień, który spędził z nią był wyjątkowy, ona sprawiała, że był wyjątkowy. To nie że coś on zrobił lub ona coś powiedziała, te wszystkie małe rzeczy, które ona robiła większość mężczyzn nawet by nie zauważyła. Jej uśmiech, małe dołeczki w policzkach, jej śmiech, jej osobowość i troska, jej nieskazitelna twarz, jej umiejętności gry na Xboxie, sposób w jaki stawała się czasem nieśmiała, sposób w jaki udawała uśmiech, lepiej niż ktokolwiek inny. Justin kochał to. I wtedy wiedział. 
Ona była tą jedyną. Ona była tą, z którą powinien być od początku, nie Nicole. Ona była tą, której numer miał wziąć w restauracji. Ona miała być tą, którą miał kochać, jedyną. Miała być tą, którą miał całować i traktować jak księżniczkę. Powinien wiedzieć. Ale teraz było za późno. Koniec. Odsuwając się od uścisku, spojrzał głęboko w jej oczy, zauważając w nich iskierkę. Przełknął. Jest taka piękna, jak mogłem tego wcześniej nie widzieć? 
- Co? - Zaśmiała się Kendall wyrzucając go z zamyślenia. Mały uśmiech pojawił się na jego ustach. Nic, po prostu jesteś taka idealna.
- Nic, przypominałem sobie jakim szczęściarzem jestem mając taką przyjaciółkę, która wciąż mi wybacza nieważne ile razy coś spieprzę. - Zaśmiał się kręcąc głową. Kendall przewróciła żartobliwie oczami. 
- Co sądzisz o tym, abyśmy pograli w COD? - Zapytała. 
- Jak za starych czasów? - Uśmiechnął się.
- Jak za starych czasów. - Przytaknęła. 
***
Jason wymamrotał przekleństwa pod nosem podnosząc telefon i ponownie dzwoniąc do Kendall.
- Wciąż nie odbiera? - Zapytał David siedzący na kanapie.
- Tak, wkurza mnie to. Zawsze odbiera. - Mruknął. 
- Jej, wyluzuj. Pewnie jest pod prysznicem czy coś. - Odpowiedział David wzruszając ramionami. Jason miał się rozłączyć, kiedy po drugiej stronie usłyszał jej anielski głos. 
- Gdzie byłaś? Dzwoniłem do ciebie 4 razy, czemu nie odbierałaś? - Zapytał, a jego głos był głośny i wściekły.
- Przepraszam. Justin przyszedł z wizytą. - Wymamrotała słabym głosem.
Jason wytrzeszczył oczy. Czuł jak gniew przeszedł przez całe jego ciało, stając się zazdrosny. 
- Z kim byłaś? - Zapytał przez zęby, a David zmarszczył brwi w zdezorientowani. Słodki Jason był niesamowity, naprawdę. Ale ona nie widziała jeszcze go prawdziwego. Zazdrosny Jason był.. powiedzmy, nawet czasami przerażał Davida.
- Byłam z Justinem z pół godziny.
- Czemu? - Zawołał. Kendall westchnęła.
- Przyszedł przeprosić, Jason. Przeprosił. Był taki nieszczęśliwy. Nie mogła po prostu go zignorować. - Broniła się.
- Przeprosiny? Nie wciskaj mi kitu, Kendall. Oboje wiemy, co ten koleś ci zrobił. 
- Cóż, to jest to co robię Jason, wybaczam ludziom, w kółko. Wybaczam ludziom, którzy są dla mnie ważni. - Powiedziała słabym, drżącym głosem. Jason wytrzeszczył oczy i zacisnął mocniej telefon. Otworzył usta, ale nic z nich nie wyszło. Zacisnął mocno szczękę i oddychał ciężko.
Myśl o Kendall i Justinie w jednym pokoju sprawiała, że gotowała się w nim krew. 
- Tak? - Przemówił. - Kendall, nie masz pojęcia jak bardzo nienawidzę tego kutasa. I wiedząc, że byłaś z nim nie sprawia, że czuję się lepiej. - Warknął. David westchnął pocierając twarz dłonią. Znowu zaczyna. Zanim sytuacja się pogorszy David pomyślał o przerwaniu. 
- Jason, nie zapominaj po co do niej zadzwoniłeś. Jej bezpieczeństwo jest najważniejsze, pamiętasz? - Powiedział spokojnym, silnym głosem, zwracając jego uwagę. Jason skinął głową wypuszczając oddech.
- Wiesz co? - Zaczął. - Porozmawiamy o tym później. Teraz musisz spakować się, wsiąść w samochód i przyjechać do mnie. - Powiedział wymagającym tonem.
- Co? Czemu? - Zapytała marszcząc brwi.
- Nie mogę ci tego wyjaśnić przez telefon, zrób jak mówię i przyjedź tutaj. - Powiedział przez zęby. Kendall wypuściła westchnienie. 
- Dobra, jestem w drodze. Pa. - Wyszeptała, zanim się rozłączyła. Jason przejechał dłonią po włosach.
- Była z Justinem, pieprzonym Justinem! - Krzyknął.
- Stary, uspokój się. Ona jest twoją dziewczyną, nie jego, pamiętaj. - Odpowiedział starając się go uspokoić. 
- Wygląda na to, że on kurwa stara się ukraść moją dziewczyną i szybciej lub później pójdzie na to. - Splunął. David przewrócił oczami.
- Cholera. Czy możesz się uspokoić i mnie wysłuchać? - Jason zacisnął szczękę spoglądając na dół. - Przestań myśleć dupą i daj jej trochę pieprzonej przestrzeni. Jest twoją dziewczyną. Bieber był jej przyjacielem, zanim ją poznałeś i zacząłeś z nią być. Jesteś zazdrosny o nic i to popsuje twój związek, zrujnuje ją. - Krzyknął. Jason milczał, słuchając każde jego słowa. Miał rację. - Powinieneś się skupić na jej bezpieczeństwie. Gang 401 spotka się dzisiaj z nami, tutaj, ponieważ spalili nasz magazyn. - Wymamrotał przez zęby, a dłonie zacisnął w pięści. - Wiesz, że będzie źle. Są popieprzeni! Co jeśli zranią ją, a ty będziesz zbyt zajętym swoim ego i byciem zazdrosnym!
- Okej, okej. Łapię. Byłem kutasem, ale ona wie jak bardzo ją kocham, jeśli on mi ją zabierze to mnie zniszczy, wiesz. - Powiedział niemal szeptem.
- Wiem, stary, ale możesz też równie dobrze stracić ją jeśli będziesz taki dla niej, więc wyluzuj, okej?
W domu rozbiegł się dźwięk dzwonka od drzwi. David poszedł otworzyć i ujrzał zdenerwowaną Kendall. Biedny dzieciak.
- Hej. - Uśmiechnął się przytulając go, co dziewczyna odwzajemniła, a następnie jej wzrok powędrował na Jasona i uśmiech natychmiastowo znikł. Jason złapał ją delikatnie za ramię i poprowadził w stronę schodów.
- Kurwa! Jason. - Syknął David wyglądając przez okno.
- Co? - Odpowiedział spoglądając na niego.
- Już tutaj są! Weź ją szybko na górę. Zadzwonię do chłopaków i ich zajmę. Po prostu nie hałasujcie i się kurwa pospieszcie. - Wyszeptał krzycząc.
- Szybko, nie mamy czasu. - Powiedział Jason do Kendall popychając dziewczynę po schodach, a później prosto do jego pokoju.
- Okej, co się dzieje? - Zapytała zmartwiona.
- Nie mam czasu na wyjaśnienia. Po prostu tu zostań i nie hałasuj, okej.
- Przerażasz mnie. - Wyszeptała, a jej usta zadrżały.
- Do kurwy nędzy, Kendall. Nie możesz choć raz zrobić jak mówię? - Syknął chwytając ją mocniej za ramię, kiedy otworzył drzwi do swojego pokoju.
- Ranisz mnie. - Jęknęła próbując uwolnić się z jego uścisku. - Dlaczego jesteś taki wściekły? - Wyszeptała patrząc w jego smutne, niemal przerażające oczy.
- Dlaczego jestem wściekły? Cóż po pierwsze, na dole są ludzie, którzy chcą mnie zabić. I jeśli nie jest to dla ciebie wystarczający powód to jeszcze to, że wychodzisz z Justinem bez powiedzenia mi lub odebrania pieprzonych telefonów. - Rzucił.
- O to chodzi? - Skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej, na jej twarzy malował się wyraz zranienia. - Jesteś wściekły, bo próbowałam wesprzeć mojego przyjaciela, który właśnie dowiedział się, że jego dziewczyna go zdradzała i zaszła w ciążę?
- Nie, jestem wściekły, bo wiesz przez ile bólu przez niego przeszłaś, wiesz jak bardzo mnie to wkurza, kiedy jest w tym samym pokoju co ty i wciąż wybierasz go zamiast mnie. - Rzucił podnosząc głos i formując dłonie w pięści.
- Mówisz poważnie, Jason? - Wyszeptała, a łzy pojawiły się w jej oczach. Wciągnął gwałtowanie powietrze zamykając oczy, starając się kontrolować swój gniew.
- Zostań tu i nie wychodź dopóki oni nie opuszczą domu. Dokończymy tę rozmowę później. - Rzucił wychodząc z pokoju i zatrzaskując drzwi.
Kendall czuła swoje bezwładne, gdy usiadła na końcu łóżka. Chwyciła miękką bawełnę i pocierała ją w dłoniach. Gorące łzy popłynęły po jej policzkach, ale szybko je wytarła. Musiała być dużą dziewczynką, ale sposób w jaki do niej mówił, sprawił, że płakała. Dlaczego taki był? Ostatnia noc była bajką, marzeniem, dlaczego to skończyło się tak szybko? Dlaczego zawsze musi się stać coś złego, po tym jak jest dobrze? Zasługiwała choć raz na szczęście. Co zrobiła, by na to zasłużyć? Podniosła kolana do klatki piersiowej. Wdychała zapach Jasona, który roznosił się po całym pokoju. Pokój, w którym wczoraj dzielili najbardziej namiętne pocałunki i najmocniejsze słowa teraz stał się miejscem, gdzie wszystko się popsuło. To nie tak miało być.
***
Jason zszedł po schodach do salonu, gdzie stał Damien Faren i jego załoga.
- Co to był za hałas, McCann? - Uśmiechnął się.
- Tobie też cześć, Faren. - Syknął Jason stojąc obok Davida i Liama, z Calvinem za nimi. 
- Co zajęło ci tak długo? Czy ukrywasz kogoś u góry? - Zachichotał.
- Nie twój pieprzony biznes. Jesteś tutaj, by porozmawiać, co nie? - Odpowiedział Jason podnosząc brwi.
- W porządku. Przejdźmy do rzeczy, dobra? - David przewrócił oczami. 
- Słuchaj, dzieciaku. - Zaczął Damien patrząc na Jason.
- Nie nazywaj mnie kurwa dzieciakiem, Faren. - Wysyczał przez zęby, formując dłonie w pięści.
- Wyluzuj, McCann.
- Nie, kurwa nie wyluzuję. Przychodzisz do mojego domu i okazujesz mi brak szacunku? Powinieneś pomyśleć o konsekwencjach. - Rzucił, wychodził z niego cały gniew. Nikt nie zadziera z McCannem. Sięgnął do tylnej kieszeni dżinsów, czując zimny pistolet. Szybko wycelował go w Damiena, który się uśmiechał. Jeden z jego miał na tyle szczęścia, że i on zdążył zrobić to samo. 
- Nie zbyt mądrze, dzieciaku. - Zaśmiał się Damien. 
- Nazwij mnie jeszcze raz dzieciakiem i rozpruję twój mózg. - Wymamrotał przez zęby podnosząc głos.
- Lepiej pomyśl dwa razy zanim coś zrobisz, McCann. Pamiętaj: możesz być kim chcesz w Las Vegas, ale jesteś tutaj w Stratford. Tutaj ja rządzę. - Powiedział dumnie Damien. Jason przewrócił oczami. 
- Jeśli zadzierasz ze mną, moim gangiem lub moją rodziną to jesteś martwy. I nie obchodzi mnie kim kurwa jesteś. - Rzucił. - Wysadziłeś nasz magazyn, prawie zabiłeś moich ludzi i wysłałeś swojego brata na mnie i to ja powinienem uważać? - Zaśmiał się Jason. - Nie sadzę. - Mruknął zanim uderzył jednego z ludzi Damiena, który celował do niego prosto z pistoletu, spowodował, iż broń mu wypadła, a reszta podniosła ręce do góry. Damien uśmiechnął się.
- Zły ruch, McCann. - Jason obrócił głowę w lewą stronę oblizując usta.
- Nie wiesz co idzie do ciebie, Damien. Nie masz wyjścia. Jesteśmy uzbrojeni i mogę kliknąć jeden przycisk i wasz magazyn zostanie wysadzony. Więc lepiej odejdź lub umrzesz. I przysięgam na Boga, Faren, następnym razem jak przejdziesz po mojej drodze, nie zawaham się pociągnąć za ten cholerny spust. - Mruknął. Damien otworzył usta, a następnie zamknął, gdyż nic z nich nie wyszło 
- To miało być przyjazne spotkanie. - Powiedział Damien. Jason ponownie się zaśmiał. 
- Nie kieruję się twoimi zasadami, Damien. - Powiedział nadal trzymając za pistolet.
- To nie koniec. - Mruknął Damien zaciskając szczękę zanim wyszedł w domu wraz ze swoim gangiem. 
- Więc co się stało z tobą i Kendall? - Zapytał David, kiedy byli sami. Jason wypuścił długie westchnięcie i przejechał dłońmi po miękkich włosach.
- Pokłóciliśmy się. - Mruknął. 
- Przez Biebera?
- Tak, przez niego. - Odpowiedział. David jęknął.
- Musisz jej ufać stary. Ona nigdzie się nie wybiera. Jezu. - Westchnął. 
- Wiem, po prostu.. nawet nie wiem. - Wzruszył ramionami. - Ona jest taka uparta. To naprawdę mnie wkurza. - Mruknął. - Nie rozumie jego zamiarów. Teraz, kiedy zerwał z tą kurwą nic nie powstrzyma go przed próbą ukradnięcie jej mnie. I nie zapominajmy, że była w nim zakochana. - Powiedział spoglądając na podłogę. Tymczasem Kendall usłyszała trzaśnięcie drzwi. Zdecydowała zobaczyć co się dzieje, po cichutku ruszyła w dół po schodach, zatrzymując się, kiedy usłyszała głos Jasona. Nie mogła nic poradzić, ale podsłuchiwała. 
- Nie wiem. Może pośpieszyłem się z moimi decyzjami. Może wszystko poszło zbyt szybko. Może powinienem by to wszystko szło powoli. Było za szybko, nie powinienem powiedzieć jej, że ją kocham. Sprawiło to, że wszystko stało się zbyt... skomplikowane. - Westchnął. Kendall uważnie słuchała każdego słowa. Oddech uwiązł jej w gardle i brakowało powietrze. W jej oczach pojawiły się łzy, a usta drżały. Wiedziała, że jest na granicy płaczu. Tak właśnie o mnie myśli? O naszym związku? 
Wzrok Davida powędrował do postaci Kendall stojącej na schodach, świadomej wszystkiego, co powiedział Jason. Wytrzeszczył oczy, kręcąc głową w stronę Jasona, który kontynuował.
- Bałem się z początku i teraz widzę dlaczego. Nie powinienem..
- Jason.. - Przerwał mu David przez zęby.
- Co? - Zapytał marszcząc brwi. David wskazał głową w kierunku Kendall. Jason odwrócił się i jego wzrok spotkał załzawione oczy dziewczyny. Otworzył usta w szoku i zdał sobie sprawę, że słyszała wszystko.
Powoli pokręciła głową, a łzy spłynęły po jej policzkach. Jason czuł jak boli go serce. Nienawidził widzieć ją w takim stanie. A co nienawidził jeszcze bardziej to jest to, iż to on był powodem łez. 
- Cholera. Kendall. - Wyszeptał idąc w jej stronę, ale ona szybko pobiegła po schodach do jego pokoju. Jason ruszył za nią starając się ją złapać. Zanim mógł dosięgnąć jej ramienia, weszła do pokoju i zatrzasnęła drzwi.
- Kochanie, proszę. - Błagał Jason pchając drzwi, które ona starała się blokować swoim ciałem. - Puść klamkę. - Powiedział Jason.
- Nie. - Powiedziała drżącym głosem.
- Kendall, proszę, pozwól mi wyjaśnić.
- Słyszałam wszystko to co miałam. - Powiedziała.
- Proszę, wyjdź. - Mruknął puszczając drzwi. Nagle drzwi się otworzyły i wyszła Kendall. Ominęła go z torbą na ramieniu.
- Kochanie, proszę. - Powiedział idąc za nią. 
- Nie kochaniuj mnie. - Rzuciła wściekłym tonem, wciąż nie patrząc na niego, ani nawet się nie zatrzymując.
- Nie chciałem tego. - Wyszeptał.
- Nigdy niczego nie chcesz. - Powiedziała słabym głosem. 
Serce Jasona skoczyło mu do gardła na te słowa. Miała rację. Złapał ją za ramiona, gdy była już na schodach i obrócił ją twarzą do niego.
- Spójrz na mnie. - Powiedział wymagającym tonem. Kendall spojrzała na swoje stopy oddychając nierówno.
- Jason, puść mnie.
- Nie, nie zamierzam pozwolić ci odejść. 
- Spadnę. - Powiedziała łapiąc się za jego koszulkę tak, by nie spadła na dół po schodach. 
- Nie pozwolę ci upaść. - Odpowiedział. Spojrzała w jego oczy, które przepełnione były poczuciem winy i strachem. Czuła jak słabną jej kolana. Zamknęła oczy, obawiając się, że spadnie. Ale zamiast tego poczuła parę silnych ramion, które ją podniosły i szybko popchnęły na ścianę. Otworzyła ponownie oczy, widząc przed sobą Jasona. Od ich twarzy dzieliły ich zaledwie centymetry. Chłopak trzymał dwa dłonie pomiędzy jej głową blokując jej ruchy,  jego ciało dociśnięte było do niej. 
- Spójrz na mnie. - Wyszeptał słodkim głosem tak, że dziewczyna wypuściła drżący oddech. - Kocham cię. - Powiedział, przyciskając swój nos do jej i patrząc w jej ciemne oczy. 
- To nie to powiedziałeś na dole.
- Zapomnij o tym co powiedziałem. Jestem samolubnym, aroganckim, upartym i zazdrosnym kretynem, który nie chce dzielić się tobą z kimkolwiek innym. Nic na to nie poradzę. Cały czas mówię rzeczy, które nie mam na myśli. Dlatego, że nie jestem do tego przyzwyczajony, do mienia ciebie na własność. To mnie przeraża. Po prostu daj mi czas, abym się przyzwyczaił, proszę. - Odetchnął łącząc ich usta. Kendall poczuła jak jej żołądek robi w podekscytowaniu fikołki. Nienawidziła go za to. Za każdym razem, gdy była za coś na niego zła sprawił, że w sekundę jej to mijało. Jego usta, były błogosławieństwem i przekleństwem. Ale nie mogła się powstrzymać. Nie mogła być dłużej na niego zła. 
- Rozpracujemy to. Przysięgam, nigdy więcej nie będę zazdrosny i nie będę na ciebie krzyczał, tak długo jak obiecasz, że nigdy mnie nie zostawisz. Jeśli odejdziesz to mnie wewnętrznie zabije. Błagam cię byś dała nam czas, byś była cierpliwa. Zmienię się. Proszę. - Wyszeptał, opierając swoje czoło o jej. Zamknęła oczy, starając się nie być zahipnotyzowana przez jego. Zbliżył swoje usta do jej, ruszając nimi powoli i namiętnie. Jego dłonie powędrowały na jej biodra. Jason przerwał pocałunek, łapiąc powietrze i uśmiechając się do niej.
- Naprawdę, naprawdę, naprawdę cię nienawidzę. Wiesz o tym? - Westchnęła, a oczy wciąż miała zamknięte. Nie mogła nic poradzić, ale uśmiech pojawił się na jej twarzy. Jason zaśmiał się. Położył jej dłonie na swojej szyi zanim umieścił na jej ustach krótki pocałunek.
- Bardzo cię kocham kochanie.  
 ____________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam nic, ale nie miałam czasu. Przepraszam. Obiecuję poprawę! Może już jutro dodam kolejny rozdział :) 
Ps. Zapraszam na stronę o Justinie - WEJDŹ!  

28 komentarzy:

  1. Nieeee... Justin nie może rozwalić związku Jasona z Kendall! Za późno sobie to uświadomił. Więc nie powinien się mieszać teraz w to.
    Każdy by był zazdrosny na miejscu Jasona, gdy twoja dZiewczyna/twój chłopak przyjaźnić się z osobą której był/a zakochana/y.
    Wyczekiwałam nowego rozdziału i cieszę że pojawił się! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ebfrhmyakjfsinevrshbwkijudakbj evgewjuiks jeju świetny czekam na kolejny <333 zapraszam :)) http://believe-and-you-will-see.blogspot.com/
    xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jason najpierw jest chujem a później słodkim facetem, mm i tak wszystkie dziewczyny lecą właśnie na takich. Mimo wszystko rozumiem jego zazdrość. Postąpiłabym zapewne tak samo. Ale nie podoba mi się to że ma pretensje do Justina i sposobu w jaki on ją traktuje później prosząc o wybaczenie a ona momentalnie to robi, gdy sam Jason postępuje identycznie.
    Rozdział jak zawsze- cudo.
    Zapraszam serdecznie do mnie.
    Pozdrawiam, ściskam i czekam na kolejny rozdział, Liliana, stała czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudooowny *_* Awww jak słodko ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje ze Justin nie zepsuje ich związku ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział i świetnie przetłumaczony ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam cię i to tłumaczenie. Rozdział jak zwykle świetny. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy tylko ja sobie wyobrażam to, że Justin i Jason wyglądają tak samo? ;p
    Tak to chciałabym Justina z Kendall, jakby Jason wyglądał inaczej, a jak wygląda tak samo - kocham Jasona i Kendall xd
    Świetny rozdział, z niecierpliwością czekam na następny ^^ /@otamissx

    OdpowiedzUsuń
  9. dobrze, że Justin przeprosił Kendall i nareszcie zdał sobie sprawę, że ją kocha tylko teraz to trochę za późno. czekam na nn ♥
    @kasq_00

    OdpowiedzUsuń
  10. Zakochałqm sie w tym blogu *_* Jak jutro bd nastepny to chyba popuszcze ze szczęścia ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudny *.* proszę wiem ze masz swoje sprawy ale dodaj szybko następny

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny ! *.*
    Nie mogę doczekać się nn *-*
    Jesteś genialna! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Awwwwww! Co za słodki, zazdrosny Jason *westchnienie*. Uwielbiam, kiedy jest taki zaborczy i nieokrzesany. Wtedy to serio, brałabym go ile wlezie (co za gra słów, hahaha). W sumie, to zauważyłam u niego takie wahania nastrojów, że najpierw jest słodki i uroczy, a potem taki mrrraśnie niebezpieczny. Ale myślę, że to właśnie tacy mają największe branie.

    Justin to jednak idiota. Żeby dopiero teraz zdać sobie sprawę z cudowności Kendall? Ślepy, cudowny, przystojny debil. W sumie, nie lubię u niego tego, że najpierw nie zwraca uwagi na Ken pod takim względem, a potem wpada do mu to nagle do głowy, bo jego własna dziewczyna jest dziwką, i pewnie teraz będzie chciał mieć Kendall dla siebie i zabierze ją Jasonowi. To trochę chamskie.

    A Ken jest zdecydowanie zbyt dobra dla tych dwóch cwaniaków... Ale cóż, kto by im odmówił?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu w osobnym komentarzu dam Ci znać co u mnie, żebyś mogła go usunąć, czego pewnie i tak nie zrobisz, hahaha :D

      A u mnie nowy rozdział, więc jak chcesz (a podobno chcesz) to możesz zajrzeć i dać znać, czy Ci sę podoba ^^

      lust-jbfanfiction.blogspot.com

      Usuń
    2. Noo... hahaha :D Znowu dodałam nowy rozdział, więc jak chcesz, to serdecznie zapraszam <3

      Usuń
    3. Oczywiście, że chcę! Już czytam :)

      Usuń
  14. Naprawdę niech Justin trzyma się od niej z daleka, niech nie próbuje ich rozdzielić, nie chcę by stanął na drodze Jason'owi, bo on i Kendall są idealnie asjkdakjshdashdkasd Widać, że Jason robi wszystko z troski o nią, z miłości do niej. Jutro nowy rozdział?! Już jutro?! jsjndajsdnjakdasjdkask rany, oszaleję ze szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja chce by Justin był z nią ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Niech Kenedall bd z Jasonem caly czas *__* Justin niech sie nie wtraca do ich zwiazku

    OdpowiedzUsuń
  17. Jason jest lepszy, justin mnie wkurza, mam nadzieję ze nie rozwali tego zwiazku bo oni sa razem niesamowici
    btw to kocham to bardzo bardzo mocno nawet chyba mocniej niz dangera dhabsnabaavsha
    @yolowithjus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku to co tutaj napisałaś to naprawdę cudowne :)

      Usuń
  18. Wiec w krzywdzenu Kendall jest 2:2
    Ona jest strasznie ulegla, moglaby i przetrzymac jesacze dluzej , kocham zazdrosnego Jase, potrafi byc taki kochany aww, A ty Justin szukaj nowej dziwki, zdalam od Kendall
    Team Jason

    OdpowiedzUsuń
  19. Boskiee. JASON NAJLEPSZY !

    OdpowiedzUsuń
  20. Jason - no normalnie się zakochałam *-*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Celivia