środa, 27 sierpnia 2014

{ 16 } Przeprosiny

"Naprawdę mam złe serce"


Z punktu widzenia Jasona: 
Myślę, że ludzkość w ogóle nie ma najmniejszego pojęcia jeśli chodzi o nieskończoności. To znaczy, pomyślcie o tym. Wyobraźcie sobie przestrzeń i wszechświat. Są nieskończone, nieograniczone, wolne. Są zawsze i na zawsze. I nie rozumie się tego. Wyobrażanie sobie tego jest męczące, ponieważ się tego nie rozumie. To jak labirynt, i nie przejmujesz się, że się zgubisz, bo nigdy nie znajdziesz wyjścia. Nie ma wyjścia. Więc akceptujesz to takim jakim jest, nieograniczone i trwałe, ponieważ takie jest. Nie można tego dosięgnąć.

Tak jest, dopóki się nie zakochasz. Nie mówię tu o szkolnych miłostkach i rozstaniach. Mówię o rozłące i ogniu, który czujesz w sobie. Mówię o złamanym sercu i trudnościach, które z tym przychodzą. Mówię o złamanych obietnicach w imię miłości, niezastąpionych ludziach i konieczności ich chronienia, co jest zawarte w twoim DNA, na zawsze. Mówię o jedynej miłości umierającej przed twoimi oczami, a ty nie jesteś wstanie niczego zrobić, mimo, że dałbyś wszystko, cokolwiek aby raz jeszcze usłyszeć ich cichy, miękki oddech. O tym właśnie mówię.

I dlatego wierzę w nieskończoności. Bo byłam tam, czułam to i wiem, jaka jest. Jest jak miłość. Odczuwam, jakbym była jedyną osobą, która to zrozumie, jedyną która kiedykolwiek to doświadczyła. I to sprawia, że się zastanawiam, kiedy ta osoba odchodzi, gdzie odchodzi nieskończona miłość? Nie mam wątpliwości co do tego istnienia. Kiedy kochasz kogoś aż do nieskończoności po prostu to wiesz. Nie ma znaczenia, kiedy zdasz sobie z tego sprawę, bo wiesz to, zawsze wiedziałeś. I kiedy jest przed twoimi oczami, zaczynasz myśleć o przestrzeni, wszechświecie, i gwiazdach, i jak piękne są jej oczy.

Więc, czy to nie dziwne, że myślę o nieskończoności, gdy patrzę z łzami w oczach na Kendall? Czy to nie dziwne, że w tym momencie, nie potrafię myśleć o niczym innym? Przestrzeń, kosmos, wieczność, bezgraniczność. Czy to w ogóle ma jakiś sens? Nigdy wcześniej nie myślałem o tym od chwili, gdy powiedziała prawdę. Nigdy nie zwracałem uwagi na przedmiotach ścisłych, kiedy byłem dzieckiem, nigdy. Ale nie sądzę, że nieskończoność ma z nimi coś wspólnego. To ma do czynienia z kontrolą, manipulacją i nigdy nie kończącym się źródłem. I kiedy dodasz do siebie nieskończoność i miłość, równie dobrze możesz zadeklarować, że szalejesz.

Ale kochałem ją - nieskończenia - i wariowałem przez to. Wariowałem, bo w końcu wylała mi swoje serce z gniewu, wściekłości i bólu. I to nie było ładne. Jej policzki były załzawione, oczy puste, a twarz blada, tak blada, jakby nie żyła. Myślę, że umierałem przez to, przez nią, przez to przez co przeszła. Wszystko przeze mnie. Mówiąc, że byłem zszokowany byłoby nieporozumieniem. Nie ma słów, które wyraziłyby mój stan w tym momencie. Zgaduję, że nie byłem gotowy, by to wiedzieć, a ona nie była gotowa by mi to powiedzieć. Mogłem zobaczyć to w jej oczach. Zamierzała trzymać to jako sekret tak długo, jak tylko mogła. Dlaczego, nie mogłem zrozumieć. Z każdym dniem dusiłoby ją to coraz bardziej, tak jak teraz mnie. Myślę, że nigdy nie będzie się gotowym, aby dowiedzieć się czegoś takiego. Bez względu na to, jak okrutnym, samolubnym, egoistycznym, bezdusznym draniem byłem dla niej, moje serce pękło.

Kiedy odszedłem, zostawiłem ją za sobą. A moim celem było to by była szczęśliwa. Nigdy nie chciałem widzieć ją w bólu, nigdy nie chciałem poddającą się na moich oczach. Więc napisałem do niej list starając się wytłumaczyć połowę rzeczy, które czułem w tamtym momencie. Ale to nie ma znaczenia w ogóle. Bo to ją zabiło, ja ją zabiłem. Zamordowałem. Jej serce poddało się i była martwa przez sześć minut. I ja to spowodowałem. A ja nic z tego nie wiedziałem. Wiem, jak to jest być blisko śmierci. Ale ona musiała sama twarzą w twarz się z nią zmierzyć. A ja postanowiłem to zignorować. Czułem się głupio.

Wiecie, myślałem, że wiem wszystko, gdy tak nie było. Wiedziałem, że nie wiedziałem nic i wciąż udawałem, jakby tak nie było. To było jak film. To było jak oglądanie filmu, którego fabułę myślałem, że zrozumiałem, ale myliłem się, och tak bardzo. Jest wiele takich filmów, gdzie myślisz, że jesteś mądrzejszy od ekranu, ale dyrektor jest mądrzejszy od ciebie: oczywiście, że jest, oczywiście, że to był sen, oczywiście, że ona nie żyje, oczywiście, że jest to tam ukryte, oczywiście, że to prawda i ty na swoim fotelu tego nie dostrzegłeś. Oczywiście, że dostała niewydolności serca, gdy powiedziano jej, że ją zostawiłem. Oczywiście.

 Tylko pomysł, że to cud w pierwszej kolejności sprawił, że tutaj jest ze mną, doprowadzał mnie do szału. Chciałem krzyczeć, ale gdzie odszedł mój głos? Chciałem rozwalić dom, ale nie miałem siły. Więc po prostu tam stałem patrzącą na nią, gdy ta spoglądała na mnie. I czułem jak łzy spływają mi z oczu. I w porządku było płakać, ponieważ kochałem ją tak bardzo, a ona prawie przeze mnie umarła. Nienawidziłem siebie za to bardziej niż ona mnie. I było mi przykro, tak bardzo, mógłbym oddać swoje życie aby udowodnić jej jak bardzo było mi przykro. Ale to nie miałoby żadnego sensu. Była zbyt silna zbyt długo, cierpiała, żyła koszmarem przez miesiące. Traktowałem ją źle, bezwstydnie na nią krzyczałem, obrażałem i tworzyłem kłótnie. Byłem tak ślepy i głupi i bez serca. Wiedziałem, dlaczego mnie nienawidziła, i wiedziałem, dlaczego nienawidziłem siebie.

Przykro mi. Tak bardzo mi przykro, chciałem powiedzieć. Przykro mi, że byłem gównianym chłopakiem, przykro mi, że na ciebie krzyczałem, przykro mi, że ryzykowałaś swoje życie dla mnie, przykro mi, że cię zostawiłem, przykro mi, że musiałaś przejść przez tyle gówna przeze mnie. Przykro mi, że nie traktowałem cię odpowiednio. Przykro mi, że złamałem swoje obietnice. Przykro mi. Tak bardzo mi przykro. Wiedziałem, że nigdy mi nie wybaczy. Wiedziałem, że nigdy sam sobie nie przebaczę. I jedynym pocieszającym faktem było to, że stała przede mną, nie biorąc pod uwagę tego, że odsunęła moje ręce więcej niż raz, a ja nawet tego nie zauważyłem. Nie była moja, ale wciąż należała do mnie w jakiś sposób. To nigdy się nie zmieni. Obiecałem jej długie, szczęśliwe, zdrowe życie. Zawdzięczam jej wiele za te ostatnie miesiące razem.

Miała rację. Wszystko, co powiedziała było strasznie prawdziwe. Przez cały czas wyrzucała podpowiedzi, a ja nie chciałem słuchać, jak zawsze. Byłem głuchy i ślepy i największym dupkiem kiedykolwiek. A moje ego było wszędzie. Nigdy przez całe swoje życie tak się nie czułe. Winny - tak. Ale to, to było znacznie gorsze niż po prostu winny. Moje błędy nie mogłyby zostać policzone w ilości gwiazd (znowu gówniana nieskończoność). Moje serce bolało tak jak gdy musiałem ją zostawić i po prostu nie mogłem spaść w jeszcze niższy poziom depresji.

- Byłaś na krawędzi śmierci? - Szepnąłem, a mój głos łamał się. Spojrzałem na nią, na co ona skinęła głową, jakby była zbyt dobrze zaznajomiona z scenariuszem. Ale ja nie byłem. - Byłaś na krawędzi śmierci przeze mnie? Miałaś atak serca? - Zapytałem raz jeszcze, chwytając się za włosy, gdy ta po prostu skinęła głową odwracając wzrok na ziemię. - I nie było mnie tam. - Przerwałem. Łzy spływały po jej policzkach, a ja warknąłem zanim wstałem z siedzenia. Chwyciłem porcelanę, która znajdowała się na parapecie i rzuciłem ją przez pokój i rozbijając ją o ścianę, gdy głośno krzyczałem. Kendall wzdrygnęła się, a David zachował spokój tak samo jak Don, który nie odważył się wypowiedzieć ani słowa.

Oddychałem ciężko pochylając się o ścianę, w którą uderzałem pięściami, a następnie czując jak moje czoło łapie z nią kontakt. Przez następną minute wciąż kopałem różne rzeczy, a wszyscy w pokoju pozostali w tym samym miejscu. Potem odwróciłem się, by spojrzeć na nią, a ona nie patrzyła na mnie, jej oczy były przyklejone do podłogi. Zacisnąłem szczękę czując kłucie i ukląkłem przed nią, moje drżące dłonie spoczywały na jej kolanach.
- Kendall. - Szepnąłem. - Proszę, spójrz na mnie. - Zatrzepotała rzęsami, a ja przysięgam, że umarłem. - Przepraszam. - Wymamrotałem kręcąc głową. - Tak mi przykro. Przeze mnie tak bardzo cierpiałaś, a ja... - Przerwałem sobie wypuszczając jęk. Byłem tak zły na siebie, na życie. - Byłem największym kretynem kiedykolwiek. Tak mi przykro. Chciałbym wszystko cofnąć co zrobiłem. Przepraszam, że cię zraniłem, cholera. Powinienem był wiedzieć. - Niemal krzyknąłem. - Prawie cię zabiłem. - Powiedziałem do siebie niemal w formie pytania. Wyciągnąłem ręce, by dotknąć jej twarzy, jej skóra była miękka i ciepła, a ona płakała. - Tak mi przykro. - Szepnąłem ponownie zamykając oczy, nie wiedząc, co powiedzieć.

Natychmiastowo wstałem z miejsca czując zawroty głowy.
- Nie mogę tego zrobić. - Wymamrotałem cicho zanim pobiegłem do góry do swojego pokoju.
Z punktu widzenia Kendall: 
- Powiedz coś. - Powiedziałam oblizując suche usta, czując pękniętą skórę. Czułam zszokowanego Dona patrzącego na mnie i Davida ledwo oddychającego. Zamarł, stał w tej samej pozycji patrząc na mnie tępo. Spoglądałam na nich z małym, smutnym uśmiechem na ustach. Don westchnął głęboko, siadając naprzeciwko mnie, a jego oczy zmiękły. I wiedziałam, wiedziałam, że było mu przykro z mojego powodu.
- Po prostu przyznałaś się, że miałaś atak serca po tym jak wyjechaliśmy i oczekujesz, że coś powiem? - Odetchnął potrząsając głową.
- Tak. - Zaśmiałam się.
- To jest poważne, Kendall. Powinnaś nam powiedzieć, od kiedy tu przyjechałaś. - Przewróciłam oczy.
- Przestań pieprzyć, Don. - Syknęłam. - Po prostu to powiedz, okej? Zrób to samo co Jason, powiedz dokładnie jego słowa. Wiem, że czujesz do mnie litość. Więc po prostu miejmy już to za sobą. - Splunęłam krzyżując ramiona na klatce piersiowej.

Jego głowa wisiała nisko.
- Przepraszam. - Zawołał. - Kurewsko przepraszam. Boże, to jest... Nie wiem nawet co powiedzieć. Przysięgam, że jeślibym wiedział, co się wydarzy.
- Co byś zrobił? Przekonał Jasona, by mnie nie zostawiał? - Powiedziałam cicho, a moja twarz się zaostrzyła, gdy przechyliłam głowę w niewinny sposób. Jego oczy rozszerzyły się, tak jak usta, a ja poczułam wewnątrz mrowienie. To było to. Czekałam by zobaczyć jego reakcję przez długi czas. I nigdy nie byłam tak rozbawiona. To było smutne i przygnębiające w sumie, ale wiedziałam bardzo dobrze, co to było. Nie zamierzałam psuć swoich planów i mięknąć z powodu kilku pocieszających słów. Wiedział, że to był jego pomysł, i wiedział, że wiedziałam to lepiej od niego. I czułam, że się mnie bał. Don Castelana się mnie bał.

- Proszę, Don. Nie chcę twojej litości.
- Przysięgam, zrobił to dla twojego dobra. Zrobiliśmy to dla twojego dobra.
- Cóż, spójrz co się stało.
- Przepraszam. - Znowu mruknął. I wiedziałam, że naprawdę miał to na myśli. - To niewiarygodne. Musiałaś tak wiele przejść. - Powiedział.
- Pewnie, że tak. - Wypalił David. Odwróciłam się i spojrzałam na niego, który był trochę zszokowany i przerażony swoim własnym wybuchem. Nie wypowiedział ani jednego słowa, od kiedy to powiedziałam. Mogłabym powiedzieć, że ciężko było mu to przyjąć, ale był jedynym, na którego mogłam liczyć.

- Powinnaś nam powiedzieć. - Syknął Don wstając. - Traktowałby cię inaczej. - Splunął odnosząc się do Jasona.
- No cóż, nie chciałam by traktował mnie inaczej. Chciałam, aby pokazał swoje prawdziwe oblicze. - Odpowiedziałam wstając.
- To nie jest jego prawdziwe oblicze, Kendall. Znasz go lepiej niż ja.
- Och, naprawdę? Bo Jason, którego znałam obiecał, że nie zrobi czegoś takiego, jak zostawienie mnie. - Don przerwał na chwilę zbierając w sobie siły.
- On jest w samo zaprzeczeniu. On tylko.. przechodzi ciężki czas zmierzając się z tym.
- Cóż, nie ma do tego prawa. - Syknęłam.
- Nie oczekiwał, że się pojawisz.
- Oczekiwał, że będę martwa? - Mruknęłam przez zaciśnięte zęby. Don wzdrygnął się.
- Nie rozumiesz. Jest tyle gówna w naszych życiach, na które nie byliśmy przygotowani. - Zaśmiałam się.

- Muszę ci przypominać, że nie rozmawiasz z tą niewinną 17 letnią dziewczyną, Don? Spójrz na mnie. Przyjechałam aż z Kanady żyjąc szybko i w zły sposób w Detroit i Bronx z najbardziej bezwzględnymi gangami. Nauczyli mnie wszystkiego, nauczyli mnie jak przetrwać i udało mi się to. Wytropiłam cię. Jestem tutaj. Więc jeśli mówisz, że nie byłam na to gotowa to oczywiście sobie żartujesz, bo mogę znieść wiele więcej niż ty jesteś w stanie myśleć, Don. Ostrzegałam się, że mnie nie doceniasz. Słuchaj. - Splunęłam biorąc głęboki oddech. - Nie chcę abyś od teraz traktował mnie inaczej, zapomnijmy, że kiedykolwiek ci to powiedziałam. - Mruknęłam krzyżując ramiona na piersi.

- Masz pojęcie jaka niebezpieczna jest ta cała rzecz? - Powiedział  sygnalizując otaczający nas obszar swoimi dłońmi. - To kurewsko szalone. - Syknął nerwowo. Przewróciłam oczami.
- Mam się dobrze. - Odpowiedział zirytowana. - Tak długo, jak biorę tabletki będę miała się dobrze.
- Jak możesz być tego taka pewna? Co jeśli coś ci się stanie i ty..
- Nic się nie stanie. - Zawołałam. - Jestem wystarczająco silna, by zmierzyć się z tym sama.
- Ale co jeśli się coś stanie? - Mruknął Don raz jeszcze. Westchnęłam zirytowana.
- Weźmiesz moje tabletki i sprawisz, że je połknę, rozumiesz? - Powiedziałam zaciskając szczękę. Stawałam się coraz bardziej niecierpliwa.

- Jak to się stało? - Wyszeptał Don, głównie do siebie.
- Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami. - Lekarz powiedział, że to było normalne. Mój stan nie był jeszcze normalny, a serce niestabilne, tak samo jak oddech. Ale teraz jest ze mną dobrze. Mogę robić prawie wszystko, to co normalny człowiek. Moje, um.. 'problemy z serce' nie będą wchodziły w drogę, tak długo jak będę brała lekarstwa i nie będę się stresowała. - Przewróciłam oczami. - Ale myślę, że to ostatnie jest głupie.
- Cóż, nie jest. To poważne, mówimy o twoim życiu, więc od teraz, będziemy ostrożni.
- Mam się dobrze. - Jęknęłam. - Nie mogę tylko brać tabletek nasennych, Advilu lub Mortinu. To tak jakbym była na nie uczulona, czy coś. To wszystko. - Powiedziałam.
- Żadnych nasenny tabletek, Advil lub Mortin, zapamiętam. - Skinął głową Don, na co się zaśmiałam.
- Doceniam troskę, Don. - Odpowiedziałam uśmiechając się zanim wyszłam z domu siadając na werandzie. Naprawdę po tym wszystkim potrzebowałam świeżego powietrza.

Drzwi się otworzyły i pojawił się zza nich David. Westchnął ciężko, gdy spojrzał na figurę Kendall, która patrzyła skoncentrowana na niebo. 
- Powinnaś mi powiedzieć. - Przemówił siadając obok niej. - Naprawdę powinnaś mi powiedzieć, Kendall. - Mruknął odwracając wzrok na podłogę. 
- Powiedziałam ci, że nie jesteś gotowy na to by to usłyszeć. Nikt nie był. Przynajmniej nie dzisiaj. - Powiedziała cicho. 
- Nie mogę uwierzyć, że to się naprawdę stało. - Rzekł dając jej swoją rękę. Kendall zaśmiała się.
- Czasami, sama też nie mogę uwierzyć. To jest jak deja-vu lub sen, ale to się stało. A ja po prosu.. zmierzyłam się z tym, tak myślę. To nie tak, że miałam wybór. 
- Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak się mogłaś czuć, jak ciężko to było dla ciebie, Boże..
- Hej, nie przejmuj się tym. To nie twoja wina. Mam złe serce.- Zaśmiała się. - To tyle. - Uśmiechnął się do niej podziwiając jej reakcję i spokój co do całej tej sytuacji. Naprawdę była silniejsza niż ktokolwiek myślał. Oszukała ich wszystkich. - Naprawdę mam złe serce. - Mruknęła raz jeszcze, a jej głos brzmiał zaskakująco wściekle. 

- Spójrz na mnie. - Wzruszyła ramionami śmiejąc się lekko, a on zauważył łzy w jej oczach. - Żyję pod tym samym dachem z moim byłym chłopakiem, który mnie rzucił. Czy to nie oznacza, że ma się złe serce? - David nie mógł nic poradzić, ale uśmiechnął się. 
- Nie. To znaczy, że masz dobre serce, że nie odpuszczasz łatwo. W mojej opinii, twoje serce jest trochę głupie biorąc pod uwagę to całe gówno, przez które przez niego przeszłaś, ale hej, czy nie mówią aby podążać za głosem serca? - Wymamrotał. Kendall wstała, a David podążył za jej działaniami, wpychając dłonie w kieszenie. Dziewczyna wzruszyła ramionami, patrząc w dół. 

- Powinnam była przewidzieć, że to nadchodzi. - Wyszeptała. Słowa nie zaskoczyły go, ale rozwścieczyły.
- Nie waż się kurwa, Kendall Dwayne. Nie waż się obwiniać siebie. Nie powinnaś nigdy wiedzieć, że to nadchodzi. - Dziewczyna odsunęła się, oszołomiona i przestraszona jego reakcją.
- David, chodzi mi o to, że..
- Przestań. Już. Nie usprawiedliwiaj tego, co zrobił. - Warknął gniewnie. Kendall zamknęła oczy, a drżący oddech uciekł jej z ust.

 Położył dłonie na jej ramionach potrząsając nią lekko.
- Spójrz na mnie. - Wymamrotał. - Nie chcę żebyś czuła się za to odpowiedzialna, bo zasługujesz na dużo więcej. To co zrobił nie ma nic wspólnego z tym kim jesteś, bo zmieniłaś go i kurewsko cię za to podziwiać. Więc nigdy, przenigdy nie przekładaj go nad siebie, okej? Nie chcę byś to robiła. - Rzucił. Kendall przytaknęła, czując jak kilka łez spływa jej po policzkach. Przyciągnęła go do uścisku. David pocałował ją w czoło, na co się zaśmiała i wytarła łzy.
- Ta cała sytuacja z uczucia rujnuje moją reputacje bezuczuciowej suki. - David się zaśmiał.
- Od teraz, jestem twoim starszym bratem. Wiem, że Chrisa tutaj nie ma by cię chronił, ale ja jestem. I zrobię co najlepsze byś była bezpieczna i nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić bez ich zabicia, nawet Jasona. - Mruknął. - Okej?
- Okej.
Christina spojrzała na zegarek. 3:18 rano. Westchnęła ściągając z siebie kołdrę i umieszczając bose stopy na ziemię, ostrożnie aby nie obudzić Jasona. Zdecydował, że dzisiejszej nocy będzie spał na ziemi, odmawiając dzielenia z nią łóżka. Również nie chciał spojrzeć w jej oczy, rozmawiać z nią, lub odpowiadać na jej głupie pytania. Odepchnął ją, kiedy próbowała go dotknąć i wciąż myślał o tym co powiedziała Kendall i miała tego dość. Nadszedł czas, aby to zakończyć. Pomyślała.

Jason w końcu zasnął po tym, jak zamknął się na cały dzień w pokoju. Leżąc cicho na podłodze, nie dając wskazówek co dzieje się w jego głowie. Ale Christina wiedziała. Myślał o niej. I miała tego dość. To był jej związek, jej życie, i nie było mowy, że pozwoli by ta 'kanadyjska szczupła biała laska' popsuła to wszystko. Wiedziała, że ten dzień nadejdzie szybciej lub później, chwila w której Kendall weszła do ich domu, a ona zamierza zrobić to o czym myślała przez cały czas. Powiedzmy, że te "fakty" zebrała do siebie, co Christinie łatwiej byłoby ją wyeliminować.

Weszła do łazienki otwierając szafkę, gdzie Jason trzymał wszystko tabletki na stres. I znalazła te, które chciała, uśmiechając się do siebie z zadowolenie. Advil, Motrin i Valium. Biorąc trzy paczki powoli wyszła z jej i Jasona pokoju. Jej bose stopy ledwo słyszalnie uderzały o podłogę, gdy szła korytarzem, zatrzymując się, kiedy dotarła do pokoju Kendall. Otworzyła drzwi bezgłośnie i włączyła światło w latarce, którą wcześniej wzięła. Kendall spokojnie spała na łóżku. Christina weszła dalej do pokoju i zaczęła przeszukiwać tabletki na górze szafki tuż obok łóżka.

Powoli otworzyła opakowanie tabletek starając się nie obudzić Kendall. Xanax, Tofranil i Angietensin. Uśmiechnęła się do siebie, gdy przygotowała się do zamienienia tabletek, z tymi które wzięła z szafki Jasona. Dzięki temu Kendall znowu dostanie ataku serce i zanim ktoś się zorientuje co się dzieje będzie martwa. To rozwiązałoby wszystkie jej problemy, wszystko wróciłoby do normalności, prędzej lub później. Kendall była zaginioną osobą, to nie tak, że jej śmierć oddziałałaby na jej rodzinę. Poza tym, to nie tak, że ktoś będzie obwiniał Christinę; nie zostawi żadnych dowodów.

 Uśmiechnęła się do siebie zadowolona. To było zdecydowanie genialne. Kendall przewróciła się wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem, a Christina wzdrygnęła się, nie czyniąc żadnego hałasu. Wypuściła oddech ulgi, gdy zdała sobie sprawę, że dziewczyna śpi. Wiedząc, że nie ma dużo czasu, szybko podmieniła tabletki, wyłączyła latarkę i zamknęła butelki z lekiem. Wtedy właśnie usłyszała szuranie i lampka na stoli została włączona.

- Co ty kurwa robisz?
_____________________________________________________________________
Nabijcie chociaż te 25 komentarzy i dodam następny rozdzial:)
Zapraszam TUTAJ gdzie znajdziecie wszystkie zdjęcia Justina

40 komentarzy:

  1. David jest słodki, pomaga jej i chce dla niej jak najlepiej *.* Boże, ile ona przeszła.. biedactwo ;__; Jason, eeh.. może w końcu ogarnie dupe i zostawi tą szlaufiarę... Jak ona może chcieć śmierci Kendall? Zazdrośnica.. Mega! / Natalia. !

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak kurewsko nienawidze christiny(zwroc uwage ze napisalam jej imie z malej litery, przez brak szacunku), sucza jedna , no normalnie jak ja spotkam to rozszarpie!!!!!!!!!!
    Oby Jason ja nakryl!!!! I wywalil z domu!!! I niech ktos ja pobije w ciemnej ulicy na smierc..

    OdpowiedzUsuń
  3. omg cudowny rozdzial czekam na.kolejny z niecierpliwoscia, nie lubie christiny...:/ pozdrawiam i czekam na.kolejnu <3

    OdpowiedzUsuń
  4. boże cudowne! nienawidzę tej suki Christiny kuźwa!
    czekam na nn! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu ansbnakahdba wspaniały i juz nie mogę doczekać sie następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hej niedawno znalazlam to opowiafanir i normalnie zakochalam sie moglabym czytac caly czas i chciec wiecej:) jestem.ciekawa co dalej z kendall i jasonem, igh nievnawidze tej suki christiny:/ czekam na ania

    OdpowiedzUsuń
  7. pierwsza *o*
    boski rozdział
    @DREWSOSJ

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, naprawdę szybko dodałaś rozdział, już nie mogę się doczekać kolejnego!
    Mam nadzieję że wkrótce Jason zobaczy jaka Christina jest naprawdę i że między Kendall i Jasonem się ułoży

    OdpowiedzUsuń
  9. Christina ty s*ko... mam nadzieję, że to Jason ją przyłapie i w końcu z nią zerwie..

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaale zajebiste! Uwielbiam ten rozdzial :D jestes najlepsza, pamietaj o tym

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow mam nadzieję, że Kendall się zorientuje zanim dojdzie do tragedii. I cholera niech Jason kopnie tą podłą, zdradziecką sukę w tyłek. A Kendall? musi wreszcie powiedzieć Jasonowi o tym co zrobiła ta sztuczna lala bo to się robi nudne. I tak musi wszystko powiedzieć ale jeśli woli umrzeć to spoko.

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże czekam na nastepny akvdkdvdkdv kocham to jest genialne <3

    OdpowiedzUsuń
  13. jak ja nienawidzę tej Christiny.....

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże, to jest naprawdę najlepsze ff, które kiedykolwiek przeczytałam, a naprawdę czytałam dużo. Tyle się tu dzieje, że nie da się tego nie kochać. Uwielbiam postać Kendall, jej charakter, podziwiam ją za to co przeszła, uwielbiam Justina i nawet Jasona, chociaż zachował się bezmyślnie. Dziękuję Ci za to, że tłumaczysz to opowiadanie! Wchodzenie na niego jest moją rutynową czynnością, haha. Dziękuję za te wszystkie rozdziały, które przetłumaczyłaś. Szkoda tylko, że autorka nie pisze dalej, ale mam nadzieję, że pewnego dnia weźmie się za pisanie kolejnych rozdziałów, ponieważ naprawdę zżyłam się z tą historią. Nie wiem dlaczego się tak rozpisałam, ale nie ważne. Czekam niecierpliwie na 17 i powodzenia w tłumaczeniu<3

    OdpowiedzUsuń
  15. Aaaa zajebisty! Ale s*ka z tej Christiany... Nie wierze. Mam nadzieje, że z Kendall będzie wszystko porządku.
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiedziałam, że Christina podmieni te tabletki, po prostu wiedziałam :)
    Ciekawe, kto ją przyłapie.
    Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  17. Mamusiu kocham to opowiadanie. Juz sie nie moge doczekac kolejnego
    . ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawe kto ją nakryl... ;p David jaki kochany ! *-* ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. Christina ale suuka , wiedzialam poprostu wiedzialam noo, dodawaj nasteeepny <3333 @^ ;****

    OdpowiedzUsuń
  20. Łaaa! Kocham ♥ Christina broni ''swego'', ale chyba się zapędziła! S*ka! A Kendall uwielbiam! :3 Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam nadzieję, że oni połapią się, że Christina podmieniła te tabletki i Kendall w końcu powie, że prawie zginęli przez tę sukę. Powodzenia z kolejnym rozdziałem!:) Czekam na kolejny. Buziaki!:*

    OdpowiedzUsuń
  22. ja pierdole jaka suka z niej , powinni ja zabic ci zniwiaze pizda pierdolona ! Ciekawe co sie teraz stanie jak ktos to zobaczyl , tylko nie rozumiem do konca czy ktos zobaczyl jak podmienia tabletki w pudeleczku czy po prostu widzial jak tam stoi tylko ?:/ No bo moglaby jakas wymowke wymyslic ze np cos pozyczała chociazby to bylo malo prawdopodobne :/ / kinia

    OdpowiedzUsuń
  23. O matko matko matko ! Jaka suka z niej ! Hahahahaha dobrze tej szmacie ze ktos ja przylapał , pewnie Kendall sie obudzi teraz i bedzie afera jakich mało i pewnie wyjdą klamsta christiny :p ale to takie moje przypuszczenia @mrskinga

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeju super <3 czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Gruuubo się dzieje. Ogólnie to mam wrażenie, że albo Kendall albo Jason ją złapią. Wsumie to chciałabym, żeby to była Kendall i żeby jej porządnie wpieprzyła ;) Dzięki za rozdział i z niecierpliwością czekam na kolejny.



    /Sky ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. świetny...głupia Christine...nienawidzę jej...niech już Ken i Jason będą razem. czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  27. Boskie jak zawsze <3 Dziękuje ci za to że to tłumaczysz bo to najlepsze opowiadanie jakie do tej pory czytałam ;*

    OdpowiedzUsuń
  28. gebialne dziewczyno kocham to !!! ugh kto podmienil tabletki?!chve kolejny rozdzial!

    OdpowiedzUsuń
  29. Co z niej za suka boze

    OdpowiedzUsuń
  30. Nienawidze Christiny -,- mam nadzieję ze do pokoju wejdzie Jason i ja nakryje ^^ Jak można byc tak podłą suką :/ Jej Kendall w końcu to z siebie wydusiła ....szkoda mi jej :( I Jason'a pomimo co jej zrobił tez ....Ehhh szkoda ze autorka nie dodaje 18 rozdziału:( kurde noo..... szczerze to wątpie ze doda no bo juz chyba dosyc długo sie zbiera i nic....... Bardzo lubię to opowiadanie jest jednym z moich ulubionych i teraz nie będe miała co czytac:ccc , a bardzo przywiązałam sie do Jason'a i Kendall ;c Dziękuje że tłumaczysz i tak szybko dodajesz jestes niesamowita :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Codo *___________*

    OdpowiedzUsuń
  32. omg, zajebisty rozdział lsdjfhsfkslkyusksl
    boże, przeprosił ją ♥
    ja nie moge
    jarałam się jak dziecko
    ja pierdole jaka szmata z tej Christiny, normalnie szmata pierdolona
    już myślałam że Kendall się nie obudzi <<<<
    Przepraszam że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ale wszystkie je czytałam!
    po prostu, czytałam je na telefonie, a mój telefon wiesz <<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
    ahhahha
    czekam na następny
    @wmedlasy

    OdpowiedzUsuń
  33. JESTEŚ JEBANĄ SUKĄ CHRISTINA

    OdpowiedzUsuń
  34. Idealne opowiadanie <3! h

    OdpowiedzUsuń
  35. Boże dodałaś wczoraj rozdział i dzisiaj, boże święty jestem w pieprzonym niebie

    OdpowiedzUsuń
  36. RUTHERFORDSTREET27 sierpnia 2014 13:13

    Wowowowowowowowow ten fragment o milosci... Piekne. Swietnie tlumaczysz. I dziekune ze tak szybko.

    OdpowiedzUsuń
  37. Boze ja to kocham po prostu!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Celivia