"Umarła."
*Moje usta wygięły się z uśmieszkiem, gdy przycisnąłem ją do ściany. Przechyliła głowę, zamykając sennie oczy, zanim otworzyła je, by spojrzeć na mnie z powagą, jej spojrzenie było tak spokojnie i intensywne. Wyglądała, jakby była najarana. Skanowałem jej twarz, moje oczy spoglądały na jej wspaniałą twarz. Boże, była taka piękna. Ciepły, przyjemny ból wypełnił mój żołądek. Byłem nią odurzony. Nakręcała mnie. Potrzebowałem jej tak, jak potrzebowałem powietrze i nie mogłem bez niej przetrwać.
Oblizałem usta, a moje oczy podróżowały z powrotem od jej oczu do ust. Przygryzła dolną wargę, jej dłonie były zaciśnięte na kołnierzu mojej koszuli. Nienawidziłem kiedy to robiła, nakręcała mnie tym. Schowałem głowę w wgięciu jej szyi, jęcząc. Starała się powstrzymać śmiech. Zatopiłem swoje zęby w jej skórze, gryząc delikatnie jej szyję i poczułem, jak braknie jej oddechu. Uśmiechnąłem się z satysfakcją, dumą i zadowolony, że wciąż na nią tak działałem nim przycisnąłem swoje usta do jej nagiego ramienia. Mój gorący oddech dotykał jej skóry, na co zadrżała.
- Boże, jesteś taka piękna. - Jęknąłem zanim swoje usta zwróciłem usta do jej szyi sprawiając, że przeszły po mnie wstrząsy. Składałem pocałunki w prostej linii, aż dotarłem do jej szczęki, gdy przekręciła głowę na bok.
Westchnąłem, moje dłonie znalazły swoją drogę do jej talii, mój nos dotykał jej, a nasze usta dzieliły zaledwie centymetry.
- Nie masz pojęcia, jak kurewsko bardzo chcę cię teraz pocałować. - Mruknąłem, a moje palce ściskały materiał ręcznika, unosząc go trochę, czując jej miękką skórę. Mój wzrok padł na jej usta. Zaśmiała się, owijając swoje ramiona wokół mojej szyi.
- Więc.. dlaczego po prostu tego nie zrobisz? - Wymamrotała tak słodko, tak niewinnie. Przełknąłem gulę w gardle. Otarła swoje usta o moje, ale to wystarczyło, by doprowadziło mnie do szału. Zawsze udawało jej się mnie skusić.
- Jesteś taką złośnicą, wiesz to? - Syknąłem. Pociągnąłem swoimi zębami ją za dolną wargę po czym ją puściłem, pochyliłem się chwytając ją za biodra i unosząc nim moje usta dotknęły jej i.. *
Usiadłem na łóżku dysząc ciężko, moje usta były rozchylone w szoku, gdy próbowałem nabrać potrzebnego powietrza. Moje czoło było pokryte kroplami potu, gdy oczy przyzwyczaiły się do porannego światła, które dostało się do pokoju. Spojrzałem na prawo, zauważając, że Christina wciąż śpi. Zamknąłem mocno oczy na chwilę starając się zrelaksować. To był tylko sen. Powtarzałem sobie w kółko. Moje palce mocno trzymały prześcieradło i czułem swoje napięte mięśnie. To był tylko sen. To koniec. Powoli wstałem z łóżku próbując udać się do łazienki, ale moje kolana były zbyt słabe. Wziąłem szybki, zimny prysznic, ale moja skóra wciąż paliła; moje usta, szyja, tułów - wszędzie, gdzie mnie dotknęła, w śnie. Westchnąłem kręcąc głową. Kurwa, oszalałem.
Owijając ręcznik wokół talii spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, opierając się ramionami o zlew, by utrzymać równowagę. Cholera. Właśnie miałem sen o Kendall, w którym całowałem się z nią, jakby to był ostatni raz, kiedy ją widzę. Przekląłem siebie. Co teraz mam robić? Bo gdy za każdym razem na nią spojrzę to wspomnienia ze snu będą pojawiać się w mojej głowie, a chęć pocałowania jej wzrośnie.
Palcami dotknąłem warg i zaskakująco było spuchnięte. Jakbym właśnie ją całował, a to nie miało miejsca. Jednak mimo wszystko, pocałowałem ją raz na bójce, kiedy była moim szczęśliwym pocałunkiem - rzeczywiście nim była, po prostu nie chciałem tego przyznać głośno Davidowi, uwielbiał wyrzucać mi tego typu rzeczy w twarz. I prawie pocałowałem ją w prysznicu. Gdyby tylko Christina mnie nie zawołała prawdopodobnie by tak się stało, w łazience, kiedy bała mokra i praktycznie naga. Boże!! Naprawdę powinienem przestać myśleć o całowaniu się z Kendall, kiedy tylko wyjdzie z prysznica.
Ale ten pocałunek, który dzieliliśmy, gdy byliśmy w tej klatce na ringu, zapierał dech w piersiach. Nie mogłem nic poradzić, ale drżałem na wspomnienie, w jaki sposób się do mnie przytuliła, jakby zależało od tego jej życie, po prostu, tak jak kiedyś. A jej usta były tak miękkie, tak gładkie, tak ciepłe i tak wciągające, tak jak kiedyś. I sposób, w jaki mnie całowała był absolutnie hipnotyzujący, jakby tego chciała, jakby mnie kochała, tak jak kiedyś. Nie sądzę, że jej pocałunki się zmieniły, w ogóle. Ale pragnąłem ich więcej i więcej z każdą mijającą sekundą. Wszystkie te miesiące bez całowania jej, trzymania - jak kurwa, udało mi się je przetrwać?
Pamiętam to tak dobrze, wciąż byłem upity tym uczuciem. Pamiętam dreszcze na moim kręgosłupie, jak ją trzymałem, sposób mojego oddychania i zatrzymania serce, sposób w jaki poddały się moje płuca. Czułem się, jakbym płonął, jakbym trzymał ją w ramionach i płonęlibyśmy w płomieniach. Wiem, że to nie ma żadnego sensu, ale byliśmy w ogniu, razem i byliśmy bezgraniczni.
Odwróciłem się udając się ponownie do pokoju, czując się szczęśliwym, że Christina jeszcze się nie obudziła. Dziwnym było patrzeć na nią i myśleć o całowaniu innej dziewczyny. I najdziwniejszym było to, że ona właściwie to wiedziała. Założyłem swoje dresy i wtedy usłyszałem uderzenie mojego łańcuszka. Uśmiechnąłem się do siebie. Kochałem ten dźwięk. Dotknąłem zimny, srebrny materiał mojego nowego nieśmiertelnika podziwiając wspaniały gust Kendall, jeśli chodzi o biżuterię. Przekręcając go na drugą stronę, przejechałem kciukiem po wygenerowanym słowie. Wojownik. Przygryzłem dolną wargę walcząc z chęcią uśmiechu.
Nagle poczułem się winny w sprawie Kendall. Źle ją oceniłem, wyskoczyłem z pochopnymi wnioskami o niej, nawet nie zadającej sobie trudu, aby życzyć mi wszystkiego najlepszego, przez co w rezultacie, źle ją traktowałem, jak zawsze. Mruknąłem przekleństwa pod nosem. Don miał rację, naprawdę powinienem się zmienić. Wiedziałem, że nie miała zamiaru mnie ignorować lub unikać - cholera, nawet zaplanowała dla mnie prezent! I oczywiście traktowałem ją jak gówno. Brawo, Jason.
Nie zastanawiając się na tym dłużej, wyszedłem cicho z mojego pokoju, udając się do Kendall. Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy cicho zapukałem do jej drzwi. Ponownie zacząłem rozważać moją nagłą decyzję o rozmowie z nią. Wpadłem w lekką panikę. Co jeśli spała? Co jeśli jest na mnie zła? Co jeśli nie chce abym z nią rozmawiał, ponieważ nienawidzi mnie za... cóż, to długa lista.
- Wejdź. - Odpowiedziała cicho. Przełknąłem gulę w gardle i wziąłem głęboki oddech zanim otworzyłem drzwi i wszedłem do jej pokoju. Wreszcie, znajdując odwagę by na nią spojrzeć, mój wzrok spadł na jej ubranie. Miała na sobie jedwabną koszulę, która kończyła się odrobinę wyżej przed kolanem. Jej długie, opalone nogi były częściowo odsłonięte, a koszula owijała luźno jej talię i biodra, a ja podziwiałem każdy jej cal, który był bez skazy. Ubranie pokazywało odrobinę jej piersi przez co przygryzłem delikatnie dolną wargę. Skrzywiła się trochę krzyżując ramiona na piersi i mogę powiedzieć, że czuła się nieswojo i niepewna siebie pod moim intensywnym spojrzeniem.
Nie musiała się tak czuć. Zawsze jej mówiłem 24/7, że wygląda absolutnie olśniewająco. Walczyłem z chęcią uśmiechnięcia się. Zaskoczyło mnie to. Po tym wszystkim przez co przyszła, żyjąc z gangami i ucząc się o tym biznesie, wciąż była niepewna siebie. Myślę, że była to jedyna rzecz, która się w niej nie zmieniła, na co zmarszczyłem brwi czując się źle, ponieważ wiedziałem, że w pewien sposób ja to spowodowałem.
- Więc? - Przerwała niezręcznie, wyrzucając mnie z zamyślenia. Pokręciłem głową spoglądając na nią. Ale ciężko było patrzeć jej w oczy. Skup się na jej twarzy, Jason!
- Och, tak. - Mruknąłem drapiąc się po szyi. - Um.. po prostu chciałem ci podziękować, za prezent. To naprawdę miło z twojej strony i naprawdę mi się spodobał, bardzo. - Powiedziałem uśmiechając się. Ale jej reakcja nie była taka jaką oczekiwałem. Zmarszczyła brwi.
- Jaki prezent? - Odpowiedziała, a jej oczy były wypełnione zdezorientowaniem, gdy wzruszyła ramionami.
- Co masz na myśli mówiąc jaki prezent? - Udało mi się wykrztusić.
- Cóż, nie zostawiłam ci prezentu. - Powiedziała kręcąc głową.
Byłem zdumiony wpatrując się w nią.
- Ale.. ale pudełko, w salonie, i nieśmiertelniki i ten liścik. Myślałem, że to byłaś ty. - Wyjąkałem niezręcznie czując, jak moje policzki robią się czerwone. Jej brwi były zaciśnięte w jedną linię i wyglądała na tak samo zmieszaną, jak ja. Nagle wybuchła śmiechem, zaskakując mnie jeszcze bardziej.
- Tylko żartowałam. - Powiedziała kręcąc głową. Westchnąłem z ulgą pocierając czoło. Miałem zrobić z siebie kompletnego głupka przed dziewczyną, o której mam sny. Uśmiechnąłem się słysząc jej szczery śmiech. Tęskniłem za nim, tak jak tęskniłem za wszystkim związanym z nią.
Jej śmiech ucichły i przez chwilę poczułem chęć podejścia do niej i pocałowania jej, by zakończyć to, co zaczęliśmy w śnie. Chęć i pragnienie wzrosło, co czułem w całym ciele. Ale to nie był sen.
- No cóż.. um, dziękuję, naprawdę. - Skinąłem głową, odwracając się. Chwyciłem gałkę drzwi, gotowy by ją obrócić.
- Jason?
- Tak? - Odpowiedziałem niemal natychmiastowo się do niej odwracając. Wyglądała na zdenerwowaną i przerażoną, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła.
- To nic, nieważne. - Wymamrotała kręcąc głową. Słowa wyszły z jej ust tak delikatnie i umarłbym tylko po to, by zostać z nią trochę dłużej, ale nie mogłem, więc po prostu wzruszyłem ramionami i opuściłem jej pokój.
- Cholera - Przeklęłam pod nosem pocierając skronie po tym, jak usłyszałam kroki Jasona na schodach. Byłam tak bliska powiedzenia mu prawdy. Tak bliska powiedzenia mu o jego kłamiącej, zdradzającej, manipulującej dziewczyny, w której jak przyznał, był 'zakochany'. Ale nie zrobiłam tego. Nie mogłam. Nie potrafiłam. Wiedziałam, że nigdy by mi nie uwierzył. Christina wyprała mu mózg wystarczająco bardzo, że chodził wokół niej jak zagubiony szczeniak. Był nieświadomy, ślepy i prawdopodobnie też głuchy.
Wiedziałam, że muszę coś zrobić i to szybko. To nie była tylko ona okłamująca Jasona o - cóż to długa lista - dotyczyło to też całego gangu. Życia Jasona, mojego i wszystkich innych, przez Christinę. Kto wiedział? Może Żniwiarze już byli gotowi, by nas zabić, a my nie mieliśmy o tym pojęcia. Nie mogłam pozwolić im umrzeć, nie w ten sposób. Nie mogłam też pozwolić sobie umrzeć, nie dopóki nie skończę z Connorem.
Część mnie chciała mu powiedzieć, nawet mimo tego, że nie uwierzyłby w żadne słowa, które bym powiedziała. Chciałam zobaczyć grymas na jego twarzy, jakby zaprzeczał, broniąc ją, kierując w moją stronę wszystkiego typu obelgi, jakby między nami nigdy nic nie było. Położyłabym się i nic nie robiła w związku z tym, a na koniec, kiedy by to wszystko wyszło i Żniwiarze wyrzuciliby mu to prosto w twarz. "A nie mówiła," chciałam by poczuł się źle, źle że mnie nie doceniał i że mi nie udał; źle chwaląc tą świętoszką i ślepo jej wierząc. Chciałam, by karma zrobiła swoją robotę i uderzyła go w twarz kiedy jego ego przez te wszystkie czasy rządziło wszystkim i wszystkimi. Chciałem, by zapłacić, za wszystko co mi zrobił, od kiedy przybyłam do Los Angeles.
Ale znowu, nie byłam bez serca, ani okrutna. Nie byłam Jasonem. Nie mogłam mu tego zrobić. Złamałoby go to i nawet jeśli oznaczałoby to, że poczułabym się wolna, wciąż nie mogłam przekładać swojego szczęścia nad jego. Nawet nie wiedziałam, dlaczego pomyślałam tak. Może dlatego, że za nim tęskniłam, odrobinę. Ugh. Prawdopodobnie to zły wskaźnik życia, kiedy tęsknisz za swoim byłym, ponieważ, cóż - jest absolutnie zabójczy. Fizycznie i duchowo.
Jednakże w końcu zdecydowałam się podjąć decyzję. Wiedziałam, że muszę o tym komuś powiedzieć i postanowiłam, że powiem Davidowi. Wiedziałam, że mi uwierzy. Ale moim jedynym zmartwieniem była jego reakcja. Absolutnie nienawidził Christiny i znienawidził ją bardziej, kiedy związała się z Jasonem. Prawdopodobnie zrobi coś głupiego. Pewnie będzie krzyczał lub wda się w bójkę z Jasonem lub Donem z jej powodu, a tego nie mam w planach osiągnąć. Nie był odpowiedzialny i rozsądny, kiedy stawał się wściekły. Dodając fakt, że Christina nie była jego ulubioną osobą w całym świecie.
Westchnęłam spoglądając ostatni raz w lustro. Możesz to zrobić. Powoli zeszłam po schodach rozglądając się po salonie, w celu znalezienia Davida. Nie mogłam nigdzie go zauważyć, tak jak i Maxa.
- Gdzie jest David? - Zmarszczyłam brwi.
- Czemu? - Mruknął Jason spoglądając na mnie.
- Muszę z nim o czymś porozmawiać, to bardzo ważne. - Wypaliłam szybko. Mój puls przyśpieszył. Cholera. W końcu znalazłam odwagę, by to komuś powiedzieć, a tej osoby nigdzie nie było. Super. - Więc proszę, powiedz mi, gdzie jest. To bardzo ważne. - Powiedziałam chwytając kluczyki od samochodu ze stołu.
- Nie ma go tutaj. O co chodzi? Porozmawiaj ze mną. - Powiedział chwytając krzesło i obracając je tyłem w moją stronę i siadając na nim, opierając się i patrząc na mnie. Zmrużyłam na niego oczy i wyglądał uroczo siedząc tak, patrząc na mnie tymi swoimi wielkimi, brązowymi oczyma - Boże! Teraz nie na to czas, Jason. - Co jest? Powiedz mi. - Zachęcał.
Stawałam się niecierpliwa. Kłóciłam się z własnymi myślami, nie wiedząc, czy mu powiedzieć prawdę, czy nie. Teraz postanowił być dla mnie miłym. Gubiłam się. Czy stał się taki ponieważ dostał ode mnie prezent urodzinowy? Nie.
- Nie chcę ci powiedzieć. Tylko powiedz mi gdzie jest David. - Zawołałam tracąc cierpliwość. Zacisnął usta w cienką linię, a jego oczy pociemniały. Niemal wzdrygnęłam się na jego intensywne spojrzenie, natychmiastowo żałując doboru słów. Wydarłam się na niego, kiedy próbował mi pomóc, co się prawie nigdy nie zdarza.
- Jest w domku na plaży z Maxem. Miłej rozmowy z nim. - Mruknął ze złością wstając i przesuwając krzesło beztrosko, odwracając się na pięcie.
Westchnęłam przez chwilę, zamykając oczy, gdy próbowałam się zrelaksować. Czułam poczucie winy, jak cholera.
- Och i jedna rzecz. - Powiedział odwracając się, by na mnie spojrzeć. - Wesley wrócił. Baw się z nim dobrze. - Rzucił. Cholera. Zamarłam w miejscu. Wesley wrócił.
- Jason. - Wymamrotałam. - Przepraszam. Nie chciałam się na ciebie rzucić, ja po prostu.. Przepraszam. - Powiedziałam cicho. Stał tam wzruszając ramionami.
- Gdzie się wybierasz? - Zapytał Don unosząc brwi, Christina spoglądała na mnie będąc wyraźnie zirytowana moją obecnością. Nie martw się, dziwko. Uczucie jest odwzajemnione.
- Idę na plażę porozmawiać z Davidem. - Na twarzy Christiny pojawił się uśmiech.
- Plaża? Chcę iść na plażę. - Zawołała. Don wzruszył ramionami.
- Dobra, czemu wszyscy tam się nie udamy? To znaczy, nie musimy nic robić. - Zasugerował.
- Myślę, że możemy trochę pobyć na plaży. - Powiedział Jason, owijając swoje ramiona wokół Christiny. Przełknęłam ślinę spoglądając na niego kątem oka przez chwilę. Jak mógł nie widzieć kim jest naprawdę osoba, którą trzyma w ramionach?
- No dalej, Kendall, od kiedy wszyscy idziemy na plaże, czemu się nie przygotujesz? - Zapytał Don. Walczyłam z chęcią przewrócenia oczyma. Co miało być próbą znalezienia Davida, by powiedzieć mu prawdę skończyło się jakiegoś rodzaju spotkaniem grupowym. Świetnie.
- Przebiorę się. - Mruknęłam idąc na górę.
Z punktu wiedzenia Kendall:
Położyłam torby plażowe na ganku wzdychając zanim odwróciłam wzrok na horyzont. Wciągałam świeży zapach morza i czułam promienie słoneczne na skórze. Zaskakująco pusto było na plaży, mogłam tylko zauważ Davida i Maxa leżących na pisaku.
- David. - Zawołałam. Brak odpowiedzi. - David! - Znów zawołałam najgłośniej jak mogłam. To nie miało sensu, bo był za daleko. Zamknęłam oczy. Poddaję się. Nigdy nie będę miała szansy, by mu powiedzieć, sama. Usiadłam na krześle w pobliżu zamykając oczy.
- Nie idziesz? - Zapytał Don unosząc brwi.
- Nie, zostanę tu na chwilę, muszę coś najpierw zrobić. - Powiedział i zauważyłam, jak Jason przewraca oczyma i mówi coś pod nosem, czego nie mogłam zrozumieć.
- W porządku, tylko nie za długo. - Wzruszył ramionami zanim wszedł na piasek. Spojrzałam na Jasona, który spoglądał na mnie z powagą, a jego oczy były puste, zaś usta zaciśnięte w cienką linię.
- Kochanie, jestem gotowa. - Usłyszałam głos Christiny. Jason natychmiast zwrócił w jej kierunku swoją uwagę, skanując oczyma całe jej ciało. Oblizał nerwowo wargi, na co ona zachichotała uwodzicielsko. Przewróciłam oczami monotonnie.
- Chodźmy więc. - Uśmiechnął się złośliwie.
- Panie pierwsze. - Powiedział łapiąc ręczniki i prowadząc ją w stronę plaży.
- Cóż za dżentelmen. - Zaśmiała się Christina. Ponownie przewróciłam oczami. Bardziej jak, co za świnia. Biorąc pod uwagę, że miała na sobie brazylijskie bikini, miał świetną okazję spoglądać na jej tyłek, którym dramatycznie kręciła z boku na bok, oczywiście. Ta dziewczyna.
- Jason? - Zawołałam cicho, przyciągając kolana do klatki.
- Co? - Syknął, wyraźnie zirytowany, gdy zatrzymał się, by spojrzeć na mnie.
- Możesz zawołać dla mnie Davida, proszę? - Wymamrotałam. Zaśmiał się.
- Pewnie. - Zaszydził zanim dogonił Christinę i dołączył do reszty załogi.
Kilka minut później bez koszulki biegnący pojawił się David, pokazywał swoje umięśnione ciało z uśmieszkiem na twarzy.
- Hej.
- Komu starasz się zaimponować? - Powiedziałam walcząc z chęcią zaśmiania się.
- Tobie. - Zażartował, unosząc i opuszczając swoje brwi w zabawny sposób, na co głośno się zaśmiała. - Żartuję. - Powiedział kręcąc głową. - Więc, Jason powiedział mi, że chcesz porozmawiać. Brzmiał jakby był o to wkurzony. - Uśmiechnął się.
- Tak. - Zachichotałam, ale mój śmiech zniknął, kiedy zostałam przywrócona do rzeczywistości. - Lepiej usiądź. - Urwałam, kręcąc się niespokojnie na krześle.
- Co jest? - Mruknął siadając naprzeciw mnie, marszcząc zmartwiony brwi. Zamknęłam oczy na chwilę.
- Okej, więc.. Wiem, że to źle brzmi, ale wczoraj przed bójką, kiedy poszłam do łazienki, przez przypadek, mogła usłyszeć rozmowę Christiny z dziewczyną o imieniu Chanel. - Wypaliłam odwracając wzrok gdziekolwiek indziej. David zaśmiał się.
- Sprawiasz, że brzmi to jak przestępstwo. Lub nawet jeszcze gorzej, jakbyś podsłuchała, gdy mówi, że popełniła przestępstwo. - Zachichotał. Westchnęłam spoglądając w dół.
Jego śmiech ucichł, a jego twarz przybrała poważny wyraz, kiedy zdał sobie sprawę, że byłam śmiertelnie poważna.
- Czekaj, nie byłaś świadkiem jak popełnia przestępstwo, prawda? - Syknął.
- Cóż, nie, nie bardzo. To znaczy.. - Powiedziałam nerwowo. David westchnął zaciskając szczękę.
- Kendall, po prostu mi kurwa już powiedz. - Mruknął unosząc niecierpliwie dłonie.
- Dobra. Utknęłam w łazience i zastanawiałam się, czy zadzwonić do ciebie, abyś mi pomógł wyjść, czy lepiej wyważyć drzwi, ale nie zrobiłam nic. Część mnie odczuwa ulgę, a zaś druga już tego żałuje. Usłyszałam Christinę i tą Chanel, tak myślę.
- Chanel jest jej najlepszą przyjaciółką. - Przerwał mi David.
- Dobra, więc rozmawiały. W zasadzie, Christina mówiła ciągle, że mnie nienawidzi i chce, aby moje życie stało się piekłem, ponieważ rujnuję jej związek z Jasonem. - Przewróciłam oczami. - I.. inna rzecz jest o Jasonie. - Mruknęłam patrząc w dół, pamiętając część, kiedy powiedziała, że Jason w środku nocy wymawia moje imię.
- I? - Przerwał David, nalegając abym przeszła dalej.
- Potem zaczęli rozmawiać o Żniwiarzach. - David zmarszczył brwi.
- Żniwiarzach? Co mają wspólnego z Christiną?
- Wszystko. - Odpowiedziałam ostro. - Pamiętasz, jak nasz plan nie wypalił i dowiedzieli się o wszystkim? - Zapytałam. David siknął głową. Oceniając wyraz jego twarzy wciąż nic nie rozumiał. - Cóż. - Przerwałam. - To ona nas wydała. - David wytrzeszczył oczy i otworzył usta.
- Co? - Syknął ze złością wstając z krzesła. - To ona im powiedziała? Była ich źródłem? - Wymamrotał przez zaciśnięte zęby, jego oczy pociemniały, a dłonie zacisnął w pięści.
- David, uspokój się.
- Zabiję tą dziwkę. Prawie nas kurwa wszystkich zabiła. - Rzucił łapiąc się za włosy.
- Wiem, wiem. - Wyszeptałam. - Ale może nie zrobiła tego celowo, może to był przypadek. - Zasugerowałam, marszcząc brwi na swoje własne działania. Dlaczego właśnie jej broniłam?
- Przypadek? Przez przypadek wylewasz na kogoś drinka, może, nawet na nich wpadasz na przypadek. Ale nie mówisz im kurwa szczegółów planu, który ma ocalić nasze życia przez przypadek. - Mruknął przez zaciśnięte zęby. - Czy postradała rozum? - Wymamrotał.
- Jest jeszcze jedna rzecz. - Wtrąciłam się.
- Co teraz? - Przewrócił oczami. Odchrząknęłam.
- Spała z Alexem. - Wykrztusiłam. David uderzył się w czoło zamykając oczy.
- Musisz sobie ze mnie teraz kurwa żartować. - Mruknął kręcąc głową.
- Cholera. - Jęknął. - Typowa Christina. Zawsze mająca obsesję na punkcie braci McCann. - Wymamrotał ze złością.
- I najgorszą częścią tego jest. - Przerwałam, gdy odwrócił się by spojrzeć na mnie zdumiony i przerażony. - Żniwiarze widzieli ją z nim.
- Kurwa. - Syknął David uderzając w ścianę. - Musimy coś zrobić. Musimy coś wymyślić. Szybko. - Powiedział nerwowo. - Mogą nas kurwa zabić wszystkich. Musimy powiedzieć Donowi. Och nie, musimy powiedzieć Jasonowi.
- Nie, nie, nie, nie, nie. - Zawołałam. - Nie uwierzy nam. - Wypaliłam.
- Czy to jedyny powód przez który nie chcesz mu powiedzieć? - Zapytał cicho.
Westchnęłam.
- Będzie zdruzgotany. - Wyszeptałam.
- Więc? - Rzucił David. - Zasługuje na to. To mu da nauczkę, by nie był cały czas tak kurwa ślepy i zmniejszy poziom jego ego..
- David wyluzuj. - Podniosłam głos potrząsając go za ramiona.
- Nie rozumiesz. - Powiedział, tym razem to ja byłam trzymana za ramiona. - Żniwiarze owinęli nas wokół małego paluszka. Spójrz, jak wiele brudu mają na Christinę, na pewno ją będą szantażować. Zabiją kurwa Jasona. Zabiją kurwa nas wszystkich, jeśli nie zrobimy czegoś szybko. - Powiedział spokojnie, brzmiąc bardziej rozsądnie. Westchnęłam.
- Dobra. - Wymamrotałam. - Ale musimy coś wymyślić i rozważyć to i zrobić dodatkowy plan, tylko w razie czegoś, zanim coś zrobimy. - Powiedziałam patrząc na niego.
David skinął głową uśmiechając się delikatnie.
- Nie martw się. Wymyślę coś. - Powiedział przytulając mnie. - Wciąż się o niego troszczysz, co nie. - Przedrzeźniał i widziałam jego głupi uśmieszek na twarzy. Jęknęłam. - Nie próbuj zaprzeczać. - Powiedział.
- To takie oczywiste? - Wymamrotałam.
- Mhm. - Odpowiedział David całując mnie w czubek głowy. - Odrobinkę. - Wyszeptał. - Tak w ogóle. - Zaśmiał się. - Jest ktoś, kto chce cię zobaczyć. - Powiedział puszczając mnie. - Zostawię waszą dwójkę.
Odwróciłam się, by zobaczyć Wesleya Greggoryego. Jego ciepłe oczy spoglądały w moje, a usta miał wykrzywione w uśmiechu.
- Hej. - Wypaliłam niemal szeptem.
- Hej, koteczku. - Wymamrotał chichocząc do mnie. - Tęskniłem. - Powiedział uśmiechając się szerzej.
- Ja też. - Powiedziałam, gdy przycisnął mnie do uścisku. Słyszałam jak ktoś odchrząkuje celowo, przez co rozłączyliśmy się z uścisku. Ku mojemu szczęściu, Jason spoglądał na naszą dwójkę. Super.
Z punktu widzenia Jasona:
Kendall śmiała się z czegoś, co powiedział Wesley, na co ja przewróciłem oczami walcząc z chęcią zaśmiania się. Wrócił i już grał mi na nerwach. Wiedziałem, że nie wycofał się. Wciąż jej chciał i fakt, że ona go odrzuciła sprawiał, że chciał ją jeszcze bardziej. Ten osioł. Założyłem na oczy Ray Bany, by osłonić je przed słońcem.
- Dlaczego nie zdejmiesz ubrań? - Zapytał Don Kendall wyrzucając mnie z zamyślenia i spojrzałem na jej ubranie. Wciąż była niepewna siebie.
- Nie jestem fanką pokazywania się. - Wzruszyła ramionami śmiejąc się, a jej oczy przez chwilę spotkały moje. I wiedziałem, że czuła się niezręcznie przeze mnie. Nie rozumiałem dlaczego, to znaczy, widziałem już wszystko.
Usłyszałem chichot Christiny, która siedziała koło mnie.
- Och, daj spokój. - Przewróciła oczami uśmiechając się fałszywie. - Nie mów mi, że czujesz się onieśmielona lub nawet gorzej, niepewna siebie. - Zadrwiła wzruszając niewinnie ramionami.
- Christina. - Mruknąłem w ostrzegawczym tonem, na który nie zwróciła uwagi.
Twarz Kendall zachmurzyła się, gdy uśmiechnęła się wstając.
- Właściwie, byłam modelką dla Wilhelmia, dziękuję bardzo. - Stwierdziła dumnie, uśmiechając się do Christiny, która klęła pod nosem. Starałem się, by się nie roześmiać. Kendall rozpięła spodenki ściągając je, teraz jej całe, długie, opalone nogi były na widoki, podciągnęła koszulkę, a następnie ją zdjęła. Oddech uwiązł mi w gardle i czułem, jak skręcają mi się płuca na sam widok. Była absolutnie kurewsko idealna. I teraz, kiedy zdjęła ubrania, stała się jeszcze gorętsza. Przełknąłem gule w gardle, starając się nie patrzeć, ale było to tak cholernie trudne.
- Jason! Słuchasz mnie? - Rzuciła Christina potrząsając mną.
- Och, um, przepraszam, tak, co jest? - Wymamrotałem niezręcznie patrząc na nią przez moje okulary.
- Idziemy popływać. Chcesz iść? - Podrapałem się po szyi.
- Nie, tak mi dobrze. - Christina oddychała nerwowo przez nozdrza patrząc na Kendall. Wiedziałem, że znowu była zazdrosna i wiedziałem, że nie chciała zostawiać Kendall samej w moim pobliżu. Ale na szczęście odsunęła od siebie te myśli doganiając resztę chłopaków.
David prawdopodobnie spał, ponieważ z prawej strony słyszałem chrapanie, tam gdzie leżał. Spojrzałem na Kendall. Wyglądała na zagubioną, taką skupioną. Jej wzrok był utkwiony w ocenia. Wyglądała na zrelaksowaną, spokojną, jakby nikt nie mógł ją zranić. Oblizałem usta, przejeżdżając oczami po jej figurze. Moje serce zaczęło szybciej bić, kiedy moje oczy wylądowały na lewej stronie jej klatki piersiowej, gdzie powinna być rana postrzałowa. Wzdrygnąłem się na to wspomnienie, poczucie winy i ból wypełniło mój żołądek. Nieoczekiwanie jednak, nie było blizny.
- Twoja blizna. - Przemówiłem. Kendall odwróciła się, by spojrzeć na mnie, marszcząc brwi zdezorientowana. Westchnąłem. - Bliznę powinna zostawić rana postrzałowa, nie masz jej. - Wyjaśniłem wzruszając ramionami.
- Och. - Szepnęła patrząc na brzuch. - Miałam operację plastyczną i usunęli bliznę. Chris nie chciał abym źle się przez to czuła. - Wyjaśniła, kiedy skinąłem głową.
Mógłbym powiedzieć, że bolał ją ten nagły temat, ponieważ jej oddech przyśpieszył, a palce zaczęły się trząść. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy i mimo, że nie wiedziała, albo wybrała, by w to nie wierzyć, tak samo bolało mnie to, jak ją. Byłem zagubiony w myślach. Nie zauważyłem, jak Christina, Don, Max i Wesley wrócili, wszyscy siadając tam, gdzie wcześniej.
- Pójdę z tobą. - Powiedział David wstając i idąc za nią. Przygryzłem mocno dolną wargę. Nie patrz. Nie patrz.
Ale mimo wszystko było ciężko. Jej biodra kołysały się, a wiatr bawił się jej włosami, sposób w jaki chodziła był zniewalający. Kiedy wróciła kropelki wody znajdowały się na jej miękkiej, opalonej skórze w świetle i to tylko sprawiło, że przypomniało mi się, co prawie się wydarzyło w łazience, po tym jak wyszła spod prysznica. Poczułem jak przez kręgosłup przechodzą mi po raz kolejny dreszcze.
Gdy wycierała ręcznikiem włosy zauważyłem coś na jej lewym udzie. Była tam blizna, i jeśli się przyjrzysz niej bliżej była bardzo zauważalna. I w swojej obronie, nie, nie oblukiwałem jej. Była na kilka centymetrów i ciągnęła się aż do jej biodra, chowając się w linii majtek. Nigdy jej nie widziałem. A widziałem wszystko.
- Skąd masz tę bliznę na biodrze? - Zapytałem podejrzliwie. Wyglądała na głęboką, jakby potrzebowała w momencie zrobienia potrzebowała szwów, mimo że nie miała odpowiedniego leczenia to wyleczyła się naturalnie. Najbardziej moją uwagę zwrócił fakt, że znałem bardzo dobrze blizny, a ta wyglądała dokładnie jak ta, którą można zrobić jedynie nożem.
Jej twarz zaostrzyła się i przejechała kciukiem po ranie, a jej dłoń lekko drżała. Zacisnęła szczękę, a usta zacisnęła w cienką linię.
- Potknęłam się i spadłam z gałęzi drzewa. - Odpowiedziała sucho, patrząc na mnie surowo. Kłamała. Zaśmiałem się.
- Dziwna gałąź. - Powiedziałem odwracając wzrok.
- Dla twojej informacji, miałam na sobie spodenki. - Warknęła, wyczuwając moje podejrzenia i niedowierzanie, zanim owinęła się ręcznikiem i poszła do domku.
Jakie inne rany masz?
Wdychałem zapach tytoniu przez nozdrza, odrzucając głowę do tyłu i zamykając oczy, by się zrelaksować, gdy Christina położyła głowę na moim ramieniu, siadając na moich kolanach. Kendall usiadła naprzeciwko nas po drugiej stronie ganku. Jej mokre włosy opadały luźno na lewym ramieniu i czułem zapach jej szamponu. Był to ten sam, który zawsze używała, ponieważ pachniał jak śmietana i miód. Myślę, że mimo wszystko, niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają.
Słońce zaszło i chociaż nawet noce w Los Angeles były chłodne, czułem ciepły, przyjemny wiaterek. Don usiadł obok Davida i Maxa, którzy patrzyli na siebie i się uśmiechali. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc, co się dzieje.
- Co jest? - Przemówiłem rzucając papieros na podłogę i depcząc go.
- Mam trawkę, zacznijmy imprezę. - Uśmiechnął się dumnie Don.
- Od kogo masz?
- Od tego Derricka z ulicy. - Skinął głową Don. - Chcesz? - Zwrócił się w moim kierunku. Ze wszystkim, co się działo, rozpaczliwie potrzebowałem rozproszenia. Christina nie była opcją. Im więcej na nią patrzyłem, całowałem ją, tym bardziej, bardziej pragnąłem, by to była Kendall. Więc najaranie się na noc wydawało się dobrym pomysłem.
- Tak, pewnie. - Mruknąłem. Christine także dostała jedno. Przywykła do palenia, od młodzieńczych lat i wciąż jej się podobało mimo, że była blisko bycia 21-latką.
- Też chcę. - Usłyszałem miękki głos Kendall i zamarłem, moje oczy wytrzeszczyły się. Czy ona naprawdę to powiedziała? Czy to tylko moja wyobraźnia? Nawet jeszcze się nie ujarałem.
- Kurwa. - Mruknąłem pod nosem, widząc, jak Christina siada na krześle ciesząc się pod jakim była wpływem. Don uśmiechnął się wręczając jej jointa. - Musisz sobie ze mnie kurwa żartować. - Wyszeptałem do siebie. Nigdy nawet nie zapaliła w całym swoim życiu papierosa - i teraz ma zamiar palić jointa. Serio?
- Co? - Zapytałem mrużąc na nią oczy i wkładając do ust jointa.
- Chcę spróbować. - Wzruszyła ramionami.
- Nie, nie spróbujesz. - Warknąłem. I robiłem to dla jej własnego dobra. Kendall, którą znałem sprawiła, że rzuciłem palenie i nigdy nie piłem alkoholu. Dziewczyna przede mną miała zamiar palić trawkę. Kim była i co zrobiła z jej prawdziwą wersją?
- Tak, zrobię to. Nie możesz mi mówić co mam robić. - Rzuciła ostro. I kiedy spojrzałem w jej oczy, zauważyłem, jak mówi śmiertelnie poważnie. Wiedziałem, że wciąż jest spięta z powodu pytań o jej bliznę. I wiedziałem, że miała wiele ukrytych, o których nie wiedziałem.
- Czemu chcesz spróbować? - Zapytałem. Zamknęła oczy, wdychając powietrze, zanim spojrzała na mnie.
- Chcę zapomnieć. - Wymamrotała. Zdumiało mnie to. Miałem ponownie to uczucie, kiedy czułem się źle i pusty, jakbym chciał się rzucić, ale nie mogę. Moje serce stało się cięższe i poczułem się winny. Spoglądałem na nią zdumiony, kiedy zapaliła skręta i go wdychała. Ogółem, uważałem, że dziewczyny, które palą są atrakcyjne. Ale spoglądanie na Kendall było dziwne, a nawet trochę przerażające jakby wyślizgiwała mi się z palców, kiedy nie była nawet moja.
Trzymała skręta między palcem wskazującym a środkowym wkładając między pulchne wargi. Jej oczy zamknęły się i odchyliła głowę do tyłu, gdy narkotyk dotarł jej do głowy. Mógłbym powiedzieć, że był to naprawdę pierwszy raz, kiedy próbowała i jak podejrzewałem, zakaszlała. Wypuściła to przez nozdrza i otworzyła oczy. Powtórzyła powoli swoje czynności, tym razem nie kaszląc, odchylając głowę do tyłu i wydychając dym przez usta. Przygryzłem dolną wargę. To było cholernie gorące. Robiła to jak profesjonalistka i Boże, ile było w niej niegrzecznej dziewczynki!
Poczułem jak ponownie zaciska mi się żołądek, a serce skacze mi do gardła. To była Kendall, słodka, niewinna Kendall, moja Kendall, która to robiła. Poczułem ból żołądka. Nie mogłem jej tego zrobić. Nie mogłem ją wprowadzić w narkotyki. Nie mogłem pozwolić, by stała się mną.
- Okej. Starczy. Spróbowałaś raz. Teraz nigdy więcej tego nie zapalisz. - Syknąłem przez zęby wyskakując z siedzenia. Ukląkłem przed nią, biorąc z jej ust skręta i depcząc go nogą. Gdy otworzyła oczy wyglądała jakby marzyła i wiedziałem, że była już ujarana.
- Dlaczego to zrobiłeś, Jason? - Pisnęła siadając.
- Tak, Jason. Pozwól jej bawić się życiem. - Wtrącił się Wesley śmiejąc się. Spojrzałem na niego zaciskając szczękę.
- Zamknij mordę. - Syknąłem wskazując na niego palcem wskazującym.
- Przestań, Kendall. Słyszysz mnie? Przestań. - Wymamrotałem przez zaciśnięte zęby. Zaciskając dłonie na jej nadgarstkach, blokując, by mnie odepchnęła. - Nie pozwolę ci spieprzyć swojego życia, okej? - Zaśmiała się przewracając oczami.
- Czyż już takie nie jest? - Mruknęła cicho. Rozchyliłem usta, by coś powiedzieć, ale nic z nich nie wyszło.
- Co w ciebie wstąpiło? Miałaś zasady i nie wierzyłaś w narkotyki. Gdzie jest ta dziewczyna? - Wypaliłem zdesperowany, starając się jej przemówić.
- Cóż, ty ją spieprzyłeś i zostawiłeś. - Splunęła kręcąc głową na mnie.
Wdychałem powietrze, gdy słowa dostały się do mojego umysły. To bolało, naprawdę. W końcu to powiedziała i nigdy nie pomyślałem, że zaboli tak bardzo. Myślałem, że wiem, myślałem, że wyobrażałem to sobie, ale okłamywałem siebie. Czułem jakby moje serce przestało bić. Smutek pojawił się we mnie.
- Co stało się słodkiej, niewinnej Kendall, którą znałem? - Wypaliłem, wzruszając beznadziejnie ramionami. Jej oczy pociemniały, a dłonie zacisnęły się w pięści i wiedziałem, że zamierza powiedzieć coś, co przerazi mnie na zawsze.
- Umarła.
_______________________________________________________________________________
KOCHANI PROSZĘ GŁOSUJCIE TU:
KLIK
I
KLIK
MUSICIE TEŻ OGÓŁEM POLUBIĆ FANPAGE - KILK
GDY BĘDZIE DUŻO LAJKÓW TO WTEDY NOWY ROZDZIAŁ. PRZEPRASZAM, ŻE ROBIĘ TO W TEN SPOSÓB, ALE BARDZO, BARDZO MI NA TYM ZALEŻY.
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO:)
aaaaaaaaaaa <3 / Natalia :)
OdpowiedzUsuńBoze, jason taki kochany sjsvsjsbsksb :(
OdpowiedzUsuńAww... super!
OdpowiedzUsuńTak bardzo kocham ich historie naprawde, znalazlam to opowiadanie przez przypadek jednej nocy i czytalam ja przez kilka godzin bez przerwy, a teraz jak widze, ze pojawia sie nowy rozdzial to najgorsza mysla jest, to ze bede musiala czekac na kolejny.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze kolejny rozdzial pojawi sie w miare szybko:)
no niech oni będą razem :c Kendall powinna powiedzieć Jasonowi o tym co usłyszała w toalecie,jeśli tego nie zrobi będą tylko same kłopoty :c Maaatko jak oni dalej będą się tak kłócić to nie wytrzymam hahah xx
OdpowiedzUsuńOmg uwielbiam to opko *·*
OdpowiedzUsuńGenialne!!! Nie mogę sie doczekać kolejnego. <3<3<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie !! Genialny rozdział ;** Nie mogę się doczekać kolejnego <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńJejku, to zabawne jak Jason był zaniepokojony, kiedy Ken powiedziała ze to nie od niej, haha! A btw, świetny rozdział, czekam na następny! ♡
OdpowiedzUsuńJebany niech zostawi Christine i zacznie walczyc o Kendall bo ta zabawa w kotka i myszke mnie juz meczy i nudzi
OdpowiedzUsuńRewelacyjny!! *.* niech oni do siebie wrócą!! Kocham to! <3
OdpowiedzUsuńo boże hksahuufgdiufhldiu <3
OdpowiedzUsuńJezu, to jest takie niesamowite! Uwielbiam to tak bardzo <3
OdpowiedzUsuńCudowny *,*
OdpowiedzUsuńO em ef gie zajebisty havdkdbdksbdn
OdpowiedzUsuńBoże to jest najlepsze opowiadanie jakie w życiu czytałam .. <3 Nie mogę się odczekać nowego rozdziału .. Jason taki kochany <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńKocham to czytać <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńKocham twoje tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuńWesley Greggory - to tak bardzo kojarzy mi się z Harry'm Potter'em . Nawet nie wiem dlaczego!
OdpowiedzUsuńJeju swietny!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKoncowka!!!
jeeeju ja chce ich znowu razem ;/ tęsknie za nimi <3 :'( a tak wgl to jej brat i przyjaciółki w ogóle nie wystąpiły w 2 części ;//
OdpowiedzUsuńmoże Jason się w końcu ogarnie...
OdpowiedzUsuńJeju jedne z najlepszych opowiadan jakie czytam:)
OdpowiedzUsuńJestes swietna:)
Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial❤
Kiedyś czytałam to ff, ale, nie wiem dlaczego, przestałam. Teraz tak się cieszę, że je odnalazłam. Nawet nie wiesz jak ja się ekscytowałam każdym dodanym przez ciebie rozdziałem. Na początku wkurzał mnie Justin, teraz Jason. To się robi trochę pogmatwane, ale mam nadzieję, że to wszystko się niedługo wyjaśni. Chyba tak jak 3/4 czytających to ff osób shippuje Jasona i Kendall, ale teraz oni są tak uparci i nie mogą się wreszcie pogodzić, jejku
OdpowiedzUsuńZaraz zagłosuję i z niecierpliwością czekam na następny, uwielbiam to opowiadanie :) xx /@bizzlessmile
Boskie opowiadanie czytam od wczoraj! Tak sie wciagnelam!!! Jestes swietna -ty i to opowiadanie- to teraz moje uzaleznienie!! Matkoo..... Juz nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu, prosze dodaj szybko ;)
OdpowiedzUsuń+ Niech oni juz beda razem, bo tak dziwnie sie czyta to opowiadanie, kiedy nie sa.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej odnosze takie wrazenie haha
Kiedy kolejny rozdzial?
OdpowiedzUsuńHej, zostałaś nominowana do liebster award. Wiecej info na blogu moim blogu: http://believe-and-you-will-see.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKocham *.*
OdpowiedzUsuńomg kiedy kolejny?:(
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie ever. Kiedy będzie następny rozdział?? Jesteś świetna ♥
OdpowiedzUsuńkiedyyyy naaaaasteeeepny ?? ile musimy jeszcze czekac ??
OdpowiedzUsuńDodaj ten rozdział już .. ;/
OdpowiedzUsuńJason nadal kocha Kendall, wypala się jego uczucie do Christiny, więc niech w końcu ogarnie dupe i coś z tym zrobi.....
OdpowiedzUsuń