- To jest popieprzone. - Mruknął Don przejeżdżając dłonią po swoich krótkich włosach. - Powinieneś choć raz pomyśleć głową, McCann. - Syknął.
- Czy nie uważasz, że już to kurwa wiem? - Warknął wściekły Jason. - Nie masz pojęcia, jak ta sytuacja sprawiła, że się czuję. Wina zjada mnie od wewnątrz. Ja jej to spowodowałem. Jestem jedynym winnym. Moja dziewczyna prawie kurwa umarła. Teraz leży w szpitalnym łóżku podłączona do maszyn, które utrzymują ją przy życiu. - Powiedział przez zaciśnięte zęby. - Prawie ją straciłem. Mam dość i nie potrzebuję twojego pieprzenia. - Wyszeptał, a jego głos prawie się łamał. Don westchnął zaciskając szczękę.
- Chcesz coś wiedzieć, McCann? - Zaszydził gorzko. Jason tylko przewrócił oczyma. - Zrobiłem kilka badań i wiesz co; kula nie była dla niej, była dla ciebie. - Splunął. Jason wytrzeszczył oczy, a oddech uwiązł mu w gardle. Żołądek zawiązał się w kilka węzłów, zaś w oczach pojawiły się łzy. Spojrzał przez szybę na nieprzytomną Kendall i w klatce piersiowej poczuł ból. - Słyszałeś mnie, ten dzieciak Connor miał wszystko zaplanowane. Chciał cię usunąć, nie nią. Ma obsesję kurwa na punkcie twojej dziewczyny. Myślał, że zabijając ciebie dostanie ją. Postrzał Kendall był pomyłką. Skurwiel, który do niej strzelił myślał, że to ty wychodzisz z domu. Nie przyjrzał się dobrze. Teraz spójrz gdzie ona jest. - Warknął niskim, ostrym tonem, kiwając brodę w stronę pokoju Kendall.
Jason zamrugał kilka razy, by pozbyć się napływających łez do oczu. Jego serce łamało się po raz milionowy. To on miał tam być, leżeć prawie martwy, nie ona. To powinien być on.
- O mój Boże. - Wypalił, blokując palce w swoich włosach. - Prawie umarła przeze mnie. - Wyszeptał do siebie, a wzrokiem powędrował do śpiącej sylwetki. Łzy pojawiły się w jego powiekach, a w pierś ogarnęło znajome uczucie złamanego serce.
- Musisz coś zrobić. - Powiedział Don wyrywając go z zamyślenia. Jason odwrócił się, by na niego spojrzeć.
- Oczywiście, zrobię. Gdy tylko się jej polepszy to zabiję..
- Nie. - Przerwał mu Don. Jason zmarszczył brwi, zaciskając wargi w cienką linię.
- Nie mówiłem o zabiciu Connora.
- W takim razie co masz ny myśli? - don westchnął odwracając wzrok na ziemię. - Musisz ją zostawić. - Stwierdził pewny siebie. Jason rozchylił usta w szoku.
- Co? Nie ma kurwa mowy! - Warknął ostro, odwracając się by odejść. Don chwycił go za ramię odwracając do siebie.
- Posłuchaj mnie kurwa choć raz Jason! - Syknął przez zaciśnięte zęby. - Niszczysz kurwa jej życie, nie widzisz tego? - Twarz Jasona złagodniała, a poczucie winy zjadało go. To było to, zdanie, które powtarzał kilkanaście razy w swojej głowie, zdanie, które sprawiało, że wariował. - Zobacz. To zostało wysłane na jej adres. - Mruknął wręczając mu kilka białych kopert. Szybko oblizując usta otworzył je i przeczytał co jest tam napisane, zaciskając szczękę.
- Została przyjęta do dwóch najlepszych amerykańskich uczelni. - Szepnął zamykając oczy i wdychając powietrze. - Nawet mi nie powiedziała, że wysyła zgłoszenie. - Westchnął kręcąc głową, a oczy napełniły mu się łzami.
- Dokładnie. - Mruknął Don przewracając oczyma. - Ma przyszłość, nie możesz jej tego zabrać. Będziesz tego żałował za kilka lat. Zaufaj mi. - Jason westchnął, odwracając się by spojrzeć na Kendall.
- Nie. - Stwierdził kręcąc głową. - Jest wszystkim, co mam. Znaczy dla mnie tyle co cały świat. Nie mogę jej zostawić. Jeśli to zrobię to ją zniszczę. Totalnie by to ją zrujnowało. - Wymamrotał.
- Już tak nie jest? - Zadrwił Don. Jason wykrzywił usta. - Posłuchaj mnie. Tym razem miała szczęście. Tym razem i ty miałeś szczęście. Co jeśli zostanie postrzelona drugi raz? Co jeśli następnym razem nie wyjdzie z tego? Co? - Powiedział potrząsając go za ramiona.
- Nie będzie następnego razu. - Jason niemal krzyknął, mrużąc oczy na Dona, który zaśmiał się do siebie.
- Nie wiesz tego, McCann. Nie możesz jej chronić cały czas. Ona jest już celem. Prawie dwa razy ją straciłeś. Nie myśl o tym czego ty chcesz, myśl o tym, co ona potrzebuje. Możesz dać jej stabilność życiową? Zapewnisz jej bezpieczeństwo i normalne życie? Oboje wiemy, że nie. Będą walki gangów, spotkania z policją, badania, wojny. Zniesie to? Nie wie nawet połowy gówna, które robimy. Nie jest przyzwyczajona do twojego stylu życia bądź ludzi próbujących zabić ją każdego dnia. Zmęczy ją to, o ile nie będzie już wówczas martwa. - Mruknął.
Jason wzdrygnął się na jego słowa. Zamknął oczy, wciągając głęboki oddech, jego płuca krzyczały po powietrze. Serce waliło mu głośno w klatce piersiowej. Odwrócił się, aby spojrzeć na Kendall, badając każdy szczegół jej twarz z oddali. Nie. Nie mógł tego zrobić. Nie mógł spędzić kolejnej sekundy z daleka od niej; zostawić ją na dobre. Ona naprawdę była jego alleluja. Trzymała go przy zdrowych zmysłach. Bez niej, był niczym. Byłam wszystkim, o co kiedykolwiek prosił.
Kochał ją z całej siły. Zajęło mu osiemnaście lat, aby znaleźć kogoś, kto nauczy go jak kochać - nie było mowy, by pozwolił jej odejść. To było lekkomyślne, samolubne, szalone i dzikie. Ale on potrzebował jej tak, jak powietrza. Co zrobiłby bez niej? Nie mógł bez niej żyć. Ona była jego i tylko jego. Nadała jego życiu sens. Nie było niczego, co mogłoby trzymać go z dala od niej. To było po prostu niewytłumaczalne. Nigdy nie czuł potrzeby być koło kogoś tak jak koło niej. Zabiłby by zobaczyć jej niebiański uśmiech. Cholera, umarłby by była bezpieczna i szczęśliwa.
- Nie. - Stwierdził ostro i krótko. Don zmarszczył brwi. - Nie zrobię tego. Nie mogę. Nie potrafię bez niej żyć. Nie troszczę się jak wiele osób zabiję, by była bezpieczna. Będę ją chronił bez względu na cokolwiek, nawet jeśli to znaczy utratę własnego życia. Nie znasz nas. Nie rozumiesz. Potrzebuję jej. - Powiedział. - Kocham ją. Kocham bardziej niż cokolwiek lub kogokolwiek na całym świecie. Jest wszystkim co mi pozostało. - Wypalił. Don wdychał i wydychał powietrze.
- To twój wybór, dzieciaku. - Powiedział zaciskając szczękę. - Ale nie mów, że cię nie ostrzegałem. - Warknął przez zaciśnięte zęby, mrużąc na niego oczy, zanim odszedł.
Jason oblizał i przygryzł swoją dolną wargę. Odwrócił się, a dłoń trzymał na szklanym oknie, które oddzielało pokój Kendall od korytarza, mały uśmiech pojawił się w kąciku jego ust.
- Będzie dobrze kochanie. Nigdzie się nie wybieram. Nie zostawię cię. Ty skaczesz, ja skaczę, pamiętasz? - Zaśmiał się do siebie. - Kocham cię. Nigdy cię nie opuszczę. Obiecuję.
Słuchajcie tego podczas czytania :)
Trzy dni później
Kendall usłyszała stłumione głosy otaczające ją. Gdzie jestem? Jej głowa pulsowała i ciężko było jej oddychać. Powoli otworzyła oczy, by ponownie je zamknąć, nie przyzwyczajając się do świecącego światła po byciu w ciemności przez tak długi czas. Zawroty głowy odeszły, gdy zamrugała kilka razy, a oczy zobaczyły pomalowane ściany na jasnozielony. Całe ciało miała zdrętwiałe, jakby spała wieki. Próbowała się ruszyć, ale w jej plecach pojawił się ból. Jęknęła czując ból w klatce piersiowej. Nagle zdała sobie sprawę ze wszystkiego. Zostałam postrzelona.
- O mój Boże, w końcu wstała. - Powiedział ktoś, a sylwetki jakichś osób się zbliżyły, pochylając się nad jej łóżkiem. Rozpoznała głos. Chris. Zmrużyła oczy by spojrzeć bliżej na swojego brata uśmiechającego się do niej, oczy miał wypełnione szczęściem. Dziewczyna o blond włosach zbliżyła się do niego, a na ustach pojawił się jej uśmiech. Amber. Kendall zamrugała kilka razy.
- Wystraszyłaś mnie, siostrzyczko. Dzięki Bogu już się obudziłaś. - Wypalił ściskając delikatnie jej dłoń. - Przyjechaliśmy tak szybko, jak się o wszystkim dowiedzieliśmy, Ken. Wszystko będzie dobrze. - Powiedziała spokojnie Amber, wycierając łzy spływające po policzkach kciukiem.
Kendall zmarszczyła brwi. Gdzie jestem? Co się stało?
- Pani Dwayne? Słyszy mnie pani? - Głos, którego nie rozpoznawała przemówił do niej, gdy ta powoli odwróciła głowę, by spojrzeć na prawo, gdzie zobaczyła kobietę na oko 40-letnią, ubraną w niebieskie ubranie. - Mrugnij dwa razy jeżeli mnie słyszysz. - Przemówiła powoli pielęgniarka. Kendall zamrugała dwukrotnie dla potwierdzenia. Pielęgniarka uśmiechnęła się do niej, a następnie złapała ją za nadgarstek, by sprawdzić puls. Drżącą dłonią Kendall powędrowała do swojej twarzy, szarpiąc za maskę tlenową, by ją zdjąć. Cicho jęknęła, chwytając palcami plastikowy przedmiot. - Myślisz, że możesz sama oddychać? Twoje płuca są wciąż uszkodzone. - Przemówiła pielęgniarka. Kendall skinęła głową w odpowiedzi. - Dobra, zdejmę to. Ale musisz to wziąć na spokojnie. Nabieraj wolno oddechy, okej? Głębokie oddechy kochanie. - Zachęcała ją zanim zdjęła jej maskę. Kendall rozchyliła wargi, by wciągnąć głęboki oddech, a jej płuca wołały po powietrze. Zakręciło się jej w głowie i zamknęła na chwilę oczy. - Okej, ile widzisz palców? - Powiedziała pielęgniarka unosząc trzy palce.
- Trzy. - Mruknęła bezgłośnie Kendall wciąż mając suche gardło i nie mogąc znaleźć siły by przemówić.
- Myślisz, że możesz mówić?
- Wody. - Jęknęła Kendall, łamiącym się głosem. Pielęgniarka podała jej butelkę wody, gdy ta natychmiastowo ją przechyliła. Chris się zaśmiał.
- Spokojnie, kochanie. - Wymamrotał umieszczając delikatny pocałunek na jej czole.
- Wiesz co się stało? - Zapytała ją pielęgniarka po upewnieniu się, że była w stanie mówić.
- Myślę, ze zostałam postrzelona. - Mruknęła, starając się przywołać zamazane wspomnienia, by dowiedzieć się co się dokładnie stało tamtego dnia. Chris zacisnął szczękę, odwracając wzrok na ścianę. Pielęgniarka skinęła głową wypuszczając drżący oddech.
- Pocisk wylądował w twojej klatce. Twoje płuca zostały poważnie uszkodzone, ale udało nam się i zoperowaliśmy je. Możesz mieć problemy podczas oddychania, dlatego musisz być ostrożna. A wy. - Wskazała na Amber i Chrisa. - Nie mówcie niczego, co może mieć na nią jakiś emocjonalny wpływ. Wciąż jest niestabilna, tak jak i jej serce. Wszelkie urazy emocjonalne mogą kosztować ją życie. - Powiedziała. - Teraz założę się, że macie jej wiele do powiedzenia, więc zostawią waszą trójkę samemu. Jeżeli będę potrzebna to jestem na zewnątrz. I nie zapominajcie co wam mówiłam. - Powiedziała z uśmiechem nim opuściła pokój.
- Wystraszyłaś mnie na śmierć, laska. - Zaśmiała się do siebie Amber, łapiąc ją za rękę.
- Tak się cieszę, że wszystko jest dobrze, Ken. - Wyszeptał Chris delikatnie całując ją w czoło, uśmiech rozciągał się na jego twarzy. Kendall zmarszczyła brwi rozglądając się po pokoju, myśląc, że facet, którego kocha się pojawi. Jason. Ukłucie winy natychmiastowo wypełniło jej klatkę piersiową, pamiętając, co stało się na krótko przez postrzeleniem.
- Zaczekajcie. - Mruknęła. - Gdzie.. gdzie jest Jason? - Udało się jej wykrztusić słabym głosem. Amber zamarła, a jej usta zaczęły się trząść. Kendall odwróciła się, by spojrzeć na Chrisa. Jego szczęka była zaciśnięta, zaś oczyma spoglądał na ziemię.
- Co się dzieje? Gdzie jest? Dlaczego nie ma go tutaj? - Zapytała łamiącym się głosem, a łzy pojawiły się w jej oczach. - Nie ma go tutaj z powodu naszej kłótni? Nienawidzi mnie? - Wypaliła.
- Nie, nie, kochanie. Nie nienawidzi cię. - Wymamrotał spokojnie Chris, przejeżdżając kciukiem po jej policzku.
- W takim razie dlaczego go tutaj nie ma? - Wyszeptała drżącym głosem. Chris wymienił z Kendall spojrzenia, a dziewczyna potrząsnęła głową. - Co się dzieje? - Chris westchnął.
- Zostawił to dla ciebie. - Powiedział wręczając jej list. Kendall zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc niczego. Złapała materiał drżącymi dłońmi, mrugając kilka razy nim spojrzała na kartkę rozpoznając jego pismo.
Droga Kendall,
Kiedy będziesz to czytać, dawno mnie już nie będzie. Nigdy nie byłem dobry w słowach. Cóż, nie byłem ostatnio za dobry w wielu rzeczach, takich jak chronienie cię, kochanie, bycie przyzwoitym chłopakiem. Miniony tydzień sprawił, że zdałem sobie sprawę, że nie jestem dokładnym idealnym materiałem na chłopaka. Zeszłe trzy dni sprawiły, że zdałem sobie sprawę, że nigdy, przenigdy nie będę dla ciebie wystarczająco dobry.
Droga Kendall, moja najdroższa Kendall. Spoglądałem na ten pusty papier przez kilka godzin. To jest najtrudniejsza decyzja, jaką kiedykolwiek musiałem podjąć. Ale nie mam innego wyboru, niż zrobić to. Jeżeli byłby inny sposób, uwierz mi, dałbym wszystko by być pierwszą osobą, którą zobaczysz, kiedy otworzysz oczy.
To trudny dla mnie czas, ale obiecuję, że zrobię wszystko w mojej mocy, by pomóc ci w ściganiu szczęścia, którego szukasz, szczęścia, na które zasługujesz, szczęścia, którego nie jestem w stanie ci dać. Jestem tutaj, zawsze byłem i zawsze będę dla ciebie, kiedy tylko chcesz. Tylko nie fizycznie. Proszę zrozum, że robię to, byś była bezpieczna. Prawie cię straciłem, dwa razy. Nie mogę pozwolić, by stało się to ponownie. Utrata ciebie rozerwałaby mnie na strzępy, już to zrobiła.
W chwili, kiedy wszedłem w twoje życie, wszystko poszło do góry nogami. Spowodowałem ci tyle bólu, a mimo to wciąż wydaje mi się, że nie mogę pozwolić ci odejść. W końcu znalazłem siłę, by odejść, choć część mnie podczas tego umarła. To nie ty miałaś zostać postrzelona, ta kula nie była przeznaczona dla ciebie. Ta kula miała odebrać mi życie i zrobiła to w pewien sposób. Jeślibym mógł, byłbym tym, który ją otrzymuje, ale nie mogę cofnąć czasu i zmienić tego, co się stało. Nigdy przenigdy sobie nie wybaczę słów, które ci powiedziałem na krótko przed tym, zanim zostałaś postrzelona i mam nadzieję, że ty też nie. Nie zasługuję na przebaczenie czy też twoją miłość. Nie zasługuję na ciebie.
Jestem potworem, kochanie. Krzyknąłem na ciebie, obraziłem, znieważyłem, popchnąłem. Nawet próbowałem cię uderzyć i to będzie za mną podążać przez resztę życia. Jestem powodem, przez który leżysz teraz w szpitalnym łóżku. Jestem powodem, przez który prawie umarłaś. I zniszczyłem twoje życie i kontynuowałbym robienie tego jeżeli nie podjąłbym tej decyzji. Przykro mi. Przepraszam za wszystkie czasy, kiedy cię krzywdziłem, za bezmyślne obelgi, które sprawiły, że płakałaś. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. I nie wiem, czy to ma sens, ale jesteś moim alleluja.
Nie obchodzi mnie to, że ty i Justin się pocałowaliście. Nic mnie to nie obchodzi. Ale jestem zbyt nadopiekuńczym, paranoidalnym, histerycznym idiotą, który wie, że nie zasługuje na ciebie. Jestem tak pochłonięty ideą, że mogę cię stracić, że pozwoliłem, by stało się to rzeczywistością, uczyniłem to realnym. Nigdy bym cię nie odepchnął. Jesteś wszystkim, co mam.
Kocham cię. Kocham cię tak bardzo, że aż to boli. Ale zgaduję, że na końcu nie jest to wystarczająco. Nauczyłaś mnie jak kochać. Trzymałaś mnie żywego. Sprawiłaś, że ponownie uwierzyłem, otworzyłem oczy i jestem najszczęśliwszym facetem na świecie. Jestem bardzo wdzięczny i zawsze będę.
Zawszę będę pamiętał pierwszy raz, kiedy się po raz pierwszy spotkaliśmy, gdy wpadłem na ciebie i zachowywałem się jak kretyn; pierwszy raz kiedy się pocałowaliśmy, pierwszy raz kiedy objęłaś mnie i oparłaś głowę na moim ramieniu. Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mi się przydarzyła. Ale nadszedł czas aby się obudzić. Jest tak wiele wspomnień - najlepszych momentów w moim życiu - ale faktem jest, że wspomnienia nie są wystarczające, by trzymać nas razem.
Będąc szczerym, to zabija mnie tak samo jak ciebie i nie sądzę, że byłbym w stanie przejść przez to jeżeli zostaniesz zraniona ponownie przeze mnie. Nie wiem jak będę mógł bez ciebie żyć, bez widzenia twojej pięknej twarzy, bez sprawieniu, że się uśmiechasz, bez przytulania cię, całowania lub dotykania. Ale obiecałem, że poświęcę wszystko w zamian za twoje bezpieczeństwo - to ja dotrzymujący obietnicy. Podczas tych dni zdałem sobie sprawę, że nie możemy być razem bez ciebie zranionej lub gorzej zabitą. Nie mogę pozwolić by to się stało.
Kochanie, zasługujesz na wiele więcej niż ja mógłbym ci kiedykolwiek dać. Zasługujesz na długie, szczęśliwe życie i stabilne. Nie mogę ci z tego niczego zaoferować. I to mnie zabija, że nie mogę. Zabija mnie to, że jest to prawdopodobnie ostatni raz, kiedykolwiek będziesz miała wieści ode mnie. Dwa tygodnie. Tylko dwa tygodnie potrzebowałem, by się w tobie zakochać. Nie wiem jak dam radę bez ciebie. Wiem, że pamięć o tobie będzie mnie trzymała przy życiu. Wciąż jesteś powodem, dla którego wstaję każdego ranka.
Wiem na pewno, że nigdy się ponownie nie zakocham. Nie mógłbym kochać kogoś, kto nie jest tobą. Jesteś moją jedną i jedyną, nigdy tego nie zapomnij. Zabrało to wiele, by nie zmienić zdania, ale pora się obudzić. Nie mogę powstrzymać niektórych rzeczy od stania się. Może po prostu to nie tak miało być...
Nigdy cię nie zapomnę. Wybacz mi wszystkie te czasy, kiedy cię raniłem, kochanie. Wciąż mam nadzieję, że w przyszłości w jakiś sposób nasze drogi się zajdą, ale zanim to się wydarzy to, do widzenia Kendall.
Twój, Jason.
P.s. Zawszę będę cię kochał.
Usta Kendall zaczęły się trząść, a łamiące serce łzy spłynęły z oczu. Ciężkie łzy spływały po jasnych policzkach, gdy ta zaczęła histerycznie płakać, oddech uwiązł jej w gardle.
- Nie, nie, nie. To jest żart, prawda? To nie prawda, tak? - Wykrztusiła spoglądając na Amber ze szklanymi oczyma. Amber odwróciła twarz w stronę Chrisa. - Chris, p.. proszę. On jest tutaj, prawda? Nie zostawił nie, tak? - Szepnęła łamiącym się głosem.
Chris zacisnął szczękę, zanim powoli pokręcił głową. Kendall poczuła jak zaciska się jej klatka. Dłońmi przejechała po czekoladowych włosach. Odszedł. Zostawił mnie. Nigdy więcej go nie zobaczę.
- Nie.. - Zapłakała. Proszę wróć, proszę. Kilka krzyków i głośny płacz opuściły jej usta oraz ukryła twarz w dłoniach wylewając wszystkie emocje na zewnątrz.
- Kendall, proszę, uspokój się. Nie płacz, proszę. To nie jest dobre dla twojego zdrowia. - Przemówił cicho Chris delikatnie umieszczając dłoń na jej policzku, gdy ta wciąż płakała.
Ukłucie bólu wypełniło jej klatkę, a serce zaczęło szybciej bić, tak szybko, że niemal wyszłoby z jej klatki. Pulsujący ból nasilał się, a oddech związał się w gardle. Czuła, jak rozmywa się obraz przed nią. Trudności z oddychaniem sprawiły, że zaczęła się trząść i położyła z powrotem na łóżku, trzymając się za koszulkę. Czuła, tak jakby w jej sercu była igła, płuca krzyczały po powietrze.
- Kendall, wszystko w porządku? - Zapytał zmartwiony Chris, starając się nie panikować. - Pielęgniarka, pielęgniarka! - Zawołał.
- Co się dzieje?
- N.. Nie wiem, zaczęła płakać i..
- O mój Boże. - Wypaliła pielęgniarka trzymając Kendall, by przestała się trząść. Nacisnęła na jeden z przycisków na ścianie. - Kod niebieski. Potrzebujemy lekarza. Musi zostać zabrana na oddział intensywnej terapii, tak szybko, jak to możliwe. - Zawołała pielęgniarka. Lekarz i pielęgniarka dostali się do pokoju.
- Co się jej stało? - Zapytał lekarz pędząc do niej.
- Jest w szoku. Przeżywa traumę. - Wykrztusiła pielęgniarka. Amber czuła zawroty głowy, gdy cofnęła się, starając się trzymać. Chris patrzył szeroko, a łzy spływały mu po policzkach. Jego siostrzyczka umierała przed nim.
- Rana w jej płucach ponownie została uszkodzona..
- To nie tylko jej płuca, a również i serce. - Mruknął lekarz patrząc na ekran, w którym widział częstotliwość akcji serca, które dramatycznie wzrosło.
- Co? Ale ona jest..
- Ma nieodpowiednią perfuzję mózgową i wstrząs kardiogenny. Musimy zabrać ją na operację zanim wysiądzie jej serce. - Chris czuł ból w klatce słysząc słowa lekarza. Rzucił się do brzegu łóżka łapiąc siostrę za drżącą rękę. Kendall patrzyła szeroko na sufit, ból w klatce piersiowej powoli zanikał, gdy nabierała krótkie oddechy, a wstrząs się trzymał. Zdrętwiało jej ciało, wzrok wciąż miała umieszczony na pustym suficie. Zobaczyła oślepiające światło i ludzi, którzy byli rozmazani. Krzyki Chrisa wyblakły w otoczenie. Wkrótce odpływała, a ostatnie słowa Jasona odbijały się echem w jej głowie.
"Zawszę będę cię kochał."
________________________________________________________________
I na tym oto rozdziale nasza przygoda z "Delusional" dobiegła końca. Ale nie smućcie się, gdyż to opowiadanie ma kolejną część "Taking Back Your Love". Chociaż nie wiem, czy to dobra informacja. Ok, przejdę do sedna sprawy. Kolejna część opowiadania ma bodajże tylko 15 rozdziałów i nie jest ono jeszcze dokończone. Autorka od jakiegoś czasu nie dodaje nowych, bo pisze, że ma jakieś sprawy swoje i w ogóle. Osobiście uważam, że to lenistwo i pewnie brak weny. Chociaż napisała, że na pewno je dokończy. Teraz pytanie do was.. Tłumaczyć kolejną część? Będziecie czytać? Chociaż by te 15 rozdziałów lub 17, sama nie wiem.. :) Dajcie znać w komentarzach.
Dziękuję za to, że czytaliście i odwiedzaliście i w ogóle za wszystko. To wiele dla mnie znaczyło.
Znam wiele fajnych opowiadań, które jeszcze nie są w j. polskim, więc jeżeli nie będziecie chcieli abym tłumaczyła kolejną część tego opowiadania to wezmę się za inne i dam linka :)
Ale mam nadzieję, że mimo, iż druga część wciąż jest niedokończona to i tak będziecie chcieli ją czytać.
Do napisania! :*
Wspaniały rozdział,o mało co sie nie popłakałam przez ten list i wgl jej reakcje. Oczywiście ze chce byś tłumaczyła następną czesc pomimo Żr jest tylko tyle rozdziałów.
OdpowiedzUsuńBOŻE, TAK BARDZO TO KOCHAM, TO JEST ŚWIETNE, MOŻESZ MI NIE UWIERZYĆ ALE JA RYCZĘ, TEN LIST....FBJDGFSKJHSDHAS BOŻE, DLACZEGO SFGJHGHWHFHWH, JASON WRÓĆ DO NIEJ, ONI MUSZĄ BYĆ ZNOWU RAZEM, MUSZĄ. ON JEJ NIE MOŻE ZOSTAWIĆ, PŁACZĘ / @biebscyrux
OdpowiedzUsuńojeju. Niesamowita fontanna powstała w moim pokoju. Dziękuję Ci za to,że tłumaczyłaś to opowiadanie. Tyle łez wylałam podczas czytania rozdziałów. Bardzo bym chciała i mam nadzieję,że będziesz tłumaczyła kolejną część. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze lody Kendall i Jason'a . Może Kendall będzie z Justinem i wtedy znowu pojawi się Jason ? Kto wie. Muszę teraz czekać na tłumaczenie kolejnej części. Jeszcze raz dziękuje, skarbie :*
OdpowiedzUsuńTak, proszę tłumacz :)
OdpowiedzUsuńTłumacz <3
OdpowiedzUsuńCzemu on odszedł?! Co się dzieje ?! O.o
OdpowiedzUsuńTłumacz drugą część! :*
Kocham to ! Nie mogę się doczekać nexta! <3
boze, siedze zaryczana XD
OdpowiedzUsuńbardzo, bardzo chcialabym, zebys tlumaczyla druga czesc:( licze na Ciebie! i dziekuje za wszystkie rozdzialy:(
Rozdział jest genialny! Napisała bym coś jeszcze, ale zabrakło mi słów. Ja z chęcią przeczytam drugą część :) xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńOczywiście ze będę czytac!!
OdpowiedzUsuńPłacze! :( jak mógł ją zostawić. . Tworzyli taką idealna parę :c
OdpowiedzUsuńNie chcę by ona była z Justinrm, najlepiej będzie jej z Jasonem.
Taaaak! Tlumacz druga część xx
Dziękujemy że tłumaczysz dla nas xx
WOW niesamowity rozdział :) Kiedy czytałam moje oczy były wypełnione łzami, nawet parę z nich spłynęło. Nie mam pojęcia jak on mógł to zrobić ?? Przecież w poprzednim rozdziale zarzekał się, że jej nie zostawi, że będzie przy niej do końca :(. Mam nadzieję, że Kendall z tego wyjdzie i spotka się z Jasonem a ich historia skończy się szczęśliwie. Co do tego, że jest to ostatni rozdział 1 części to jest mi dosyć smutno, choć nie dawno zaczęłam czytać to związałam się z tą historią i jeśli byś mogła to proszę przetłumacz także 2 część :) Będę ci bardzo wdzięczna :) Z niecierpliwością czekam na kolejną część słońce :* :*
OdpowiedzUsuńPS: Chciałabym ci podziękować za przetłumaczenie 1 części i wytrwaniu do końca :) Dziękuję, Dziękuję :* :*
cudowny:)
OdpowiedzUsuńnapewno bd czytac <3
OMG
OdpowiedzUsuńjak on mógł
ja piernicze
siedze i rycze do kompa
musisz tłumaczyć drugą część
błagam cię
oni muszą być razem
ja piernicze
Tłumacz bo jesteś w tym najlepsza!!! Uwielbiam cię i to opowiadanie!! <333
OdpowiedzUsuńTu @wmedlasy
OdpowiedzUsuńJestem ZA żebyś tłumaczyła kolejną część!!!
ja pierdole, po prostu ryczałam jak nie normalna jak to czytałam
Ja będę czytała te 15 rozdziałów, Bitch Please, będę czytała i czekała na kolejne rozdziały!
Kocham to.
Naprawdę nie przestawaj tego tłumaczyć.
Możesz dać jakiś prolog następnej części? Z gróry dzięki
-wmedlasy
Oczywiście ze będę czytać. To opowiadanie jest cudowne <3
OdpowiedzUsuńChyba bym umarła gdybyś zrezygnowała z tłumaczenia 2 części :c
Chcialabym zebys tłumaczyła *.*
OdpowiedzUsuńOjejjj... mam nadzieje, ze przezyje.
OdpowiedzUsuńTlumacz nam kolejna czesc, najwyzej jak skonczysz to inne zaczniesz tlumaczyc. :)
Dziekuje ze tlumaczysz. :**
TAK TŁUMACZ <3 To jak to się skąńczyło + jego list = łzy
OdpowiedzUsuńoni muszą być razem
DZIĘKUJĘ ŻE TŁUMACZYŁAŚ <3
Tak tłumacz dalej :) Proszę ja chcę wiedzieć jak to dalej się potoczy :)
OdpowiedzUsuńjezu Jason kretynie:((( kocham to opowiadanie byloby cudownie gdybys je tlumaczyla dalej.
OdpowiedzUsuńa co do innych opowiadan mozesz podac linki do niektorych?
Boskie...s
OdpowiedzUsuńTłumacz dalej
tłumacz 2 część bo po tej mam niedosyt nie moge sie doczekac nowego rozdziału ily <3
OdpowiedzUsuńjezu rycze przez ten list, jeju tak bardzo chce zeby on do niej wrocil, jeju no placze;(((
OdpowiedzUsuńtak tak tak tumacz!!:*:*::*:*:*::*:*:*:
O Mój Boże to wszystko zakończyło się tak tragicznie.:( Chcę drugą część, bo jak mam żyć bez tego ff?
OdpowiedzUsuńBardzo chcemy abys tlumaczyla nastepna czesc ;p
OdpowiedzUsuńPlacze ;((
Proszę cię tłumacz!! To mój ulubiony blog!! <33
OdpowiedzUsuńJeju popłakalam sue :((( Tak.mi.ich szkoda :c
OdpowiedzUsuńi co do.drugiej części to tak proszę tlumacz to bo ja zwariuje::((( to.nie.mize sie tak skonczyc ...
Tłumacz proszeee !!! :(
OdpowiedzUsuńdasz linka do 2 czesci?
OdpowiedzUsuńpopłakałam się na prawdę,to chyba pierwszy raz kiedy tak wzruszyłąm się na fanficku o mój Boże musisz tłumaczyć dalej,kocham cię,cudowne opowiadanie <3 xx
OdpowiedzUsuńJEZU TAK, CHCEMY CZYTAĆ KOLEJNĄ CZĘŚĆ AJWDNKJANS
OdpowiedzUsuńTO JEST GENIALNE,POPŁAKAŁAM SIĘ OMG
CZEMU ON JĄ ZOSTAWIŁ ? NIE NIE NIE TAK NIE MOŻE BYĆ
BŁAGAM DAWAJ JUŻ KOLEJNĄ CZĘŚĆ BO TU OSZALEJE
@yolowithjus