poniedziałek, 25 sierpnia 2014

{ 15 } Prawda

"Mniej znaczy mniej. Złamane serce to złamane serce. 
Myślisz, że siedzę tu triumfując? Mówiąc, że moje złamane serce pobija twoje? 
Cóż, jesteś w cholernym błędzie. Zranienie to zranienie. Nie mierzy się tych rzeczy."

Z punktu widzenia Kendall:
Nauczyłam się, że niektóre rzeczy lepiej trzymać w tajemnicy. Czasami po prostu lepiej schować wszystkie swoje uczucia i to, co ukrywa się głęboko w sobie, w miejsce tak ciemne, że nikt nawet nie odważyłby się w nie spojrzeć, bojąc się tego, co może ich spotkać. A kiedy spojrzałam na przerażony i zszokowany wyraz twarzy Jasona, wiedziałam, że bał się tego, co działo się w mojej głowie. Dałam mu mały posmak mojego czaru, i był przerażony nie widząc nawet prawdziwej sprawy.

Umarła.

Te słowa tak szybko wyleciały z moich ust, że nie mogłam nawet kontrolować swoich czynności. Nie chciałam mu nic mówić. To nie było częścią mojego zamiaru lub planów. Wiedziałam, że najlepszą rzeczą było trzymanie buzi na kłódkę i nie mówienie nic, co by go zaintrygowało. Oszalałby gdyby wiedział połowę rzeczy, przez które przeszłam. Czekałam na odpowiedni moment, by mu to powiedzieć. Nigdy nie narzekałam i nie szukałam uwagi. Nigdy nie chciałam litości. Brzydziłam się tym. Dlatego spakowałam się i opuściłam Stratford. Tak, bym przestała litować się nad sobą. Miałam już dość czucia się źle ze sobą. 

Tym razem jednak posunęłam się za daleko. W pewien sposób chciałam zobaczyć w jego twarzy ból, poczucie winy i wyrzuty sumienia, kiedy się dowiedział, chciałam widzieć jak jego oczy się rozszerzają , zaś dłońmi ciągnie się za włosy, i chciałam usłyszeć jego szybki oddech - i dzięki temu wiedziałabym, że jest w nim jeszcze godność, a co najważniejsze miłość, która została dla mnie jako wynagrodzenie naszej dobrej, krótkiej znaczącej przeszłości, w jego zimnym sercu. Wystarczyło jedno manipulujące słowo pochodzące z ust Jasona i powiedziałam to. Wystarczyło to, by podpalić deszcz. Nie mogłam obwiniać zielska. Nie byłam nawet pod jego wpływem, kiedy to powiedziałam. Byłam po prostu wściekła i zmęczona. Zbyt długo byłam silna. Mogłam jedynie obwiniać samą siebie, że to powiedziałam. Chciałam zobaczyć jak cierpi, nawet jeśli miało to trwać minutę. Uwierzcie mi, naprawdę. I mimo, że zmieniłam się przez te miesiące, kiedy nie byliśmy razem, nie mogłam wciągać go w moje sekrety. Zabiłyby go, nie bardziej niż on już mnie zabił. Ale wiedziałam, jaki spowodowałoby to ból i mimo, że rozważałam tą możliwość to wciąż nie chciałam tego z powodu moich uczuć do niego. Być może by to go zabiło. Nie chciałam by się o tym dowiedział. Po prostu nie. I nie wiedziałam dlaczego.. 

Może widzieli, że to nadchodzi. Jason, Don, David. Nawet Max i Wesley. Ale może nie. Mam przyjemność w moich przemianach. Wyglądam na spokojną i konsekwentną, ale tylko niewielu wie, ile kobiet jest we mnie. Właściwie, nikt nie wie. 

Niektóre sekrety są lepsze, kiedy są pozostawione sekretami. Problemem jest to, że zaczynałam wątpić, że już wkrótce, miałam zamiar powiedzieć Jasonowi prawdę, czy tego chcę, czy nie. 
Z punktu widzenia Jasona:
Nie mogłem spać w nocy.

Jak mógłbym niby spać?

Jej słowa prześladowały mnie. Zabijały mnie. Umarła. Umarła. Umarła. Nie były płaczem, ale wrzaskami. Wbijały w moją klatkę piersiową kule i noże - i jeszcze gorsze rzeczy, o ile to możliwe. Początkowo zastanawiałem się, co miała na myśli, kiedy to mówiła, ale potem odepchnąłem te myśli na bok. Nie musiałem się zastanawiać - już wiedziałem. Dowód był przede mną przez wszystkie ostatnie kilka tygodni. Oszukiwałem siebie przez cały czas myśląc, że to w porządku, myśląc, że między nami było w porządku, myśląc, że wkrótce będzie lepiej. 

Rozumiem, zostawiłem ją. Rzuciłem ją. Złamałem jej serce. Ale zrobiłem to z jakiegoś powodu, a ona cholernie dobrze to wiedziała. Chodzi o to, że kiedy zrobiłem to co musiałem - albo tak myślałem - nie sądziłem, że tak bardzo na nią to wpłynie. 

To znaczy, wiecie, kiedy ktoś jest śmiertelnie poważny i bardzo, bardzo zraniony to mówi o sobie jako o trzeciej osobie. Uderzył mnie piorun, gdy te słowa opuściły jej usta. Jej oczy były puste, jakby była odrętwiała, jakby nic nie czuła i jakby była naprawdę z tego zadowolona, ponieważ zbyt długo cierpiała. 

Pamiętam, gdy mówiłem Kendall, "Będę obwiniał tylko samego siebie, kiedy coś ci się stanie." I coś naprawdę się jej stało. Obwiniałem siebie. To bolało. Aby pozbyć się bólu, odszedłem. Następnie zobaczyłem, jaka się stała i w końcu doczekałem się wymaganej odpowiedzi. I naprawdę życzyłem sobie, bym o to nie pytał w pierwszej kolejności. Czułem, jak duchy wokół mnie krążyły szepcząc złe rzeczy. Wariowałem. Wciąż szukałem kogoś, by obwinić go za moje cierpienia. Naprawdę chciałem przenieść na kogoś swoją nienawiść, aby przestać nienawidzić samego siebie. Ale nie mogłem. 

Więc po pierwsze, obwiniałem matkę za odejście, co spowodowało, że skończyłem jako popieprzony dzieciak. Obwiniałem rebeliantów za zabicie mojego ojca w Afganistanie, co spowodowało, że nasze życia zmieniły się dramatycznie. Obwiniałem Stokesa za zabicie mojego brata. Obwiniałem tego głupiego sędziego za wysłanie mnie do Kanady. Obwiniałem wszechświat. Obwiniałem nawet Boga, ale to naprawdę nie miało sensu. Przez sekundę marzyłem, bym nigdy jej nie spotkał, więc nie przechodziłbym przez cały ten ból. Obwiniałem ją. Oto ja, myślący tylko o sobie. Ale byłem tak zdesperowany, że nawet pomyślałem, "... to zawsze czyjaś wina - winię cię za moją bezsilną miłość, myślisz, że wybrałem to? Twoje piękno mnie zmusiło." Ale to nie działało. To ja byłem jedynym winnym i po prostu świadomość tego sprawiała, że ciężko było mi oddychać. 

Byłem wściekły. Chciałem umieścić napis na czole, który by mówił "To moja wina", aby powstrzymać ją przed zdenerwowaniem się na mnie. Ale niestety dla mnie, to nie tak działa. Musisz zapłacić za wszystko, co zrobiłeś i za wszelkie spowodowane szkody prędzej, czy później. A ja nawet nie wiedziałem, czy zniszczenia można naprawić. 

Myślę, myślę, że zawsze wiedziałem, że to się wydarzy, od kiedy pojawiła się na moim podwórku. Myślę, że wiedziałem, iż się załamie i wyzna cały swój smutek, blizny, ból i sekrety, które piętrzą się w niej. A najgorsza częścią tego jest, że to z pewnością nie było wszystkim. A ja już byłem zniszczony. Czułem ból w klatce piersiowej, a żołądek robił fikołki przez co dostawałem migreny. Co się stanie, kiedy dowiem się, czemu to powiedziała? Ponieważ nie mogłem znieść niczego gorszego. Zabijało mnie to. Zjadało moje serce. I każde wspomnienie o niej - co było wszystkim, co mi pozostało - wydawało się uderzać mnie w twarz, jakby chciało mnie skarcić, winić. 

Myślę, że część mnie wiedziała. Ale po prostu nie mogłem wyciągnąć tego tematu. Ale chciałem to od niej usłyszeć. Chciałem by powiedziała, jak cierpiała przez te wszystkie miesiące. Chciałem, by się przyznała i powiedziała mi prawdę. I mimo, że bardzo chciałem uwolnić ją od wszystkich ran to również i nie chciałem. Bałem się tej chwili. Nie chciałem wciąż pamiętać o tym, co zrobiłem. Dla mnie były to odpowiednie błędy. Ale myślę, że skończyło się na tym, że ją rozwaliłem. Myślałem, że nie zrobię jej tego, ponieważ kochałem ją tak bardzo. Ale myślę, że rzeczy po prostu się zdarzają i nie można sobie zażyczyć by było inaczej. 

Więc myślę, że teraz zrozumieliście, dlaczego tej nocy nie mogłem zasnąć. Patrząc na to z drugiej strony, która po wszystkim nie wydawała się taka jasna: Nie mówiłem o niej przez sen, ani nie miałem żadnych z tych snów, po których budziłem się pełny winy. Nie słyszałem narzekań Christiny, która mówiła o tym, że słyszała, gdy mówię w śnie o Kendall. Więc myślę, że w jakiś sposób było to korzystne. Ale to nie poprawiało mojego nastroju.

Nie wiem, gdzie znalazłem odwagę, by zejść tego ranka na dół. Czułem, jak moje własne demony prowadzą mnie po schodach. Byłem zmęczony i śpiący i nie mający w ogóle energii. I to nie było spowodowane moją niespokojną nocą, ale po prostu przez nią. Więc kiedy Don kazał mi zawieść Kendall do apteki do miasta stałem jak osłupiały. Miała samochód, mogła jechać. Dlaczego mnie potrzebowała? Potem zdałem sobie sprawę z tego, że nie miała z tym nic wspólnego, i prawdopodobnie to on podjął decyzję myśląc o naprawieniu spraw między nami, co w najgorszym przypadku przerodziłoby się w kolejną kłótnię. I to było najprawdopodobniejsze. Nie wiem, jak to się działo, po prostu byliśmy jak ogień i deszcz.

Zgodziłem się na to, gdy zauważyłem jej zdenerwowaną twarz, która wyglądała dzisiaj na bledszą niż zazwyczaj. Przełknąłem gulę w gardle. Moje tętno przyspieszyło. Myślę, że po prostu nie byłem jeszcze gotowy stawić jej czoła po całej nocy, kiedy czułem się tak winny. Ale musiałem się ogarnąć. To była tylko przejażdżka samochodem, tak. Miałem zamiar jechać tak szybko, jak to możliwe, starając się nie dostać mandatu i uniknąć niezręcznej ciszy, podczas której ona będzie wpatrywała się tępo w drogę. Wydawało się to najlepszym planem, który mogłem teraz wymyślić. 

Uderzałem palcami w kierownicę, gdy czekałem aż wsiądzie do auta. Wciąż tego nie rozumiałem. Po co musiała iść do apteki? Drzwi trzasnęły, gdy usiadła na siedzeniu unikając kontaktu wzrokowego. Oblizałem wargi spoglądając na nią, która miała skrzyżowane ramiona na piersi i wyglądała przez okno. Cóż, ktoś jest dzisiaj humorzasty. Myślę, że wiem czemu musi jechać do apteki. Kobiety i ich napięcie przedmiesiączkowe.

Nie wymieniliśmy między sobą słowa. Myślę, że to dobre. Lub złe. Albo oba. Chciałem z nią porozmawiać. Nie chciałem wyciągać wczorajszych nowości lub wspomnieć, ponieważ wiedziałem, że skończy się to źle. Chciałem po prostu z nią porozmawiać, może wtedy spojrzałaby w moje oczy. I może spojrzałaby na mnie tak jak kiedyś. Nie mówię, o części, gdy byliśmy razem i  kiedy mogłem powiedzieć, że mnie kocha - nie, nie o to chodziło. Pragnąłem, by spojrzała na mnie tak jak kiedyś, tak słodko, tak niewinnie, tak szczęśliwie i naiwnie. To była Kendall, której szukałem. I ona to wiedziała, powiedziałem jej to zeszłej nocy. Może ukrywała tę wersję przede mną. Lub mnie, ponieważ ktoś był kompletnym dupkiem i ją zniszczył. 

- Jesteśmy.
- Wiem. - Powiedziała niemal mi przewracając i otwierając drzwi, by wysiąść z samochodu, aby udać się do apteki. Westchnąłem pocierając się o skronie. Nadchodzi ból głowy. Zaczynałem myśleć o tym, by zadzwonić do Kendall, aby wzięła dla mnie ibuprofen, ale zauważyłem, iż zostawiła telefon w samochodzie. Przygryzłem dolną wargę, wyglądając przez okno, by zobaczyć, że wciąż była w środku. Wpatrywałem się w urządzenie. Myślałem, aby przejrzeć jej telefon, nawet jeśliby było to naruszeniem jej prywatności, aby sprawdzić, czy są tam jakieś wskazówki, czy coś takiego. To była głupia myśl, ale byłem zdesperowany. Myślałem o przejrzeniu jej książki telefonicznej i wiadomości tekstowych, by zobaczyć z kim się kontaktowała.  Pomyślałem, by przejrzeć jej galerię i zobaczyć, czy ma tam jakieś nasze zdjęcia. Ale szybko odrzuciłem od siebie te myśli, gdy zauważyłem, jak wychodzi z apteki trzymając plastikową torbę. 

Otworzyłem usta, by coś powiedzieć, kiedy weszła do samochodu, ale byłem bezsłowny. Spojrzałem na torbę pełną butelek i tabletek. Czemu tak wiele lekarstw? Pomyślałem o milionach powodów, dla których prawdopodobnie bierze te tabletki. Miała grypę. Nie. Była uzależniona od lekarstw. Nie. Była na tabletkach. Cóż, lepiej kurwa nie. Cierpiała na rzadki rodzaj choroby przez którą w nocy stawała się szaloną osobą. Prawie roześmiałem się z własnej głupoty. Byłem śmieszny. I po raz pierwszy ona była jedynym winnym. Tak myślę.

Byliśmy blisko domu, kiedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, by sprawdzić numer. Christina. Westchnąłem ciężką skupiając się ponownie na drodze, gdy Kendall kontynuowała bycie cichą. Nawet nie po pieprzonych trzech sekundach znowu zadzwonił mój telefon - Christina. Zamknąłem oczy kręcąc głową. Zauważyłem, jak Kendall spogląda na telefon. Krócej niż minutę później telefon zadzwonił, znowu. Tym razem był to sms od Christiny. Spoglądałem na telefon zastanawiając się, czy go odczytać, czy też nie. Chciałem, ale z drugiej strony nie. Chciałem porozmawiać z Kendall. Nie o ostatniej nocy, albo o naszej przeszłości. Chciałem po prostu usłyszeć jak mówi w moją stronę. Nie obchodzi mnie to, czy byśmy rozmawiali o serze, nadchodzącym meczu koszykówki, czy o nowym teledysku Miley Cyrus. Chciałem po prostu z nią porozmawiać. 

- Śmiało, przeczytaj wiadomość. - Przemówiła nie łapiąc kontaktu wzrokowego. - Wiesz, że tego chcesz. - Powiedziała z uśmieszkiem.
- Nie, to nie ważne. - Odpowiedziałem kręcąc głową. 
- Więc dlaczego patrzysz na telefon jakby był ostatnim kawałkiem jedzenia na ziemi? - Zapytała tym razem ostrzej, odwracając się, by na mnie spojrzeć. Wyszła z samochodu zatrzaskując drzwi, na co westchnąłem.
- Kendall. - Zawołałem. - Kendall, zaczekaj.
- Czego chcesz? - Powiedziała zatrzymując się i spoglądając na mnie. I mogłem powiedzieć, że była na mnie zła.
- Ja.. Ja.. - Podrapałem się niezręcznie po karku. - Chcę porozmawiać o tobie. - Wypaliłem, wzruszając beznadziejnie ramionami. 

Wdychała i wydychała powietrze przez rozchylone usta.
- Cóż, chcesz wiedzieć, o czym chcę porozmawiać? Chcę porozmawiać, o tym jak ruszyłeś na przód ze swoim życiem jakby nic się nie stało! - Mruknęła przez zaciśnięte zęby ze złością. Słowa uwięzły mi w gardle i nie mogłem znaleźć odpowiedzi. Odwróciła się wyciągając z kieszeni kluczyki i udała się w stronę swojego samochodu, który stał przed garażem. Zacisnąłem usta w cienką linię. Uciekała ode mnie.
- Kendall, Kendall! - Zawołałem. - Kendall, zatrzymaj się. Po prostu się zatrzymaj. Nie odchodź kurwa ode mnie. - Powiedziałem zaciskając szczękę, gdy pobiegłem za nią chwytając jej przedramię i ciągnąc za sobą, prowadząc po schodach, na ganek i do wnętrza domu, gdy próbowała wydostać się z mojego uścisku. Na szczęście jednak nie udało jej się uwolnić. 
- Co ty do cholery robisz? - Krzyknęła próbując mnie odepchnąć.
- Chcesz porozmawiać? - Mruknąłem przez zaciśnięte zęby popychając ją na kanapę, ponieważ nie chciała mnie słuchać. - Więc kurwa porozmawiajmy. - Splunąłem. 

- Cóż, pomówmy o czym kurwa chcesz pogadać. Chcesz rozmawiać co zrobiłem po zostawieniu cię? Dobra, porozmawiajmy. Chcesz wiedzieć, jak 'ruszyłem na przód' jak zasugerowałaś? Dam ci pierdolone szczegóły. Po prostu porozmawiajmy. - Rzuciłem zaciskając dłonie w pięści, gdy spoglądałem na nią. Skrzyżowała ramiona na piersi, patrząc w moje oczy przez chwilę, następnie się odwracając i kręcąc głową. 
- Unikałeś tego tematu i robiłeś wymówki, od kiedy tutaj jestem. Dlaczego nagle chcesz o tym rozmawiać, Jason? - Zaśmiała się uśmiechając się do mnie. Westchnąłem.
- Bo jestem zmęczony! Jestem tym kurewsko zmęczony. Jestem zmęczony ciągle się z tobą kłócić, gdy chcę jedynie porozmawiać. Mam tego dość. Bo za każdym razem, kiedy przechodzę obok ciebie i gdy nawet nie patrzysz mi w oczy, jakbyś nie zauważała w ogóle mojej obecność, to kurwa sprawia, że wariuję. Pojawiłaś się tutaj znikąd po siedmiu miesiącach i nie możesz oczekiwać, że nie będę tak czuł. Co to jest? Minął miesiąc, od kiedy tutaj jesteś i wariuję, bo nie mam pojęcia, co myślisz, lub co czujesz i nie jestem do tego przyzwyczajony, że ze mną nie rozmawiasz. Chcę żebyś ze mną rozmawiała. - Krzyknąłem zdesperowany lekko się pochylając. - Chcę byś mi powiedziała, co się wydarzyło bo na to zasługuję. Krzycz na mnie, uderz mnie - cokolwiek! Po prostu przestań kurwa udawać, że gówno cię ktoś lub coś obchodzi, bo nawet jeśli to prawda to nie chcę w to wierzyć i nie zrobię tego dopóki nie powiesz mi czemu. Po prostu mi powiedz. - Rzuciłem ze złością, bardziej na siebie. 

Zauważyłem, jak oczy Kendall napełniają się łzami, ale nie pozwoliła im upaść i wstała. 
- Masz odwagę by mi to mówić po tym wszystkim? Wiesz dlaczego. - Warknęła odwracając się do mnie. 
- Chcę żebyś mi powiedziała. - Powiedziałem niemal szeptem. 
- Nie powinieneś tego ode mnie słyszeć, Jason. Powinieneś się sam o tym dowiedzieć. Mówisz, że chcesz abym z tobą rozmawiała i bym się otworzyła, cóż - to tak nie działa. Nie po tym wszystkim.
- Po czym? - Zapytałem. 
- Po tym co mi zrobiłeś. - Krzyknęła zaciskając dłonie w pięści. - Dałam ci wszystko. - Wołała. - Dałam wszystko, co miałam, dałam siebie, całą siebie. Wszystko co chciałem dałam ci i zobacz, gdzie teraz jestem. Popełniłam jeden błąd, rozumiem. Popełniłam jeden błąd całując Justina w windzie. - Wzdrygnąłem się na wzmiankę o tym. 

- Rozumiem, okej? Zostałeś zraniony, ponieważ ryzykowałeś dla mnie własne życie.
- To nie ma nic z tym wspólnego. - Rzuciłem ze złością marząc, by nie wyciągała tego tematu.
- To wszystko ma z tym wspólnego, ponieważ nie ufałeś mi lub kochałeś wystarczająco.
- Kochałem i ufałem. - Krzyknąłem.
- Nie, ponieważ mnie zostawiłeś. - Łzy zaczęły spływać z jej twarzy. Moje serce było obolałe. 
- Zrobiłem to dla twojego dobra. Zrobiłem to, by cię chronić.
- Nigdy nie zapytałeś, co myślałam, ponieważ jesteś przyzwyczajony do podejmowania decyzji samemu. Postanowiłeś nie powiedzieć mi, że Travis Cole był w mieście. Postanowiłeś nie dać mi szansy, aby wyjaśnić pocałunek z Justinem. Postanowiłeś mnie zostawić, Jason. Jesteś samolubny. - Skończyła, a ostatnie zdanie wypowiadała cichym i zranionym głosem. 

- Zrobiłem to dla ciebie. - Wyszeptałem. 
- Nie mów tego. - Mruknęła przez zaciśnięte zęby. - Oboje wiemy, że zrobiłeś to dla siebie, dla własnego dobra. Abyś nie musiał przez to przechodzić. Nie miałeś prawa mnie zostawić. - Rzuciła ostro. - Więc nie waż się mówić, że zrobiłeś to abym była bezpieczna i szczęśliwa, ponieważ jest odwrotnie.
- Powiedz co się w takim razie wydarzyło. - Krzyknąłem tak głośno jak ona. Chciałem czuć ból, taki jak czuła ona, by go zrozumieć.

- Powiem ci co się stało - byłam załamana. Nie doświadczyłeś tego, tylko ja. Rzuciłeś mnie przez cholerny list, który był pełen bzdur.
- Dlaczego wciąż go trzymasz? - Krzyknąłem stając się niecierpliwy. Podeszła do mnie bliżej.
- By przypomnieć sobie o każdej głupiej obietnicy, którą złożyłeś. By zobaczyć wyraz twojej twarzy, kiedy zdasz sobie sprawę, jak je wszystkie złamałeś. - Powiedziała śmiertelnym głosem, co mnie przeraziło. - Tak jak złamałeś mnie. Miałam złamane serce, Jason. - Splunęła trzymając się za włosy. 
- Byłem tak samo zraniony jak ty. - Wypaliłem broniąc siebie.

- Nie, nie byłeś! - Krzyknęła kopiąc stolik przewracając go, gdy ciężko oddychała. - Bo gdybyś nie zauważył to ja  jestem tą, która przejechała 2000 kilometrów, a nie na odwrót. 
- Powiedz mi czego ode mnie chcesz.
- Już to zrobiłam. Powiedziałam ci, chcę siebie z powrotem. Chcę odzyskać swoją miłość i zabrać ją ze mną. - Wymamrotała zanim się odwróciła i wyjrzała przez okno. Oddychała ciężko i przysięgam, że słyszałem bicie jej serca. Było zbyt głośne w porównaniu do normalnie bijącego. 
- Czy to jakaś zemsta, czy co? Starasz mi się odpłacić? - Zaśmiała się przewracając oczami.
- Och, nie. Nie mogę myśleć o tym byś przeszedł przez połowę rzeczy, przez które przeszłam, ponieważ to niemożliwe. Nie możesz nawet sobie wyobrazić. - Zadrwiła krzyżując ramiona na piersi.
- Spróbuj. - Powiedziałem naśladując jej działania.

- Co się tutaj dzieje? - Usłyszałem głos Dona z drugiego końca pokoju z Davidem, który stał za nim.
- Trzymaj się od tego kurwa z dala. - Powiedziałem nie przerywając kontaktu wzrokowego między mną i Kendall. 
- Jeśli kochałeś mnie bardziej niż ja ciebie to jestem martwa. - Szepnęła, a jej usta drżały, zaś oczy miała wypełnione łzami. Czułem, jak moje ciało się napina, gdy zmarszczyłem brwi. - Nie mogę tego wszystkiego cofnąć. Jestem tutaj i nie mogę od ciebie po prostu odejść. Za każdym razem gdy przechodzisz obok mnie bez uśmiechu lub dotknięcia mojej ręki lub kontaktu wzrokowego, czuję się jakbym umierała w środku. - Dokończyła łamiącym się głosem. 

- Myślisz, że to jest dla mnie łatwe, prawda? - Mruknąłem przez zaciśnięte zęby. - Myślisz, że łatwo było mi odejść z twojego życia, co? 
- Udało ci się, prawda? - Wzruszyła ramionami uśmiechając się, ocierając łzy, gdy usiadła na kanapie, a jej dłonie drżały, zaś oddech miała nierówny. A ja wariowałem. 
- Cóż, powiem ci jedno, tak kurwa nie było. Cierpiałem każdego dnia bardziej niż możesz sobie wyobrazić. Był czas, kiedy chciałem się zabić, ponieważ nie mogłem tego znieść. - Warknęła na moją odpowiedź.
- Mniej znaczy mniej. Złamane serce to złamane serce. Myślisz, że siedzę tu triumfując? Mówiąc, że moje złamane serce pobija twoje? Cóż, jesteś w cholernym błędzie. Zranienie to zranienie. Nie mierzy się tych rzeczy. - Spojrzałem na swoje stopy. 

- Byłam na krawędzi śmierci przez ciebie! - Zawołała, a po jej policzkach spływały łzy. Wytrzeszczyłem oczy na jej odpowiedź. Całe powietrze zniknęło. Czułem jakby moje serce przestało bić, jakbym umierał. Jakbym tonął, jakbym nie mógł oddychać, jakbym był torturowany. Wszystko to byłoby dużo lepsze niż te słowa z jej ust. 
- Co? - Wykrztusiłem, Bóg wie czemu.
- Byłam przez ciebie na krawędzi życia. - Zapłakała uderzając mnie w klatkę piersiową, ale nie czułem nic. Słyszałem jak płacze, jak nigdy wcześniej. I ja chciałem płakać z nią, ale nie mogłem.
- Obudziłam się oczekując ciebie trzymającego mnie za rękę, ale w zamian dali mi pieprzony list. - Wyszeptała. Czułem jak moje wnętrze płonie. - Więc nie waż się mówić, że złamane serce to złamane serce. - Zawołała wskazując na mnie palcem. - Nie waż się mówić mi, czym jest ból, bo nie wiesz. - Mruknęła ze złością, jej głos drżał. Nie potrafiłem nic powiedzieć lub nie mogłem, byłem sparaliżowany. - Byłam przez ciebie na krawędzi śmierci. - Zawołała raz jeszcze łapiąc się za włosy. - Umarłam. Byłam martwa przez sześć minut. - Zaszlochała kopiąc w pobliskie krzesło. - Nawet nie wiedzą, jakim cudem przywrócili mnie do życia. - Wyszeptała. Odwróciła się i podeszła do mnie aż stanęła przede mną. - Wiesz co mnie przywróciło do życia? - Szepnęła przekręcając głowę na bok. Nie odpowiedziałem. Nie mogłem. - Ja też nie wiem. - Mruknęła przez zaciśnięte zęby. 

- Ale wiem, że na pewno nie ty.
_______________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nic nie było, ale po prostu robiłam PRAWO JAZDY i na tym się skupiałam, a nie na tłumaczeniu. Następny rozdział być może i w tym tygodniu. 

20 komentarzy:

  1. Płakałam czytając ten rozdział 😭😭😭 CHCĘ JENDALL ZNOWU 😞

    OdpowiedzUsuń
  2. Płacze, jejku to jest najlepsze opowiadanie jakie czytałam, boję się, że autorka już nie napisze kolejnych rozdziałów. Tak bardzo chce żeby oni byli razem.. Dziękuję, że to tłumaczysz. Na prawdę. Jestem ci wdzięczna.. Cudownie tłumaczysz! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, niech on w końcu zareaguje, powie jak bardzo ja kocha

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny jest ten rozdział!! Aż się poryczałam ;(
    Szczerze dobrze tak Jasonowi, niech poczuję się przez chwilę tak jak Kendall....
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O moj boze, jrzus maria boooooze abhsvsjsbdjxbdjdbbdjdbdjd, kocham to i wgl Jason i Kendall :(

    OdpowiedzUsuń
  6. umieram........chce mi się płakać
    jezu, niech oni się pogodzą, błagam, asdfghjkl

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział, mam nadzieję że między Kendall i Jasonem się wreszcie naprawi:(

    OdpowiedzUsuń
  8. omg! Co za akcja!
    Ale wreszcie idiota może zrozumie co zrobił!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja chcę ich znowu razem! Bo był boooski rozdział!
    Dziękuję że tłumaczysz ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. najlepsze ff jakie kiedykolwiek czytałam! dziękuję za tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Asfhjklllfsfjksghsa jezu swietny jeden z najlepszych!!!!! Kendal wszystko powiedziala( nie wszystko ale ok) boze no !!! Oni musza byc razem masakra no! Bo oni bez siebie zyc nie moga ... Tak....
    Jeju czekam na kolejny!!!!!!!❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  12. ten rozdział jest cudowny abhghidsjhs boże popłakałam się :( mam nadzieje że autorka dalej bd pisać te rozdziały bo nie wyobrażam sobie że może przestać :c

    OdpowiedzUsuń
  13. aah boski, jakby pociągneło to się jeszcze trochę tp pewnie bym się popłakała
    czekam na nexta
    @my_interiorr

    OdpowiedzUsuń
  14. REWELACYJNY!! Już nie mogę doczekać się nexta! *.* kocham to! <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Celivia