czwartek, 3 lipca 2014

{ 6 } Czego ode mnie chcesz?

"Powiedziałam o tobie mojej mamie, wiesz.
 I wiesz co powiedziała? Powiedziała, że złamiesz mi serce."


*WSPOMNIENIE*
Z punktu widzenia Jasona:
- Kocham cię. - Wymamrotałem do Kendall, która opierała głowę na mojej klatce piersiowej. Rękoma obejmowała mój tułów, gdy słuchała rytmiczne bicie mojego serce, a ja bawiłem się jej włosami.
- Ja  bardziej. - Szepnęła śmiejąc się. 
- To nie możliwe. - Odpowiedziałem uśmiechając się, gdy Kendall patrzyła na mnie ze śmiechem.
- Kłamczuch. - Zażartowała przytulając swoim nosem mój. - Nigdy przenigdy nie będę nikogo kochać bardziej niż kocham cię. - Zagruchała dając mi buziaka w usta.
- Nawet jak będziemy mieć dzieci? - Zapytałem żartobliwie poruszając brwiami.
- Wyciągasz temat posiadania dzieci tak bardzo. - Powiedziała przewracając sarkastycznie oczyma, a ja zachichotałem. - Kto wiedział, że zmienię Jasona McCann, tego złego faceta w takiego mięczaka, który ma słabość do dzieci? - Zażartowała mrużąc na mnie oczy. 
- Tylko dla ciebie, kochanie. - Powiedziałem, a uśmiech pojawił się w kącikach mych ust. - Ale mówiłem serio, gdy powiedziałem, że chcę wydostać się z tego pieprzonego stylu życia, poślubić cię, ustatkować się i mieć dzieci. - Wyznałem poważnym tonem wyciągając dłoń, by dotknąć jej twarzy, mój kciuk kreślił niewidzialne kształty na jej policzku. Wytrzeszczyła oczy i rozchyliła zszokowana usta.
- N.. Naprawdę? - Zdołało się jej wykrztusić, przełykając gulę w gardle.
- Mhm. - Skinąłem głową przejeżdżając oczyma wzdłuż jej niesamowitej twarzy. - Naprawdę widzę, jak to będzie za 20 lat lub mniej. - Wymamrotałem. - Duże, miłe miejsce nazywane domem, duże podwórko otoczone białym płotem, gdzie nasze dzieci mogłyby się bawić,  pies rasy Golden retriever i ty. Mogę po prostu wyobrazić sobie będąc żonatym z piękną, wspaniałą kobietą, którą bezwarunkowo kocham. - Uśmiechnąłem się całując ją w usta. - Jesteś dla mnie całym światem, kochanie. I zrobię wszystko, pójdę wszędzie, by sprawić abyś była szczęśliwa. Nigdy o tym nie zapominaj. Chcę byś była matką moich dzieci. A nasze dzieci? Będą piękne, tak jak ty. - Wypaliłem, a kosmyk włosów zadarłem za jej ucho. - Zmieniłaś moje życie. - Szepnąłem. 
Jej usta zaczęły drżeć i zanim oboje się zorientowały, na powiekach zebrały się jej łzy. 
- Nie, nie, nie. Nie płacz. - Prosiłem obejmując ją. - Nie chciałem, byś płakała. Przepraszam. Cofam to, wszystko. Nigdy nie chcę mieć z tobą dzieci. - Jąkałem spanikowany, nie wiedząc co robić. Kendall wybuchnęła śmiechem wycierając łzy. Zmarszczyłem brwi. - Co w tym śmiesznego? - Wypaliłem. 
- Nie płakałam, bo byłam smutna, płakałam ponieważ... ponieważ cię kocham. Jesteś idealny. - Powiedziała kładąc głowę na mojej klatce. Pocałowałem ją w czoło.
- Będę dla ciebie idealny. - Wyszeptałem.
*KONIEC WSPOMNIENIA.*

Z punktu widzenia Jasona: 
Natychmiast podskoczyłem na łóżku, siadając prosto. Moje czoło pokrywały krople potu i dyszałem ciężko, moja klatka piersiowa unosiła się i opadała z każdym wziętym oddechem. Moje serce waliło w mojej klatce piersiowej. To był tylko sen. Tylko śniłem. To były dobre dni. Dni, kiedy nie martwiliśmy się o cokolwiek lub kogokolwiek. I potem to wszystko zniknęło. Nigdy nic nie było wystarczające, by utrzymać nasz związek. 

Odsunąłem się od Christiny, która plecami była zwrócona w moją stronę. Najsmutniejszą rzeczą jest to, że wciąż wracam do niej myślami. Wypuściłem długie westchnienie, nim odwróciłem głowę w lewo, by spojrzeć na zegar. 3:45 rano. Dochodząc do wniosku, że nie zasnę powoli wstałem z łóżka upewniając się, że jej nie obudzę i poprawiłem spodnie dresowe, które luźno na mnie zwisały. Lekko ziewnąłem wyciągając ramiona, gdy wyszedłem z naszego pokoju, czując zimne lutowe powietrze uderzające w moją ciepłą skórę. 

Moje bose stopy powoli ruszały się po twardej podłodze, gdy szedłem korytarzem na drugim piętrze, zanim się zatrzymałem. To nie było tak, że chciałem zatrzymać się w tym miejscu. Ale z jakiegoś dziwnego powodu nie mogłem w tej chwili kontrolować swojego ciała. A moja głowa najwyraźniej nie miała nic przeciwko, każąc mi tam wciąż stać i odwrócić się, by spojrzeć na prawo. Pokój Kendall. Czułem, jak mój żołądek robi fikołki, gdy dyskutowałem z samym sobą, czy iść, czy nie. Rozejrzałem się po korytarzu upewniając się, że wszyscy spali, zanim wessałem głęboki oddech i zamknąłem oczy, przygotowując się psychicznie.

Powoli otworzyłem drzwi widząc Kendall, która leżały wygodnie na łóżku. Mały, smutny uśmiech pojawił się w kącikach moich ut, kiedy usiadłem na krawędzi łóżka. Cicho usiadłem na lewej stronie materaca starając się, by jej nie obudzić. Wyszeptała coś cicho przez sen, a ja zamarłem. Przewróciła się na drugą stronę i ułożyła w pozycji embrionalnej. Wstrzymałem oddech, bojąc się, że ją obudzę. Westchnąłem zaciskając usta w cienką linię. 

- Hej piękna. - Wyszeptałem, zanim wydąłem usta. Wiedziałem, że nie słyszy, i byłem z tego zadowolony, ponieważ szczerze nie potrzebowałem, by słyszała. Wyglądała tak pięknie i błogo, gdy pała, jakby nic nie mogło jej zaszkodzić, jakbym nie mógł jej już skrzywdzić. Było tak wiele słów i tak wiele rzeczy, które chciałem jej powiedzieć, ale z jakiego powodu po prostu nie wiedziałem od czego zacząć i to sprawiało, że czułem się jeszcze bardziej winny. - Przepraszam. - Wypaliłem. - Wiesz, że nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, tak? - Wymamrotałem, a mały uśmiech pojawił się na moich suchych utach. - Po prostu pojawia się taki czas, kiedy jesteś zmuszony, by trzymać głos swojego serca z dala od kogoś kogo kochasz. Wciąż cię kocham, tak samo jak wcześniej, ale.. Jestem teraz z Christiną. - Powiedziałem wypuszczając głębokie westchnienie. - To było jak puszczenie i upadnięcie do wody i widząc siebie uśmiechającego się przez wodę i widzenie tych pojawiających się bąbelków, gdy próbujesz przemówić pod wodą. A skąd wiesz, jak to jest próbować mówić pod wodą, kiedy toniesz? - Szepnąłem. - Byłem dla ciebie dupkiem, wiem. Zrobiłem rzeczy, które obiecałem, że nigdy nie zrobię, złamałem moje własne przysięgi i złamałem ci serce. Myślę, że w końcu, zostałabyś ze mną, z miłości, obowiązku... a może komfortu. Może byłem dla ciebie bezpieczeństwem, a ty potrzebowałaś to czuć. Wiem, jak jesteś przerażona nieznanym. Dla ciebie... Muszę nakładać koc bezpieczeństwa. Widzisz jak to dla mnie nie działa? Widzisz kim jestem? Wiesz czym jest miłość? Powiem ci: to co można zdradzić. Zniszczyłem cię, Kendall. Ale wciąż mam nadzieję, że będziesz dla mnie, mimo, że nie będę słuchać, mam nadzieję, że mówisz jak słyszę. Mam nadzieję, że kochasz mnie, tak jak ja ciebie. Ponieważ jestem - w porządku? Kocham cię, tak bardzo. - Szepnąłem, a mój oddech drżał, gdy dotknąłem palcami jej policzkach, kciukiem delikatnie kreśliłem kółka na jej policzku, tak lekko, i mógłbym przysiąc, widziałem jak na jej ustach pojawił się ledwo zauważalny uśmiech. - Myślałem o tobie przez cały ten czas. - Modliłem się byś żyła sto lat. Nie wiedziałem, że byłaś zawstydzona, że bałaś się mnie. Rozumiem, dlaczego mnie nienawidzisz - masz całkowite prawo tak czuć. Nigdy nie chciałem, by tak wyszło. Czasami grążą ci z czymś - czasami nie możesz się przeciwstawić, czasami nawet o tym myśleć. A potem musisz się poddać. Nie przejmujesz się konsekwencjami. Chcesz po prostu mieć to z głowy, bo cię to zabija. Przepraszam. - Wymamrotałem zanim się pochyliłem i pocałowałem ją w czoło. 

Wstałem i cicho wyszedłem z pokoju mając nadzieję, że zostawię za sobą poczucie winy. Wciąż czułem ogromny ciężar na swoich ramionach. Zastanawiałem się, czy przypomni sobie moje słowa, kiedy się obudzi. Musiałem tak postąpić, by ją chronić. Może tak właśnie od teraz będzie. Nienawiść do siebie za dnia, a kochanie się potajemnie w nocy. Tak długo, jak ona jest bezpieczna, ze mną jest w porządku.


Davis spojrzał do góry i zobaczył Kendall  z wyraźnie zirytowanym wyrazem twarzy, gdy trzymała tacę ze śniadaniem. David zaśmiał się.
- Dlaczego jesteś rano tak wkurzona? - Zapytał. Dziewczyna wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem.
- Weszłam ponownie do kuchni i Jason oraz Christina uprawiali swoje sesje. Ona była na kuchennym blacie, a za to on wkładał jej język do gardła - gotuję tam na Boga! - Syknęła unosząc dłonie do góry. David roześmiał się, ale Kendall się nie śmiała. - Przysięgam, zaczęli wymianę śliny, gdy tylko weszłam do pomieszczenia. - Mruknęła krzyżując ramiona na piersi. Jego głośny śmiech rozchodził się echem po całym domu, gdy Jason wszedł z podejrzliwą i zdenerwowaną miną, gdy patrzył na ową dwójkę. - Życie gangu jest takie nudne. - Wymamrotała dziewczyna biorąc kęs naleśnika. - Chodzi mi o to, że myślałam, że będzie ono ryzykowne i emocjonujące i w ogóle, a siedzę tylko bezczynnie nic nie robiąc. - Wzruszyła ramionami.
- Masz rację. 
- Detroit teraz wydaje się prawdziwą zabawą. - Uśmiechnęła się kręcąc głową i wspominając.
- Cholera, rzeczywiście jesteś niezła. - Kendall zachichotała. Jason odwrócił się do nich plecami zaciskając szczękę, gdy chwycił szklankę mleka. Teraz flirtują? Pokręcił głową zanim opuścił pokój, gniew gotował się w jego krwi, czując, że jeśli usłyszałby więcej z rozmowy musiałby wymiotować.

Kendall zmrużyła oczy na jego poczynania, jego sposób ignorowania i całkowicie się nią nieprzejmującym. Było, tak jakby nigdy jej nie kochał.
- On wciąż cię kocha, wiesz? - Powiedział cicho David.
- Nie mów tego. - Mruknęła odwracając się do niego.
- Kocha, uwierz mi. Może nie rozmawiałem z nim od dłuższego czasu, ale znam go całe życie. To wszystko jest tylko przykrywką, on cię kocha, Kendall. - Dziewczyna pokręciła głową wypuszczając drżące westchnienie i spoglądając na swoje kolana.
- Nie jestem tutaj dla niego, David. Nie jestem tutaj, by go odzyskać. Jestem tutaj, by... by zniszczyć Connora Cole. Tak. - Szepnęła próbując także przekonać samą siebie. Dziewczyna uśmiechnęła się i pokręciła głową na ryzyko, które się z tym wiąże. Ale zrobiłam to dlatego, że go kocham, powiedziała sobie. Wciąż go kocham. Boże, pomóż mi. 
- Musimy pogadać. - Powiedział Don zbliżając się do nich. - Jason, chodź tutaj. - Zawołał rozglądając się zanim usiadł na kanapie. Kendall zmarszczyła brwi umieszczając tacę na stoliku do kawy. Jason usiadł naprzeciwko niej, a ona złapała go na tym, jak na nią patrzył przez chwilę, z nieczytelnym wyrazem twarzy. Potem szybko odwrócił wzrok na innych, unikając kontaktu wzrokowego.
- Żniwiarze są z powrotem w mieście i wygląda na to, że mają ochotę z nami walczyć. - Mruknął Don przewracając oczyma. David chrząknął.
- Daj spokój człowieku, czego teraz kurwa chcą? - Kendall zmarszczyła brwi.
- Wow, wow, przepraszam, że przeszkadzam, ale... możecie mi wyjaśnić kim są 'żniwiarze'? I dlaczego nazywają tak siebie samych? - Powiedziała śmiejąc się na ich nazwę. 
 - Są jednymi z najbardziej znanych ganów w LA. Nie łatwo ich zgładzić i prowadzą tutaj niezły interes. Nie chcesz z nimi zadzierać. - Wypalił Jason. - I nazywają siebie żniwiarzami, ponieważ... cóż, bo zabijają każdego kto wejdzie w ich drogę. - Wzruszył ramionami. Kendall zamrugała kilka razy pozwalając, by słowa dotarły do jej mózgu.
- Żniwiarze? Serio? Nie mogli być bardziej oryginalniejsi? - Powiedziała zanim odrzuciła głowę śmiejąc się.
- Co wiesz o gangach, tak w ogóle? - Mruknął mrużąc zirytowany na nią oczy.
- Cóż. - Powiedziała krzyżując ramiona na klatce piersiowej. - Wiem, że nazwy oznaczają wiele dla ganów. Musisz dać znać ludziom, kim jesteś. Musisz ich odstraszyć, jeżeli nie biorą cię na poważnie to wypadasz z biznesu. - Dokończyła. - Ale co ja tam wiem, tak? - Powiedziała uśmiechając się do Jasona. - Jestem tylko dziewczyną z małego miasteczka, która sfałszowała swoje zniknięcie i żyła z najbardziej niebezpiecznymi gangami w Stanach. - Zauważyła sarkastycznie. Jason zacisnął szczękę, przewracając swoimi bursztynowymi oczyma na jej słowa.
- Musimy zacząć akcję szybko. - Powiedział Don pocierając kark dłonią, na jego twarzy było widać lęk. - Musimy zniszczyć ich zanim oni zniszczą nas. - Kendall słuchała uważnie, gdy Jason spoglądał na nią, myśląc, że wzdrygnie lub wycofa się na słowa Dona, ale pomylił się po raz kolejny. Było tak, jakby nie przejmowała się kim są ci ludzie, choć mogliby ją torturować na śmierć. Nie bała się. Było tak, jakby żyła w tym stylu przez całe swoje życie. Jason był naprawdę wewnątrz przerażony, bojąc się nieznanego, bojąc się rzeczy, które przebiegają przez tą małą śliczną jej głowę.
- A żeby to zrobić potrzebujemy kogo kto ich rozproszy. - Urwał Don wzruszając ramionami. Natychmiast Don, Jason i David spojrzeli na Kendall. Zmarszczyła brwi oszołomiona ich szybką reakcją.
- Dlaczego wszyscy patrzycie na mnie? - Mruknęła spoglądając na nich. Rozszerzyła oczy zdając sobie ze wszystkiego sprawę. - Nie ma mowy. Nie. Nie. Nie. NIE! - Warknęła gniewnie krzyżując ramiona na klatce piersiowej. - Nie ma mowy, że będę prowokatorką. - Syknęła, wskazując palcem Dona.
- Daj spokój kochanie. - Zażartował. - Patrzyłaś na siebie ostatnio? Jesteś niezłą lalą. - Powiedział z rozbawieniem na twarzy, wyciągając rękę, by dotknąć jej policzkach, jednakże ona szybko ją odrzuciła.
- Nawet o tym nie myśl. - Ostrzegła niskim tonem. 
- Aww, dlaczego nie? - Rzekła Christina z doskonale fałszywym uśmiechem, kiedy siedziała na kolanach Jasona.  - Jestem pewna, że będziesz w tym świetna. - Zauważyła kiwając uspokajająco głową, sarkazm kipiał z jej ust. Kendall przewróciła oczyma nie zadając sobie trudu, by jej odpowiedzieć.
- Zrobię wszystko; ukradnę ich samochody, zmierzę się z nimi, ale nie będę grała jakiejś dziwki. - Mruknęła ze złością przez zaciśnięte zęby.
- Mimo to myślę, że by ci to pasowało. - Zaśmiała się sarkastycznie Christina przewracając swoimi czekoladowymi oczami. Kendall zacisnęła szczękę.
- Okej, jeszcze jedno słowo, a zrobię trwałe uszkodzenia na tej twojej ładnej twarzyczce. - Zagroziła zmuszając się do uśmiechu, a David chwycił ją za ramię sprawiając, że ponownie usiadła na kanapie. Don westchnął.
- Powiedziałaś, że chcesz nam pomóc, Kendall. To była część umowy.
- Przez pomoc miałam na myśli zniszczenie twoich wrogów, a nie bycie prowokatorką. Nie spędziłam 7 miesięcy ucząc się, jak przeżyć na ulicach, by być dziwką. - Warknęła.
- Wciąż nie łapię, dlaczego nie chcesz tego zrobić. - Christina wzruszyła niewinnie ramionami. - Jestem pewna, że to nic co nie robiłaś wcześniej. - Powiedziała lustrując ją z obrzydzeniem. - Naprawdę oczekujesz, że uwierzymy, że przez te 7 miesięcy, które spędziłaś na ulicach naprawdę nie spałaś z połową przywódców gangów..
- Okej, starczy. - Wyrzuciła wściekle Kendall, mrużąc oczy na Christinę i zaciskając dłonie w pięści, gdy oddycha ciężko. - Ostrzegałam cię, abyś trzymała gębę na kłódką lub.. - Zanim mogła dokończyć zdanie poczuła, jak David złapał ją od tyłu i położył jej rękę na ustach, by uniemożliwić jej mówienie, gdy Jason wstał i popchnął Christinę za siebie. Był zaskoczony i zszokowany.
- Zostań tu. - Stanowczo nakazał swojej dziewczynie, która walczyła z pragnieniem przewróceniem oczyma, zanim udała się na górę za Kendall i Davidem. 

- Naprawdę wyszłaś z poza kontroli tam. - Powiedział David śmiejąc się. - Wyglądałaś jakbyś była gotowa ją skopać. - Kendall zmarszczyła brwi.
- Byłam. - Mruknęła zamykając oczy na chwilę i wdychając powietrze.
- Kendall, mógłbym z tobą przez sekundę porozmawiać? - Syknął Jason próbując kontrolować swoje emocje. Dziewczyna jęknęła zirytowana. David spojrzał na nią z pytającym wyrazem twarzy, a ona na to wysłała mu uspokajający uśmiech, który oznaczał, że da sama sobie z tym radę.

- Co teraz? - Powiedziała krzyżując ramiona.
- Co to kurwa było? - Mruknął przez zaciśnięte zęby wspominając scenę, którą wywołała. Dziewczyna zaśmiała się.
- Prosiła się o to. - Powiedziała wzruszając ramionami i uśmiechając się do niego. Jason pokręcił głową, palcami przejeżdżając po włosach.
- Po prostu to pogorszyłaś. - Warknął.
- Proponuję abyś powiedział swojej dziewczynie, by trzymała gębę na kłódkę, bo następnym razem, ani ty, ani David nie będziecie w stanie mnie powstrzymać. - Powiedziała. - I odnosząc się do twojej uwagi, nie jestem za nic odpowiedzialna, okej? Więc nie przychodź pytając mnie o wyjaśnienie, kiedy wyraźnie nie jestem jedyną winną osobą. - Odpowiedziała. Jason warknął.
- Od kiedy się pojawiłaś wszystko się rozpada, a to jest dopiero drugi pieprzony dzień. - Mruknął przez zaciśnięte zęby. - Kendall uśmiechnęła się dumna z siebie.
- Lepiej się przyzwyczajaj, bo nie planuję wyjechać dopóki nie dokończę swoich spraw. I pamiętaj, mamy umowę, Jason. - Powiedziała.
- Nawet kurwa nie wiesz w co się pakujesz, Kendall. - Rzekł.
- Och, co? Nie jestem wystarczająco zła dla tego stylu życia? Bo jeśli myślisz tak to przyjdzie jedna rzecz.
- Do kurwy nędzy. - Zaśmiał się przewracając oczyma. - Jesteś pieprzonym mięczakiem, Kendall. Nie przetrwałabyś sama jednego dnia.. - Warknął gniewnie. 
 Kendall rozchyliła usta w lekkim szoku. Czy tak naprawdę cały czas o niej myślał? Nie jest to największą tragedią? Gdy ktoś nas odrzuca, bez względu na to, w jaki sposób nadużywają naszej miłości, mamy nadzieję, że w jakiś sposób wrócą do nas. Jej złamane serce krzyczało: Dlaczego nie widzisz, kim naprawdę jesteś? Ale marzyła, by miała dość odwagi podejść do niego i go pocałować. A może złamać jego nogi, nie była pewna.

- Nie bądź tego taki pewien. Zobaczymy, kto na końcu będzie mięczakiem. Przypominam ci raz jeszcze, nie jestem tą dziewczyną, którą pamiętasz, że byłam, Jason. Nie potrzebuję kogoś, by na nim polegać. Jestem w stanie zrobić cokolwiek, kurwa, na własną rękę. - Zaklęła pozwalając by gniew z niej wyszedł. Czasy, kiedy słyszał ją przeklinającą zdarzały się rzadko. - Nie potrzebuję ciebie lub kogokolwiek innego. Łapiesz? - Podniosła głos.
- Och, proszę. - Zaśmiał się sarkastycznie Jason. - Wszyscy kurwa wiedzą, że byłaś nikim dopóki ja się nie pojawiłem. Chowałaś się pod cieniem swojej najlepszej przyjaciółki i facet, który ci się podobał nawet by na ciebie nie spojrzał. - Krzyczał.

Kendall rozszerzyła oczy i poczuła ukłucie złamanego serca w piersi. Nie powiedział tego. Jej serce zaczęło bić szybko i czuła, jak jej oddech staje się nierówny. Zaczęła liczyć, liczyć sekundy swojego milczenia, sekundy, w które zdołała ukryć swoje emocje. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć.

- Właściwie miałam życie, zanim się pojawiłeś! - Krzyczała z łzami straszącymi, że opuszczą jej powieki. - Miałam przyjaciół i rodzinę, nie musiałam kłamać. Ci przyjaciele i rodzina myślą, że nie żyję, myślą, że jest martwa! - Powiedział drżącym głosem. - Powiedziałam mamie o tobie i wiesz co? - Zapytała. - I wiesz co powiedziała? Powiedziała, że złamiesz mi serce. - Szepnęła łamiącym się głosem. Jason wstrzymał oddech.
- Więc co tutaj robisz, Kendall? Powiedz mi! Czego ode mnie chcesz? - Krzyczał. 
 Kendall zamarła w miejscu, po prostu obserwując go.
- Chcę odzyskać swoje życie. - Krzyczała wycierając świeże łzy, które spływały po jej policzkach. - Chcę z powrotem moją miłość. - Wyszeptała odwracając się pozwalając mu, by zobaczył jak płacze. Jason spoglądał oniemiały. Co miał czuć? Co powiedzieć? Przełknął gulę w gardle i rozchylił usta, by mówić. Ale zanim w głowie pojawiły się słowa usłyszał dźwięk rozbitej szklanki na dole w kuchni. 

Natychmiast spojrzał w stronę schodów.
- Don? - Zawołał nie dostając żadnej odpowiedzi. Wszystko co słyszał to było głośne uderzanie rzeczami o ziemię, jakby miejsce zostało zaatakowane. Czuł, jak wzrasta mu tętno i szybko udał się na miejsce widząc, jak Don i David wyciskają życie z jakichś zamaskowanych facetów. Wytrzeszczył oczy zdając sobie ze wszystkiego sprawę. Żniwiarze.

- Don? Co się kurwa dzieje? - Syknął po tym, jak Don powalił jednego z kolesi.
- Żniwiarze są tutaj. - Powiedział zadyszany, wycierając krew, która pojawiła się w kąciku jego ust. - Musimy stąd wyjść teraz lub zabiją nas wszystkich. Mogli nawet podłożyć bombę. Szybko - Weź Kendall i wypierdalaj stąd zanim wystrzelą nam mózgi. - Mruknął David chwytając pistolet i kierując się do drzwi.
- Cholera. - Mruknął pod nosem szybko biegnąc po schodach do swojego pokoju i wyjmując pistolet z szafki nocnej. Pobiegł do pokoju Kendall znajdując ją siedzącą na podłodze, opierającą się o ścianę.
- Kendall. Szybko. Musimy iść. - Rozkazał. Spojrzała na niego.
- C.. Co? - Wyjąkała marszcząc brwi. Złapał ją za rękę i mocno pociągnął za sobą.
- Musimy iść, zanim zabiją nas obu, kurwa! Chodź. - Namawiał, gdy kierowali się w stronę drzwi.
- Zaczekaj. - Nagle zawołała biegnąc w stronę swojej szafki.
- Kurwa - jesteśmy tutaj w środku walki. Chcesz kurwa umrzeć? - Mruknął wściekle, gdy ta szukała czegoś w szafce. - Kurwa. - Wymamrotał słysząc, jak coś ponownie się rozbija, gdy zamknął ostrożnie drzwi, gdyby ktoś zdecydował się tu wtargnąć i ich zabić. Odwrócił się do Kendall widząc jak chwyta coś małego w ręce. Nie zastanawiał się nad tym, ponieważ myślał, jak wyjść z tego żywo.

Zauważył otwarte okno i duże drzewo, które stało naprzeciwko.
- Musimy wyjść przez okno. Inni czekając na nas w samochodzie, chodź. - Namawiał chwytając ją za przedramię i wspinając się na okno. - Dalej, po protu wspinaj się po nim, jest w porządku. - Zapewnił wyciągając dłoń by złapać jej. Kendall spojrzała na dół na ziemie i nagle wzdrygnęła się. 
- Nie mogę. - Wyjąkała cichutko. - Jest za wysoko, spadnę. - Wymamrotała słabo.
- Możesz to zrobić, jest w porządku, po prostu się wspinaj. - Powiedział Jason. Kendall pomyślała przez chwilę, słysząc jak coś mocno uderza w drzwi, próbując się przez nie przedostać. Przełknęła gulę w gardle podchodząc bliżej.  - Dalej. Jest w porządku, mam cię. Jest dobrze. - Rzekł Jason ściskając mocno jej dłoń, jakby zależało od tego jej życie - bo rzeczywiście tak było. Wciąż nie wydawała się zbyt pewna patrząc się tam i z powrotem od jego ręki do oczu. - Ufasz mi? - Wypalił bez zastanowienia. Uderzył się wewnętrznie na swoją głupotę. Jak mógł być tak głupi? Jak mogłaby mu ufać po tym wszystkim, przez co przez niego przeszła? Jak mogłaby mu zaufać? To po prostu wydawało się najlepszym drugim sposobem do zrobienia, a pierwszym było chwycenie ją w ramiona i skok w dół. 

 Nie mogła mu zaufać, ale musiała. Kolejne głośne walnięcie było słyszalne w drzwi i złapała go za rękę. Jason podniósł ją i pomógł wspiąć się na drzewo.
- Mam cię. - Szepnął, jego ręce obejmowały ją, gdy skinął głową uspokajająco. Złapał ją mocno zanim skoczył na ziemię lądując boleśnie na własnych nogach. Zaciągnął mono dziewczynę do furgonetki i usiedli na tylnym siedzeniu, zanim Don pojechał szybko. Jason odwrócił się, by spojrzeć na bladą, niemal przerażoną Kendall, która ukrywała coś pod swoją bluzką, teraz miał chwilę by się temu przyjrzeć. 

Było to ich wspólne zdjęcie i list, który zostawił. 

29 komentarzy:

  1. kocham cię poprostu rozdział niesamowity czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. oni musza byc razem a ta christina niech spierdala :( rozdzial niesamowity i czakam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg słodki ale za krótki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój boże! WSPANIAŁY
    Kochane...
    Tak bardzo kocham te opowiadanie ndjjsisusgwvdbdnfkso
    Czekam na 7 rozdział:3
    Powodzenia!
    @wmedlasy

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy skończyłam czytać tylko jedno słowo uszło z moich ust - WOW!

    OdpowiedzUsuń
  6. pod koniec popłynęły mi łzy:):) dlaczego Jason jest takim chujem?!! Ona niby udaje taką suke a tak na prawde jej czyny mówią co innego bo nadal jest taka kochana i miękka. Nie moge uwierzyc w to co powiedział Jason 'teraz jestem z christine a ty wszystko psujesz' A KOGO DO CHUJA WRESZCIE ON KOCHA?????? nie no on wkurwia mnie. moze jak kendall zacznie coś z Davisem to idiota aka Jasonek przejzy na oczy. dziekuje dobranoc. +jestes swietna i uwielbiam cie za to tlumaczenie

    @cuzxdrew

    OdpowiedzUsuń
  7. jeju:((((
    nie wiem co powiedziec, jeju chce ich razem part3 nooooooooo:((((
    kurde ta christiana moze sostac w domu, niech ja wysadza elo

    OdpowiedzUsuń
  8. To jego wyznanie bylo szczere, ale trace nadzieje, ze wrici doniej

    OdpowiedzUsuń
  9. Aww...jeszcze są szanse!! <33 Kocham cię za to że tłumaczysz! :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Asdfghjkl koooooocham ❤ to co jason powiedział w noc było przeurocze i kochane, a kendall? Mam wrazenie ze juz powoli zaczyna ulegac, on zresztą tez :) nie moge sie doczekać az będą razem ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham kocham kocham!!! Justin mnie wkurza niby ja kocha a traktuje ja jak smiecia jak on caluje sir z Christiana to jest wszystko dobrze aale jak juz David dotknie Kendall to jest zazdrosny debil !!

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham ich tak bardzo
    @bieberauss

    OdpowiedzUsuń
  13. aaa cudowny rozdział! Czekam na kolejny! Wspaniale tłumaczysz! xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Omgjsnsosnwbskd kendall moja mala zla dziewczynka <3 skopala by dupsko tej christinie aka dziwce ! A Jason niech sie kurwa zdecyduje bo nie jest kurwa pieprzonym bogiem i nikt nie bedzie za nim latal !/kinia

    OdpowiedzUsuń
  15. Adjanffmaifmajdhzj
    @yolowithjus

    OdpowiedzUsuń
  16. boże jaki udkshdlwkfblkdflhjdfrkfbdskjf czekam na nn xoxox

    OdpowiedzUsuń
  17. OMG
    soł emołszyn
    niech w końcu dojdzie do jego tępej łepetyny że ona go kocha
    Boże czemu nie zerwie z tą idiotka
    nie moge się doczekać kolejnego !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Hgajsdnjskjn... Kocham <3
    Jejuu oni muszą być razem no muszą !!!
    Nie mogę się doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  19. awwww Kendall biedna taka :(

    OdpowiedzUsuń
  20. ,,- Och, proszę. - Zaśmiał się sarkastycznie Jason. - Wszyscy kurwa wiedzą, że byłaś nikim dopóki ja się nie pojawiłem. Chowałaś się pod cieniem swojej najlepszej przyjaciółki i facet, który ci się podobał nawet by na ciebie nie spojrzał. - Krzyczał.'' Jason tutaj przesadził ......-.- ....Jak on mógł cos takiego powiedziec :/ tak mi szkoda Kendall jeszcze ta końcówka jghjgik <3 dziękuje ze tak często dodajesz rozdziały :* kocham ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. tracę nadzieje na wielki powrót Christina ty suko

    OdpowiedzUsuń
  22. Aww.. kocham :33

    OdpowiedzUsuń
  23. Zajebisty! Czekan na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Dzieje się oj dzieje xd to pierwsze opowiadanie o Jasonie które jest normalne każde inne które czytałam były takie same i dlatego zazwyczaj nie czytam o Jasonie ale to jest genialne ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Boże..... To jest po prostu zajebiste noo.... Jejuuu :(: oni muszą być razem :33
    Czekam na kolejny <33
    Xoxox

    OdpowiedzUsuń
  26. Awww cudo *.*

    OdpowiedzUsuń
  27. Najlepsze opowiadanie ever <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudo hdfhgfghdghf *,* nwm co ,,powiedziec" tak bardzo świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  29. nfeijahfMMF4FQI <3 BOSKIE <333

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Celivia