niedziela, 13 lipca 2014

{ 10 } Odrzucenie

"To w porządku go lubić. I to w porządku go pocałować.
I to w porządku być znowu przyjaciółmi." 



Z punktu widzenia Kendall:
Zmarszczyłam brwi próbując otworzyć ciężkie, wciąż zmęczone powieki. Uczucie kłucia pojawiło się w moim gardle, a we wewnętrznych ściankach ust obrzęk. Miałam bolesny ból głowy i bolało mnie całe ciało. Mały, drżący jęk opuścił moje usta, gdy zacisnęłam dłonie w pięści, czując kontakt z czymś ciepłym i gładki. Moje oczy wciąż były zamknięte, palcami pojechałam nieco niżej i czułam coś pompującego, bijącego pod dłonią. Serce.

Niemal natychmiast otworzyłam oczy zdając sobie z tego sprawę. Byłam przyciśnięta to czyjegoś półnagiego, umięśnionego ciała. I podobało mi się to. Zamknęła ponownie mocno oczy. Zaczęłam panikować. Zerknęłam przez rzęsy, a moje tętno przyspieszyło, kiedy zdałam sobie sprawę, że ta umięśniona klatka należała do nikogo innego, jak Jasona. Leżałam obok Jasona. Moja głowa była ułożona w zgięciu jego szyi, a jego perfuma docierała do moich nozdrzy, ręce miałam umieszczone na jego klatce, a lewa noga była owinięta wokół jego biodra z impulsu, jego ręka leżała na moim udzie.

Rozchyliłam zszokowana usta, a oddech uwiązł mi w gardle. Przygryzłam od środka policzek, by nie krzyknąć, a usta miałam suche. Wypuściłam drżący oddech starając się trzymać. Jak skończyłam z nim w tym samym łóżku? Gdzie jesteśmy? Dlaczego dzielimy łóżko? Dlaczego mnie tak trzyma? Jego druga ręka mocno obejmowała mnie w talii, prawie opiekuńczo i zaborczo.

Zamrugałam kilka razy wolno podnosząc wzrok, by spojrzeć na jego twarz. Czułam się tak, jakby to był pierwszy raz, kiedy miałam szansę patrzeć na niego z takiego bliska: jego długie rzęsy, jego grube, ciemne brwi, jego nos, mały pieg pod lewym okiem i w kąciku ust, jego miękkie, w kształcie serca, całuśne usta. Zabiłabym aby poczuć je na swoich jeden ostatni raz. Nie zmienił się ani trochę. Boże, brakowało mi go bardziej, niż mogą wyrazić to słowa.

Wessałam powietrze powoli wyciągając dłonie, by delikatnie dotknąć jego twarzy, by przypomnieć sobie, że to nie sen. By przypomnieć sobie, że to dzieje się teraz. Drżącymi palcami ledwo nawet dotknęłam jego miękkiej, ciepłej skóry, kciukiem przejechałam po jego szczęce. Zacisnęłam usta w cienką linię, a oczy wypełniły mi się łzami. Gdzie to wszystko poszło? Chciałabym się budzić tak każdego ranka. Co się stało? Co odebrało to ode mnie? A potem sobie przypomniałam.

Zsunęłam dłonie w dół jego klatki piersiowej zauważając, że do swojej kolekcji dodał nowe tatuaże i uśmiechnęłam się zauważając tatuaż korony. Spojrzałam na niego, a jego słaby oddech uderzał w moją skórę, jego wargi niemal ocierały się o moje. Moja dolna warga drżały, gdy jęk wydostał się z jego ust, marszcząc brwi, sygnalizując, że się budzi.

Szybko zamknęłam oczy kładąc się w pozycji embrionalnej, tym razem nieco dalej od niego. Usłyszałam, jak ziewa i się przeciąga, co jest najnormalniejszą rzeczą robioną na świecie. Następnie milczał przez kilka sekund, a moje serce waliło jak oszalałe w klatce piersiowej. Jego ręce znalazły się na mojej talii i przyciągnął mnie bliżej siebie. Zerknęłam przez rzęsy, by znaleźć jego zamknięte oczy. Wypuścił drący oddech zanim zamknęłam ponownie oczy udając, że śpię.
- Wiem, że nie śpisz. - Powiedział nagle. Jego chrapliwy, poranny głos. O Boże.

Oblizałam wargi, zanim usiadłam prostu, starając się znaleźć wyjście z tej niezręcznej sytuacji.
- Dobrze, może wyjaśniłbyś mi dlaczego jesteśmy w tym samym łóżku? - Udało mi się wykrztusić, a mój głos zabrzmiał ostrzej, niż chciałam. Jason zmarszczył brwi w bolesny sposób, przez co poczułam się lekko winna. Jednakże, szybko odebrał to uczucie patrząc na mnie ze złością. Och, to jest Jason, o którym mówimy.

- Jezu, jest ósma rano, a ty już jesteś wrzodem na moim tyłku. - Rzucił. Przewrócił oczami krzyżując ramiona na piersi.
- Wyjaśnisz? - Mruknęłam, z krztą sarkazmu widoczną w moim głosie. Jason westchnął głęboko, odwracając ode mnie wzrok, a jego mięśnie unosiły się i opadały wielokrotnie. Wessałam drżący oddech próbując się rozproszyć zanim mógłby mnie ujrzeć. On jest wrogiem, Kendall, pamiętasz?

- Złapałaś przeziębienie na imprezie i byłaś naprawdę chora. Miałaś gorączkę i dreszcze. Zasnęłaś w samochodzie i przekonałem Dona, by zatrzymał się w tym gównianym motelu na noc. Były dostępne tylko trzy pokoje i to jedno miało podwójne łóżko. Naprawdę nie mieliśmy innego wyboru. - Wzruszył ramionami potrząsając głową, gdy poczułam jak przyśpiesza mi oddech. - Myślę, że recepcjonistka pomyślała, że jesteśmy... no wiesz. - Mruknął, a w jego policzku pojawił się mały dołeczek.

- Dodatkowo nie działało centralne ogrzewanie i potrzebowałeś ciepła, więc zgłosiłem się na ochotnika. Łóżko było wystarczająco duże dla naszej dwójki. Chłopaki już wtedy poszli do swoich pokoi, więc przyprowadziłem cię tutaj. - Dokończył. Moje usta były lekko rozchylone, gdy patrzył na mnie, z nierozpoznawalnym wyrazem twarzy.
- O.. Och. - Udało mi się wykrztusić czując, jak moje palce ponownie zaczęły się trząść.

- Cóż.. Uch... Dziękuję. Naprawdę doceniam twój gest. - Wykrztusiłam. Serce waliło mi głośno naprzeciw klatki piersiowej, aż trudno było oddychać. - Idę wziąć prysznic. - Powiedziałam niezręcznie unikając jego wzroku, kiedy próbowałam wstać.
- Nie robiłbym tego, gdybym.. - Zanim mogłam ustać na własnych stopach poczułam falę zawrotów głowy i okropny ból głowy. Skrzywiłam się. Potykając się o własne nogi prawie straciłabym równowagę jeśliby Jason nie złapałby mnie i trzymał w pasie.

Położył mnie na łóżko, oglądając moją twarz, a nuta niepokoju pojawiła się w jego bursztynowych oczach. Zaschło mi w ustach.
- Wyglądasz blado. - Szepnął dotykając mojego czoła, próbując zmierzyć mi temperaturę. - Ale nie jesteś taka gorąca, jak zaszłe nocy. Musisz coś zjeść. - Powiedział. Skinęłam głową, brak słów i głosu dusiło mnie. Stało się tak, gdy oczyma powędrowała do naszych nóg, gdy zauważyłam, że praktycznie byłam tuż przy jego pasie, Jasona pasie, na łóżko, w motelu, Bóg wie gdzie. Jego dłoń zaciśnięta była na moim udzie, ale nie na długo, jakby czytał w moich myślach o tej niewygodnej sytuacji.

- Pójdę lepiej pod prysznic. - Wypaliłam.
- Tak... Myślisz, że dojdziesz sama do łazienki? - Zapytał drapiąc się niezręcznie po szyi i wiedziałam, że był tak samo zdenerwowany, jak ja.
- Tak, w porządku. - Powiedziałam szybko łapiąc moją torbę i trzaskając łazienkowymi drzwiami. Westchnęłam opierając ręce o zlew, pochylając się nad nim, mój oddech wciąż był przyspieszony. To było jak roller coaster. To wszystko działo się zbyt szybko. W jednej chwili kłóciliśmy się, a w drugiej oferuje mi, że się mną zajmie dopóki nie będę w stanie poradzić sobie sama. Chwile takie jak te pojawiają się i znikają. Podobnie jak to, co mieliśmy. To przyszło powoli i odeszło zbyt szybko.

To było czymś więcej, niż retrospekcja z przeszłości. Wydawało się, jakbym tylko wczoraj leżała obok niego, budząc się z  jego porannymi pocałunkami. Następnie, nie zdziwiłabym się gdyby to było swego rodzaju objawieniem, przypominającym, jak wiele rzeczy się zmieniło, jak bardzo my się zmieniliśmy. Spoglądałam na swoje odbicie w lustrze i czułam się, jakbym patrzyła na siebie do góry nogami. I pamiętałam jego minę, kiedy byliśmy tak blisko siebie lub gdy jego ręka dotknęła mojej i wtedy wiedziałam.

To nie miało się skończyć aż tak powiedział.
Położyłam się na kanapie przyciągając kolana do brody. Kładąc głowę na poduszce westchnęłam cicho.
- W końcu w domu. - Wymamrotał David siadając obok mnie.
- To było wyczerpujące i bezcelowe. - Mruknąłam przewracając oczyma.
- Cóż, powiedz to Donowi. - Wypalił chichocząc. - Królowa suka na dwunastej. - Wyszeptał David, kiwając głową w kierunku wściekłej Christiny, która usiadła obok nas, a ja starałam się nie śmiać.

- Mam nadzieję, że świetnie się bawiłaś. - Uśmiechnęła się, a sarkazm wypływał z jej głosu.
- Och, cholera, tak było. - Mruknął David. Złączyłam usta w cienką linę unikając jego wzroku.
- Zamknij się. - Syknęłam.
- Aw, popatrz. Rumienisz się! - Zawołał.
- Nie rumienię się. - Mruknęłam przez zaciśnięte zęby.
- O czym wy mówicie? - Powiedziała Christina marszcząc brwi.
- O niczym. - Stwierdziłam wysyłając Davidowi spojrzenia, a ten wydął dolną wargę.

- Coś jest na rzeczy. Co się kurwa stało zeszłej nocy? Co? - Rzuciła wściekła, patrząc na mnie i na Davida. Była cicho przez kilka sekund, tylko mrugając, a następnie zdała sobie z czegoś sprawę i wytrzeszczyła oczy. - Ty. - Pisnęła wskazując na mnie. Skrzywiłam brwi. - Co ty kurwa zrobiłaś? - Westchnęłam z irytacją.
- Nic. Teraz będę naprawdę wdzięczna jeśli się w końcu zamkniesz. Przyprawiasz mnie o cholerny ból głowy. - Splunęłam.

- Słuchaj mnie dziwko i słuchaj uważnie. - Wypaliła mrużąc na mnie oczy, podchodząc bliżej. - Lepiej powiedz mi co stało się zeszłej nocy - i nie próbuj zaprzeczać, bo wiem, że byłoby to kłamstwem - i lepiej powiedz mi prawdę lub..
- Lub co? - Przerwałam jej przekręcając głowę na bok, dając jej wyzwanie. Wciągnęła usta do środka zanim odwróciła się na piętach. Przez chwilę, myślałam, że miałam ją tam, gdzie chciałam, ale hej, to była Christina, o której mówiliśmy. Była gorsza niż Nicole. A myślałam, że przeszłam najgorsze. Głupia mała ja.

- Wesley. - Zawołała.
- Tak? - Odpowiedział grzecznie schodząc po schodach.
- Gdzie zostaliście na wczorajszą noc? - Zapytała z uśmieszkiem, a jej głos był miękki.
- Umm. w motelu przy autostradzie. A co?
- Ile dostaliście pokoi?
- Mieli tylko trzy pokoje i..
- Z kim Kendall dzieliła pokój? - Spytała podejrzliwie krzyżując ramiona na piersi. Moje oczy rozszerzyły się gwałtownie. Szybko łapała. Przed swoją twarzą machałam dłońmi do Wesleya, aby nic nie mówił, mając nadzieję, że zrozumie sygnał. Niestety, było zbyt późno.
- Um.. Jason. - Odpowiedział. Uderzyłam się w czoło przeklinając w myślach tego chłopaka. Czułam, jak oczy Christiny palą we mnie dziury.

- Ty pierdolona dziwko. - Krzyknęła ze złością.
- Jak do cholery mnie nazwałaś? - Syknęłam.
- Ostrzegałam cię abyś trzymała się od niego z dala. - Wymamrotała przez zaciśnięte zęby. Zanim mogła do mnie dotrzeć Don ją złapał, a ja poczułam, jak umięśnione ramiona Davida podnosząc mnie z ziemi.
- Zostaw mnie. - Powiedziałam próbując wydostać się z uścisku Davida.
- Och, proszę! Nie dotknęłabyś mnie nawet jeślibyś próbowała. - Roześmiała się Christina.
- Chcesz się założyć? - Zawołała.
- Hej, uspokój się. - Powiedział David lekko mną potrząsając. - Weź głębokie oddechy, okej? Drżysz. - Mruknął. Pokiwałam głową nabierając głęboki oddech. Czułam, jak przyspiesza mi tętno.

- Hej! Co tu się kurwa dzieje? - Zawołał ochrypły głos i mogłam usłyszeć głośne kroki Jasona. Nadchodzi.
- Ty! Ty pierdolony dupku! Jak mogłeś mi to zrobić? - Zawołała Christina uderzając go kilkakrotnie w klatkę piersiową. Jason odsunął się do tyłu oniemiały.
- O czym ty kurwa mówisz?
- Spałeś z nią! - Krzyknęła. Rozchyliłam zszokowana usta, a oddech uwiązł mi w gardle.
- Co? - Wypalił Jason. - To bzdury, Christina. Nie spałem z nią. - Powiedział wskazując na mnie, nie nawiązując nawet kontaktu wzrokowego. Czułam jak zaciska mi się klatka piersiowa.

Żal i niechęć w stosunku do mnie w jego głosie doprowadzały mnie do szału. Kierował się w moją stronę, jak do jakiejś szmacianej lalki, którą znalazł na ulicy. A ja po prostu nie mogłam pozwolić by znowu to mi się przydarzyło. Nie mogłam pozwolić sobie, by czuć się tak ponownie.
- Dzieliliśmy razem pokój, tyle. Nie myślałem nawet by ją dotknąć, do kurwy nędzy! Byliśmy zmęczeni i nie było żadnych wolnych pokoi. Spała niż tam dotarliśmy. Cholera, Christina! Jak możesz myśleć, że bym ci to zrobił, co? - Powiedział ze złością, a jego głos zmiękczył się pod koniec, a ja czułam łzy w oczach.

Przypomniało mi się, kiedy byliśmy w Stratford i Brooke powiedziała mi, że Jason z nią spał, rzekomo mnie zdradzając. Pamiętałam, jak czułam się, jakby ktoś wbił mi nóż. Zastanawiałam się, jak załamana musiała wyglądać, tak jak teraz. Pamiętałam, jak Jason patrzył na mnie tymi swoimi piwnymi oczami, marszcząc nerwowo brwi, a język przejeżdżał kilkakrotnie po jego ustach.

Wyglądał na takiego zagubionego, jakby potrzebował mnie bardziej niż powietrza. I pamiętałam dokładnie, co mi powiedział. I teraz doświadczałam to ponownie, tylko tym razem, mówił to Christinie, jego dziewczynie. Myślę, wszystko we wszystkim, naprawdę spędziliśmy razem tylko pięć minut życia. I czułam się dobrze, w zły sposób. A teraz? Co teraz. Zastąpił mnie.

- To wszystko jest przeszłością. Jestem z tobą, chcę ciebie. - Powiedział cicho i poczułam uczucie pieczenia w nozdrzach. Moje policzki płonęły. Wymiana jest suką. - Nigdy bym ci tego nie zrobił, kochanie. Spójrz na mnie. - Wymamrotał cicho potrząsając nią delikatnie. - To była tylko.. nieszkodliwa noc, którą spędziliśmy razem. To wszystko. Naprawdę myślisz, że bym ci to zrobił? - Powiedział odwracając się do mnie plecami, unosząc jej podbródek, zmuszając, by spojrzała mu w oczy.

- Przepraszam. Myślę, że przesadziłam. - Powiedziała kręcąc głową. - Byłam głupia wierząc, że z nią spałeś. - Powiedziała wskazując głową w moim kierunku, patrząc na mnie z obrzydzeniem. - Przepraszam za zachowywanie się jak głupia suka, kochanie. - Powiedziała całując go. Poczułam chęć na wymioty. David powoli uwolnił mnie z uścisku, gdy ja wciąż patrzyłam na ich dwójkę.
- Nie dotykaj mnie. - Mruknęłam zanim wybiegłam z salonu tak szybko, jak tylko mogłam. Potrzebowałam pozbyć się całej złości.
Z punktu widzenia Jasona:
Powoli zszedłem na dół po schodach, które prowadziły do piwnicy, upewniając, się, że jestem cicho, jak najbardziej to możliwe, gdyż podłoga często skrzypiała. Nie chciałem, aby usłyszała mnie, że tu przyszedłem, choć byłem pewien, że zauważy moją obecność, gdy zbliżę się do niej. Chciałem z nią porozmawiać - naprawdę. Wiedziałem, że ją zdenerwowałem. Wiedziałem, że nie chciała dzielić się ze mną tlenem, nie mówiąc już o pokoju - nie wspominając, że spaliśmy w jednym łóżko i praktycznie, że leżałem z nią na 'łyżeczkę', co jest złą rzeczą, biorąc pod uwagę temperament Christiny. Ale czułem się dobrze, w zły sposób, i jeżelibym mógł cofnąć czasu, aby to zmienić, nie zrobiłbym tego.

Słyszałem jak dyszy, gdy kopała w worek treningowy. Była taka szybka i wykwalifikowana, że odnalazłem siebie nie rozpoznającego dziewczyny, której tył był zwrócony w moją stronę, dziewczyna, która kiedyś była wszystkim, dla czego żyłem, oddychałem, dziewczyna, która dała mi prawdziwy powód, by się zakochać. Nie można żyć bez miłości, ona mnie tego nauczyła. Myślę, że nauczyliśmy się tego razem, ponieważ korzyści z tego całego procesu jak kochać były wzajemne. Ale w jaki sposób udało mi się przejść przez te miesiące bez niej, choć były bolesne jak cholera? Nie kochałem ją wystarczająco, czy co? Czy to był sen, czy co? To był jakiś pokręcony rozsądek.

- Przepraszam. - Wypaliłem kilka sekund później bez zbytniego zastanowienia. Dobór moich słów był prosty, krótki i konkretny. Ale to był jedyny sposób, w który moglibyśmy przeprowadzić rozmowę, bez kłótni lub wyzywania się, mówiąc rzeczy, które oboje byśmy żałowali. Wciąż aktualizowałem listę wszystkich rzeczy, które zmieniły się w Kendall i wiedziałem, że wszystko dochodzi do punktu, kiedy przycisnę ją do ściany i płacząc wypalę: Kim jesteś? Myślę, że zrobię to w ten sposób.. bez przyciskania do ściany... i bez płaczu. Straciłem siłę, by płakać dawno temu.

Była cicho, ale przestała robić to co wcześniej, wciąż nierówno oddychając.
- Nie wiedziałem, że tak się potoczy. Christina potrafi być prawdziwą suką, kiedy uważa, że ktoś kradnie jej własność. - Przewróciłem oczami podkreślając słowo. - Nie sądziłem, że się dowie. - Stwierdziłem. To wszystko było winą Wesleya.
- To nic takiego. - Mruknęła kręcąc głową. - Wiedziałam i tak, że się dowie. Jest wystarczająco mądra. - Parsknęła.

- Przepraszam za.. - Podrapałem się nerwowo za szyję. - Wiesz, impreza, ta cała sprawa z Justinem. Przez sekundę pomyślałem, że..
- Byłam wciąż twoją własnością? - Powiedziała odwracając się, by na mnie spojrzeć. Zmarszczyłem brwi.
- Co? Nie! Chodziło mi o to..
- Że wciąż jesteśmy razem. - Odetchnęła spokojnie. Wszystkie kolory zniknęły z mojej twarzy, ponieważ poczułem jak parzy mnie skóra.
- T.. Tak. Przepraszam.
- W porządku. - Wzruszyła ramionami. - To było dość przewidywalne. Wiedziałam, że byś tak zareagował. To nie tak, że rzuciłabym siebie na Justina i poszła do niego. - Przewróciła oczami. - Ale całowaliśmy się.. wiele razy. - Zaśmiała się.

Zmarszczyłem brwi, rozchylając usta w szoku.
- I dzieliliśmy łóżko. Ponieważ nie miał zapasowego, a nie chciał mu pozwolić, by spał na kanapie i vice versa. - Wzruszyła ramionami, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. - Ale to wszystko. Nic więcej się nie stało. Żaden z nas na to sobie nie pozwolił. - Powiedziała poważnym tonem, lekko kręcąc głową. Czułem się ograny. Grała z moim umysłem cały czas. Sprawiała, że czułem się winny, potem oszalały, a następnie czyniła, że mówiłem rzeczy, których nie chciałem, a potem znowu czułem się winny.

Wszystko, co próbowałem zrobić to chronienie jej, zajęcie się nią- w pewien sposób, i być dla niej miłym. I to dostaję w zamian. To było prawdziwą torturą. Dlaczego to robiła? Czemu mówiła takie rzeczy? Dlaczego mną pogrywała? Zacisnąłem szczękę, a w gardle pojawiły się przekleństwa. Nie mogłem znaleźć głosu, by wykrzyczeć, jak wściekłym mnie uczyniła. W tym momencie nie mogłem znieść jej widoku. Miałem dość. Więc odwróciłem się i odszedłem. I tym razem, odszedłem na dobre.
Z punktu widzenia Kendall:
- Jesteś na mnie zła? - Usłyszałam znajomy brytyjski akcent na co odwróciłam się nagle do kierunku, z którego nadchodził. Pokręciłam głową wzruszając ramionami. - Jesteś pewna? - Powiedział Wesley wciąż niepewny. Uśmiechnęłam się kręcąc głową.
- Jestem pewna. Nie jestem na ciebie zła.
- Dobrze. - Odetchnął siadając obok mnie. - Bo czuję się naprawdę winnym. Tylko myśląc co mogłoby się stać między tobą, a Christiną, gdyby..
- Hej, słuchaj. Gdyby coś, byłabym uradowana mogąc ją sprać na kwaśne jabłko. Irytuje mnie od kiedy się tutaj pojawiłam. - Wypaliłam bez zastanowienia kręcąc głową. Wesley odchylił głowę śmiejąc się.

- Cóż, czyż nie jesteś wyjątkowa, Dwayne? - Powiedział. Wzdrygnęłam się na dobrze znany mi pseudonim. Tak nazywał mnie Jason. - Powiedziałem coś nie tak? - Zapytał zaniepokojony wyrazem mojej twarzy, która prawdopodobnie odzwierciedlała to, jak czułam się smutna. Uśmiechnęłam się do niego.
- Nie, nie zrobiłeś niczego złego. Tyle, że... ktoś mnie tak nazywał, ktoś kto kiedyś um.. kochał mnie. - Mruknęłam odwracając wzrok na kolanach czując narastające ciśnienie. Zamrugał kilka razy, wciąż starając się zrozumieć.
- Masz na myślisz kogoś takiego, jak Jason? - Zapytał cicho. Napięcie w powietrzu wzrosło. Skinęłam głową uderzając się w czoło. - Co się między wami stało? - Wzięłam głęboki oddech. Wiecie, jeden z tych, które bierzesz, kiedy masz powiedzieć coś naprawdę ważnego.

- Nie łatwo ufam ludziom, wiesz. - Wypaliłam przyciskając kolana do klatki. - Zwłaszcza po tym, jak mój ojciec zdradził moją matkę z jej najlepszą przyjaciółką. - Wesley złapał dech w piersiach zszokowany. Może też miał błędną o mnie opinię i ten wygląd złej dziewczyny był zbyt dobry. Teraz dotarło do niego coś nieoczekiwanego, a ja chciałam to zachować dla siebie. Bo nienawidziłam wspomnień, złych wspomnień, które pamiętasz. - Zwłaszcza po tym, jak moja najlepsza przyjaciółka umawiała się na drugim roku z chłopakiem, który mi się podobał by mnie po prostu wkurzyć. Zwłaszcza po tym, jak chłopak, w którym byłam zakochana po uszy zaczął umawiać się z moją przyjaciółką, zupełnie nie zważając na fakt, że ona chciała dostać się tylko do jego spodni. - Kątem oka widziałam jak Wesley zaciska szczękę.

- Więc kiedy on się pojawił, po prostu pomyślałam, że w końcu zdobyłam coś, co słusznie należało do mnie, szczęśliwe zakończenie. Głupia mała ja. - Zaśmiałam się gorzko. - Pomyślałam sobie, woah, to musi być to. On musi być tym jedynym. Doszłam do wniosku, że rzeczy nigdy nie idą dla mnie pomyślnie z powodu. Może dlatego, że ten u góry zaplanował coś dla mnie i kiedy zaczęłam czuć się nerwowo w pobliżu Jasona pozwoliłam na to. Pozwoliłam sobie zakochać się w nim. - Powiedziałam cicho. - Pozwoliłam sobie prawdziwie, do szaleństwa, głęboko zakochać się w mężczyźnie, o którym wiedziałam, że był problemem, kiedy na niego spojrzałam.

Ale nie, to nie była prawdziwa prawda. To nie tak, że mogłam powstrzymać się od zakochania się w nim. Zmusił mnie do tego, zaślepiając mój umysł, sprawiając, że czułam się doskonała. Nauczyłam się, że nie powstrzymasz uczuć i nie wybierasz, w kim się zakochasz. To tylko jakiś... zbieg okoliczności.

Zakochanie się jest jak zostaniem uderzonym przez ciężarówkę, a jednak nie będąc śmiertelnie ranny. Po prostu chorym na żołądek, szczęśliwym przez jedną minutę, załamanym w następną. Głodnym, ale nie mogącym jeść. Ciepłym, zimno, smutnym ale szczęśliwym, pełnym nadziei i entuzjazmu, z momentami depresji. Także nie możliwym jest pozbycie się uśmiechu z twarzy, kochania życia i czucia się młodym w dobry sposób.

Miłość nie przychodzi z żadnymi znakami ostrzegawczymi. Zakochujesz się, jakbyś został zepchnięty z klifu. Nie ma czasu myśleć, o tym co się dzieje. To nieuniknione. Nie możesz tego kontrolować. Szalona przejażdżka na roller coasterze, która obiera swój bieg nie analizując go.

- I potem to zniknęło w mgnieniu oka.. po prostu bum! To wszystko wydarzyło się zbyt szybko. Zostałam porwana przez jednego z jego wrogów. I popełniłam głupi błąd i się wściekł. I potem zostałam postrzelona, kiedy.. on miał zostać postrzelony. To teraz jest już zamazane. Zostawił mnie pół martwą leżącą na szpitalnym łóżku, nie zostawiając niczego oprócz cholernej notatki mówiącej, jak przeprasza za wszystko, co mi się przydarzyło, jak on jest jedynym, który zawinił, jak nie możemy być razem, o tym jak zawsze będzie mnie kochał. To wszystko to były tylko bzdury. - Mruknęłam przez zaciśnięte zęby.

I potem powiedział te dwa słowa, które byłam przyzwyczajona słyszeć, a sposób, w jaki wyszły spod jego języka sprawiły, że poczułam się bardziej głupia i wrażliwa, niż miałam nadzieję.
- Przykro mi. - Pokręciłam głową, powstrzymując łzy. - Przeszłaś przez tyle, biedaczko. - Powiedział cicho, jego dłoń dotykała mojej twarzy, a kciuk delikatnie pocierał kość policzkową. Westchnął uśmiechając się, gdy zauważyłam, że nasze twarze dzieli kilka centymetrów.

Zmarszczyłam brwi zdezorientowana.
- Ale obiecuję ci, że nigdy nie potraktowałbym cię tak jak on. - Otworzyłam usta zszokowana, gdzie on z tym zmierza? - Gdybyś tylko mogła zobaczyć, jak piękna i wartościowa jesteś, i jak wiele dla mnie znaczysz... Mógłbym ci pokazać, jak się o ciebie troszczę. Mógłbym sprawić, że będziesz szczęśliwa. - Wyszeptał.

A reszta była historią, która wydarzyła się w milisekundach, o prędkości światła. Jego usta dotknęły moje, zanim zdałam sobie sprawę co się dzieje. Wesley całował mnie. Jego usta były takie miękkie i poruszały się tak powoli względem moich. Ale oczy wciąż miałam otwarte i nie odwzajemniłam pocałunku. Czułam się niezręcznie i bezsensu. W rzeczywistości, nie czułam nic. Szybko wracając do rzeczywistości, położyłam dłonie na jego piersi odpychając go. Wyglądał na zdumionego i zawiedzionego. Och, jak znałam to uczucie.
- P.. Przepraszam. Po prostu tego nie czuję, Wesley. Przykro mi jeśli cię zwodziłam... lub sprawiłam, że tak pomyślałeś. Po prostu.. nie mogę tego zrobić. - Powiedziałam unosząc ręce w obronie. - Przepraszam. - Wyszeptałam, słowa uwięzione w gardle, niechlujnie splątane.
Z punktu widzenia Jasona:
- Przeszłaś przez tyle, biedaczko. Ale obiecuję ci, że nigdy nie potraktowałbym cię tak jak on. Gdybyś tylko mogła zobaczyć, jak piękna i wartościowa jesteś, i jak wiele dla mnie znaczysz... Mógłbym ci pokazać, jak się o ciebie troszczę. Mógłbym sprawić, że będziesz szczęśliwa. - Powiedział Wesley. Mała przestrzeń pomiędzy drzwiami pozwoliła mi zobaczyć wystarczająco wiele. Zobaczyłem, jak pochyla się, by ją pocałować w pocieszający sposób. Ale wiedziałem, że to było jego zamiarem od samego początku. I najgorszą częścią jest to, że jej się to prawdopodobnie podobało, gdyż nie odpychała go, tak jak pewnego razu z Justinem.
 
Zacisnąłem mocno szczękę, wdychając mocno powietrze przez nozdrza. Pierdolony mały skurwiel. Zacisnąłem dłonie w pięści i czułem, jak gotuje mi się już krew w ciele. Drżałem, a gniew ze mnie promieniował. Nie byłem już w stanie się dłużej kontrolować. Wiedziałem, że rozwaliłbym to miejsce i skopał tego dupka, jeśli byłbym tam dłużej.

Siedząc na werandzie oparłem głowę o dłonie, zamykając oczy i mrucząc przekleństwa pod nosem. Dlaczego? Dlaczego mnie nie posłuchała? Ponieważ spieprzyłeś, głupku. Och, tak.. dlatego. Ostrzegałem ją. Ostrzegałem ją o nim. Znałem typ faceta takiego jak Wesley jak własną kieszeń. Kiedyś byłem taki jak on. Bez emocjonalnej strony, tylko chciałem fizycznego kontaktu, bez żadnych zobowiązań. 

Usłyszałem, jak ktoś szybko wbiega po schodach i wiedziałem, że była to Kendall. Kilka sekund później, poczułem czyjąś obecność, ale wzrokiem wciąż spoglądałem na ziemię. Osoba usiadła obok mnie, wypuszczając długi oddech i wiedziałem, że jest to Wesley. Oblizałem suche usta, czując jak narasta we mnie gniew.

- To wstyd, że odszedłeś bez słowa, wiesz? - Odezwał się w końcu, a ja odwróciłem się, by na niego spojrzeć. - Ona dopiero ci zaufała. Zanim się rozgniewałeś. Zanim uciekłeś. - Powiedział unosząc na mnie brwi, a moje usta rozchyliły się lekko w szoku. Wesley Greggory zaśmiał się, przewracając na mnie oczyma. - Tak jak każdy inny mężczyzna w jej życiu. Pożądać ją, słodkie słowa, a potem po prostu odchodzisz. Zostawiając ją samą. - Szydził. - Dobrze, ze się do tego przyzwyczaiła, prawda? W przeciwnym razie mógłbyś ją skrzywdzić. W przeciwnym razie możesz złamać biednej małej dziewczynce serce. - Powiedział gorzko odwracając wzrok w niebo.

Byłem zdumiony jego małą przemową. Otworzyłem usta, ale nic z nich nie wyszło. Słowa uwięzły mi w gardle. Czułem jakbym nie mógł oddychać. Bo on miał dokładnie to co powiedział na myśli i było to prawdą.
- Była moją najlepszą przyjaciółką. - Wypaliłem wdychając potrzebny oddech. - Nie chciałem się w niej zakochać. - Odetchnąłem czując jak przyspiesza mi tętno patrząc wstecz.

- Wiedziałem, że to było złe, zakochanie się w niej. Ale nie mogłem zmusić się do powstrzymania. Nie mogłem nic na to poradzić. Z początku było to... przyjacielskie flirtowanie, nic zbytnio szkodliwego. - Powiedziałem kręcąc głową. - Po prostu potrzebowałem kogoś... by był dla mnie i troszczył się o mnie. A ona była w tym najlepsza. Bo nie chciała niczego w zamian, robiła to bezwarunkowe. I to uczucie było prawie dla mnie nieznane, biorąc pod uwagę to gówniane życie, które prowadzimy. Było zabawnie i w ogóle dopóki nie została zraniona przez jakiegoś.. dupka. Miałem ochotę go zabić tak wiele razy. - Mruknąłem przez zaciśnięte zęby, myśląc o niej i dzieciaku Bieberze, który wszystko popsuł.

- Potem wiedziałem, że ją kocham... A reszta była historią. Złamałem jej serce i sprawiłem, że płakała i krzyczała i prawdopodobnie to, że życzyła sobie, że nie chciałaby mnie nigdy spotkać. Została wiele razy przeze mnie zraniona. Zostałam niemal zabita. Nie mogłem pozwolić, by znowu przez to przechodziła.. więc odszedłem, myśląc, że będzie bezpieczna, myśląc, że odeszła z mojego życia na dobre. Cóż, cholera, byłem w błędzie. - Mruknąłem czując uścisk w klatce piersiowej.
Z punktu widzenia Kendall:
Gdy siedzieliśmy w okół stołu w starym domu Maxa i Wesley na plaży, oparłam głowę o krzesło, wymazując każdego z widoku, z wyjątkiem fal. W sumie, to był dzień pełen wrażeń, od przebudzenia się obok Jasona do całowania Wesley. Co ja zrobiłam.

- Chcę wznieść toast. - Ochrypły głos Dona przywrócił mnie do rzeczywistości, wyciągnęłam sweter owijając się nim, ubolewając nad wyborem ubrań, które składały się z sukienki i sandałów. Don podniósł kieliszek wina, a uśmiech pojawił się w kącikach jego ust. Wyglądał na dumnego. - Za przyjaciół i rodzinę. - Uśmiechnął się szeroko, patrząc na każdego z nas. Także uśmiechnęłam się lekko, pokazując moje uznanie.
- Za przyjaciół i rodzinę.  - Powtórzył David unosząc kieliszek. Wzięłam mały łyk. Nigdy tak naprawdę nie byłam fanką wina.

- Także chcę wznieść toast. - Przemówił Wesley, a ja prawie zakrztusiłam się drinkiem. Kątem oka widziałam, jak patrzy na mnie Jason z przerażoną miną. - Za dupków! - Powiedział Wesley wzruszając ramionami, wskazując na Jasona. - I za dziewczyny, które łamią serce. - Pochylił głowę w moją stronę. - I do absolutnie pieprzonego horrory, czyli utraty najlepszej przyjaciółki, ponieważ było się na tyle głupim, by się w niej zakochać. - Wypalił.

Czułam się, jakby całe powietrze było wyssane z moich płuc. Moja dolna warga drżały, a ja odłożyłam kieliszek na stole, zanim szybko wstałam i wybiegłam, gdy wszyscy na mnie patrzyli.
Bose stopy Jason zderzyły się z miękkim piaskiem, gdy szedł przez ciemność, a wiatr wysyłał dreszcze do jego kręgosłupa. Już mógł rozpoznać Kendall w ciemności, wpatrującą się w fale, które delikatnie dotykały jej stopy.
- Hej. - Odezwał się swoim chrapliwym głosem, wybijając ją z tropu, gdy odskoczyłam zanim odwróciła się, by spojrzeć na jego sylwetkę, a jego twarz była oświetlona księżycem. Podeszła bliżej, a serce jej biło. Być może ze względu na to nagłe przywitanie, a może z powodu niego samego.

- Słuchaj, ja.. - Zaczął, drapiąc się nerwowo po szyi. - Wiem, że pocałowałaś Wesleya. - Wypalił szybko. Kendall skrzyżowała ramiona na piersi, czując gęsią skórkę. Być może ze względu na zimne powietrze.. lub Jasona.
- Nie pocałowałam Wesleya. Wesley pocałował mnie. - Stwierdziła z pewnością.

- Nie odwzajemniłam pocałunku. Tym razem, byłam na czas, by go odepchnąć. - Zaszydziła śmiejąc się na końcu zdania, sprawiając, że Jason zacisnął szczękę. Przeszła obok niego, a ich ramiona się dotknęły przez co przeszła przez nich elektryczna fala. I oboje myśleli, że to z powodu zimna.

- Zaczekaj. - Przerwał na sekundę, wdychając powietrze. - On jest niebezpieczny, Kendall. Wiem, jakim typem faceta jest. Jego zamiary nie są dobre. Zostaniesz zraniona. - Ostrzegł wpychając dłonie w kieszenie spodni w kolorze khaki. Kendall przechyliła głowę na prawo, a na jej twarzy pojawił się rozbawiony uśmiech.
- Nie martw się. Nie zrani mnie bardziej od ciebie. - Powiedziała cicho kręcąc głową. Jasonowi oddech uwiązł w gardle. - Potrafię się sobą zająć, wiesz.

- Mówię poważnie, Kendall. - Przerwał.
- Okej, teraz co. Zamierzasz nasikać na mnie, aby zaznaczyć swoje terytorium? - Mruknęła z rosnącym zniecierpliwieniem, a wiatr bawił się jej włosami, tak jak on zwykł robić.

Jason zamknął oczy, uścisk w jego klatce urósł.
- Wiem, że masz coś do niego.
- Nie mam nic do niego. - Powiedziała. Mam coś do ciebie, kretynie. Nie mogę nawet przyznać do samej sobie, a co dopiero tobie.
- Po prostu mnie wysłuchaj, dobrze? - Podniósł głos. Kendall westchnęła w odpowiedzi poddając się. Zbliżył się do niej, aż patrzył na jej bladą twarz.

To w porządku go lubić. I to w porządku go pocałować. I to w porządku być znowu przyjaciółmi. - Wzruszył ramionami. Jego głos był tak miękki, że niemal zapomniała, jak był dla niej dobry. Jej wargi drżały i chciała płakać.
- Jason..
- Proszę, wysłuchaj mnie. - Chwycił ją za ramiona. - Nie możesz powstrzymać rzeczy od wydarzenia się. - Szepnął.

- Po prostu nie możesz. Pewnego dnia przegapisz metro, ponieważ nie przyjedzie. Jeden z tych dni, załamie cię i nie przyjedzie i wszyscy będą czekać na kolejny lub wezmą autobus, lub pójdą pieszo, lub pobiegną na inną stację: pójdą dalej ze swoimi życiami. A ty nie będziesz w stanie iść ze swoim! Będziesz stała tam, na stacji metra, wypatrując go. Dlaczego? Ponieważ myślisz, że wszystko musi się zdarzyć idealnie na czas i kiedy myślisz, że się stanie. Zgadnij co! Tak się nie dzieje. I będziesz jedyną, która nie będzie w stanie pójść dalej ze swoim życie, tylko dlatego, że popsuło się twoje metro. Więc wiesz co, musisz odpuścić, musisz wiedzieć, że nie wszystko dzieje się, tak jak chcemy, ale to jest w porządku, ponieważ jest zawsze autobus, jest następna stacja... zawsze można wziąć taksówkę. - Odetchnął, a jego oczy błyszczały w świetle księżyca.

Kendall poczuła, jak łza spływa jej po policzku. Szybko odwróciła wzrok w dół, starając się ukryć to przed nim. To było to, tragedia, oficjalny koniec wszystkiego, śmierć miłości. To było to. Mówił jej, by odpuściła i ruszyła na przód. A ona nigdy się tego nie spodziewała. I głęboko w duszy nie chciała tego słyszeć. I on wiedział. Wiedział to wszystko.

- Dobranoc. - Wyszeptała cicho, jej drżący głos się łamał. Kendall przeklinała, iż zaczęło padać, a jej sukienka była przemoczona, tak jak i sandały.
______________________________________________________________________________
Ale mi smutno. Nie wiem, co napisać więcej na ten temat. Ech.
Ps. Dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem - Rekord!

39 komentarzy:

  1. CZY ONI KIEDYKOLWIEK BĘDĄ RAZEM?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SPOILER!

      Autorka napisała, że tak

      Usuń
    2. Omg, aftdkkhvasexupcxzsde chcę już ten moment

      Usuń
  2. popłakałam się. naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski, idealny. Aww kocham

    OdpowiedzUsuń
  4. BŁAGAM ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM
    @bieberauss

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeezu co za pojeb -,-. Kendall nie poddawaj sie, walcz o swoja milosc, bo prawdziwa zdarza sie tylko raz. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. boze, jestem taka zaryczana

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju ,aż mi łezka z oka poleciała ;(
    Genialny rozdział! *.*
    Niech oni do siebie wrócą!! Kocham to!<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu jesli autorka napisała, ze będą razem to jest sens to dalej czytac jsushsbs

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty rozdział tylkp szoda że Jason jest z tą SUKĄ Christyny..

    OdpowiedzUsuń
  10. miałam łzy w oczach
    Boże takie to emocjonalne
    ugh Jason zróbże coś i wróć do Kendall!

    OdpowiedzUsuń
  11. Boze, jak smutno, jak cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja chcę żeby oni w końcu byli razem. Jak na razie się tylko ranią a mi się chce płakać nooo :(( /@swagonyou9469

    OdpowiedzUsuń
  13. Niech on przestanie być tak wpatrzony w tą tlenioną dziwkę. Błagam. I niech przestanie udawać obrońcę ucieśnionych "broniąc" ją przed Wesleyem tylko zacznie działać bo (nie wierzę że to mówię) Chyba lepiej by jej było z Justinem. I mówię to ja, która po rozdziale z Nowym Jorkiem napisała żebyśmy nie robili z niej dziwki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Po raz kolejny moment w którym mam ochotę zabić Christinę. Ja już chcę ich razem!! Kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  15. ja pierdole no!
    co on kurwa sobie wyobraża, jebany! jezu
    wkurwia mnie już Jason
    pojebane to u nich jakieś
    biedna kurwa Kendall, tak mi jej szkoda że nie mogę, prawie się popłakałam na koniec no nie moge jezzzzzzzzzzzzzu!
    oni muszę się kurwa pogodzić!
    ale rozdział, uwielbiam, idealny jak zawsze.
    czekam na następny!
    @wmedlasy

    OdpowiedzUsuń
  16. O boże nie wiedziałam że to powiem, ale jezu lepiej jakby była z justinem już alle boże no

    OdpowiedzUsuń
  17. idealny niech jason wreszcie sam kurwa ruszy na przód i powie wreszcie kendall ze nadal ja kocha

    OdpowiedzUsuń
  18. super czekam nn:)

    OdpowiedzUsuń
  19. a jak oni będa razem dopiero w ostatnim rozdziale?
    KURWA NIE WYTZRYMAM

    OdpowiedzUsuń
  20. Najlepiej by było, gdyby ta cała Christina zdradziła Jasona a on by się o tym dowiedział i miałby złamane serce i wtedy chciałby powiedzieć Kendall,że jest dla niego ważna a ona by sie spotykała z Justinem i wtedy Jason by walczył, bo wiedziałby co stracił :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Smutno mi..myślałam,że wreszcie zostaną przyjaciółmi czy coś.A tu nic.Oni tylko bronią się przed tym uczuciem.Tak naprawdę się kochają.Rozdział dobrze przetłumaczony.Nie zauważyłam,a raczej nie rzuciły mi się w oczy żadne.Czekam na następny i pozdrawiam.<3 /@vampsmyloves_

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie mogę już, delusional niszczy moje serce i kocham to, haha! To opowiadanie jest chyba najlepszym ze wszystkich. Mam nadzieję, ze Jason bedzie znów z Kendall, a rozdział cudowny, powtórzę się, ale moje serce asdfghjkl :((

    OdpowiedzUsuń
  23. Ile jest rozdziałów w orginale? Dziękuje za niesamowite tłumaczenie. <3 !

    OdpowiedzUsuń
  24. czekam na chwilę w której pojawi się justin i jason oszaleje z zazdrości
    @yolowithjus

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam to opowiadanie! Jest najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  26. Aż mi łezka poleciała ;( Dobija mnie to, że oni nie są razem i on jej teraz jeszcze powiedział, że to koniec. Tak strasznie smutno...

    /Sky.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jemu jak smutno ... <3

    OdpowiedzUsuń
  28. końcówka taka smutna :c jak on mógł tak powiedzieć :( mam nadzieje że z czasem zacznie się wszystko układać *.*

    OdpowiedzUsuń
  29. wow
    ale on jest kretynem
    ale nie ważne ciekawe co się teraz stanie

    OdpowiedzUsuń
  30. Biedna Kendall :'( ja chce zeby ona nie byla taka zimna suka tylki taka jak dawniej:'(

    OdpowiedzUsuń
  31. Kocham, Kocham to!! <33

    OdpowiedzUsuń
  32. Kocham to tak bardzo ale już nie mogę dalej jak jest dziewczyna jasona w tym, niech jason dowie się co ona ukrywa i wtedy bedzie koniec ich związku

    OdpowiedzUsuń
  33. przy ostatnim fragmencie płakałam jak głupia :c

    OdpowiedzUsuń
  34. Ogólnie to mam wrażenie, że Chanel i Christina planują coś przeciwko Kendall, takie mam przeczucie no bo wsumie one jakoś chyba się zmawiały i coś mi się wydaje, że Jason dowie się jeszcze o tym, że Christina go zdradziła, rozdział świetny, ale smutny ;(

    OdpowiedzUsuń
  35. Umieram, haha! Baaaardzo czekam na rozdział :*
    Świetne tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Celivia