- Hej, nie martw się. Po prostu następnym razem pamiętaj, że chcemy dla ciebie jak najlepiej.
- Przepraszam, że wam nie ufałem. Serio, nie mogę uwierzyć, że byłem przez cały ten czas tak zaślepiony. - Mruknął przez zęby, zaciskając szczękę.
- Ona jest po prostu suką. - Przewrócił oczami Ryan.
- Nie martw się. Zapomnij, że w ogóle ją poznałeś. Przejdzie ci wkrótce, zaufaj mi. - Powiedział Chaz klepiąc go po plecach.
- Już mi przeszło, po prostu.. straciłem kogoś dla mnie ważnego przez nią. - Powiedział oblizując wargi i wlepiając wzrok w drewnianą podłogę przed nim.
- Kogoś jak Kendall? - Zapytał Chaz unosząc brew. Justin lekko rozchylił usta.
- Skąd wiesz? - Chaz uśmiechnął się do niego.
- Chwileczkę, myślałem, że się z nią pogodziłeś? - Zapytał Ryan.
- Tak. Wybaczyła mi wszystko. Jest najmilszą osobą na świecie. - Uśmiechnął się mówiąc ostatnią część bardziej do siebie, myśląc, że ledwo był słyszalny, ale Ryan i Chaz na pewno tego nie przegapili. - Po prostu..
- Lubisz ją. - Uśmiechnął się Chaz. Justin spojrzał na niego z wytrzeszczonymi oczami. Czuł jak kurczy mu się żołądek, a powietrza nagle zabrakło.
- J.. Ja.. Ja.. Jak? Czemu tak myślisz? - Wyjąkał unikając kontaktu wzrokowego. Ryan zaśmiał się do siebie.
- To dość oczywiste, że coś do niej czujesz. To znaczy, ona jest, idealna i powinieneś zdać sobie z tego sprawę już dawno temu. - Skończył Chaz wzruszając ramionami.
- Nie lubię jej w ten sposób. - Wymamrotał Justin przez zęby, a jego przyjaciele przewrócili oczami.
- Nie pieprz głupot. Spójrz mi w oczy i powiedz, że przez ten cały czas ani razu do niej nic nie poczułeś. - Chłopak jęknął.
- Przestań. Mówisz jak moja matka.
- Poważnie Justin, przyznaj, że ją lubisz. Nie ma sensu tego przed nami ukrywać. - Warknął Ryan. Justin wypuścił sfrustrowany jęk wstając i chodząc po salonie. Zamknął oczy, wciągając głęboki oddech i przejeżdżając dłonią po włosach.
- Macie rację. Dobra? Lubię ją, cholernie. Ale co z tego, co? Zdałem sobie dopiero teraz z tego sprawę i jest już za późno. Nie będzie moja. Powinienem zdać sobie sprawę, że ją lubię, kiedy czułem zazdrość widząc ją całującą McCanna. - Splunął z obrzydzeniem. - Powinienem jej ufać we wszystkim tym co powiedziała. Pownienem rzucić dawno temu Nicole, ale teraz jest kurwa za późno. Powinienem, ale nie zrobiłem. Ona jest teraz z nim i szaleją na swoim punkcie. Przyznaję to nawet, iż nie rozumiem jak tak idealna, niewinna dziewczyna może być z tym pieprzonym przestępcą jak on, i chciałabym to kurwa zmienić! Ona mnie nie widzi jako kogoś więcej niż przyjaciela i nigdy nie będzie widziała. Zwłaszcza po tym wszystkim przez co przeze mnie przeszła. - Powiedział głośno, czując złość na samego siebie.
Ryab oblizał nerwowo swoje wargi zanim spojrzał na Chaza, który spoglądał na niego w ten sam sposób.
- Powinniśmy mu powiedzieć? - Wymamrotał.
- Powiedzieć co? - Justin zmarszczył brwi, mrużąc na nich oczy, patrząc z jednego na drugiego. - O czym wy mówicie? Ukrywacie coś przede mną? Coś co powinienem wiedzieć? - Powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Cóż, jesteś coś ważnego co powinieneś wiedzieć. - Rozpoczął Ryan.
- Nie chcieliśmy ci o tym mówić, bo pomyślałbyś, że chcemy po porstu namieszać z tobą i tą szmatą, poza tym nie chcieliśmy, by życie Kendall zmieniło się w piekło. - Wzruszył ramionami Chaz.
- Po prostu to powiedzcie. - Jęknął niecierpliwie Justin.
- Dobra, dobra. - Powiedział Chaz.
- Chodzi o to, uch... Kendall lubiła cię. Bardzo cię lubiła, stary. - Stwierdził Ryan.
Justin poczuł jak całe jego ciało zdrętwiało. Czy dobrze usłyszał? Czy to prawda? Zamrugał kilka razy, aby słowa do niego dotarły. Znajomy uścik w żołądku ponownie wrócił, tylko tym razem był boleśniejszy i mocniejszy.
- C.. Co? Mówicie poważnie? To nie jest żart, prawda? - Wyszeptał.
- To nie żart, Justin. Lubiła cię bardzo, ale nie widziałes tego, więc zmusiła się do ruszenia na przód i zaczęła spotykać się z Jasonem. I on lubił ją już od dłuższego czasu. - Powiedział Ryan.
- Skąd wiesz? Calire ci powiedziała? - Zapytał Justin niemal szeptem. Ryan pokręcił głową spoglądając w dół.
- Nie, nigdy by mi takiego czegoś nie powiedziała, to miał być sekret. Byłem tego świadkiem. - Mruknął cicho i natychmiastowo zwrócił na siebie uwagę Justina.
- Co masz na myśli mówiąć, że byłeś świadkiem? - Krzyknął niemal Justin zniecierpliwiony.
- Chodzi mi o to, że usłyszałem rozmowę Kendall i Jasona na imprezie Nicole. - Odpowiedział podniesionym głosem.
- Gdzie byli? - Zapytął.
- Cóż, w sypialni i Kendall płakała. - Mruknał. Justin zamknął oczy czując ból w klatce. Prawdopodobnie płakała daltego, że byłem kutasem i wkładałem język w gardło Nicole. Jego serca biło jak oszalałe.
- W zasadzie dlatego, że wkładałeś język w gardło Nicole. - Powiedział Chaz przewracając oczami. Tak, miałem rację.
- Czy ona była..
- Zraniona? Tak, chyba bardziej załamana. Biorąd pod uwagę, jak Nicole traktowała tą biędną dziewczynę przez całe jej życie, płakanie przez to, że jesteś jej to nic. - Kontynuował Ryan. Justin zacisnął dłonie w pięści.
- Płakała przeze mnie. - Wyszeptał do siebie.
- Wciąż pamiętam, co mówiła Jasonowi, który starał się jak najlepiej, by ją pocieszyć. Była taka smutna. - Westchnął. Justin poczuł jak jego dłonie zaczęły się trząść, gdy czekał, aż z ust przyjaciela wyjdą bolesne słowa.
Powrót do imprezy.
Gdy przechodził obok łazienki usłyszał płacz i rozmowę dwójki osób. Ciekawość była jego najgorszym wrogiem. Powoli i ostrożnie zbliżył się do drzwi, które były uchylone. Zajrzał przez szczelinę zauważając Jasona i Kendall. Czy to ona płacze?
- Nie zniosę już tego dłużej. - Przemówił jej drżący głos, podczas gdy Jason ocierał jej łzy spływające po policzkach.
- Wiem kochanie, przykro mi. - Pocieszał. Ryan zmarszczył brwi. O co chodzi?
- Nie rozumiem. Dlaczego on mnie nie lubi Jason? Dlaczego nie patrzy na mnie w innym sposób? W sposó w jaki patrzy na Nicole? - Płakała. Ryna wytrzeszczył oczy i otworzył usta. Mówi o Justinie. - Co robię źle Jase? Nie jestem wystarczająćo miła? Nie jestem wystarczająco ładna? Powiedz mi Jason, proszę! Mogę się zmienić. - Powiedziała łamiącym się głosem. Ryan widział, jak twarz Jasona złagodniała, a jego oczy były wypełnione bólem i poczuciem winy. Nawet sam Ryan nie mógł nic poradzić, ale poczuł się źle z powodu łamiących serce słów Kendall.
- Nigdy tak nie mów. Słyszysz? Jesteś kurewsko idealna, okej? - Powiedział, biorąc jej twarz w dłonie, zanim dał jej całusa w czoło. Ryan oblizał wargi, zanim się cofnął i udał się do salonu. Mówiąc, że był w szoku było by niedopowiedzeniem. Czy Claire o tym wie? Czy Nicole o tym wie? Czy Justin o tym wie? Jedyną rzeczą, jaką Ryan wiedział na pewno to jest to, że jeśli Nicole się dowie to rozpęta się piekło.
Justinowi opadła szczęka. Bolało go serce po usłyszeniu wszystkiego co powiedział mu Ryan. Czy on naprawdę spowodował, że była tak załamana? Nie mógł nawet w to uwierzyć.
- Nie powiedzieliśmy ci o tym, ponieważ Nicole by się dowiedziała i wtedy.. cóż myślę, że możesz zgadnąć co by się stało. - Powiedział stanowczym głosem.
- Jestem tak cholernie głupi. - Wymamrotał. - Mogłem ją mieć, Ryan. Mogłem ją mieć! - Zawołał. - Teraz to wszystko przepadło. - Wyszeptał stając i chodząc po pokoju.
- Wciąż możesz ją mieć. - Doradził Chaz, a Justin spojrzał na niego ze zdziwieniem. - Uczucia tak po prostu nie odchodzą. Może głęboko w środku wciąż cię lubi, nawet mimo tego, że jest z Jasonem. - Wzruszył ramionami.
Justin pomyślał przez chwilę, spoglądając w dół i oblizując pulchne wargi. Miał rację, ale to wciąż było za mało.
- Nie. - Pokręcił Justin głową.
- Nie? - Zapytał Chaz.
- Nie. - Stwierdził stanowczym tonem Justin. - Nie mogę sprawić, by zerwali lub sprawić, by ponownie się we mnie zakochała. Nie widzisz jak jest szczęśliwa, jak on sprawia, że jest szczęśliwa? Nie mogę jej tego zabrać. Zasługuje na szczęście i jeśli nie byłem przy niej, by jej pomóc, gdy było jej najgorzej to nie zasługuję, by być przy niej, gdy jest dobrze. Nie mogę zniszczyć jej szczęścia. - Wyznał. Ryanowi opadła szczęka.
- Więc po prostu zrezygnujesz z niej? - Wykrzyknął zdumiony Chaz.
- Nie. Będę leżał i patrzył na jej szczęście, z nim. Ale jeśli on złamie jej serce.. - Mruknął przez zaciśnięte zęby. - Jeśli ją zrani, zapłaci za to. I co najważniejsze wtedy będę dla niej. To obietnica.
***
- Nie robię tych pieprzonych rzeczy związanych z balem i wiesz to. - Jęknął Jason krzyżując ręce na piersi. Amber przewróciła oczami mamrocząc przekleństwa pod nosem.- Nie obchodzi mnie to kurwa. Zabierzesz Kendall na bal. - Syknęła, obawiając się, że Kendall to usłyszy, gdyż jest w kuchni.
- Kim jesteś, moją matką? - Zapytał sarkastycznie Jason.
- Jason, nie pieprz głupot, jest uparty głupku. - Mruknęła przez zaciśnięte zęby. Tym razem to Jason przewrócił oczami.
- Ale ja nie chcę iść na bal. Są tam ludzi i grają wolne piosenki i to jest nudne. - Jęczał jak 5-latek.
- To nie jest nudne, to kurewsko romantyczne i ty nic nie wiesz. - Rzuciła Amber tracąc cierpliować.
- Nie, nie, nie.
- Słuchaj mnie głupku. - Rzuciła Amber, uderzając go w tył głowy.
- Ow, kurwa ty mnie uderzyłaś. - Zawołał.
- Bo zasługiwałeś na to. Słuchaj mnie Jason. Bal jest bardzo ważny dla Kendall. To jest każdej dziewczyny marzenie, by iść na bal z chłopakiem i kurwa nie pomagasz. - Wyszeptała. - Powiedziała mi, jak bardzo chce iść z tobą i jak przykro jej było, że nie jesteś tego typu kolesiem i nie lubisz balów. - Powiedziała. Twarz Jasona złagodniała.
- Powiedziała ci to? - Wyszeptał.
- Tak. Chcesz żeby była szczęśliwa, tak? - Zapytała. Jason spojrzał w stronę kuchni, jego wzrok spoczął na jego dziewczynie, którą mógł nazywać swoją, robiła kolację, spaghetti, jego ulubione danie. Ona zasługuje na bycie szczęśliwą. Wypuścił długie westchnięcie odwracając się, by spojrzeć na Amber, której oczy były przepełnione nadzieją i niepokojem. - Więc? - Zapytała unosząc cienkie brwi.
- Pomyślę o tym. - Wymamrotał przytakując głową. Na twarzy Amber natychmiastowo namalował się ogromny uśmiech.
- Tak. - Zawołała podekscytowana, wyciągając z tylnej kieszeni dżinsów dwa kawałki papieru. Brwi Jasona złączyły się razem w zdezorientowaniu, tylko po to, by w złości się oddzieliły, kiedy zauważył bilety na bal.
- Kupiłaś już bilety, serio Amber? - Syknął przez zaciśnięte zęby. - Powiedziałem, że pomyślę o tym, nie, że zrobię to.
- Och, zamknij się, okej? - Rzuciła. - W świecie dziewczyn, 'pomyślę' oznacza 'tak', więc zabierasz Kendall na bal. - Uśmiechnęła jakby z dumą świętowała swoje osiągnięcie.
- Czy wyglądam dla ciebie jak pieprzona dziewczyna, Amber? - Powiedział zezłoszczony.
- Szczerze? Zachowujesz się jak cipa. - Powiedziała, zanim ponownie uderzyła go w tył głowy, na co skrzywił się z irytacją. - Tutaj masz bilety. Idź się jej zapytać, czy będzie twoją randką na bal - teraz. - Powiedziała wymagającym tonem, zaciskając szczękę.
- Teraz? Serio? Ona gotuje spaghetti! - Zawołał uznając to za dramatycznie śmieszne.
- Czy dziewczyny nie chcą, aby jakoś romantycznie zapytać o pójście na bal i w ogóle? - Wypalił. Amber przewróciła oczami.
- Kendall nie jest taka, czy zapytasz ją, kiedy gotuje spaghetti lub na wieży Eiffela to wciąż nie robi różnice. Lubi małe rzeczy. Robisz to ty, więc jest to dla niej ważne. - Uśmiechnęła się uznając ich związek za uroczy. Nie był oparty na fizyczności, a na uczuciach. Kendall nie była materialistką, a Jason był do baniu w byciu romantycznym 'przystojniakiem', mimo to dziewczyna uważała, że wszystko co wyszło z jego ust było kompletnie wspaniałe.
Jason uśmiechnął się do siebie spoglądając w dół. Czy zdaję sobie sprawę, jakim szczęściarzem jestem mając ją?
- Daj mi bilety. - Zażądał, a Amber zapiszczał, tak cicho, że tylko dźwięk był słyszalny chłopakowi. - Szybko, zanim zmienię zdanie. - Mruknął biorąc je od niej. - Teraz idź. - Powiedział popychając ją do drzwi.
- Ale chcę to widzieć! - Jęknęła Amber wysokim głosem.
- Nie! Idź gdzieś z Chrisem, czy coś, będziemy mieć chwilę dla siebie. - Wymagał, używając palców do wskazania przenośni. Amber zachichotała.
- Dobra, dobra. Pa Romeo. - Cmoknęła na pożegnanie.
Jason wypuścił głęboki oddech przesuwając się na nogach rozejrzał się po domu, rozglądał się szukając kogokolwiek, kto popsuł by ich moment, na przykład Brooke. Teren czysty. Powoli poszedł do kuchni, obejmując Kendall od tyłu, która opierała się o piec. Dłońmi kreślił niewidzialne kręgi na jej brzuchu, czując jej ciepłą skórę pod cienkim materiałem niebieskiej bluzki, którą miała na sobie. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie, kiedy chłopak zagłębił nos w jej szyi, wdychając jej zapach. Cicho jęknął sprawiając, że po dziewczynie przeszedł dreszcz i się zaśmiała.
- To łaskocze. - Pisnęła, na co Jason zachichotał.
- Chcę cię o coś zapytał. - Wymamrotał z uśmiechem na twarzy.
- Okej, śmiało. - Skinęła głową wystawiając język i skupiając się na gotowani spaghetti. Wyciągnął dwa bilety na bal, gdy jej wzrok spoczął na jego dłoniach. Dziewczyna wytrzeszczała oczy w niedowierzaniu.
- Wiem, że to nie jest najlepszy moment, by to robić. Wiem, że prawdopodobnie marzyłaś o jakiejś romantycznej przemowie, ale.. Ja... Uch. - Odetchnął. Nie był tak nerwowy, od czasu, kiedy powiedział jej, że ją kocha. - Kochanie, pójdziesz ze mną na bal? - Zapytał delikatnie. Kendall uśmiechnęła się szeroko odwracając się, by objąć chłopaka dłońmi za szyję, umieszczając delikatny pocałunek na jego ustach, po czym go przytuliła.
- Tak, z chęcią pójdę z tobą na bal. - Zawołała szczęśliwie. Jason uśmiechnął się do niej. Była absolutnie niesamowita zwłaszcza teraz, kiedy rozsadzało ją szczęście. - Boże, bal jest w następnym tygodniu. Nie mam czasu. Muszę wybrać sukienkę, buty. Cholera. - Wymamrotała wariując. Jason się zaśmiał.
- Nie martw się kochanie. Możesz pójść w piżamach, a i tak będziesz wyglądała niesamowicie. - Pocałował ją w policzek.
- Kocham cię. - Mruknęła kładąc głowę na klatce chłopaka, gdy ten pocałował ją w czoło.
- Też cię kocham. - Odpowiedział.
- Siema McCann. - Przerwał głos. Obydwoje odsunęli się od uścisku, by spojrzeć na Davida z uśmieszkiem na twarzy.
- Co jest?
- Idziemy do piwnicy na strzelanie, pamiętasz? Miałeś też nauczyć Jadena, jak używać broni. Dzieciak nigdy w życiu nie dotknął broni. - Zaśmiał się kręcąc głową.
- Dobra. - Przerwał uwalniając Kendall z uścisku. Brwi dziewczyny złączyły się, a usta otworzyły w zdziwieniu.
- Uczysz Jadena jak używać broni? - Mruknęła. - Boże, Jason! On ma tylko 15 lat! - Zawołała dramatycznie.
- No i co? Ja miałem 14 lat, kiedy nauczyli mnie jak strzelać. - Kendall wzruszyła ramionami, jakby to było coś normalnego. Westchnęła potrząsając głową. - Nie przejmuj się piękna, wszystko w porządku. - Mruknął całując ją w policzek, po czym poszedł na dół, a David podążał tuż za nim.
- David, zaczekaj. - Zawołała brunetka. Zatrzymał się marszcząc brwi. Odwrócił się twarzą do dziewczyny, która wyglądała na zdenerwowaną.
- Co jest?
- Znasz Jasona od dawna, prawda? - Zapytała.
- Praktycznie od narodzin. - Skinął głową. Kendall wypuściła głęboki oddech kierując wzrok na drewnianej podłodze. To pytanie miała mu już zadać kilka dni temu. Musiała to wiedzieć. Nie mogła już tego znieść.
- Byłeś w pobliżu, kiedy... ta Samantha się pojawiła, tak? - Zamknęła mocno oczy.
- Uch, tak. Dlaczego pytasz? - Oblizał usta.
- Czy Jason ją kochał? - Wypaliła. Mam prawo wiedzieć, czyż nie? David zacisnął usta, podczas gdy oczy Kendall przepełnione były nadzieją i strachem. Zaśmiał się głośno kręcąc głową sprawiając, że zmarszczyła brwi w zdezorientowaniu.
- Kochać ją? - Zapytał. - Nie! Chodzi mi o to, strasznie mu się podoba, ale jestem pewien, że jej nie kochał. Nie w ten sposób co kocha ciebie, nie masz się o co martwić. - Powiedział wysyłając się uspakajający uśmiech, co spowodowało ulgę i to, że sama do siebie się uśmiechnęła.
- Dzięki David.
- Zawsze do usług. - Zachichotał zanim podążył drogą, która poszedł Jason.
***
Samantha Cole opuściła okno odwracając głowę w prawo, spoglądając na typowy kanadyjski dwu piętrowy dom. Oblizała czerwone usta badając budynek. Więc tutaj ukrywał się i robił swój mały brudny interes? Uśmiechnęła się do siebie w satysfakcji. Podróżowała aż z Nevady, aby tylko zobaczyć widok twarzy Jasona, kiedy ją zobaczy. Ale to, co zadowalało ją jeszcze bardziej to fakt, że dziewczyna, w której się 'zakochał' była w środku domu i nie mogła się doczekać, aż położy ręce na Kendall Dwayne. To był czas na akcję. Nikt nie poddaje się na mnie tak łatwo. Zabił jednego z członków jej gangu pomiędzy walką między nimi, aby się bronić i nie było mowy, że się nie zemści. Poza tym, była pewna, że nie powiedział wszystkiego swojej nowej ukochanej dziewczynie. Mimo wszystko był przestępcą. Wszyscy przestępcy mają mroczne sekrety i Kendall nie znała wszystkich, Samantha była tego pewna.
Byłoby bardzo zabawne wkroczyć między ich dwójkę i sprawić, że wsiedliby w nigdy nie zatrzymując się roller coaster. Zaśmiała się do siebie chwytając broń z tylnego siedzenia i wysiadając z samochodu. Powoli ruszyła do drzwi otwierając je spinkami, po czym rozejrzała się upewniając, że nikt jej się nie przyglądał, a potem je otworzyła. Jej jasne zielone oczy skanowały wzrokiem schludny, kremowy salon, przed przejściem przez korytarz. Odwracając wzrok w prawo, jej usta skręciły się w zadowolonym uśmieszku, gdy zauważyła wysoką, szczupłą brunetkę, która niosła jakieś talerze. To ona? Mógł wybrać lepiej. Samantha zadrwiła.
Kendall w milczeniu złapała dwa talerze, nucąc do piosenki ‘I knew You Were Trouble’ Taylor Swift, gdy odwróciła się, by wyłączyć piec. Odwracając się zauważyła blond boginię. Jej szczupłe nogi ledwo zakrywały dżinsowe spodenki, jej skórzana kurtka była odpięta odsłaniając koszulkę, która miała duży dekolt. Kendall spojrzała na dłoń dziewczyny, zdając sobie sprawę, że trzymała broń. Dziewczyna zaczęła dyszeć, a talerze, które trzymała upadły na ziemię rozbijając się na tysiąc kawałków, a usta zakryła dłonią, cofając się do tyłu, aż uderzyła o róg.
- Kim jesteś? - Zapytała słabym, trzęsącym się głosem. Dziewczyna zaśmiała się wyciągając pistolet i cerując prosto w sylwetkę Kendall, jej palce chwyciły za spust. Kendall czuła jak słabną jej kolana. Serce biło tak szybko, jakby miało wyskoczyć z piersi.
- Miło w końcu cię zobaczyć, Kendall Dwayne. Jestem... Samantha.
O mój Boże nie mogę oddychać. Mam ochotę skakać z radości zawsze gdy widzę rozdział, a potem go czytam i nie mogę oddychać, chyba coś ze mną nie tak, to trochę zabójcze. No nieważne, uwielbiam Cię za to, że to tłumaczysz, dziękuję! Nie wiem, czy już się tu udzielałam, znając moje lenistwo pewnie nie, za co przepraszam, no mniejsza! Uwielbiam Cię za tego bloga i za to, że rozdziały są dosyć często, to jest ogromny plus. Co do rozdziału, o jezusie, czuję że ta Samantha nieźle namiesza. Nie lubię jej już. I Justina też nie lubię, to dupek. Za głupote się płaci, totalnie nie chcę, żeby był z Kendall. Jason jest dla niej cudowny, lepszy. Czekam na nn jak zwykle z niecierpliwością! Nie powiem, że z zapartym tchem bo bym się udusiła, a i tak to prawie robię zawsze, gdy to czytam, ja się chyba za bardzo emocjonuję!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać tego typu komentarze i cieszę się, że są takie osoby, jak Ty, że im się podoba.
UsuńI nie ma za co dziękować, bo tłumaczenie jest dla mnie przyjemnością i dodatkowo szkolę j. angielski. Również nie musisz mnie przepraszać, bo bardzo dobrze rozumiem lenistwo (zwłaszcza jak jest się na telefonie). Cieszę się, że skomentowałaś. A co do Sam masz rację, strasznie na miesza. A Justin? Nie jest dupkiem, to dobry chłopak, który stracił głowę dla Nicole, która go zmieniła chociaż szkoda, że tak późno zdał sobie sprawę z tego, że to Kendall jest tą właściwą. Jason, oj tak, jest cudowny chociaż czasem mu coś odbija :)
Nowy rozdział może dodam w piatek xx
wow wow wow ♥♥♥
OdpowiedzUsuńOMG hfkaisjwksuhwdw poprostu to sjhssdwjjcksjwjxnjsus jak dalej żyć skoro zatrzymano rozdział w takim momencie :o i do tego justin dopiero teraz zdał sobie sprawe ze swoich uczuć ; ooooooo czekam na nn
OdpowiedzUsuńO Boże. Jak to się skończy ? Chce wiedzieć !!!!! <3
OdpowiedzUsuńCudooowny ;***
OdpowiedzUsuńjak to mogło skończyć się w takim momencie ?! ;_______;
OdpowiedzUsuńboże teraz trzeba przeżyć jakoś te 3 dni i nowy rozdział ajdsnakjsdna
to ff zabija, zakochałam się w nim normalnie
@yolowithjus
OMFG!
OdpowiedzUsuńSamntha? Samantha Cole powraca?! Czuję, że dziewczyna trochę namiesza między Jasonem i Kendall i nie będzie to fajne.
Kurdę, trochę szkoda, bo już pokochałam ich jako parę, a teraz pewnie Justin znowu się wpieprzy pomiędzy nich - zupełnie niepotrzebnie zresztą.
Przyznam się, nie bez wstydu, że znowu się popłakałam przy wspomnieniach Ryana, kiedy Ken tak bardzo płakała i Jase ją pocieszał. To było takie smutne i przykre... Tak naprawdę sama miałam podobną sytuację całkiem niedawno i wiem, jak kto jest, więc jak sobie to przypomniałam to płakałam jeszcze bardziej :c
Generalnie nie przepadam za Justinem w tym opowiadaniu. Jest takim trochę bezmyślnym głuptaskiem, naiwnym i nie wyciągającym wniosków ze swojego zachowania. Dlatego nie chcę, żeby Kendall z nim była, bo wiem, że pewnie znowu wykręci jej jakiś numer i Jason będzie musiał zbierać jej serce do kupy.
Cóż, czekam na nowy rozdział, jak zwykle z zapartym tchem, bo niecierpliwię się co zamierza zrobić Sam :)
PS: Ah, i dziękuję Ci bardzo za polecenie mojego bloga, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy, szczególnie, że Twoje tłumaczenie jest cudowne :)
Samantha wróciła?! Co ona chcę jej zrobić?! Czemu w takim momencie to się skończyło? Boję się o Kendall :(
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie! Jesteś genialna ! ;**
<33
Jej oby ona była z Justinem
OdpowiedzUsuńOMG. ale sie dzieje Justin wlasne uZmyslowil sb. jak wielkim kutasem byl. ale szczerze to szkoda mi go no bo. zost oszukany. ale nadal nic sie nie. zmienilo i chce zeby kendal byla z jasonem ale ale ona przezyje prawda? Jeju ona w nia szczelila ale suka Jason sie zalamie jak jej sie cos stanie. i znowu nie moge doczekac sir nast rozdzialu . mam nadziwje ze kochana nisedlugo dod bo ja tu juz zaczynam odliczac. Dobra koniec juz ;)
OdpowiedzUsuńKocham cię! Niech Samantha spieprza, bo ją znajdę i zatłukę! Czekam na nn! Mam nadzieję, że dodasz szybko, bo nie mogę się doczekać! <3
OdpowiedzUsuńO mój boże! Samantha! A ja głupia myślałam, że Justin do końca będzie żył w nieświadomości, a szczęściu Jasona i Kendall nic nie zaszkodzi, raaaaaaaaaaany, ale tak dobrze nie ma, szkoda :(
OdpowiedzUsuńJeju!!! czekam na następny <33 nie trzymaj nas w niepewności!!! pliiis <33
OdpowiedzUsuńJestes cudowna ze dodalas tak szybko. Oby Justin z nią był
OdpowiedzUsuńomg co się stanie boski rozdział i szybko dodawja nn :) ily <3
OdpowiedzUsuńOmg!!!! Czekam na kolejny. !!!!! Kocham :)))
OdpowiedzUsuńJeju proszę daj szybko kolejny
OdpowiedzUsuńEj jak to czytalam to tsk mi w klatce piersiowej dziwnie bylo matkonormalnie sie rozplakalam :-(
OdpowiedzUsuńWow dzieje się
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńProszę podasz dzisiaj
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńProszę dodasz dzisiaj ?
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńKiedy nowy ?
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie
OdpowiedzUsuń